Barfuje od: 3 lata
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 18 razy Dołączyła: 15 Wrz 2011 Posty: 887 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2013-11-25, 19:57
Ja moge swojego galgana wypozyczyc :D wystarczy ze zobaczy ptaszka a na bank Ci palec polamie :D
Maciejka
Barfuje od: 04.2012r
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 26 Kwi 2012 Posty: 301 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-11-25, 20:18
Czy na dobre forum trafiłam?
To jakiś poradnik praktyk sado-maso...
Mój pies chodził bez smyczy (oczywiście w rozsądnej odległości od jezdni). Po pierwsze - lepiej się wtedy zachowywał, a po drugie - galop slalomem po krzakach nie był moim ulubionym sportem.
[koty przyszły, wsadziły nosy w monitor i pewnie się zastanawiają, dlaczego piszę o Psie, Którego Już Nie Ma a nie o ślicznych Kotach Które Są ].
Barfuje od: 06/2013
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 16 razy Dołączyła: 03 Cze 2013 Posty: 2811
Wysłany: 2013-11-25, 21:09
Maciejka, u mnie jest ten problem, że jak psa puszczę ze smyczy to będzie łaził góra metr ode mnie. Dopiero na długiej lince odchodzi dalej. Nawet jakbym chciała to puszczanie jej nie ma sensu. Chyba, że dzika wyczuje to wtedy nie ważna pańcia, liczy się pogoń za dzikiem.
Barfuje od: 3 lata
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 18 razy Dołączyła: 15 Wrz 2011 Posty: 887 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2013-11-26, 18:57
Snedronningen napisał/a:
Maciejka, u mnie jest ten problem, że jak psa puszczę ze smyczy to będzie łaził góra metr ode mnie. Dopiero na długiej lince odchodzi dalej. Nawet jakbym chciała to puszczanie jej nie ma sensu. Chyba, że dzika wyczuje to wtedy nie ważna pańcia, liczy się pogoń za dzikiem.
No to u mnie znów jest odwrotnie. Mój pies nie ma oporów aby odbiegać ode mnie na duże odległości i eksplorować... Najgorsze jest to, że leci do psów i ludzi i ma wtedy także daleki zasięg.
Fretka mnie raczej na polowanie na dzika za sobą nie pociągnie ale z nimi to trzeba z kolei uważać bo jak się idzie (zwłaszcza kiedy się człowiek spieszy i zwierzaki wyczuwają emocje, albo niesie coś ciężkiego) to one usilnie starają się znaleźć się pod opuszczaną na ziemię stopą. Moja znajoma ta metodą (żeby nie nadepnąć ukochanego zwierzaczka) złamała rękę w dwóch miejscach.
przy okazji mój mały kotek nabył nowych umiejętności - klepie mnie łapką po plecach a jak nie reaguję to prosto w ucho dorzuca jeszcze głośne "MIAU" wczoraj mało zawału nie dostałam bo siedziałam na stołku a coś mnie po ramieniu poklepało, odwracam się nikogo nie ma, za chwilę znowu coś mnie klepie - kot chował się pod stołkiem - dowcipniś skubany
Krzyczy do ucha? Toż łaskawca moje małe między 2 a 4 ciągnie za włosy jeśli samo skakanie po łóżku nie wystarczy, a jak nawet to nie pomaga, to gryzie w ucho lub policzek.
krzyków nad ranem na szczęście nie ma - są za to skoki z parapetu na brzuch (5 kg żywej wagi) oraz masaże cycków (6,9 kg na brzuchu) wszytko w okolicach 4 rano - jak nie pomaga to jest jeszcze memłanie włosów bo przecież kotki takie głodne
i nie ma znaczenia, że nie wstaję i udaję, że śpię - koty są uparte i codziennie liczą, że może się uda
właśnie Buba wylizał miski z porcją wieczorną i przybiegł żeby go pochwalić - i jak tu nie kochać kotów
Barfuje od: 2014-03
Dołączyła: 27 Mar 2014 Posty: 38
Wysłany: 2014-07-19, 15:42
_Jadis_ napisał/a:
U mnie to chyba tak standardowo
Uwalanie się na kolanach , lub opcjonalnie na mnie (jeśli sama leżę) i doprowadzanie do różnego rodzaju skurczy a w przyszłości pewnie i do skrzywienia kręgosłupa od regularnego, całonocnego wyginania się w łóżku i dostosowywania do śpiących z nami kotów (bo to nawet nie jest jeden ;/)
Z tym kręgosłupem to wcale nie są żarty. Mnie ostatnio bolał kręgosłup jak nie wiem co. Najpierw myślałam, że to moja waga jest przyczyną. Ale jak się obudziłam kolejny już raz sparaliżowana z bólu to w końcu skojarzyłam, że to przez 25 kg wtulające się całym słodkim ciężarem w moje nogi są przyczyną tego bólu. No i teraz jestem rozdarta - bo przytulanie lubię, ale bólu już nie. Więc pozwalam się trochę poprzytulać ale staram się nie zasypiać w ten sposób.
No i mam jeszcze jedną kontuzję, z którą jednak pewnie pójdę do lekarza, choć nie wiem, czy to już nie za późno. Z czasów, kiedy jeszcze chodził na lince wpadłam na pomysł, żeby obwiązywać sobie linkę wokół dłoni, tak, żeby drań miał poczucie, że może uciekać do woli a tu zonk. Pomysł okazał się skuteczny, tyle, że pierwszym razem no po prostu nie wiem co chciałam z tym palcem zrobić i to już w trakcie biegu. Do dziś jest grubszy w kostce i przy silniejszym zgięciu boli
Drobiazgi jak zadrapania lub opieranie się znienacka o plecy nie warte są nawet wspominania.
Barfuje od: 2012.08.20
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 31 Sie 2012 Posty: 2810
Wysłany: 2014-07-19, 18:07
Ja to bez nosa niedługo zostanę. Tosiu tak się na niego zawziął, że jak leżę w łóżku to przyjdzie, mruczy, migdali się, ale jak tylko znajdzie się w pobliżu nosa to od razu - chap zębami....
Wygląda na to, że te opowieści o obgryzaniu nosów przez koty to jednak nie są bajki...
_________________ Mimo, że regulamin forum to FIKCJA - Śpiewać to rzecz ludzka, miauczeć to rzecz boska... (Zhuangzi 庄子)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum