Barfuje od: 2008
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 23 razy Dołączyła: 13 Wrz 2011 Posty: 4841
Wysłany: 2011-10-20, 12:12 Dlaczego kot nie jest psem?
W krajach wysokorozwiniętych koty to najpopularniejsze zwierzęta domowe. Jest ich w domach nieco więcej niż psów i ich liczba stale rośnie. Wzrost liczby miłośników i posiadaczy kotów nie zawsze oznacza, że tak samo rośnie ich fachowa wiedza o tych miłych w dotyku, futrzanych stworzeniach. Często chęć posiadania akurat kota, a nie innego zwierzęcia tłumaczona jest tym, że kot jest ponoć "samoobsługowy". Takie widzenie kotów prowadzi jednak do wielu rozczarowań i frustracji, jeśli ktoś z tego powodu nabył kota. Z drugiej strony - osoby nie lubiące kotów powołują się przeważnie na funkcjonujące w społeczeństwie stereotypy o fałszywości, złośliwości i głupocie kotów, które są całkowicie nieprawdziwe. Przeciwwstawiają im psy, które są postrzegane jako mądre, wierne i posłuszne.
Tymczasem kot to niezwykle wrażliwe stworzenie, o wyjątkowo skomplikowanej psychice, ogromnie złożonej gamie zachowań społecznych oraz inteligencji, która mogłaby zadziwić wielu, zwłaszcza zdeklarowanych wielbicieli wyłącznie psiej mądrości. Wielu przyjmie ze zdziwieniem także to, że koty wymagają od człowieka często więcej uwagi niż pies. Nieznajomość kociej psychiki oraz kocich zwyczajów prowadzi niejednokrotnie do problemów, z którymi opiekunowie nie dają sobie rady i w skrajnych przypadkach pozbywają się kota.
Bardzo ważne jest, aby zanim jakikolwiek kot pojawi się w domu, zebrać najważniejsze informacje i minimum wiedzy, którą można by nazwać "instrukcją obsługi kota", a także dokładnie zastanowić się nad tym, dlaczego właśnie kot, a nie pies. "Nauka o kocie" to bardzo obszerna dziedzina, wciąż rozwijająca się i nie ma chyba osoby, która mogłaby powiedzieć "wiem już wszystko o kotach". Trzeba ją jednak zgłębiać, gdyż takiego podejścia wymaga odpowiedzialność za stworzenie, które przyjmujemy pod swój dach i obiecujemy mu opiekować się nim do końca jego dni. A jest to odpowiedzialność spora i ogromne zobowiązanie - koty domowe żyją 15-20 lat, więc na tak długo musi starczyć nam silnej woli, chęci i uczucia, aby nie zawieść przyjaciela, który nam zaufał. Jako nagrodę, otrzymamy w zamian oddanie i przywiązanie wspaniałego, szczęśliwego stworzenia, które zwijając się w kłębek na naszych kolanach będzie mruczeć, spoglądając nam w oczy z tak bezgraniczną miłością, że będziemy wiedzieć, iż było warto.
Problemy z kotem często zaczynają się w momencie, gdy człowiek uświadomi sobie, że.... kot nie jest psem.
Kota nie da się wytresować ani wychować jak psa, kot jest nieposłuszny, chodzi własnymi drogami, nie okazuje człowiekowi szacunku, gdy ten tego wymaga, nie przychodzi na wołanie i wiele innych. Słyszeliśmy to tysiące razy. A jak to wygląda z punktu widzenia kota? Dlaczego kot jest jaki jest i czy da się to zmienić?
Koty i psy żyjące w naturalnych warunkach (jak ich dzicy przodkowie) to drapieżniki polujące na drobniejszą od siebie, lub nieco większą zwierzynę. Podstawowa różnica pomiędzy nimi, determinująca ich zachowania w stosunku do człowieka, to sposób w jaki organizują swoje łowy.
Kot to zwierzę polujące i żyjące samotnie. Kotka spotyka się z kocurem tylko na chwilę w celu kopulacji, a następnie sama żywi i wychowuje potomstwo. Koty nie łączą się w stada, nie potrzebują wzajemnie swojej pomocy, nie kooperują w celu upolowania większego zwierza. Czasem zdarza się, że żyją w tzw. koloniach, ale każdy kot jest tam samowystarczalny i niezależny.
Pies jest zwierzęciem stadnym, polującym i żyjącym w stadzie, które wymusza organizację hierarchiczną oraz posłuszeństwo. Psy polują grupowo, często wspólnie wychowują potomstwo. W psim stadzie panuje ścisła hierarhia, każdy osobnik ma swoje miejsce o odpowiednim stopniu podporządkowania. Członkowie stada o najsłabszej pozycji są skazani na funkcję usługową w stosunku do psów dominujących.
W związku z powyższym, człowiek jest dla kota stworzeniem równym rangą. Kot nie czeka na żadne polecenia od człowieka, nawet ich nie rozumie lub całkowicie je ignoruje. Traktuje swych opiekunów jak rodziców zastępczych (dają jeść, zapewniają schronienie i pieszczoty), ale nie oznacza to, że czuje się im podporządkowany. Można nauczyć kota np. przychodzenia na zawołanie, choć w zasadzie kot uczy się tego sam, jeśli wołamy go do jedzenia po imieniu lub przemawiamy czule, oferując pieszczoty. Rozumie wtedy, że jego imię oznacza coś przyjemnego i przychodzi. Jednak tresura kota, w znaczeniu i formie jaką obejmuje się psy, nie przyniesie pozytywnych rezultatów. Próby tresury wywołają u niego stres, który może się skończyć fatalnie (sikanie po kątach, zastraszenie, agresja, odmawianie jedzenia). Koty nie wykształciły bowiem w sobie potrzeby współpracy z innymi przedstawicielami swego gatunku ani posłuszeństwa w stosunku do dominującego osobnika. Nie będą w związku z tym współpracować z człowiekiem, gdyż w ich mniemaniu nie jest im to potrzebne do przeżycia, upolowania ofiary, czy wychowania potomstwa. Cechy te jednak nie przeszkadzają kotom przywiązywać się do ludzi. Koty rozpoznają swoich opiekunów, witają ich. Bywają czasem bardzo komunikatywne, szukają kontaktu z opiekunem, zachęcają go do wspólnej zabawy. Wiedzą także, że człowiek nie jest kotem, że należy do innego gatunku i używają w stosunku do człowieka zupełnie innych "sygnałów porozumiewawczych" niż w stosunku do swoich pobratymców. Koty posiadają co najmniej taką samą inteligencję jak psy i są w dodatku bardzo sprytne. Uczą się np. otwierania drzwi i innych przydatnych im czynności (tylko takich!). Doskonale wiedzą, czego im nie wolno i robią to, gdy człowiek nie widzi. One po prostu nie uznają władzy nad sobą. Dlatego możemy je zachęcić do czegoś, ale nie możemy im niczego nakazać. Stąd wniosek, że "wychować" kota można jedynie poprzez pozytywne bodźce - nagrody i zachęty, nigdy zaś kary (fizyczne zwłaszcza!).
Dla psa człowiek jest albo dominującym osobnikiem w stadzie, któremu trzeba służyć i wypełniać jego rozkazy - i wtedy jest wszystko OK, albo przeciwnie - osobnikiem stojącym na niższym szczeblu hierarchii psiej gromady - i wtedy pies będzie reagował agresją, gdy człowiek (w jego rozumieniu niższy rangą) będzie chciał mu coś nakazać. Z tego powodu psy wymagają tresury, wyraźnego pokazania kto jest przewodnikiem i kto rządzi. Kiedy pies zrozumie, że opiekun jest "psem przewodnikiem" i trzeba go słuchać, będzie z człowiekiem chętnie współpracował, bo taką ma naturę. Instynkt podpowada mu, że razem można coś zrobić lepiej. Z tego względu psy są zwykle dość kontaktowe w stosunku do ludzi. Wyglądają jakby rozumiały co się do nich mówi, słuchają. Dlatego też wydają się pozornie ineligentniejsze od kotów.
A zatem - kot to kot, a pies to pies. I każdy ma swoje cechy właściwe gatunkowo, których nie możemy zmienić. Wszelkie próby przewalczenia ich mogą skończyć się fatalnie, zarówno dla zwierzęcia jak i dla jego człowieka.
Skoro osobowość kota i psa tak się różni, to następstwem będzie fakt posiadania także nieco odmiennej konstrukcji psychicznej przez "kociarzy" i "psiarzy". Pierwsi miłują niezależność i mają w sobie wiele empatii, a drudzy mają silne poczucie więzi grupowej oraz hierarchii zależności. Na przykład artyści częściej wolą koty, a wojskowi psy. Osoby z natury wyjątkowo towarzyskie rzadziej trzymają w domu koty, a częściej psy. Podobnie początkujący politycy czy biznesmeni - to ludzie, którzy chcą mieć poczucie władzy, także w domu, więc pies jest dla nich idealnym towarzyszem.
Co ciekawe, podział pomiędzy miłośnikami tych dwóch gatunków zwierząt przebiega także według kryterium płci. Wiadomo - kobiety przeważnie wolą koty, a mężczyźni przeważnie psy. Dlaczego? Ma to prawdopodobnie uwarunkowanie historyczne i wynika z tradycyjnego podziału pracy w społeczeństwie ludzkim. Mężczyźni polowali w grupie, a kobiety zajmowały się samotnie domem i dziećmi. Dlatego być może mężczyznom, którzy wykształcili coś w rodzaju instynktu stadnego, łatwiej "porozumieć się" z psem. Kobiety za to rozwinęły w sobie więcej empatii, w związku z czym nie mają problemu ze "wsłuchaniem się" w potrzeby kota, które dla przeciętnego człowieka bywają głęboko ukryte i zakamuflowane. Dodatkowo - opieka nad kotem (zwłaszcza malutkim) często przypomina opiekę nad dzieckiem, więc wyzwala instynkty macierzyńskie.
Obecnie podziały te na szczęście powoli zanikają i fakt uwielbiania kota przez mężczyznę w żadnym razie nie przynosi mu ujmy na honorze. Istnieją też osoby, obojga płci, które lubią zarówno koty, jak i psy. Zdaję sobie jednak sprawę, że dyskusje na temat wyższości psa nad kotem i odwrotnie będą trwały w nieskończoność .
Zachęcam do dzielenia się w tym wątku własnymi doświadczeniami w zakresie różnic osobowości oraz charakteru psów i kotów, a także ich opiekunów. Dlaczego lepiej mieć kota? A może jednak psa? Co na to ci, którzy posiadają koty i psy? Dlaczego "psiarze" nie rozumieją "kociarzy"?
_________________ Aby dotrzeć do źródła, musisz iść pod prąd
Do tej pory mialam tylko psa, nigdy kota. I Bylam zapalona psiara (podobnie jak moj TZ). Byly to zwierzeta bardzo towarzyskie, przymilne, przede wszystkim radosne i niezwykle aktywne. Bardzo chetnie sie bawily i okazywaly niezwykla doze "uczucia" swojemu wlascicielowi.
Ale rok temu adoptowalismy pierwszego kota. I spadlo na nas jak grom z nieba.
Kot ma swoje zalety zwlaszcza dla leniwych osob ;p NIe trzeba go wyprowadzac , zwlaszcza wczesnie rano , albo wieczorem kiedy pada . Co prawda moj pies potrafil spac ze mna nawet do 11 rano i ani mruknac ale...;p
To prawda , ze koty sa bardziej niezalezne i charakterne. Wykazuja wiecej "osobowosciowych cech". Nie prawda , ze koty nie przywizauja sie do ludzi jak to niektorzy twierdza. Tak na prawde wszytko zalezy od danego osobnika.
Od tego jak byl traktowany, gdzie i w jakich warunkach sie wychowywal. I bron boze nigdy nie powiem , ze moje koty nie okazuja mi uczuc , wdziecznosci , czy ze sa za leniwe zeby sie pobawic. Robia to po prostu tak jak one potrafia, a trzeba umiec to dostrzec.
Mam jednego kota ktory nie uznaje slowa sprzeciwu i musi przespac na moich kolanach przynajmniej 4 h dziennie a przy kazdej okazji przytula sie i łasi. Natomiast drugi daj sie łasić kiedy ma na to ochote a jeśli rob sie to nie tak jak ona to lubi to potrafi drapnąć ostrzegawczo. Ale i ona ma swoje wieczory kiedy przychodzi , zeby byc dopieszczona i bywa zazdrosna jesli bawi sie tylko z druga mlodsza kotka.
Tak samo krzywdzace bedzie np twierdzenei ,ze psy są glupsze od kotow O.o Tak jak napisala dagnes i koty i psy maja taka sama inteligencje , ale to tez zalezy od danego osobnika jak ja wykorzystuje.
Uwazam , ze ludzie ktorzy porownuja ktore zwierzeta sa lepsze nie powinni tego robic. Bo psy i koty to dwa rozne gatunki i oba maja swoje specyficzne cehcy izachowania, za ktore je kochamy. A ja jestem typowym przykladem osoby kochajacej oba te gatunki ;) I nie moge powiedziec , zebym naleza albo do osob towarzyskich albo to outsiderow bo jestem bardzo towarzyska jednego dnia a drugiego mam ochote posiedziec sama w domu, Wiec i to mi sie troche miesza.
Co do osob z ktorymi sie przyjaznie, jedni maja psy , inni koty , a jeszcze inni i jedno i drugie i ze wszystkimi dogaduje sie doskonale. Wychodzi wiec chyba na to , ze idealnym rozwiazenim jest wlasnie posiadanie i jedengo i drugiego zwierzecia. Kochanie ich ale nie porownywanie bo nie mozna tego porownywac to jest inna skala .
_________________ Tysiące lat temu czczono koty jako bogów. One nigdy o tym nie zapomniały.
Bo kot udomowiony to kot zdegenerowany, pozbawiony naturalnego środowiska i możliwości polowania. Kot jest wyalienowany, nie można nazwać go przyjacielem człowieka, bo człowiek pełni jedynie funkcję uzytkową w kocim życiu.
Kot, w przeciwieństwie do psa, pogłębia izolację właściciela - nie sposób gdzieś wyjechać i targac za sobą transporter z kotem (albo - o zgrozo! - z dwoma). Właściciel psa poznaje innych włascicieli psów na spacerach, zawiązują się znajomości i przyjaźnie. A właściciel kota czasem sobie coś na forum napisze, a jego - wspólna z kotem - samotność się pogłębia.
Jakby tego jeszcze było mało, kot zazwyczaj załatwia się w domu, jakież to niehigieniczne! I potem włazi tymi łapami prosto z kuwety na blaty i stoły. Nie da się go niczego nauczyć, będzie robił co zechce i nic na to nie można poradzić.
Jest niebezpieczny i niezrównoważony, kocia psychika jest nieprzewidywalna. Nigdy nie wiadomo, co mu nagle strzeli do głowy i gdzie wbije swój pazur.
A na koniec: jaka jest minimalna liczba kotów, jakie może posiadać właściciel kota?
Bardzo fajny artykuł
Ja się tak czasem chwalę, że trochę "wychowałam" swoje koty różnie to odczytują inni, czasem chyba myślą, że ja tak na poważnie dla mnie "wychowanie" kota to dopasowanie się jedno do drugiego, ustalenie sobie wspólnych zasad, czyli również człowiek dostosowuje się do kota dla tradycyjnego psiarza toż to hańba a ja za to kocham koty, że nie słuchają mnie bezwarunkowo, za to że mają własne zdanie że próbują negocjować aż w końcu dochodzimy do porozumienia: ok, to Ty kot nie siedzisz na stole na którym ja jem, ale za to pozwalam wchodzić we wszystkie inne miejsca
Trzeba mieć spore poczucie humoru i zdrowy dystans do swojej autonomii i autorytetu żeby mieć koty, szczególnie te niepokorne Koty są niezwykłe, osobiście kocham je tak strasznie bo mam dokładnie taką samą naturę, więc je rozumiem
Ale mój TŻ zawsze miłośnik psów podchodził do naszych kotów z dystansem, myślał że są głupiutkie, nie obdarzają człowieka uczuciem, nie słuchają go. A potem się miło rozczarował i oczarował tymi stworzeniami. Bo obalają jego mity. Jeden kocur nawet z nim aportuje, biega niczym chart, nie wspominając o tym że świetnie rozumie polecenia Był szczerze zdziwiony intelignecją tych zwierząt. Teraz mówi, że dom bez kota musi być strasznie pusty-co nie oznacza że minęła mu fascynacja psami.
I chyba szkoda opowiadać się po jednej ze stron-bo przecież jak cudownie jest odkrywać uroki psów i kotów jednocześnie, inne i równie wyjątkowe
Jak będziemy mieli warunki to pomyślimy o psie, bo brakuje nam towarzysza do spacerów...
Barfuje od: 2009
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 1 raz Dołączyła: 10 Lis 2011 Posty: 162 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-11-27, 21:55 Re: Dlaczego kot nie jest psem?
O ile z tym stwierdzeniem jestem w stanie się w pewnym stopniu się zgodzić:
dagnes napisał/a:
Pies jest zwierzęciem stadnym, polującym i żyjącym w stadzie, które wymusza organizację hierarchiczną oraz posłuszeństwo. Psy polują grupowo, często wspólnie wychowują potomstwo. W psim stadzie panuje ścisła hierarhia, każdy osobnik ma swoje miejsce o odpowiednim stopniu podporządkowania. Członkowie stada o najsłabszej pozycji są skazani na funkcję usługową w stosunku do psów dominujących.
choć trzeba tu zwrócić uwagę na pracę zwłaszcza Michele Minunno, który zajmuje się badaniem struktury społecznej psów wolno żyjących, bezdomnych i zdziczałych. Co ciekawe, "rehabilituje" psy domowe dzięki wprowadzeniu ich w odpowiednią grupę psów bezdomnych, by nauczyły się respektować sygnały dystansujące, korzystać z uspokajających, etc. - ale o tym nie tutaj.
W każdym razie z obserwacji Minunno wynika, że niektóre psy bezdomne potrzebują towarzystwa innych czworonogów, więc starają sie przyłączyć do jakiejś grupy. Ale są też takie, które lubią towarzystwo innych, ale jednocześnie świetnie czują się w samotności - i to właśnie do takich psów dołączają inne. Wtedy wokół tego "samotnika" utworzy się grupa rodzinna, z ustaloną wśród psów hierarchią. Jednocześnie należy zauważyć, że nie jest to grupa, z której nie można się odłączyć - wręcz przeciwnie, często dorosłe samce, gdy czują taką potrzebę, odłączają się. Jednak tak czy inaczej, trudno mówić o "funkcjach usługowych" jednych psów wobec drugich, bo de facto każdy z nich czerpie z pozostawania w danej grupie społecznej określoną korzyść.
Również Dr Frank Beach prowadził badania nad społecznymi zachowaniami psów i stwierdził, że nie ma pomiędzy nimi czegoś takiego, jak fizyczna dominacja. Nawet, jeżeli nazywamy te relacje jakąś hierarchią, to nie jest ona ustalana siłą.
Z drugiej strony, badania Kirsty Peake, badaczki wilków żyjących na wolności w Parku Yellowstone, w skrócie udowodniły, że:
- gdy wilk spadnie z pozycji alfa, nie jest odrzucany przez grupę - wręcz przeciwnie, starsze osobniki obdarzone są opieką reszty grupy, np. otrzymują pomoc w poruszaniu się
- wilk alfa nie rości sobie praw do wszystkiego, choć ma pewne przywileje, tak np. wilk niższy w hiererchii stada może sobie rościć prawo do kawałka mięsa; nie zawsze wilk alfa inicjuje też polowanie.
Natomiast z tym stwierdzeniem zdecydowanie się nie zgadzam:
Cytat:
Dla psa człowiek jest albo dominującym osobnikiem w stadzie, któremu trzeba służyć i wypełniać jego rozkazy - i wtedy jest wszystko OK, albo przeciwnie - osobnikiem stojącym na niższym szczeblu hierarchii psiej gromady - i wtedy pies będzie reagował agresją, gdy człowiek (w jego rozumieniu niższy rangą) będzie chciał mu coś nakazać.
Powyższy cytat to teoria dominacji w klasycznej postaci. Ludzie obserwowali zachowania wilków, czy dzikich psów i przekładali to na relacje człowiek-pies. Niestety, nastąpiło to z ogromną szkodą dla psiej psychiki i naszej relacji z psami.
Teoria dominacji przywędrowała do nas przez Johna Fishera, który pod koniec życia wycofał się z tych założeń, ale niestety nie zdążył napisać na ten temat książki (ale opublikował zdanie: "Jeśli w ten sposób chcecie żyć z waszym psem, to mam dla was złą wiadomość, która z pewnością rozczaruje wielu ludzi, chcących osiągnąć status alfy – to dla psa nic nie znaczy, ponieważ mieszkając z człowiekiem nie czuje się tak samo jakby żył na wolności"). Potem pojawiła się Fennell, a obecnie - Cesar Milan, głosząc zabobony wśród psiarzy. TD zakłada, że pies chce się stać alfą i walczy o taką pozycję w naszym domowym zaciszu, kwestionując nasze przywództwo, a my musimy na każdym kroku pokazywać "kto tu rządzi". Według TD niektórym psom udaje się przejąć pozycję i stąd wynika ich nieposłuszeństwo czy agresja.
Tymczasem według już najnowszych badań, pies nie potrafi traktować człowieka jako stado tak, jak by traktował psy. Bowiem z samej definicji stado składa się raczej z jednego gatunku, więc ludzie i psy stada tworzyć nie mogą. Ewentualnie wspólnie tworzymy pewną społeczność. Dlatego nie możemy stać się "alfą" w życiu psów, możemy być jedynie przewodnikiem.
Psy, przez to, że żyją z nami - w domu, a nie w psim stadzie, nie mają możliwości dowiedzieć się co oznacza dominacja. Nasze "dominujące" zachowanie (rozumiane jako zachowania "alpha rolls", które mają na celu wyegzekwowanie pewnych zachowań psa "na siłę") jest wymuszone, nienaturalne, powoduje dezorientację i lęk u naszych psów. Wspomniana przeze mnie wyżej Kirsty przez wiele lat pracowała z psami wykorzystując tzw. "metody tradycyjne". Psy zachowywały się prawidłowo, ponieważ obawiały się jej, czuły lęk. Dziś szkoli inaczej, psy także zachowują się prawidłowo, ale czują się przy niej pewnie i bezpiecznie.
Obecnie nauka psów opiera się raczej na tzw. metodzie pozytywnych wzmocnień - nagradzamy zachowanie pożądane. Wszelki przejaw nieposłuszeństwa nie jest oznaką chęci dominacji, a jedynie tego, że nie nauczyliśmy psa, tego, co chcielibyśmy by robił. Ma nie skakać na powitanie - trzeba nauczyć go spokojnego powitania, uspokajania się, można nauczyć komendy siad - pies nie może jednocześnie skakać i siedzieć. ;) "Ustalenie hiererchii w domu" nie da nic poza tym, że pies nie będzie miał do nas zaufania i w przypadku bardziej wrażliwych psów - będzie się nas bał okazując to np. posikiwaniem.
Bardzo żywa jest teoria dominacji przy psach agresywnych. Utożsamiamy dominację z agresją. Tymczasem James O'Heare, behawiorysta specjalizujący się w agresji psów, stwierdził, że takie psy powinny być nazwane kontrolującymi. Takie psy wykazują zachowania agresywne najczęściej w wyniku frustracji - nie mają zapewnionych podstawowych potrzeb, jak np. praca węchowa, rozwiązywanie zagadek, odpowiednia ilośc ruchu lub z powodów braków socjalizacyjnych itp. Dominujący pies (jeśli już uzyć tego słowa) jest bardzo pewny siebie i nie musi kontrolować wszystkiego dookoła. Widać to w relacjach pies – pies. Pies, który jest pewny siebie, już samym spojrzeniem sprawia, że inne mu się poddają i nie wchodzą w konflikt. Najczęściej nie potrzeba do tego nawet warknięcia.
Barfuje od: 2009
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 1 raz Dołączyła: 10 Lis 2011 Posty: 162 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-11-27, 22:12
Poza tym nie zgadzam się ze stereotypem - artyści i introwertycy - kociarze.
Uwielbiam w swoich psach to, że mogę wyruszyć w "samotne" wędrówki z psim towarzyszem u boku. Nie dla mnie przesiadywanie w parku i rozmowy z innymi psiarzami, uważam też że nie jest to odpowiednia rozrywka dla psów (przymuszone niejako do kontaktu z innymi psami, co nie zawsze jest dla nich komfortowe, bo wiele psów jest po prostu źle zsocjalizowana i nie respektuje sygnałów dystansujących).
Daleko mi też do bycia liderem, "alfą". W przypadku psów podoba mi się to, że niejako jesteśmy równoprawni, wiadomo - psy są uzależnione od człowieka, ale w działaniach - łatwiej współpracować z psem. Kotów, przyznam się - nie rozumiem, bo nigdy nie miałam kota. Ale odnoszę wrażenie, że kot jest zawsze trochę ponad człowiekiem. ;)
Natomiast kompletnie nie rozumiem sporu, które zwierzę jest lepsze? Nie ma lepszych i gorszych, to już kwestia osobistych preferencji. :) No chyba, że weźmiemy pod uwagę że człowiek to też zwierzę - wtedy w rankingu "najgorsze zwierzę świata" człowiek zdecydowanie wygra.
Barfuje od: 2008
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 23 razy Dołączyła: 13 Wrz 2011 Posty: 4841
Wysłany: 2011-12-13, 11:11
Bonsai, cieszę się że napisałaś posta "z punktu widzenia psa" i doprezyzowałaś niejasności.
Wiesz, ja jestem 100% kociara i na wszystko patrzę "z punktu widzenia kota" .
Ponadto, moim zamysłem było raczej pokazanie tego jakie są koty i dlaczego wielu ludzi nie potrafi się z nimi "porozumieć", właśnie ze względu na panujące w ich świadomości stereotypy o konieczności dominacji nad psami, niż wchodzenie w meandry psiej psychiki, której nie znam zbyt dobrze.
Ponieważ twoje informacje o psiej psychice są bardzo ciekawe i wiele nowego wnoszą, zastanawiałam się nawet nad wydzieleniem twojego posta w nowy wątek o psach, ale nie chciałabym jednocześnie wyrzucić w ten sposób polemiki z niniejszego wątku. Jeśli zatem miałabyś ochotę, to mam do Ciebie prośbę o założenie wątku o stosunkach pies - człowiek i relacjach panujących w psim stadzie oraz napisanie w nim tego co zawarłaś tutaj, może być oczywiście ze znacznym rozszerzeniem tematu, bo widzę że masz sporo wiedzy w tym zakresie .
_________________ Aby dotrzeć do źródła, musisz iść pod prąd
Barfuje od: 2009
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 1 raz Dołączyła: 10 Lis 2011 Posty: 162 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-12-13, 12:43
Czyli wniosek może być tylko jeden: nie ważne jakie zwierzę mamy pod dachem, musimy dobrze poznać potrzeby danego gatunku, a nie kierować się stereotypami, czy "wiedzą z dziada pradziada". Bo koty nie zniosą dobrze izolacji; psy dominacji; króliki - samotności; koszatniczki - diety z cukrem. Biorąc pod swój dach jakiekolwiek zwierzę, naszym obowiązkiem jest poznanie jego potrzeb i maksymalne ich zaspokojenie.
Jest niestety wiele bezdomnych zwierząt (ja akurat szczególnie zajmuję się psami), jednak mimo ogromu nieszczęścia w schroniskach jestem przeciwna temu, by każdemu dawać psa (czy kota). Nie każdy nadaje się na właściciela, ergo nie każdy powinien mieć zwierzę. Bardzo przykre jest obserwowanie psa, który żyje sobie przy rodzinie, zawsze jest tam gdzieś z boku, ale tak naprawdę całkiem sam. Zwierzę się dostosuje, a my często nie zauważymy żadnych problemów (dopiero gdy pies będzie już na granicy swojej frustracji, a jego potrzeby nie będą poważnie respektowane, dopiero wtedy zaczniemy zauważać, że coś nie jest tak - bo pies będzie "krzyczeć" o pomoc ukazując bardzo wyraźnie o co mu chodzi - warcząc, kłapiąc zębami. Jednak zawsze pies dużo, dużo wcześniej pokazuje nam swoje emocje, tylko my to skutecznie ignorujemy), ale takie zwierzę nigdy nie będzie szczęśliwe. Jak często można chociażby zobaczyć filmiki na youtube jak rodzic chwali się jak pięknie dziecko bawi się z psem (np. http://www.youtube.com/wa...FiQlA0PXOg&NR=1 http://www.youtube.com/wa...13UQiCtI&NR=1), a tymczasem pies błaga by dać mu spokój.
Wątek o psach oczywiście w wolnej chwili utworzę.
Barfuje od: 06/2013
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 16 razy Dołączyła: 03 Cze 2013 Posty: 2811
Wysłany: 2014-05-22, 10:44
dagnes napisał/a:
Pies jest zwierzęciem stadnym, polującym i żyjącym w stadzie, które wymusza organizację hierarchiczną oraz posłuszeństwo. Psy polują grupowo, często wspólnie wychowują potomstwo. W psim stadzie panuje ścisła hierarhia, każdy osobnik ma swoje miejsce o odpowiednim stopniu podporządkowania. Członkowie stada o najsłabszej pozycji są skazani na funkcję usługową w stosunku do psów dominujących.
no nie byłabym sobą gdybym pozostawiła ów fragment bez echa. Otóż nie. Pies to nie wilk. Psy dziko żyjące nie łączą się w stada. Psy żyjące w grupie nie mają ściśle ustalonej hierarchii. Psy są socjalne, towarzyskie, ale nie stadne. Tworzą grupy zadaniowe, ale nie stada.
Pod względem zachowań psy w bardzo dużym stopniu różnią się od wilków i przekładanie wiedzy o jednych na drugie to wielkie nieporozumienie. Pies jest „genetycznie oswojony” z człowiekiem. Oswojona suka wydaje na świat potomstwo oswojone, oswojona wilczyca wydaje na świat potomstwo dzikie, które na nowo trzeba z człowiekiem oswajać. Różnią się diametralnie czymś, co nazywane jest „dystansem uczieczki”. Różnią się tak wieloma rzeczami, że samo wymienienie ich zajęło by kilka stron.
Porównywanie pod względem zachowania psa i wilka to jak badanie zachowania tygrysów i przenoszenie ich bezpośrednio na zachowania kota domowego.
dagnes napisał/a:
Dla psa człowiek jest albo dominującym osobnikiem w stadzie, któremu trzeba służyć i wypełniać jego rozkazy - i wtedy jest wszystko OK, albo przeciwnie - osobnikiem stojącym na niższym szczeblu hierarchii psiej gromady - i wtedy pies będzie reagował agresją, gdy człowiek (w jego rozumieniu niższy rangą) będzie chciał mu coś nakazać. Z tego powodu psy wymagają tresury, wyraźnego pokazania kto jest przewodnikiem i kto rządzi. Kiedy pies zrozumie, że opiekun jest "psem przewodnikiem" i trzeba go słuchać, będzie z człowiekiem chętnie współpracował, bo taką ma naturę. Instynkt podpowada mu, że razem można coś zrobić lepiej. Z tego względu psy są zwykle dość kontaktowe w stosunku do ludzi.
Nie, nie dlatego psy wymagają tresury. Właściwie to większość nie wymaga. Wystarcza zwykła konsekwencja w działaniu. Psy są bardzo pomysłowymi stworzeniami. Zachowania dzielą na przynoszące korzyść i nie przynoszące korzyści. Skoro przynosi korzyść (nie wnikam jaką) to są powtarzane, jeżeli nie to są wygaszane. Naturalnie.
Pies nie jest upośledzonym umysłowo stworzeniem, które nie widzi różnicy pomiędzy psem a człowiekiem. Widzi, bardzo bardzo wyraźnie. Ale skoro nikt nie nauczy go, że człowiek wymaga innego traktowania to ukręca na siebie bat, poniekąd. Z psami zabawa jest inna niż z człowiekiem. Rzadko zdarzają się takie oszołomy jak ja, która ścigam się z psem, bawię w zapasy na podłodze, czy gryziemy się po łapach.
Dlaczego niektóre psy przyłączają się do innych i tworzą z nimi grupę (nie stado)? Bo tak jak u ludzi, są charaktery, które podążają za innymi oraz te, za którymi sią podąża. Są psy "nieśmiałe", które bardzo chętnie dostosowują się do warunków otoczenia i te, które "bardzo chętnie" dostosowują otoczenie do siebie. Te drugie mają łatwość podejmowania decyzji, w sytuacji zagrożenia prędzej wybierają walkę niż ucieczkę. To psy, z którymi ciężko jest dyskutować. Niegdyś nazywane "dominującymi" dziś zwane "asertywnymi" i to właśnie ta druga nazwa do nich pasuje bardziej. Nieśmiały pies spotykając asertywnego bardzo chętnie znajdzie się "pod jego skrzydłami" i bardzo chętnie się podporządkuje. Ale nie dla tego, ze tak robi stado. Ale dlatego, że tak jest łatwiej i bezpieczniej.
Czy kto jest bardziej niezależny? Czy ma więcej osobowościowych cech? Psy możemy podzielić na cztery grupy pod względem osobowościowym: asertywne, niezależne, nieśmiałe, lękliwe.
Przyjrzyjmy się trzem pierwszym.
Psy nieśmiałe - jak już wspomniałam łatwo dostosowujące się do otoczenia. Nie są to psi twardziele o mocnej psychice i pewnej siebie postawie. Ale mają bardzo żywy stosunek do otoczenia. Są nim zainteresowane. W tej grupie najczęściej są psy myśliwskie, pasterskie (ale nie te pilnujące stad przed dzikimi zwierzętami).
Psy asertywne i niezależne to psi twardziele. Mało czego się boją, mało co jest w stanie zrobić na nich wrażenie. Jeżeli coś wyprowadzi je z równowagi to szybko do niej powracają. Czym się różnią? Stosunkiem do otoczenia. Pierwsze są ekspansywne a drugie unikające.
Pies ekspansywny jest żywo zainteresowany otoczeniem, jak spotka coś nieznanego jest zainteresowany sprawdzeniem co to i co można z tym zrobić. Pies unikający nie jest tym specjalnie zainteresowany. On ma ciekawsze rzeczy do robienia.
Twardy i unikający = niezależny. On nie ma potrzeby stałego towarzyszenia człowiekowi, nie ma potrzeby ciągłego doświadczania nowych bodźców. To pies, którego trudno jest skłonić do współpracy. Nie ma potrzeby ani dostosowywać się do otoczenia ani dostosowywać otoczenia do siebie. Nie jest to dla niego ważne.
Twardy i ekspansywny = asertywny. To ciężki charakter. On lubi współpracę z człowiekiem, ale powinna ona przebiegać na jego warunkach. To pies stanowczy, potrafiący zdobywać przywileje, a raz zdobytych nie odda. Próba odebrania mu ich spotka się z jego silnym dyscyplinującym odbierającego zachowaniem. Pies, który zdecydowanie będzie dostosowywał otoczenie do siebie. Cechuje je niesamowita łatwość w samodzielnym podejmowaniu decyzji. On nie musi czekać aż ktoś mu powie co ma w danej sytuacji robić, on wie co, jak i kiedy.
Popatrzmy teraz na te trzy grupy w różnych sytuacjach.
Pierwszą z nich będzie sytuacja zagrożenia. Pies ma cztery możliwości, choć standardowo pisze się o trzech: ucieczka, poddanie się, walka oraz to, co często spotykane nie jest a jak się widzi to zamurowuje – zignorowanie.
Pies nieśmiały: ucieczka lub poddanie się.
Pies niezależny: ignorowanie lub walka.
Pies asertywny: nie liczmy na to , że jakakolwiek inna opcja przyjdzie mu do głowy. Zachowaniem oczywistym jest walka.
Współpraca z człowiekiem:
Nieśmiały = bardzo chętnie na zasadach człowieka.
Niezależny = raczej nie zainteresowany, samodzielny.
Asertywny = bardzo chętnie na zasadach własnych, umiejętność samodzielnego podejmowania decyzji.
Wprowadzanie nowej zasady postępowania, stojącej w sprzeczności do dotychczasowej:
Nieśmiały – szybko się dostosowuje.
Niezależny – ma to głęboko w poważaniu.
Asertywny – nie dość, że nie zrobi tego co chce człowiek to jeszcze „zmusi” człowieka aby zrobić tak jak chce pies.
Niespodziewany bodziec:
Nieśmiały – zainteresowany, podchodzi na ugiętych łapach, pomimo zainteresowania zachowanie bardzo zachowawcze.
Niezależny – nie zainteresowany.
Asertywny – idzie sprawdzić co to, postawa pewna siebie niemalże majestatyczna.
To jest taki dosyć duży skrót ale całkiem dobrze pokazuje jak różne są psy między sobą. To oczywiście wynika z ich niegdysiejszego przeznaczenia, charakteru pracy. Psy myśliwskie miały pracować dla człowieka, psy niezależne samodzielnie (popatrzmy jak pracują nasze Podhalany), a psy asertywne wspólnie z człowiekiem.
W zależności od tergo z jakim typem psa będziemy się spotykać tak będziemy postrzegać psy. Jakie rasy przychodzą mi na myśl, gdy mówię o grupach charakteru?
Nieśmiałe – Retrievery, Dalmatyńczyki, ozdóbki
Niezależne – pastuchy typu Podhalan czy Kaukaz, Beagle
Asertywne – Rottweiler, Dogo Canario, Jagd terier.
Dlaczego psy tak chętnie wykonują nasze polecenia i przebywają w naszym towarzystwie? Jest takie powiedzenie, że pies jest jedynym stworzeniem na ziemi na tyle inteligentnym aby móc wykonywać pracę powierzoną mu przez człowieka i na tyle głupim aby faktycznie ją wykonać”. A jaka jest prawda? Psy nas po prostu tak bardzo lubią, że często nie ważne jest co robimy, ważne że jesteśmy obok. Fajnym przykładem jest tu lęk separacyjny. To zachowanie zawsze dotyczy człowieka. Możemy psu z tym problemem kupić kota, drugiego psa, cokolwiek, ale to i tak nie rozwiąże problemu. Bo to nie chodzi o samotność, ale o brak człowieka. Dlaczego tak nas lubią? Ja to widzę tak: pies uważa nas za tak samo zajebiaszczych jak my uważamy, że zajebiaszcze są psy.
Barfuje od: 01.11.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Dołączyła: 06 Lis 2012 Posty: 1419 Skąd: LUBLIN
Wysłany: 2014-05-22, 11:30
Też tak sądzę. Myślę, że te wszystkie teorie są tylko po to żeby sobie coś do różnych szufladek powkładać bo ludzie lubią tak robić. A ja już od dawna odnoszę wrażenie, że wychowywanie kota, psa czy dziecka tak naprawdę nie wiele się różni i opiera się na kilku podstawowych zasadach: cierpliwość, konsekwencja, mądra miłość i stosowanie odpowiedniej motywacji zamiast karania. I właściwie tylko to ostatnie się będzie różniło w zależności od gatunku bo czym innym zachęcimy kota a czym innym dziecko żeby było grzeczne.
Barfuje od: 06/2013
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 16 razy Dołączyła: 03 Cze 2013 Posty: 2811
Wysłany: 2014-05-22, 11:42
Ines, scarletmara, psy i koty różnią się od siebie diametralnie. Podstawy wychowania są u większości kręgowców takie same, ale na poziomie ponad podstawowym już tak prosto nie jest.
Barfuje od: 12.12.13r
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Wiek: 35 Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 2660 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2014-05-22, 11:54
Nikt nie powiedział, że nie różnią się wcale. To dwa osobne gatunki. Ale bądź co bądź, dwa osobne gatunki oswojonych przez człowieka ssaków. Na skutek co prawda innych potrzeb, ale oba jako i zwierzęta towarzyszące i pracujące. Kot to nie pies - zwykle ludzie mówią tak, żeby podkreślić fakt, że kotem nie trzeba się zajmować, bo kot sam zajmuje się sobą i jest stworzony dla ludzi, którzy dla zwierzęcia nie mają czasu, a chcą to zwierze mieć. A to jest jedna wielka bzdura. Koty potrzebują ogromnego nakładu czasu i pracy, aby były u naszego boku spełnione i szczęśliwe. Inaczej ta praca wygląda niż w przypadku psów, ale tak jak w przypadku psów - jest ona w oparciu o naturalne czy też wykształcone w procesie oswajania potrzeby zwierzęcia.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum