Wysłany: 2012-01-01, 21:37 Czy kot zjadłby podejrzane mięso ?
Zastanawiam się nad pewną kwestią czy gdyby z mięsem było coś nie tak, było nieświeże to kot i tak by je zjadł ? Mówię oczywiście o kocie domowym, regularnie karmionym.
Barfujemy od września, początki nie były łatwe, ale później cała trójca zasuwała mięcho z wielkim entuzjazmem.
Aż do ostatniej mieszanki którą zrobiłam... Jak na mój nos mięso pachniało jak ... mięso. Sama go nie jem więc średnio się znam, ale mój nos nie wyczuł niczego podejrzanego.
Tymczasem dwa koty nową mieszankę olały i nie chcą jej jeść ! Trzeci kot je, ale bez zachwytu. Jedyną znaczącą zmianą było to, że nie dodałam do mieszanki warzyw... No, ale czy to może mieć taki wpływ ? Trochę je przegłodzę, bo może tego potrzebują, ale sama już nie wiem, może rzeczywiście z tym mięsiwem jest coś nie tak choć kupowałam je w stałym sprawdzonym miejscu .
Czy ktoś z Was miał podobny przypadek albo wie co może być przyczyną ?
Dodam, że cała trójka biega, szaleje, wszędzie ich pełno i czują się doskonale.
Barfuje od: 08/2008
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 16 razy Dołączyła: 15 Wrz 2011 Posty: 1721 Skąd: Łódź
Wysłany: 2012-01-02, 00:27 Re: Czy kot zjadłby podejrzane mięso ?
Jak słusznie zauważyłaś możliwości są dwie, a nawet trzy. Albo faktycznie z mięsem jest "coś nie tak" albo koty grymaszą, bo nowa mieszanka im absolutnie nie smakuje. Trzecia możliwość jest taka, że cała trójka jest przeżarta i właśnie się umówiły, że zrobią sobie małą głodówkę. Jeżeli jednak wypadną im jeden, czy dwa posiłki z jadłospisu i nadal nie będą chciały jeść, spróbuj podać inną mieszankę, a gdy ta zostanie skonsumowana ochoczo, to nadal pozostają te trzy możliwości
Mój były śmietnikowiec ma znacznie większą tolerancję na nieświeże mięso niż Sanjirko. Niestety, zostało przetestowane.
Moje dziś akurat olały mieszankę, ale powodem ewidentnie była niechęć do jej zupowatości, bo po kwadransie wróciły "łowić" kawałki mięsa. Młody nauczył się wywracać miskę - ma wtedy dostęp bezpośredni do mięska, nie musi nosa ani pazura maczać w "zupie", o chłeptaniu nie mówiąc.
Sanji odmawia jedzenia mieszanek, gdy są (oprócz ewentualnej nieświeżości mięsa): zbyt zimne, zbyt ciepłe, zbyt świeże (nieprzemrożone), zbyt mokre, zbyt suche (tak, tak...) jest zakłaczony, za dużo serc.
Niestety, ja ostatnio coraz bardziej tracę węch, więc jeśli chodzi o mięso muszę ufać kotom, a one potrafią się sfochować nie wiadomo o co
No powiem Wam, że przy śniadaniu znowu strajk. Wygrzebałam ostatnią porcję poprzedniej mieszanki i tę dostaną wieczorem.
Bilans trochę lepszy bo powiedźmy, że dwa koty zjadły, ale to nie jest ten entuzjazm co zawsze. Zjadły bo zjadły, ale widać, że im nie smakuje, długo wąchają każdy kawałek, odchodziły od misek - a to się nigdy nie zdarzało. Lola natomiast nie zjadła niczego, wczoraj też odmówiła. A dodam, że Lola jest fanką surowizny od maleńkości i przestawienie jej na barfa to był pryszcz.
One jak już z barfem załapały to nie narzekały na nic, mogła być porcja w formie zupy lub nie, chłodniejsza, cieplejsza, przemrożona, nieprzemrożona... wszystko pochłaniały. Coś czuję, że 6 kg mięsa dostanie się bezdomniaczkom z piwnicy .
Karola , nie łam sie ;) Moje też teraz grymasza. ALe podejrzewam , że za bardzo namieszalam z miesami (kilka rodzajow w tym jeden nowy) i do tego jeszcze spora ilosc oleju z lososia do ktorego jeszcze nie calkiem przywykly. ! czy 2 posilki zostaly odmowione jedzenia. (Wrocily do lodowki i jak wieczorem koty tez nie zjadly to do smieci ). Jak sie troche przeglodzily to zaczely jesc , tez nie ma tego entuzjazmu (kocurowi musze czasem nawet robic wisienke z ulubionej saszetki , zeby zaczal jesc) ale jedza bo musza.
Nie poddawaj sie im . Sprobuj na wierzch moze dac cos co lubia , to je zacheci...;)
Aha i u mnie jest krotka piłka - dostaja i maja 10 min max na zjedzenie, jak sie nie zabiora za to , to chowam miski i czekaja do nast posilku - skutkuje ;) Przy dobrych wiatrach wtryniaja w niecale 2 minuty xD
_________________ Tysiące lat temu czczono koty jako bogów. One nigdy o tym nie zapomniały.
U mnie też jedzenie jest chowane, żadne żarcie nie stoi non stop w miskach. Tyle, że w przypadku tej mieszanki nawet wisienka nie pomogła, a one kochają sos Miamora i dostają obłędu na sam jego widok, a tym razem również olewka.
One od czasu wydzielenia im porcji i ustalenia godzin posiłków nie były w ogóle wybredne, smakowało im wszystko, miski były wyszorowane do ostatniego kawałeczka czy kropli krwi, a teraz wyciągają pazurkami kawałki mięsa na podłogę i mażą po kaflach . I nie jedzą ! Wcześniej też wyciągały poszczególne kawałki z misek, ale tylko po to by na nie po chwili zapolować i pożreć, a nie zostawić. Zobaczę jaka będzie reakcja na dzisiejszą kolację - dam im starą mieszankę które jadły przed zrobieniem tej nowej, choć nie wydaje mi się aby w ich przypadku było to tylko marudzenie i strajk dla strajku bo to żarłoki, uwielbiają jeść.
Dziewczyny, ja mam ten sam problem!
Otóz mieszanke zrobilam- kura, indyk, wol, kaczka. no pysznosci same- ja sobie tak pomyslalam. ale one- zadna rewelka- jedzą bo jedza, bo musza :/ zero zachwytu, a wczesniej biegły jak szalone do jedzenia. i dobija mnie to bo jest tak juz jakis czas. ale nie wiem czy nie przyczynilo sie do tego to, ze regulartnosc posilkow nam sie troche rozjechala- nie jestem w stanie z meżem podawac im jedzenia o tych samych porach codzien, z powodu pracy :/
no i mialy nawet dzien glodowki, myslalam, ze beda jadly, ale tez zadnej rewelacji. podjrzewam przezarcie u nich, bo mieso bylo swiezutenkie według mnie i wybierane dla nich najlepsze...
ale mialy tez takie okresy, ze wybrzydzały, a potem znow wcinaly az milo, wiec czekam az im sie odmieni. nie wcisne przeciez im w gardlo na chamca.
No to tego... zdaję relację z niedawnej kolacji. Miski wypolerowane na błysk... to chyba mamy odpowiedź, coś z tamtą mieszanką jest nie tak i nie jest to zwykły grymas i kocia fanaberia. Mam cały zamrażalnik "felernego" mięsa .
Barfuje od: 12/2010
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 5 razy Wiek: 60 Dołączyła: 21 Wrz 2011 Posty: 1069 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-01-02, 20:37
Szkoda, że jesteś trochę daleko ode mnie, bo chętnie bym wypróbowała na moich kotach, ewentualnie psach. U mnie to czego nie chcą jeść koty ląduje w psich miskach i dzięki temu nic się nie marnuje A tak mi się nie chce robić kolejnej mieszanki
Pancia, nic nie rozumiesz! To się fachowo nazywa krwawe graffiti
Może któryś z Twoich kotów to Picasso po reinkarnacji?
Całkiem to możliwe bo krwawe graffiti opanowały do perfekcji, a ja do perfekcji opanowałam mopowanie .
Bianka 4 napisał/a:
Szkoda, że jesteś trochę daleko ode mnie, bo chętnie bym wypróbowała na moich kotach, ewentualnie psach. U mnie to czego nie chcą jeść koty ląduje w psich miskach i dzięki temu nic się nie marnuje A tak mi się nie chce robić kolejnej mieszanki
A wiesz jak mnie się nie chce robić kolejnej mieszanki, zwłaszcza, że nową robiłam zaledwie kilka dni temu , a ze zołzy musiały coś wynaleźć co niby jest niezjadliwe . Jeszcze spróbuję im dodać po odrobinie warzyw bo może o nie im chodzi ( łudzę się bardzo naiwnie ) .
Barfuje od: 08/2008
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 16 razy Dołączyła: 15 Wrz 2011 Posty: 1721 Skąd: Łódź
Wysłany: 2012-01-02, 22:33
Teoretycznie zawsze jeszcze możesz złożyć oficjalną reklamację w mięsnym: "Przepraszam bardzo ale kotkom nie smakuje, znaczy się mięsko musiało być z lekka nieświeże".
A tak serio to bardzo prawdopodobne jest, że w okresie międzyświątecznym możemy trafić coś nieświeżego w sklepach, co się nie zdążyło sprzedać przed świętami. Ale spróbuj jeszcze z dodatkiem warzyw, ewentualnie mix z mieszanki lubianej & nielubianej.
Pieszczoch
Barfuje od: Od teraz
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 20 razy Dołączyła: 22 Gru 2016 Posty: 664 Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2018-09-11, 09:41
Nie wiem w jakim wątku to pisać,dlatego proszę o przeniesienie do odpowiedniego.U nas kolejny problem.Nie dość,że codzienna walka z ciężką chorobą,to jeszcze toooo;sąsiad od m-ca zajmuje się dezynfekcją i deratyzacją(np.montowaniem karmików dla szczurów),no i oczywiście sprzedał mężowi,(który nie przepada za swoim kotem),ten oczywiście połyka szczury,nażarte trutek.Niestety nie wyrzuci karmików,bo woli,żeby zdychał w i tak już ogromnej męce.Niestety taki to ,,człowiek''.Co robić!Dodam,że Lisek wychodzi na podwórko,ale tam wszędzie wiadomo są szczury.Proszę o jakieś konkrety!!!!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum