Barfuje od: 07.2016
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 20 Lip 2016 Posty: 19 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-10-03, 05:59 Kot a zmiana pogody
Kochani!
Przyszła jesień i coraz częściej będzie padać :(
Zauważyłam u mojego Bimbra (5 miesięczny syberyjczyk), że jak mają być opady to traci apetyt. Jak tylko spadnie deszcz, wszystko wraca do normy i je normalnie. Oczywiście mysze zje niezależnie od pogody ;)
Już drugi raz tak się dzieję, troszkę się martwie bo ja to jestem panikara i od razy wyobrażam sobie, że Kot przestaje w ogóle jeść i wszystko co najgorsze ;)
Czy ktoś ma podobne doświadczenia z kotem meteopatą? :)
Poprawiłam tytuł wątku
Ostatnio zmieniony przez dagnes 2016-10-04, 10:13, w całości zmieniany 1 raz
Basiek
Barfuje od: 2014
Udział BARFa: 50-75% Pomogła: 4 razy Wiek: 59 Dołączyła: 14 Cze 2016 Posty: 421 Skąd: Konin
Wysłany: 2016-10-05, 20:26
AgnieszkaKlu, moje koty są trochę starsze od twojego pięknego syberyjczyka (jedzą 2 x dziennie)
i nie zauważyłam, aby przed deszczem mniej jadły. Gdy pada lub jest gorąco moje futra mniej jedzą, dużo śpią. Poza tym Julian od czasu do czasu sam sobie robi głodówki jednodniowe lub dwudniowe. Wtedy je bardzo mało, albo wcale. Potem apetyt wraca. Gucio też ma dni, kiedy nie ma apetytu, ale zdarza się to rzadziej. Poczytaj może rozdział: koty nie chcą jeść. Też na początku biegałam do weta. Pani weterynarz prosiła abym wyluzowała , bo normalne jest, że koty mają czasem mniejszy apetyt, jak ludzie.
Saga
Barfuje od: 07.2016
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 5 razy Dołączyła: 02 Sie 2016 Posty: 1489
Wysłany: 2016-10-05, 21:32
Basiek, u moich jest podobnie . Też początkowo panikowałam, jak mniej jadły, teraz się przyzwyczaiłam, działa to trochę sinusoidalnie . Czasem nagle dostają focha i nie ruszę tego co jadły ze smakiem jeszcze 3 godziny wcześniej . Aczkolwiek zauważyłam już po zachowaniu kotów, że nadchodzi zmiana pogody ale nie jest to związane z brakiem apetytu czy jego nadmiarem. Gdzieś czytałam, że kot odczuwa zmiany ciśnienia atmosferycznego uchem.
Barfuje od: 07.2016
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 20 Lip 2016 Posty: 19 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-10-06, 05:25
Dzięki kochane :)
zwróciłam też uwagę, że może też przez zęby. Już czas na wymianę, więc czekam troszkę niespokojnie, z lekką paniką ;)
Basiek, dziękuję za podsunięcie tematu, zaraz poczytam :)
zwróciłam też uwagę, że może też przez zęby. Już czas na wymianę, więc czekam troszkę niespokojnie, z lekką paniką ;)
Wymiana zębów u jednych kotów przebiega bezobjawowo, inne koty mają spore problemy. U Gucia i Lucka prawie nie zauważyłam, że zęby wymieniają, Julian miał małe problemy. Gdzieś czytałam na Forum o wymianie zębów, ale nie mogę teraz znaleźć. Przepraszam
Barfuje od: 07.2016
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 20 Lip 2016 Posty: 19 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-10-06, 07:31
Dziękuję :) też rano już znalazłam :) troszkę mnie martwi bo od niedzieli ma focha na barfa. Myszy je, wczoraj odkrawałam mu mięso z udek, bo z kośćmi nie chciał tknąć i takie kąski jadł. Wciska mordkę jak coś jemy więc chyba głodny jest. Ale na nałożonego rano świeżego barfa tylko spojrzał i odszedł. Dziś zrobię nową mieszankę, może tamta mu sie przejadła czy coś. A jeszcze wczoraj zmywiotkował kłaczkiem małym. Może po prostu wszystko na raz mu się nałożyło, kłaczek, zęby i jesienna pogoda ;) nie panikuje. jeszcze. ;)
Barfuje od: 2012.08.20
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 31 Sie 2012 Posty: 2810
Wysłany: 2016-10-06, 17:40
Spokojnie, nie panikuj - jak masz młodego kota i jest to w dodatku pierwszy kot to człowiek jest strasznie spanikowany i ciągle się zastanawia, czy wszystko z kocięciem w porządku (znam to z autopsji)
Ale z czasem zaczniesz podchodzić do wszystkiego z większym luzem
_________________ Mimo, że regulamin forum to FIKCJA - Śpiewać to rzecz ludzka, miauczeć to rzecz boska... (Zhuangzi 庄子)
Barfuje od: 2008
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 23 razy Dołączyła: 13 Wrz 2011 Posty: 4841
Wysłany: 2017-12-04, 18:38
Myślałam początkowo, że temat będzie o kotach-meteopatach . A tu nie....
W każdym razie moje obserwacje skłaniają mnie do sformułowania tezy, że im koty bardziej domowe i niewychodzące, tym mniej reagują na pogodę (pod każdym względem). Mam możliwość obserwacji zarówno kotów wychodzących z domu do woli i dokąd im się chce, jak i zupełnie nie wychylających nosa poza mieszkanie oraz takich pomiędzy, czyli wychodzących w ograniczonym zakresie tylko do ogrodzonego ogródka. Całkowicie domowe sierściuchy w ogóle nie reagują na pogodę ani zmiany pór roku (w każdym razie ja nie zauważyłam u nich zmian). Te wychodzące "częściowo" (do nich należy m.in. mój osobisty tygrysek) reagują częściowo: np. gdy pada deszcz lub śnieg to nie chcą wychodzić, tylko więcej śpią i mniej jedzą ale jakoś specjalnie nie gromadzą ani tkanki tłuszczowej na zimę, ani grubego futra, zachowując jednakową wage ciała przez cały rok. Natomiast koty żyjące w sposób najbliższy Naturze, wychodzące na całe dnie albo i noce, najmocniej reagują na pogodę: latem przypominają wychudzone "gęsi wyścigowe" (wszystkie są wykastrowane więc nie uganiają się za "panienkami" ), natomiast zimą są jak utuczone niedźwiedzie polarne; już w okolicach września zaczynają pochłaniać niemożliwe wręcz ilości jedzenia, aż do pęknięcia, i taką żarłoczność wykazują aż do okolic lutego, i co ciekawe - zimą spędzają znacznie więcej czasu w domu, śpiąc i jedząc, niż latem. Wydaje mi się czasem, że te "wioskowe włóczykije" wcale nie spędzają na dworze zimą więcej czasu niż mój pół-wychodzący Pedro, a jednak jakimś sposobem ich organizmy wiedzą, że trzeba się na zimę porządnie zabezpieczyć, tak na wszelki wypadek, natomiast organizm mojego kota olewa zimę całkowicie, bo wie że ma zapewnione domowe ciepełko. Taka sobie ciekawostka .
_________________ Aby dotrzeć do źródła, musisz iść pod prąd
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum