Barfuje od: 28.04.2013
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Dołączyła: 18 Kwi 2013 Posty: 1216 Skąd: UK
Wysłany: 2018-01-03, 18:17
Żeby wit.D3 przeszła do mleka, to matka musi zjadać dziennie jakoś 6400jm. (wtedy dziecko dostaje ponoć te 400jm) Gdzieś były badania, ale nie mam czasu szukać (pewnie Hafija.pl o tym pisze, bądź w jakimś kwartalniku laktacyjnym można o tym poczytać).
W UK do 6mż niby się dziecku nic nie suplementuje, ze względu na bóle brzucha po tych wszystkich olejach. Moja córka miała okropne kolki, chociaż dostawała przez jakiś czas tylko kropelkę na oleju MCT.
Miała robione badania w 8mz i było wszystko ok, chociaż nie dostawała witaminy regularnie.
U mojej pidawanie kropel nie miało wpływu na kolki czy bóle, ale moja dieta miała i to mocny. Dlatwgo wkurza mnie, że w wielu miejscach piszą, iż dieta matki nie ma wpływu na skład mleka. Guzik prawda - było by to prawdą gdyby matka miała szczelne jelita i nie miała alergii. I żadne badania mnie nie przekonają, że miałam zwidy przez już 2.5 roku karmienia córki odnośnie wpływu diety na jej brzuszek.
Co do tranu - moja pediatra mówiła, że tak naprawdę dopiero po roku jest bezpieczny i producent może sobie pisać jak producenci ciasteczek i innego badziewia, że to dla mniejszych dzieci. Nie miała sobie niestety przypomnieć nazwiska profesora, który zrobił spire opracowanie na ten temat.
doradora
Barfuje od: 09.2014
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 09 Cze 2014 Posty: 1593 Skąd: Gliwice
Wysłany: 2018-01-04, 07:50
gpolomska napisał/a:
moja pediatra mówiła, że tak naprawdę dopiero po roku jest bezpieczny i producent może sobie pisać jak producenci ciasteczek i innego badziewia
widzisz, ja się powszechnie spotykam z odwrotnym podejściem,
że produkty są bezpieczne, ale producent zapobiegawczo podaje zawyżony wiek
Poczytaj skład ciasteczek "już od 5 miesiąca" - jeśli spulchniacze są dla takiego malucha bezpieczne... zerknij na http://blwmama.pl/parszyw...-dawaj-dziecku/ pkt. 2 - chodzi o ciasteczka hipp.
Barfuje od: 12.12.13r
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Wiek: 35 Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 2660 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2018-04-10, 19:18
Dzięki za wszystkie sugestie odnośnie witaminy D - suplementuję tylko siebie, i ja co prawda nie dotarłam jeszcze do przychodni ale była okazja zbadać małego ssaka, jej poziom to 45,4 ng/ml - jeśli wierzyć wypisanym zakresom to w górnej granicy stężenia docelowego.
Wracam z kolejną relacją nt. co córka ma w genach. Dotąd jadła śniadania typu boczek + ogórek itp.: mało, ale jednak - co dzień mniej i mniej... wieczorem to samo. I doszliśmy do wersji, że rano chce tylko wodę plus jakiś owoc, miód (czasami trochę bardzo gorzkiej czekolady), napój z imbiru i cytryny - pewnie gdyby mogła orzechy/pestki, to też by zjadła... i tak do obiadu - niczego innego nie tknie; obiad o 12 - potrafi zjeść pół królika czy 1/3 kaczki itp. plus sporo warzyw; na podwieczorek jakiś owoc a na kolację, którą zje albo i nie - trochę jakiegoś warzywa (czasami pieczony ziemniak) i czasami zje trochę pieczonego boczku itp. (z naciskiem na trochę); jedynie przed spaniem podpije odrobinę mojego mleka (ale to też chyba niedługo się skończy).
Tak myślałam, jak to się ma do zaleceń, żeby śniadanie obfite, bo lepiej później się spala tłuszcz w ciągu dnia i można więcej zjeść i nie tyć... no i doszłam do wniosku, że natura raczej nie chciała, żebyśmy dużo energii zużywali w łatwy bezsensowny sposób (czyt. im mniej jedzenia potrzebujesz do życia tym większe masz szanse przeżyć w sytuacji, gdy jedzenie jest ciężko zdobyć) a do tego im mniej jemy tym mniej obciążamy narządy. A to, że je właściwie tylko jeden konkretny posiłek... a ile razy dziennie nasi przodkowie mogli upolować coś konkretnego? Jak na nią patrzę to sobie myślę, że obserwacja jej to jedyna droga dojścia do tego, jakie odżywanie jest dla nas dobre - bo ona jeszcze nie jest zepsuta przez zalecenia naukowców itp.
Swoją drogą jak ostatnio się przeziębiła (klima na max - oczywiście nie ja tak zapuściłam) to nie chciała nic jeść oprócz kiszonej kapusty i poprosiła o "witaminkę od słoneczka" (D) oraz miód. Wszytko w temacie. Ona nie czytała co poprawia odporność itp. W nocy chwilami gorączka dochodziła do 39,5 st. C a za chwilę z powrotem do 38 - noc miałam z głowy na pilnowaniu jej, ale... kolejny raz sama pokonała chorobę.
doradora
Barfuje od: 09.2014
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 09 Cze 2014 Posty: 1593 Skąd: Gliwice
Wysłany: 2018-06-04, 06:41
gpolomska, brawo, naprawdę potrzeba dużo samozaparcia, żeby tak ignorować dietetyczną indoktrynację, podziwiam (bez sarkazmu)
odnośnie śniadań i w ogóle 5 posiłków dziennie to ja już od dawna jestem zdania, że to jakaś totalna bzdura jest
Ona je 5-6 "posiłków" - tylko jeden to obiad (góra mięcha i warzyw) w reszta to np. 1 owoc lub większa kostka czekolady albo łyżeczka miodu lub ogórek kiszony albo kilka maleńkich kawałeczków pieczonego boczku (to na kolację i to nie codziennie).
Co najlepsze - ja kiedyś też tak jadłam i czułam się lepiej, ale później się naczytałam jakie to niezdrowe i "poprawiłam" dietę - efekt jest taki, że mam mniej energii niż kiedyś, rozwalony żołądek (po rybach i białku jaja masakra, a kiedyś mogłam jeść). No nic - od córki się uczę do czego nas zaprogramowała natura... skoro ona choć teoretycznie ma słabszy organizm i odporność niż my każde przeziębienie przechodzi znacznie szybciej niż my, to znaczy, że wie lepiej. Jest szczupła i niesamowicie silna... także - uczymy się od niej, bo ona nie jest jeszcze zepsuta przez edukację, naukowców itp.
Barfuje od: 12.12.13r
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Wiek: 35 Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 2660 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2019-03-31, 09:12
W książce „Moje dziecko nie chce jeść” są odnośniki do fajnych badań, między innymi takiego, które dowodzi, że dzieci jeśli pozostawi się im wybór są w stanie skomponować sobie same doskonale zbilansowaną dietę jedząc to, na co mają ochotę.
Mój synek od urodzenia był karmiony piersią na żądanie, jak przyszedł czas na rozszerzanie diety to dostawał zawsze do wyboru: kawałek pieczonego mięsa lub ryby, warzywa i owoce, sam wybierał ile czego chce zjeść. Dopoki nie skończył roku nie używałam przy jego posiłkach żadnych przypraw, nie podawałam żadnych kaszek, pilnowałam żeby nikt nie proponował żadnych słodyczy. No dobra, raz kota nie upilnowałam i mu przyniósł ciastko.
Teraz ma rok i trzy miesiące, je to co my ale wybiera z tego mięso, ryby, warzywa i owoce, raczej omija makaron, odmawia pieczywa i innych wysoko przetworzonych produktów, nie snakują mu. Dwa czy trzy razy dostał do spróbowania słodkich wypieków, za każdym razem zniesmaczony kręcił główką, że „nie” i prosił o owoca zamiast tego.
Mam nadzieję, że jak najdłużej uda mi się go nie zepsuć.
apple Pomogła: 2 razy Dołączyła: 24 Lip 2013 Posty: 438 Skąd: warszawa
Wysłany: 2019-03-31, 10:35
Ines, pięknie
Przyjemnie się czyta takie rzeczy.
Ja nie mogę patrzeć jakie rzeczy do jedzenia dają moi znajomi swojemu dziecku, 2,5-latkowi.
Owszem, dziecko je sporo mięsa, warzyw i owoców, ale oprócz tego praktycznie ciągle ma w łapce jakąś słodką bułę, kawałek chleba, je mnóstwo makaronu i innych zapychaczy.
Dziecko ma chroniczny katar i ciągłe przeziębienia.
Mama która dba o dietę dziecka jest naprawdę mądra ale niektóre rzeczy do niej nie docierają.
Tzn ja się nie wtrącam, nie udzielam "mądrych" rad, co to to nie ale ona dużo czyta nt "prowadzenia" dziecka i jakoś nie widzi problemu.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum