Wysłany: 2012-02-08, 09:11 BARF zmienił mi kota w demona
Kochane, mam problem z Maurycym.
Po przejściu na Barf nabrał tyle energii, że nie potrafię go zmęczyć. Jak tylko wrócę z pracy to zaczynam ganiać się z nim po mieszkaniu. Potem laserek, jeszcze w międzyczasie wędka. Nie można zapomnieć także o rytualnych praktykach wieczornego polowania na nogę pod kołdrą i rannego wydrapywania w drzwiach kociego przejścia (boję się, że niedługo mu się to wreszcie uda, bo drapie z takim zaangażowaniem..).
Bardzo się cieszę, że Mauryś nabrał energii, bo na RC dużo spał i troszkę się bawił. Ponadto mieszanki strasznie mu smakują i zjada od razu całą porcję po nałożeniu (podczas gdy puszki zjadał w kilku podejściach).
I co ja biedna mam robić? Poza oczywiście drugim kotem, którego bardzo bym chciała (TŻ zdecydowanie mniej). Mam mu podawać jakieś ziołowe uspokajacze? Istny demon z niego!
OLga mysle , ze troche niepotrzebnie sie martwisz ;)
Raz , ze dla was jest to na pewno diametralna zmiana w zachowaniu Mauryca i potrzebujecie czasu , zeby przywyknac do energicznego kota.
Dwa , ze u mnie np po kilku miesiacach barfowania albo przestalam zauwazac ile enrgii maja albo troche sie to unormowalo bo nie rzuca mi sie juz w oczy az tak bardzo ich energia.
Sadze tez , ze szprycowanie kota uspokajaczami zdecydowanie nie jest dobrym pomyslem ;)
Zwroc tez uwage na to , ze to , ze M jest w ruchu pozwala mu nabrac mieśni i spalic ewentualny tluszczyk , ktorego mogl sie gdziekolwiek nabawic (nawet na tak mlodym ciałku;)) i wyrobic kondycje;p
Daj mu sie wyszalec;)
A .. jak jest niskie ciśnienie to moje nadal potrafia przespac nawet caly dzien i nawet ta taurynka z barfa ich nie rusza ;p
_________________ Tysiące lat temu czczono koty jako bogów. One nigdy o tym nie zapomniały.
Moje młode jest takie. Jak do mnie trafił, to po trzech skokach za wędką dostawał zadyszki, martwiłam się, że coś z sercem ma nie tak.
A teraz? Lata w górę i dół po schodach, aportując myszę. Goni za kuleczką tak, że mieszkanie roznosi, wpada na meble i strach się bać. Puszczam mu zajączki (specjalnie wstaję rano wcześniej, niewiarygodne...), wieczorem zasypiam z lusterkiem w ręku, a on nie ma dość. Mało je ostatnio i zrobił się długą chudą fretką bardziej niż kotem ;)
Ale jak szaleje, to dobrze, zdrowy jest, nie przymulony ;)
(...)Dwa , ze u mnie np po kilku miesiacach barfowania albo przestalam zauwazac ile enrgii maja albo troche sie to unormowalo bo nie rzuca mi sie juz w oczy az tak bardzo ich energia.
A mi się rzuca w oczy.. (dosłownie) :D.
Terhie napisał/a:
Moje młode jest takie. Jak do mnie trafił, to po trzech skokach za wędką dostawał zadyszki, martwiłam się, że coś z sercem ma nie tak.
A fakt, przypominam sobie, że też miał szybko zadyszkę, a teraz? Ten, kto zmęczy Demona, otrzyma wyrazy uznania :).
Niby fakt, że dobrze, że ma energię, ale ja mam ograniczone jej pokłady...
Niby fakt, że dobrze, że ma energię, ale ja mam ograniczone jej pokłady...
To pora zmienic i swoja diete na bardziej energetyczna ;p
No i jak mowie , za krotko jeszcze barfujecie i na tym etapie wydaje Ci sie to przerazajace;) ALe na pewno przywykniesz;) Moje rzucaja mi sie pod nogi , na nogi , zwlaszcza jak ide z czyms w rekach. Skacza po wszystkim co sie da, wieczorem urzadzaja maraton po calym mieszkaniu przy okazji po kanapach starajac sie udowadniac , ze prawa grawitacji ich nie obowiazuja. NAwet takie ciapy jak Zima czy Olek(choc jak na raga to wcale nie ejst z nim tak zle). A jak tylko sobie przypomna to wszystkie probuja sie dobierac do szafki gdzie schowany jest patyczekz piorkami;) Boje sie zostawiac ich samych w domu bo jak wracam to polowa rzeczy jest na podlodze;)
Zadyszke Olek tez mial - i tez sie zastanawialm czy czasem nei ma czegos z sercem , ale teraz jest juz o niebo lepiej ;)
_________________ Tysiące lat temu czczono koty jako bogów. One nigdy o tym nie zapomniały.
To pora zmienic i swoja diete na bardziej energetyczna ;p
Może na tatara? ;)
Wiesz, ale u Ciebie energia rozkłada się na Was i na koty, a u mnie skupia się na mnie, bo z Tomkiem jakoś Maurycy nie biega po mieszkaniu. Przejmuje czasem pałeczkę przy zabawie laserkiem. A tak to za mną gania, mnie gryzie, na mnie skacze.
No i niestety ten agresor się czasem podczas zabawy wyzwala, a wtedy gryzie naprawdę mocno, kuli uszy i się rzuca na ręce :( Ale to nie kwestia Barfu oczywiście, a jakichś błędów w wychowaniu czy nie wiem w czym, bo staramy się jak możemy.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum