Barfuje od: 06/2013
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 16 razy Dołączyła: 03 Cze 2013 Posty: 2811
Wysłany: 2015-06-19, 21:31
Moją wetkę najbardziej przekonała mieszanka od Ines, która szybko postawiła na nogi kocicę po ostrym zatruciu. Ale wetka to babeczka z otwartym umysłem, która chętnie słucha co inni mówią.
apple Pomogła: 2 razy Dołączyła: 24 Lip 2013 Posty: 438 Skąd: warszawa
Wysłany: 2015-06-19, 22:08
Ines napisał/a:
A co to w ogóle jest za argument? Dziękuję za życzenia, przyda się.
Czy to pytanie do mnie, czy też zdziwienie, co za argumentu użył wet?
Bo jeżeli do mnie, to powtórzę innymi słowami: nie widzę sensu w dyskusji z osobami, które wiedzą lepiej i są zamknięte na argumenty i wiedzę, bez względu na to, czy to wet czy kto inny.
Snedronningen napisał/a:
... wetka to babeczka z otwartym umysłem, która chętnie słucha co inni mówią.
I w tym jest sedno sprawy.
Przecież nie neguję przekonywania jeżeli ktoś jest podatny na rozsądną argumentację i otwarty na wiedzę. Sama nie dalej niż wczoraj miałam pogadankę nt żywienia kota, podzieliłam się suplementami z opiekunem kota, który chciał się nauczyć zdrowego żywienia.
Jednak skoro weta trzeba najpierw nauczyć, że kot jest drapieżnikiem, bo on tego nie wie to jest to dla mnie strata czasu i nerwów.
Barfuje od: 12.12.13r
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Wiek: 35 Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 2660 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2015-06-19, 22:16
No ale właśnie w tym rzecz. Mój ulubiony wet zaczynał od takiego pro-zbożowego, co to koty przez ewolucję się zmieniły i powinny jeść zboża, mięso moda itd. A teraz sam proponuje barfa jako najlepszą dietę. Dla mnie rozmowa z nikim, nawet najbardziej zagorzałym fanem suszu, nie jest bezcelowa. Bo jak takiej osobie sto osób powtórzy, że koty jedzą mięso, to zacznie się zastanawiać, że może jednak. Ale jak te sto osób po cichu przytaknie, że spoko, RC itd... to nic się nie zmieni.
apple Pomogła: 2 razy Dołączyła: 24 Lip 2013 Posty: 438 Skąd: warszawa
Wysłany: 2015-06-19, 22:44
Nie uważam, że mam obowiązek "nauczania" każdego bez wyjątku a jeżeli tego nie zrobię, to jestem winna.
Najważniejsze jest zdrowie a tracenie go w imię "zbawiania świata" godne pochwały nie jest.
Cóż, zapewne masz mocniejsze nerwy ode mnie.
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 1 raz Dołączyła: 21 Wrz 2011 Posty: 796 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-06-20, 09:09
Mój wet, z którym można rozmawiać, słucha, tłumaczy, i też przyswaja moje argumenty, też zaczynał od "sucha karma najlepsza", "mięso to salmonella, pasożyty i inne zagrożenia"
Jakiś czas temu przyswoił sobie chyba co to w ogóle jest BARF, bo już go nie neguje.
Ale przy ostatnich problemach z kotką (płuca) wyjechał, że to może być spowodowane karmieniem "bo teraz to już nie takie mięso jak dawniej, jest oddzielane mechanicznie od kości"
Bardzo się zdziwilam i uświadomolam go po raz kolejny, że ja kupuję mięso dla ludzi, serca, udziec, pierś...no to to już nie jest przyczyną choroby pluc :)
Kropla drąży skałę :) jeszcze go wyedukuję pomalutku :) (w kwestii jedzenia, bo poza tym jest ok)
Barfuje od: 12.12.13r
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Wiek: 35 Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 2660 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2015-06-20, 14:21
apple, ale ja tak po prawdzie nie rozumiem skąd Twój bulwers przecież nikt nie mówi, że Twoim obowiązkiem jest tak postępować. Ale jeśli ktoś inny ma ochotę, to w czym Ci to przeszkadza?
Barfuje od: 10/2013
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 2 razy Dołączyła: 08 Gru 2011 Posty: 952 Skąd: Francja
Wysłany: 2015-06-20, 15:31
Mysle, ze wszystko zalezy na jaki egzemplarz sie trafi. Szczerze mowiac z moja wetka jest tak, ze nie chce mi sie w nia wdawac w glebsze dyskusje (zdjecia jej proponowalam), bo ona po prostu WIE i juz. Dlatego rozumiem apple, ze na takich ludzi szkoda nerwow - ja sie osobiscie poczulam jak w ukrytej kamerze, wszystkie powszechnie znane fakty byly odrzucane. Jezeli odrzucane sa - nawet nie poddawane w watpliwosc, ale kategorycznie odrzucane - zupelne podstawy jak to, ze kot jest bezwzglednym miesozerca, to droga jest bardzo dluga. Niemniej jak tylko sie nadarzy okazja, to na pewno bede jej cos nabakiwac, niech mnie zapamieta jako te klientke od bezzbozowych karm (bo o to poszla dyskusja, do surowizny nawet nie doszlo). Nie chce byc nachalna w mojej gadaninie, bo na pewno ja to zniecheci. Metoda kropli drazacej skale jest mi blizsza.
Dodam jeszcze, ze moje nowe, dzikie, kocie myszy chrupie w calosci wlasnie jak cukierki. Co nie zmienia faktu, ze zboza sa spozywane w ilosciach mikroskopijnych.
Barfuje od: 12.12.13r
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Wiek: 35 Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 2660 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2015-06-20, 16:24
Ależ ja też nie chodzę do weterynarzy jak pewna grupa wyznaniowa porozmawiać o jedynie słusznym modelu żywieniowym ale jednak u każdego weta pada prędzej czy później, a zwykle raczej prędzej, pytanie: co kot je. To się z tym kryć nie będę i mówię, co je. W jakieś wielkie dyskusje też się nie wdaję, ale zawsze jasno daję do zrozumienia, że to moim zdaniem najlepszy model żywienia i jeśli wetowi wydaje się, że suszki są lepsze, to raczej coś z jego wiedzą jest nie halo.
apple Pomogła: 2 razy Dołączyła: 24 Lip 2013 Posty: 438 Skąd: warszawa
Wysłany: 2015-06-21, 16:02
Ines napisał/a:
apple, ale ja tak po prawdzie nie rozumiem skąd Twój bulwers
Skąd Ci przyszło do głowy, że się bulwersuję, nie sądzę, żeby wynikało to z moich postów.
Innna sprawa, że duże zdziwienie wzbudził we mnie pomysł uczenia weta, że kot łowi i je myszy, nie byłam pewna, że to na poważnie więc wolałam dopytać.
Ines napisał/a:
appleprzecież nikt nie mówi, że Twoim obowiązkiem jest tak postępować. Ale jeśli ktoś inny ma ochotę, to w czym Ci to przeszkadza?
Czyżby nikt mi nie mówi?
Ines napisał/a:
Tylko moim zdaniem zbywając milczeniem to, że wet nie wie, co powinien jeść kot, wydajemy na to ciche przyzwolenie.
Jednak już nie planuję zabierać głosu w tej dyskusji, o ile znowu miałabym wyjaśniać to, co zostało już wyjaśnione i powiedziane.
Barfuje od: 12.12.13r
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Wiek: 35 Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 2660 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2015-06-21, 16:09
No trochę moje słowa przeinterpretowujesz, nie uważasz? Napisałam, jak ja postępuję i dlaczego. I to w dodatku napisałam to w obronie przed Twoim zarzutem, że postępuję od czapy. Nie napisałam, że Ty też masz tak postępować jak ja, tylko napisałam dlaczego ja robię tak jak ja robię.
Barfuje od: 12.12.13r
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Wiek: 35 Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 2660 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2015-06-21, 16:32
Nie ma czego wyjaśniać, bo nikt nikomu nic nie każe myślę, że to nieporozumienie i dobrze, że zostało sprostowane, a dyskusja o tym jak z wetami rozmawiać o barfie jest moim zdaniem jak najbardziej w temacie, uważam, że wypowiedzi dziewczyn wiele wniosły i cieszę się, że się taka dyskusja wywiązała
Barfuje od: 12.12.13r
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Wiek: 35 Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 2660 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2015-06-26, 20:20
No nie powiem, rozrywka przednia i psuje ją jedynie myśl, że ktoś czasem przypadkiem może wypowiedzi ów pana wziąć na poważnie nie wiem czy nasze forumowe psiary zwróciły uwagę, ale jeszcze do końca miesiąca mogą panu doktorowi zadawać pytania co do komponowania diety dla naszych zwierzaczków pan doktor zapewnił, że odpowie na wszystkie pytania! ... peszek, że na niektóre baaardzo wymijająco...
Moze dodam swoje trzy grosze na temat wetow ktorzy absolutnie nie akceptuja BARFu.... Bylam wczoraj na pierwszej wizycie z moim malym bo przyszedk czas odrobaczania. Staralam sie wyszukac najlepszego weterynarza w okolicy, przeszukalam internet czytalam opinie, wypytywalam znajomych i wkoncu wybrałam, jakby się mogło wydawać najlepszego z możliwych. Poszłam z psiakiem, dostałam ta sa pan obejrzał młodego pochwalił ze wszystko super, psiak zdrowy zadbany dobrze się rozwija. Wkoncu padło pytanie a jaka KARMA Pani karmi? Bo sierść sie tak pięknie błyszczy. Ja mowie ze parę dni temu przeszłam na surowe mięso.... I się zaczęło, jakbym włożyła kij w mrowisko. Miły weterynarz zamienił się w totalnego gbura.... A co Pani sobie wyobraża jak Pani może taka krzywdę psu robić, nie wolno dawać szczeniakom surowego bo nedzie miał problemy z przewodem pokarmowym, zatwardzenia, nie będzie miał odpowiedniej dawki witamin, do tego pasożyty salmonella wirusy.. Nie bardzo dało się wejść w słowo, w końcu zaczęłam tłumaczyć ze przecież dostaje suplementy, że nie robię tego na pałę ze wszystko da się wyliczyć ze. Potem zaczął wyliczać cudne właściwości suchych karm a jak zapytałam czy w ogóle suche karmy mają jakiekolwiek wady według niego albo czy surowe mięso ma jakiekolwiek zalety. Powiedział ze nie! Wyciągnął mi royala dla szczeniat icstwierdzil ze to jest najlepsza karma. Ja zaczęłam się śmiać i powiedzialam mu żeby to świństwo wywalił do kosza albo dał kura bo Hamlet jadł ta karmę i codziennie miał straszne wzdęcia. To on na to ze są inne specjalistyczne karmy dla psów z problemami zoladkowymi i jeszcze dostałam zjebe ze mój pies ma wzdęcia i ja go dodatkowo kasuje surowym mięsem. To że odkąd je żołądki wzdęcia przeszły jakby do niego w ogole nie dotarło.
Naprawdę ciężko jest opisać to w jakim szoku bylam i rzeczywiście poczułam się winna i tak jakbym rzeczywiście coś źle robiła. Po wyściu usiadłam na spokojnie i poszperalam na forum. Znalazłam wasze wypowiedzi na temat weterynarzy i ich stosunku do BARFa. Uświadomiłam sobie ze trzeba być rozsądnym i robić tak jak mój rozum mi podpowiada a wiem że przetworzone jedzenie nigdy nie będzie lepsze od naturalnego!
A może jest tutaj ktoś z okolic Żywca kto zna weterynarza popierajacego naturalne żywienie albo chociaż takiego który nie rzuca się na wlascicela z nożami kiedy usłyszy że pies jest karmiony BARFem.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum