tonks
Barfuje od: 04.2014
Udział BARFa: 90-100%
Wiek: 30 Dołączyła: 18 Lut 2014 Posty: 130 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-04-20, 08:13 Witam :)
Nazywam się Ania i wpadłam w szale euforii się przywitać na forum.
Od dawna je podczytuję i interesuję się zdrowym żywieniem.
Mam 8 letnią wspaniałą sukę w typie sznaucera miniaturki, który połknął balon i 5 letnią przepiękną moją ukochaną długowłosą koteczkę.
Oczekuję na zamówione kocię rasy długowłosej, które będzie moją własną osobistą kotką hodowlaną.
Euforia wynika stąd, że mam 19 lat, mieszkam z mamą, która ogarnęła jak dotąd całą lodówę i zamrażarkę i niewiele dla nas miejsca zostało, ale wynegocjowałam dzisiaj CAŁĄ PÓŁKĘ W ZAMRAŻARCE i w związku z tym możemy zacząć przygotowania do przestawienia się na BARF wśród moich kotów.
Mimo, że dużo łatwiej byłoby mi przestawić na BARF psa, który zjada wszystko, co mu się podłoży pod nos (i kradnie warzywa, jeżeli ma do nich dostęp ) to ze względu na to, że miewała problemy jelitowe, mam trochę obaw i bardzo ostrożnie podaję jej surowiznę.
Moja koteczka natomiast czasem zje wołowinę, ale z porcji 50 lub mniej gram (jako przekąska) potrafi wedle humoru Hrabini zostawić część.
Ostatnio spróbowałyśmy indycznych serduszek w wodzie i chętnie wylizała rozmoczone resztki krwi, ale jak niedajboże kawałeczek serduszka (3 mm x 3 mm) się przykleił do języka rzeczonej to pluła dalej iż widzi.
Mimo wszystko w ciągu nocy serducha zniknęły z kociej miski, więc jestem dobrej myśli.
Trzymamy kciuki, żeby wejście w BARFowanie przebiegło łagodnie
tonks
Barfuje od: 04.2014
Udział BARFa: 90-100%
Wiek: 30 Dołączyła: 18 Lut 2014 Posty: 130 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-04-20, 13:26
Dzięki za miłe przywitanie
Moja kotka jest w dobrej kondycji i nawet jeżeli na barfa będzie przechodzić rok albo dwa to chcę osiągnąć ten cel i stopniowo zwiększać jej jego udział w diecie aż do 95%-100%.
Uważam, że gra jest warta świeczki, szczególnie, że ona w sumie nie gardzi mięsem nawet z jakimiś "prochami (np betaglukanem) w środku".
Długo miałam opory.
Najpierw mój pies po surowiźnie dostawał biegunek i bolał ją brzuch, kończyło się na zastrzykach przeciwbólowych i przeciwzapalnych.
Kotka też miewała rewolucje nawet po niewielkich ilościach, aż dobiliśmy do porcji 50 gramowych, które nie są dla niej już żadnym problemem.
Obawiałam się salmonelli, pasożytów, kokcydiów przede wszystkim, bo na seminarium kocim powiedzieli, że kokcydia mogą występować w nieprzegotowanym (nawet przemrożonym!) drobiu i zwierzaki przez jedzenie takiego mogą się zainfekować.
Miny ludzi biorących udział w seminarium (wieloletnich hodowców i posiadaczy kota, którzy zapewne nie szczędzili przemrożonych kur i indyków swoim podopiecznym) wyglądały tak:
Z czasem doczytałam i doszłam do wniosku, że równie łatwo jest je przynieść na butach do domu i że mam takie samo albo i większe prawdopodobieństwo (biorąc pod uwagę, że się szlajam po pociągach, wystawach, klinikach weterynaryjnych) zarażenia się moich zwierząt i rodziny tą drogą, aniżeli zdrowym posiłkiem mięsnym.
Przekonały mnie koty Bianki 4 o muskularnych cielskach i zadowolonych pyskach.
i stado devonków oraz kilka publikacji na temat przetwarzanej żywności.
Kiedyś na wystawie widziałam barfujące 4-miesięczne abisie, które były 2 razy większe od niebarfujących 4-miesięcznych abisiow, które do tej pory spotykałam.
I chciałabym, żeby moje kotki hodowlane wychowywały się zdrowo i rodziły zdrowe i silne mioty.
Wydaje mi się, że zawsze mogę wrócić do przetworzonego żarcia w razie problemów nie do okiełznania, ale trudniej będzie mi koty przestawić na mięso, niż na karmy suche i puszkowe.
Tak więc moi mili idę podać porcję cienko pokrojonych serduszek moim dziewczynom i patrzeć na rozmruczany pysk wylizujący miskę ostrożnie i psi pysk, który najchętniej zjadłby to na raz razem z talerzem (trzeba coś wrzucić do balona w środku, co nie? )
Barfuje od: 2012.08.20
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 31 Sie 2012 Posty: 2810
Wysłany: 2014-04-20, 13:27
No w przypadku oczekiwanego długowłosego malucha powinno się udać w 100%. Moje wszystkie 3 sztuki w wieku 3 miesięcy dostały paszę BARF i nie było żadnego problemu z konsumpcją, że nie chciały jeść albo co. Jednak wszystkie w hodowlach jadły oprócz suchej paszy i puszek surowe mięso
_________________ Mimo, że regulamin forum to FIKCJA - Śpiewać to rzecz ludzka, miauczeć to rzecz boska... (Zhuangzi 庄子)
Z maluchami jest o tyle lepiej jak z dziećmi - w razie czego łatwiej zmienić nawyki niż dorosłym w każdym razie super, że masz takie podejście :D
tonks
Barfuje od: 04.2014
Udział BARFa: 90-100%
Wiek: 30 Dołączyła: 18 Lut 2014 Posty: 130 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-04-20, 14:21
Skipper napisał/a:
No w przypadku oczekiwanego długowłosego malucha powinno się udać w 100%. Moje wszystkie 3 sztuki w wieku 3 miesięcy dostały paszę BARF i nie było żadnego problemu z konsumpcją, że nie chciały jeść albo co. Jednak wszystkie w hodowlach jadły oprócz suchej paszy i puszek surowe mięso
W hodowli mojego malucha też tak jedzą, więc jestem dobrej myśli.
Poza tym hodowla jest w tym samym mieście, w którym mieszkam, więc podrzucanie moich mieszanek nie powinno być problemem.
Plan hodowlany powinien zrealizować się do końca tego roku, a jeżeli matka natura zarządzi inaczej, to pewnie pójdę w inną gamę kolorystyczną.
Sądzę, że czekają mnie jeszcze błędy i kłopoty i wizyty u weterynarza i wyrzucanie mięsa, ale powoli się uczę i mamy małe sukcesy.
Moja suka na surowych serduszkach pokrojonych w małe kawałki ma normalne qupy i nic nie jeździ jej w brzuchu, a jak kiedyś dostała cale, to kilka dni nie mogłam się pozbyć u niej rozwolnienia.
Na rozwolnienia u moich dziewczyn opanowałam już smectę + biotyki zamiast zastrzyków z antybiotykami od weta i potem tabletek i o wiele szybciej szybciej wracają do siebie.
I chciałabym mięso raczej kroić niż mielić, tym bardziej, że moje stado kotów w domu nie będzie liczyć więcej niż 4 sztuk w jednym momencie +/- ewentualnie 10 kg psa, który też nie zjada kilograma mięsa na raz, więc nie będzie mi to zajmować całego dnia, jak na przykład dla psa o wadze 50 kg i kilkunastu kotów.
Rozglądam się za dobrą maszynką do mielenia kości, skorupek jaj i innych suplementów, ale wszystko w swoim czasie.
Jestem podekscytowana i nie mogę się doczekać, aż będę kroić pierwsze serca, płucka, wątroby i odważać suplementy do zjadanych w 100 % mieszanek a mój kot będzie się o mnie ocierał brodą umazaną w mięsie.
Moja mama wychodzi z kuchni z włosami sterczącymi na głowie jak widzi, jak wsadzam paluchy, wykałaczki i patyczki w otwory w serduchu (np miejsce, gdzie powinna wychodzić aorta) i patrzę gdzie wychodzi albo oglądam z każdej strony, macam, wącham i się zachwycam jak nie wiadomo czym. Takie moje biologiczne fetysze.
Barfuje od: 2012.08.20
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 31 Sie 2012 Posty: 2810
Wysłany: 2014-04-21, 08:18
tonks napisał/a:
Moja mama wychodzi z kuchni z włosami sterczącymi na głowie jak widzi, jak wsadzam paluchy, wykałaczki i patyczki w otwory w serduchu (np miejsce, gdzie powinna wychodzić aorta) i patrzę gdzie wychodzi albo oglądam z każdej strony, macam, wącham i się zachwycam jak nie wiadomo czym.
Oj, Lecterem mi to pachnie...
_________________ Mimo, że regulamin forum to FIKCJA - Śpiewać to rzecz ludzka, miauczeć to rzecz boska... (Zhuangzi 庄子)
tonks
Barfuje od: 04.2014
Udział BARFa: 90-100%
Wiek: 30 Dołączyła: 18 Lut 2014 Posty: 130 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-04-21, 08:27
Albo spaczeniem po liceum
Od rana siedzę i myślę nad mieszanką dla moich dziewczyn (na razie dedukuję dla psa) i nad przekonaniem kota, że to się naprawdę je.
Wymyślanie mieszanki dla mojego psa wydaje się proste, ale skonsultuję ją jeszcze w oparciu o świeże badania krwi i moczu, bo ostatnie mamy chyba z stycznia. a jutro pewnie załączę moje dedukcje w wątku.
Kotu wymieszałam serduszka z Bozitą kartonikową, z której lubi sos (fu zboża) i coś tam wymemłała i kilka kawałków serca zjadła. Poza tym na wieczór wystawię jej chrupy, bo nie zbyt entuzjastycznie zjadła ten posiłek, a jak przestawiłam jej miskę (kiedyś jak nie chciała jeść to postawiłam jej dwie miski w dwóch końcach mieszkania), ale tym razem nie dała się złapać i chciała ją zakopać.
tonks
Barfuje od: 04.2014
Udział BARFa: 90-100%
Wiek: 30 Dołączyła: 18 Lut 2014 Posty: 130 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-04-22, 17:58
Łajza się upierała, że mięso jest niejadalne.
Więc do mięsa i sosu bozitowego dołożyłam jej chrupów i zjadła całość, po wycałowaniu, wyproszeniu i dostawianiu kota do miski co jakiś czas.
Nie stanie się dla niej krzywdą jeśli schudnie, ale chcę, żeby jadła codziennie regularnie i w szczególności, żeby jej wątroba nie ucierpiała od pustego brzucha i dlatego tak ją nakłaniam. Dzisiaj nad nią spędziłam trochę więcej czasu i nakłanianie odniosło efekty, chociaż staram się ją odzwyczajać od mojej uwagi i przestaję zwracać na nią uwagę, kiedy już bierze się za jedzenie.
No nic, będziem próbować.
Za to zastanawiam się, czy warto przestawiać na BARF mojego 8-letniego ukochanego psa i czy zmiana z gotowanego jedzenia na surowiznę jej nie zaszkodzi, zadam zaraz to pytanie w odpowiednim dziale.
Barfuje od: 12/2010
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 5 razy Wiek: 60 Dołączyła: 21 Wrz 2011 Posty: 1069 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-04-22, 18:38
To powolutku, z pomocą psich specjalistów, może jednak spróbować ją przestawić.... dla mnie psi BARF wbrew pozorom jest trudniejszy od kociego... zwłaszcza dla psów małych ras.
_________________ Mieszkałem z kilkoma mistrzami Zen. Wszyscy byli kotami - Eckhart Tolle
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum