Niestety przegapiłam przenosiny barfowych wątków z Chatula pod nowy adres, witam się więc z opóźnieniem
Mamy pod opieką 8 kotów, 7 dziewczyn i jednego faceta, w tym 5 dachowców z DT/fundacji, SIBa i 2 NFO. Iwan (Apis Ukulele*PL SIB) trafił do nas jako pierwszy i zachowuje się jak pan na włościach, choć nie stroni też od czułości, wykarmił na własnej męskiej piersi większość naszych dziewczyn. Druga była Chel (Chel-Celine Ukulele *PL SIB), zmarła na kardiomiopatię w wieku 2 lat. Kolejna kotka to Tortilla (DOM), kotka zaadoptowana z Fundacji Felis w Lublinie, potem były dwie siostry rozrabiary Gigi i Nikita od DT Jany z Miau.pl, potem Luna (DOM) z Fundacji Felis i Chesed Sirkad*PL(NFO), siostry przyszywane ;) oraz Daksza Sirkad*PL (NFO) i nasze najmniejsze i najsłodsze zło Masza (DOM) z Koterii adoptowana za pośrednictwem Jany.
Początki barfa u nas były dosyć ciężkie, koty jadły suchą i puszki z górnej półki, niestety jedna z kotek ma herpesa, który lubi się odnawiać, poszukiwałam zdrowej alternatywy, która jednocześnie podniosła by odporność, po drodze pojawiły się problemy z pęcherzem i to ostatecznie przekonało mnie do barfa. Dosyć ostrożnie podchodziłam do kwestii podawania surowego mięsa, przez jakiś czas koty dostawały gotowane mięso z suplementami, jednak ostatecznie dałam się przekonać osobom, które podawały surowe bez jakichkolwiek problemów.
Koty nie były zachwycone surowym mięsem, z czasem jednak po wielu podchodach i tonach smakołyków udało mi się namówić 7 z 8 na barfa. Maszy przekonać do barfa się nie da, nie pomogły głodówki, smakołyki, wciskanie do pysia (co kończy się wymiotami przez 3-4dni), kotka odmawia spożywania mięsa. Wymiotuje po zjedzeniu surowego, nawet bez dodatków. Przyznam, że jestem tym podłamana, pomału kończą mi się pomysły.
Połowę mięsa mielę w maszynce wraz ze skrzydłami i podrobami, drugą połowę kroje w drobną kostkę. Z czasem zamierzam wprowadzić skrzydło z kurczaka raz w tygodniu lub szyjki na oczyszczanie ząbków. Na razie w tym celu stosuje Stomodine (dla kotki z przerostowym zapaleniem dziąseł), AquaDent, Orozyme oraz Stoma żel raz w tygodniu.
Podobnie jak wielu znajomych kociarzy spotkałam się z niechęcią lub wręcz otwartą wrogością weterynarzy i zagorzałych zwolenników chrupek. Rodzina i znajomi i tak uważają nas za wariatów, którzy wydają na koty więcej niż na siebie, więc nie byli specjalnie zaskoczeni. Weci starali się udowadniać, że sucha karma jest lepsza na zęby, nie powoduje przebiałczenia, pomaga na schorzenia wszelakie itd, itp, tymczasem barf jest szkodliwy i kropka, koty przebiałkuję (cokolwiek miałoby to znaczyć w przypadku bezwzględnego mięsożercy).
Barf pomógł nam opanować problemy zdrowotne, takie jak częste infekcje, niestrawności, wymioty, inwazję gardii. W dużym stadzie jest o wiele trudniej utrzymać koty w 100% zdrowiu, bardzo łatwo zarażają się od siebie. Barf bardzo pozytywnie wpłynął na ich odporność, sprawność fizyczną, okrywę włosową.
Witaj :)
Ależ ja widzę Twoją historię w dziale Barfne Życie Koniecznie
Twój przepis wraz z informacjami o Waszym Barfie przyda się na pewno, ale nie w powitalni, więc jak widać wrzuciłam go do działu z przepisami, a stąd za namową maix usunęłam.
_________________ Mam kota na gorącym dachu mojej głowy...
Ostatnio zmieniony przez hipoteza 2011-10-12, 18:39, w całości zmieniany 2 razy
dowód na opiekuńczość kocurów, Iwan i mała jeszcze wtedy Gigi
bo to złe kobity są :P
istnieje wiele opracować przedstawiających koty jako samotników panujących nad swoim rewirem i odpędzających kogo popadnie, tymczasem obserwując moje stado i zaprzyjaźnione stada Pań dokarmiających wyłania mi się zupełnie inny obraz kotów, zwierząt o złożonej hierarchii i zachowaniach stadnych. Chociażby kocury wychowujące młode nie pasują do obrazu samotników. I to nie tylko własne młode. Pewnie, że w dużym stopniu sami narzuciliśmy taki a nie inny model życia kotom, ale gdyby same z siebie nie tolerowały towarzystwa nie mielibyśmy szans na dokocenie.
Gdy przywiozłam kociaki 4-tygodniowe, to stare kotki je olały, natomiast nieomal brytyjczyk, Buc - imię oddaje charakter, zaopiekował się nimi jak najczulsza matka, zrobiły mu z sutków pędzelki krwawe, i tylko wtedy, gdy chciały się znowu dobierać, uciekał, ale nadal pielegnował i wylizywał dupki. A ja bałam się na początku, ze je zeżre. dowód na fotkach w dziale witaj.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum