Akurat rozmawiam sobie ze znajomą na ten temat.
Co robią wam wasze zwierzaki. tak na porządku dziennym. jak "wchodzą wam w paradę". Do jakich mniejszych lub wiekszych kontuzji doprowadziły?
Taz - terier, mały chodzący czołg. Jak czegoś chce to po trupach, jednocześnie nadal chyba myśląc, że jest leciutkim pieskiem kieszonkowym. Małe wygodnickie bydle, które na podłodze się z zasady nie kładzie (chyba, że mu za ciepło a to jest przypadek 1 na 1000 - to ciepluch). Usiłując znaleźć sobie miejsce na sofie najpierw skoczy - zawsze i bezbłednie na jakąś w miarę miękką część kogoś z nas. Nie licze już ile razy mój M zwijał się w kulkę bólu
pies zadepcze, podrapie i sie przepchnie.
Nie dajcie bogowie, żeby na sofie był kocyk. Wtedy trzeba wejść pod - co oznacza kolejne przepychanki bez pardonu. Z kolei kiedy trzeba wyjść, przysięgam jeśli wyjścia by nie znalazł to by sobie stworzył.
Kolejnym cudownym nawykiem, Taza jest przeciąganie się - koniecznie tak, aby wepchnąć łapy jak najgłebiej w miękką część ciała. Jeśli przy okazji uda się przerwać ciągłość skóry - tym lepiej
Przygotowanie do spaceru - kiedy zakładam buty Taz dostaje szajby, biega radośnie i skacze to na drzwi, to na moje wyprostowane kolano - tak idealnie - uczucie, jakby kolano miało się zgiąć w drugą stronę (ja mam zwyrodnienia po zapaleniu, masakra)
Ostatnio udało mu sie wyrobic u mnie syndrom "łokcia tazopańci". Te jego słodkie wyskoki kiedy idzie na smyczy i nagle stop - powyrywał mi łokcie ze stawów (znaczy takie uczucie hahaha) - pora zainwestowac w smycz amortyzującą bo moje łokcie do 40 nie dociągną.
ciągłych podrapańm już naet nie liczę
Ostatnio zmieniony przez Sandra 2013-11-15, 10:25, w całości zmieniany 3 razy
U mnie to chyba tak standardowo
Uwalanie się na kolanach , lub opcjonalnie na mnie (jeśli sama leżę) i doprowadzanie do różnego rodzaju skurczy a w przyszłości pewnie i do skrzywienia kręgosłupa od regularnego, całonocnego wyginania się w łóżku i dostosowywania do śpiących z nami kotów (bo to nawet nie jest jeden ;/)
Siniaki i stłuczenia, a ostatnio nawet blizna na boku. Jak się biegnie rpzez mieszkanie, albo próbuje przejść po ciemku a kot rzuca się pod nogi (bo to super zabawa jak się Pańcia spieszy , żeby jej wskakiwać pod nogi a co...)
Blizna to od mycia okien gdzie Olek bardzo zawzięcie mi asystował. Już tłumaczę : myłam szybę od drzwi balkonowych , kucałam, straciłam równowagę, zachwiałam isę w stronę kota...zdążyłam złapać się klamki (uff kot nie został przygnieciony) i szczęśliwa niewiele myśląc podniosłam się szybko prostując. Niestety nie zauważyłam, że znalazłam się częścią ciała pod kamiennym parapetem. Jak sobie przysunęłam w bok to aż wszystkie konstelacje gwiazd zobaczyłam Do dziś mam bliznę. Taką cienką długą przez cały bok na wysokości kości miednicy. Super- polecam - dobre na otrzeźwienie.
Jak ja K O C H A M moje futra
_________________ Tysiące lat temu czczono koty jako bogów. One nigdy o tym nie zapomniały.
a więc...
* w kuchni kładzie się za nogami - jak nie zauważysz to ratuj się kto może i łap wszystkiego co jest po ręką żeby zębów sobie nie wybić i oczywiście kochanemu ogonkowi krzywdy nie zrobić.
* kładzie się na środku korytarza zwłaszcza w ciemnościach aby na niego wpaść, dostać zawału i poobijać łokcie o ściany,
* przebiega tuż przed nogami jak gdzieś idę, a już jak się spieszę to w ogóle,
* ręce w "sznitach" jakby się człowiek co najmniej sam pociął.
* cudowne reakcje gości -
"gryzie?"
"tak gryzie, uważaj"...po chwili...
"o k*** gryzie! "
to tak na szybko ;)
I jak tu nie kochać takiego zwierza!!!
edit : miło być o kontuzjach a trochę się rozpędziłam xD - ale już poprawione ;)
Ostatnio zmieniony przez Anusi@k 2013-11-04, 23:44, w całości zmieniany 2 razy
Barfuje od: 25.07.12
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 11 razy Dołączyła: 01 Sie 2012 Posty: 4452 Skąd: góry Szkocji
Wysłany: 2013-11-04, 22:47
Anusi@k napisał/a:
Rano jak nikt nie staje to wskakuje na parapet gdzie mam kwiatki biżuterię i figurki aniołków bo wie że tego nie popuszczę i wstanę żeby go ściągnąć i powiem lubemu żeby dał mu jeść ;P.
Zawsze miałam duże psy, więc kontuzje się trafiały, ale moją ulubioną jest walnięcie 50 rozpędzonych kilogramów w wyprostowane kolano
W wykonaniu kotów: skok z wysokości na splot słoneczny.
Pozdrawiam kontuzjowanych, mi się aktualnie kolano nie zgina.
Barfuje od: 06/2013
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 16 razy Dołączyła: 03 Cze 2013 Posty: 2811
Wysłany: 2013-11-04, 22:56
Z rzeczy, które zapamiętałam najbardziej:
- skakanie mi na plecy z dużej odległości, gdy sprzątam psie kupy
- notoryczne (zaczynam mieć podejrzenia, ze wcale nie przypadkowe) chwytanie mojej ręki zamiast piłki
- walenie drzwiami prosto w twarz jak sie wbiega dodomu, bo nie można spokojnie tylko trzeba z impetem
I mój faworyt: jak suka pobiegnie za kotem i sie ją woła to z nienacka dobiega od tyłu i gryzie w pośladek. A trzeba wiedzieć, że ona jest zupełnie jak psy z filmu "omen", pojawia się nagle i bezgłośnie w miejscu, w którym dosłownie sekundę wcześniej nikogo nie było.
O rzeczach pomniejszych jak nocne ganianki z kotem po moich plecach czy przepychanie na schodach, bo ona jest na wyścigu czy kradzenie i gubienie każdej rzeczy jaką się właśnie trzymało i położył na chwilkę na stole nie ma co wspominać.
Obecny kot jest niby grzeczny, ale prowokuje psa do głupot. Psa do głupot bardzo łatwo sprowokować, bo ona sama z siebie ma 5 durnych pomysłów na minutę, z czego najdurniejszy wprowadzany w żcyie (np. wskoczenie do pokoju razem z drzwiami, bo mamunia sie zamknęła na minutkę coby wymiocinki psie posprzątać bez narażania sie na skok na plecy).
Ostatnio zmieniony przez Snedronningen 2013-11-04, 23:01, w całości zmieniany 1 raz
Barfuje od: 25.07.12
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 11 razy Dołączyła: 01 Sie 2012 Posty: 4452 Skąd: góry Szkocji
Wysłany: 2013-11-04, 22:59
To jeszcze wam opowiem przygode z moim staruszkiem (już za tęczowym mostem). Miałam jakieś 9-10lat. On był mixem ONa i dobka. Wyprowadzałam go na spacer. Coś przyuważył i dzida. A ja na drugim końcu smyczy. Nie puściłam, biegłam za nim dopóki nogi nadążały. A potem już tylko szorowałam brzuchem po ziemi na przemian z powiewaniem jak chorągiewka. Nero w końcu się zatrzymał, tuż przed grupą nastolatków, uchachanych od ucha do ucha. A ja przed samiutkimi oczami miałam kawałek blachy. Do tej pory zastanawiam się co by było gdyby zatrzymał sie ciut dalej (lub wcale)
Barfuje od: 06/2013
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 16 razy Dołączyła: 03 Cze 2013 Posty: 2811
Wysłany: 2013-11-04, 23:08
ciocia_mlotek, ja tak mam często jak suka wyczuje dzika a ja się o coś potknę. Moja koordynacja ruchowa jest dosyć niesamowita, baletnicą nigdy nie będę. Potrafię się potknać i przewrócić stojac w bezruchu.
Raz wyczuła, bym ją utrzymałą gdyby nie to, że właśnie potknęłam się o wystający korzeń. Suka biegnie nisko przy ziemi, szorując niemal brzuchem, a ja ciągnę się za nią na smyczy, głupio się upierając, że owej nie puszczę choćby nie wiem co. Suka zupełnie olała to, że za nią ciągnie się właściwie bezwładne 60kg i wrzeszczy. Dopiero na komendę korygującą "k*a mać" postanowiła sie zatrzymać i spojrzeć, co też pańcia kochana chce. Ciągnęła mnie przez łąkę i pół pola w jesienny mżący dzień.
Włąściwie to dobrze by się skończyło, ale jak mnie suka zpbaczyła leżącą na ziemi to stwierdziła, że o to teraz ma możliwość katurlania się ze mną na ziemi i jak zwykle znalazła się na moich plecach.
A jescze fajnei było jak wskoczyła do rzeki za kaczką i nie mogła wyjść, bo brzeg dla niej za stromy. No to poszłam jej pomóc, z wdzięczności za wyciagniecie z wody postanowiłą wierzgnąć łapami i wrzucić mnie do rzeki. To był styczeń, na szczęście dosyć ciepły, bezśnieżny styczeń.
Barfuje od: maj 2011
Udział BARFa: 90-100%
Wiek: 39 Dołączyła: 29 Gru 2012 Posty: 1350 Skąd: prawie Wrocław
Wysłany: 2013-11-04, 23:23
znajoma w ten sposób przypięła sobie do pasa 2malamuty - przez całą osiedlową drogę przejechała na brzuchu, machając sąsiadom :P
[ Dodano: 2013-11-04, 23:35 ]
swoja drogą to ciekawy fakt.... moje wszystkie tymczasy zaczynały szkolenia spacerowe na długich linkach (10m).
Jak to jest że zwierzyna ZAWSZE wyskakuje dokładnie po przeciwnej stronie psa? Czyli burek jest na maxa oddalony z jednej, a zwierzyna wyskakuje z drugiej mańki?
Dzięki temu, moje malamuty miały 20m rozbiegu zanim wyrywały mi rękę (dlatego zawsze w szelkach chodziły, bo przecież by sobie łby pourywały). Oczywiście w takiej sytuacji nie ma mowy o utrzymaniu ale że człowiek zawsze durny, to się starał - naderwane mięśnie to nic dla mnie nowego :P
Za to moja mama miała od wielu lat problem z barkiem (kiedyś z konia spadła). Męczyło ją to naprawdę długo, łaziła po lekarzach, rehabilitantach itp ale nic nie umieli poradzić. Aż jedna z moich suk, zaserwowała jej taką właśnie akcje. Mamie coś w barku chrupło tak, że aż obrzydliwie. Zabolało jak zaraza a później..... okazało się że wyleczone :D
Nie powinnam oddawać tego psa, tylko trzymać i klinikę uzdrowicielską otworzyć :P
Barfuje od: maj 2011
Udział BARFa: 90-100%
Wiek: 39 Dołączyła: 29 Gru 2012 Posty: 1350 Skąd: prawie Wrocław
Wysłany: 2013-11-04, 23:59
Moje uwielbiają tak się plątać na schodach. Koniecznie na schodach.
Dzika ma jeszcze taką metodę... Człowiek idzie i widzi że ma czyste przejście. Kot siedzi, więc przejdzie się obok. I jak już się stopę kładzie, to jest nagły wyrzut kota. I cielsko wbija się idealnie pod nogę I to nie że ona poluje, ona się "przestrasza" i w związku z tym ucieka właśnie w tym kierunku.
Dlatego ja już dawno nie wierzę w jej lęki, tylko wiem że to po prostu zły kot jest, który stara się na nas jakoś zemścić czy wyżyć :P
[ Dodano: 2013-11-05, 00:03 ]
Żeby oczywiście nie zapomnieć o Ś.P. Kocicy - Królowej Wszechświata i okolic. Franca tak mnie przeszkoliła, że teraz wystarczy, że mi się kołdra zawinie, to ja się owinę dookoła niej ale jej nie przygniotę. Kocica pracowała nade mną w prosty sposób - jaśnie pani pojawiała się na gdzieś i jeżeli ja nieuważnie przeszkodziłam, to patrzyła się na mnie tak, że autentycznie mi się głupio robiło.
Oczywiście środek łóżka jej nie wystarczał - skoro go już miała, to trzeba było poszerzyć granice.... obudziło mnie potężne łupnięcie. To ja, spadłam z łóżka......
No a ja Wam zazdroszczę tego ustępowania kotu miejsca w łóżku... Mój Chili nie chce spać w łóżku, najpierw preferował dywanik koło łóżka z głową na moich kapciach, a teraz... śpi w bidecie :/
Dachówka spała w nogach łóżka, ale teraz wybyła i jej nie ma.
Z plątanek, to Chili bardzo często włazi pod nogi - oczywiście jak daję jeść to aż skacze, ale normalnie też robi slalomy między nogami - dobrze, że ściany są przeważnie blisko, bo nie raz bym wyglebiła...
Jara
Barfuje od: 06.2013
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 26 Cze 2013 Posty: 198
Wysłany: 2013-11-05, 07:49
Spacery i życie z bullem jest usiane ... bólem ;)
Tupta, deptcze, rozpycha się, podcina nogi (od tyłu), łamie nogi (wpadając od przodu), kaleczy zębami ręce (poprawiając chwyt na gryzaku, gałęzi itd), w nocy kładzie się na nogach tak, że nad ranem człowiek jest sparaliżowany od pasa w dół
i takie tam.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum