Pomogła: 18 razy Dołączyła: 29 Gru 2011 Posty: 3447
Wysłany: 2012-02-09, 12:17 Wirusowe zapalenie jelit u kotów
Mam pytanie .
Czy u waszych kotów zdarzały się; jedno-dwu dniowe niedyspozycje jelitowe. Bez temperatury.
Objawy. Jeden-dwa "rzygi" jeszcze niestrawionym w 0,5 do 1 godziny po posiłku.
Następnie od razu qpa, początek ok, a zakończenie bardziej kleksowate. Spora ilość.
Pierwszy dzień Pinto- tylko qpa- dużooo!! ( on załatwia się raz na 4 dni). Nie chciał jeść , ale to nic nowego. Spanko cały dzień.
Drugi dzień Inez - wymioty 1x i 2x bardzo luźna qpa. Ewidentnie pościła. Sen.
Trzeci dzień Fudzi - 3x wymioty 1x luźna qpa. Także pościł sam z siebie i dużo snu.
Wszystkim podawałam probiotyk +herbatkę z korzenia pokrzywy.
Towarzystwo po jednym dniu wracało do formy. Apetyt, itd...
Fudżi jeszcze kleksił wieczór, ale je i mniej śpi...
Chyba coś złego przywlekłam na butach
Barfuje od: 6.12.2011
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 2 razy Wiek: 41 Dołączyła: 21 Lis 2011 Posty: 372 Skąd: Lublin
Wysłany: 2012-03-12, 09:49
Właśnie przeszłam coś podobnego u mojej kotki. Wczoraj w nocy obudził mnie wymiotujący kot, jeszcze niestrawioną kolacją. Nie wiem, która była godzina, więc nie jestem w stanie podać czasu od karmienia. Nad ranem znowu i rozwolnienie do tego. Do tego jeszcze wydzielina z oczu. Nie jadła do wieczora. Teraz już normalnie, jakby nic się nie stało
Barfuje od: 08/2008
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 16 razy Dołączyła: 15 Wrz 2011 Posty: 1721 Skąd: Łódź
Wysłany: 2012-03-12, 10:45
O ile u Sandry wyglądało to na typową wirusówkę, u Ciebie Iova albo jakaś niestrawność albo faktycznie wirus, możliwe jest też zatrucie. Kontroluj ciepłotę ciała i nie dawaj dzisiaj kotu nic do jedzenia, niech ten żołądek się uspokoi i jelita odpoczną. Dopilnuj, żeby kot pił wodę. A jak sytuacja się nie uspokoi do wieczora, to warto kota zabrać do weta.
Pomogła: 18 razy Dołączyła: 29 Gru 2011 Posty: 3447
Wysłany: 2012-03-12, 12:07
Iowa....we wcześniejszych wpisach Sihaya doczytałam, że dobrze robi;
Kod:
Wszystkim podawałam probiotyk +herbatkę z korzenia pokrzywy.
Sama ja chętnie popijam jak mi coś dolega. Polecam
Ostatnimi dniami mój Fudzi (omc MCO, ale jednak bardziej Norweg z Syberjanem) wielkie kocisko. po raz pierwszy w swoim 3,5 letnim żywocie, zaczął pogryzać z nieopanowanym apetytem skrzydełka surowe i co ?
Skończyło się to niestrawnością i to kilkudniową. Sam regulował czy i co chce jeść. Od surowego mięsa odwracał się ze wstrętem. Jadł chętniej Animondę dla starszych panów, porzygiwał z rzadka, ale nie miał temperatury. W zabawach uczestniczył, ale z dala
Trwało to 3 dni. Głownie spał i szukał spokojnych miejsc. Podawałam probiotyk i herbatkę z korzenia pokrzywy.
Dzisiaj jest wszystko w normie, ale co z tymi skrzydełkami ?
Boję się kolejnej sensacji, bolało go, wyglądał jak kłębek zmierzwionego futra....
Barfuje od: 6.12.2011
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 2 razy Wiek: 41 Dołączyła: 21 Lis 2011 Posty: 372 Skąd: Lublin
Wysłany: 2012-03-12, 18:31
Kot jest już jak nowy. Je normalnie, nic się nie dzieje. Wczoraj sama zdecydowała, kiedy zacząć jeść, nie ingerowałam w to zupełnie. Zresztą, jakbym nie nakarmiła, to nocka nieprzespana - tak się darła Na razie obserwujemy, jakby coś się działo, będziemy reagować.
Zaczęło się w minioną niedzielę. Koło południa Pixi poszła do kuwety i zrobiła bardzo brzydką kupę, po jakimś czasie kolejną i kolejną i tak chyba dobiła do 5. Nie dostała kolacji, napoiłam ją strzykawką ( bardzo to lubi, siada, odchyla wargę i można "wlewać" :) ), a poniedziałek dostała już tylko wyłącznie małe ilości surowej wołowiny + 3 małe porcje rozpuszczonej w wodzie Smecty. We wtorek jadła również tylko wołowinę, podanie Smecty nie było już koniecznie.
I wydawało mi się, że jest wszystko ok. W środę wszystkie 3 jadły już Barfa. Wieczorem Pixi zrobiła ładną, normalną kupę.
W nocy obudziło mnie łomotanie w kuwecie, wiedziałam, że to Lola bo ona zawsze najpierw kopie tunel do Azji, a następnie robi co trzeba. Po chwili z przedpokoju doleciał okropny zapach, wstałam, Lolcia miała umazaną dupkę, a w kuwecie znajdowała się paskudna kupa . Sprzątnęłam i poszłam dalej spać. Po jakiś 2 godzinach obudził mnie znowu podobny łomot i w kuwecie znowu był "krowi placek" . Podałam jej odrobinę Smecty.
Żeby było ciekawiej przed śniadaniem do kuwety poszła Pixi i zrobiła co prawda małą, ale rzadką kupę! Kupy Lolci były wręcz galaretowate .
O co chodzi ?!
Jest jeszcze trzecia kotka - Mila i jej nic tfu tfu tfu nie jest.
Oprócz tych brzydkich kup Lola i Pixi czują się dobrze, mają apetyt, są aktywne jak zwykle. Po podaniu Smecty jest ok.
Mieszanka, którą im aktualnie podaję nie jest nowa, jedzą ją już od jakiś 2 tygodni i dotąd nie było żadnych problemów .
Co robić ? Jechać z nimi do weta - najpewniej skończy się na antybiotyku...Czy może przez dłuższy czas przetrzymać je na diecie - samo mięso bez suplementów ?
Lola jest wrażliwcem, dzięki barfowi udało mi się ją wyleczyć z permanentnych luźnych kup, które ją długi czas męczyły, od prawie roku nie było z tym już żadnego problemu, aż tu nagle...
Pixi z kolei odkąd jest u mnie czyli ponad 1,5 roku nie miała żadnej większej sensacji jelitowej i jest to dla niej zjawisko nietypowe.
Może jakiegoś wirusa podłapały, albo się poczęstowały czymś nielegalnym... Skoro mają apetyt i dokazują jak zwykle, to bym je na diecie (skoro na samym mięsie była poprawa) i smekcie przetrzymała parę dni, a potem normalne żarcie powolutku, po troszeczku...
Barfuje od: 08/2008
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 16 razy Dołączyła: 15 Wrz 2011 Posty: 1721 Skąd: Łódź
Wysłany: 2012-08-30, 14:22
Jeśli kocice nie maja gorączki, też na razie dałabym im spokój z jedzeniem przynajmniej do jutra, a pilnowała jedynie aby były właściwie nawodnione. Jeśli podajesz smectę, upewnij się, że nie zawiera żadnych aromatów smakowych. Możesz też spróbować nawodnić je delikatnie podskórnie roztworem soli fizjologicznej dostępnym u weta. Gdyby wieczorem była powtórka z imprezy możesz podać im wywar z suszonych jagód, które dostaniesz w aptece. A jak jutro sytuacja nie uległaby poprawie zabrałabym oba koty na przegląd do weta i ew. nawodnienie dożylne aby nie dopuścić do odwodnienia i niekorzystnych zmian w jonogramie.
Też podejrzewam, że może to być jakiś wirus, bo na pewno nie zjadły niczego niedozwolonego.
Z obsługą Pixi nie ma problemu, mogę z nią zrobić w zasadzie wszystko, natomiast Lola ... to jest kot w 100% nieobsługiwalny - podanie jej odrobiny Smecty to był już niezły wyczyn, a o nawodnieniu jej boję się nawet myśleć. Pamiętam jak po sterylce miała ściągane szwy, trzymaliśmy ją u weta w 4 osoby, a i tak było ciężko.
Wszystko to co jest robione wbrew jej woli wywołuje w niej straszną histerię - drapie, gryzie, choć na co dzień to naprawdę miły kot.
Wróciłam do domu i póki co niczego niepokojącego w kuwetach nie znalazłam.
Zmian w samopoczuciu kocic nie widzę, są takie jak zwykle.
Barfuje od: 08/2008
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 16 razy Dołączyła: 15 Wrz 2011 Posty: 1721 Skąd: Łódź
Wysłany: 2012-08-30, 16:03
karola7 napisał/a:
Też podejrzewam, że może to być jakiś wirus...
Nawet jeśli to łagodny, bo nie piszesz nic o gorączce a i samopoczucie Loli i Pixi jest w miarę niezłe. Grunt, że sytuacja na froncie kuwetowym jest ustabilizowana. Trzymaj rękę na pulsie.
A jeśli Lola, tak reaguje na smectę, to może daj jej święty spokój - może samo jej przejdzie.
W każdym razie nie zaszkodzi spróbować z wywarem z jagód - niektórym kotom sam w sobie podchodzi.
U nas z dobry miesiąc temu, podczas rozmrażania mięsa w trakcie burzy, część musiała się lekko nadpsuć od góry bo tylko dwa koty miały lekką biegunkę (te które dostały swoje porcje z wierzchu pakietu mięsnego), a reszta była zupełnie okay. Też myślałam, że może przyplątał się jakiś wirus. Tak jak szybko przyszło, tak szybko minęło.
Oczywiście kocice są pod obserwacją. Dziś je przegłodzę, ale co z jutrem Sihaya ? Jeśli nie będzie już rozwolnienia ( w sumie chyba nawet jeśli to nie bardzo będą miały czym) to mam im podać normalną mieszankę czy jednak kilka dni przetrzymać je samym mięsie bez dodatków ?
Nie mam pojęcia co to za dziadostwo. Mieszankę od dawna rozmrażam w ten sam sposób - wstawiam pojemnik do miski z wodą i wszystko jest na świeżo zjadane.
Lola nie tylko na Smectę w ten sposób reaguje, ona w dzieciństwie miała kk, dość długo musiała być leczona, leki, krople do oczu itp i strasznie się straumatyzowała i tego typu "zabiegi" do dziś bardzo źle jej się kojarzą.
Barfuje od: 08/2008
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 16 razy Dołączyła: 15 Wrz 2011 Posty: 1721 Skąd: Łódź
Wysłany: 2012-08-30, 18:04
A kiedy jadły po raz ostatni? 24-48 h - takiego czasu zwykle potrzebują jelita aby się oczyścić.
Myślę, że możesz spróbować już jutro dać im coś delikatnego do jedzenia, dieta jednoskładnikowa - drobno zmielone mięso w bardzo niewielkich ilościach na początek (może być np. wołowina albo indyk). Głodówka jest zbawienna dla jelit przy biegunkach. Kota jednak nie można głodzić tak długo jak psa, przy głodzeniu dłuższym niż 24 h bardzo szybko spada poziom glukozy i przy włączeniu diety bankowo pojawiają się wymioty, dlatego przez kolejną dobę warto podawać bardzo niewielkie posiłki, za to w miarę często.
Ostatnio jadły wczoraj koło g.23.
U Pixi było ok jak podawałam tylko tę wołowinę, zaczęło się na nowo jak zjadła mieszankę . Niestety zrobiła kolejną brzydką kupę, Lola póki co nie.
Coś się obawiam, że może z tą mieszanką jest nie tak, ale kurczę no jadły ją już około 2 tygodni - bardzo chętnie, bez grymasów i nic absolutnie się nie działo, aż tu nagle obie mają takie same sensacje.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum