Czy któraś z was zauwazyla zeby jej kotu łamały się wibrysy?
Moj a 4 miesieczna kotka spała u mnie ostatnio na kolanach , jak to ona powierciła się troche każdy wąs w inną strone, jak już się obudzila zauwazylam , że ma złamany wibrys , pare godzin pozniej odpadl.
Przyjrzalam sie ma zlamany jeszcze jeden. Odrosna spoko . Ale Dlaczego sie zlamaly?
Czy to przez jej nieuwage? Czy z braku tauryny - taka wersje znalazlam na forum miau. O.o
Dzis jade do weta to jeszcze z nimi skonsultuje ale prosze o wasze rady;)
Poza tym nie ma żadnych problemow ani skornych ani z sierścią. Nie linieje wręcz przeciwnie futro ma piękne gęste i mięciutke.
_________________ Tysiące lat temu czczono koty jako bogów. One nigdy o tym nie zapomniały.
Barfuje od: 10/2010
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 5 razy Dołączyła: 16 Wrz 2011 Posty: 299 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2011-10-14, 10:11
Jak moje koty były młodsze, tak 8-12 miesięcy, to fundowały sobie specyficzne zbiegi higieniczno-przyjacielskie: Jagoda lizała pyszczek Filipa, często bez jego entuzjazmu i przytrzymując go łapą żeby się nie ruszał, odgryzała a czasem wyrywała mu niektóre wąsy Bardzo mnie to wtedy zaintrygowało, ale pomyślałam, że Jagoda wie lepiej co robi Może te młodzieńcze wibryski są z czasem wymieniane na dorosłe?
_________________ Człowiek z nowymi pomysłami jest wariatem, dopóki nie odniesie sukcesu. (Mark Twain)
A tak serio bylam u weta i juz sie uspokoilam. Mowi , ze to normalne , ze odrosna , ze mala sobie sama moze zlamac albo moga wypadac zeby je "wymienic".... Panikara ze mnei i tyle xD ALe oczywiscie dzieki za odp ;)
Moja Kisiel tez tak trzyma małą Zime j chce ja wylizac bo mala czasem chce uciec. Kupa śmiechu jest przy tym xDDDD
_________________ Tysiące lat temu czczono koty jako bogów. One nigdy o tym nie zapomniały.
Zaproszone osoby: 2
Nordstjerna
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 15 Wrz 2011 Posty: 48 Skąd: Kraków
Wysłany: 2011-10-14, 14:51
Temat co prawda bardziej podchodzi pod ogólne dyskusje, niż homeopatię, ale - ponieważ homeopatia bierze pod uwagę cały organizm (w tym wypadku koci), postaram się skorzystać z okazji i spojrzeć na sprawę z tego punktu widzenia. W tym miejscu temat tylko zasygnalizuję, ponieważ to zagadnienie jest bardzo ważne, jest w trakcie obszerniejszego opracowania i często będziemy się tutaj do niego odwoływać.
W homeopatii (i ogólnie większości systemów medycyny holistycznej) włosy i paznokcie traktowane są jako element skóry.
Skóra zaś - jako organ peryferyjny, stojący najniżej w hierarchii narządów, a jednocześnie pełniący funkcję określaną mianem "trzeciej nerki".
Zdrowy organizm (mam tu na myśli taki, w którym nie zostały zaburzone lub stłumione naturalne mechanizmy samoleczenia) przyjmuje właściwy kierunek wyrzucania różnych szkodliwych czynników (fizycznych i energetycznych): z wnętrza organizmu na zewnątrz.
Odbywa się to poprzez naturalne wydzieliny i wydaliny (mocz, kał, pot, ślinę, śluz) I te, które w medycynie konwencjonalnej uznawane są za objawy chorobowe: katar, plwocinę w przypadku kaszlu, upławy, biegunkę, wymioty itp.
To wyrzucanie "śmieci" i produktów choroby na zewnątrz pozwala utrzymać w dobrej formie organy ważniejsze dla funkcjonowania organizmu: nerki, wątrobę, serce i płuca. Jeśli zatrzymamy ten naturalny kierunek samooczyszczania organizmu, problem zatrzyma się głębiej i zamanifestuje w postaci zaburzenia głębszych narządów.
Na podobnej zasadzie organizm wyrzuca produkty choroby na skórę, np. w postaci wysypek, egzemy, aft itp. Problemy z włosami, paznokciami itp. także należy zaliczyć do tego "skórnego" repertuaru.
Skórne objawy nie muszą od razu oznaczać poważnego problemu zdrowotnego - bywa tak, że organizm reaguje w ten sposób na jakiś banalny stresowy czynnik, a za pomocą tego mechanizmu daje sobie z nim radę i problem znika bez leczenia. Natomiast jeśli nie pozwalamy organizmowi się w takim naturalnym kierunku oczyszczać - wpychamy ten problem głębiej i wtedy pojawiają się poważniejsze zaburzenia - skóra pozostaje ładna, ale problemy pojawiają się gdzie indziej - np. w układzie oddechowym.
Nie mam wystarczającej wiedzy o trybie życia Twojego kociaka, by wyrokować, co może być przyczyną tym konkretnym przypadku.
Z tego, co piszesz, wibrysy są jedynym objawem, który Cię niepokoi; gdyby to był jakiś poważny wewnętrzny problem, to raczej widać by go było jeszcze w innych sferach, np. w zachowaniu.
Na pewno trzeba spokojnie przeanalizować sposób żywienia, bo może faktycznie czegoś brakować, np. wspomnianej tauryny.
Z punktu widzenia konwencjonalnej weterynarii dziewczyny na forum miau mają dużą wiedzę, pozwalającą "rozebrać kota na czynniki pierwsze" , ale nie należy dać się zwariować i upatrywać wszędzie choroby, a już na pewno nie leczyć histerycznie każdego najdrobniejszego objawu. Widziałam w Twoich postach, że dopiero startujecie z barfowaniem - nie wiem, od jakiego czasu, ale może trzeba jeszcze trochę odczekać, żeby efekty prawidłowego żywienia się pojawiły.
Ja bym zwróciła uwagę na kwestie rozwojowe - analogicznie do ząbkowania u dzieci, które potrafi "wyciągać na wierzch" rozmaite większe i mniejsze problemy - u moich kotów (a rosnących tymczasów trochę się przez nasz dom przewinęło) pora wymiany zębów też obfitowała w różne atrakcje. Z punktu widzenia organizmu gwałtowny rozwój i wymiana zębów jest pwnego rodzaju stresem, z którym musi sobie jakoś poradzić - bardzo prawdopodobne, że tu tkwi właśnie przyczyna. O ile pamiętam, połamane wibrysy również u nas były w repertuarze, ale oczywiście nie było to regułą, bo nie wszystkie to przechodziły.
Wrzuciłam sobie podgląd i widzę, że już wet rozwiał Twoje obawy :)
Nordstjerna bardzo dziekuje za fachowe podejscie do tematu. Fakt Zima ma teraz 4 mce(choc wyglada na pol roku minimum O.o) wiec to jest okres wymiany zebow. A z BARFEM na prawde dopiero zaczynamy , przeszlismy tylko etap karmienia surowizna zeby sprawdzic jak koty zareaguja , czy zjedza, czy nie zwroca, zeby sie przyzwyczaily - twarde sztuki wcinaja az im uszy podskakuja wiec niedlugo zaczne robic mieszkank i(jak tylko dostane reszte suplementow) .
Sadze ze wtedy uzupelnimy ew niedobory ,jesli takowe istnieja (bo nadal biore tez pod uwage moje przewrazliwienie na punkcie zdrowia futer ;p)
Jeszcze raz dzieki ;)
_________________ Tysiące lat temu czczono koty jako bogów. One nigdy o tym nie zapomniały.
Udział BARFa: 50-75%
Dołączyła: 21 Wrz 2011 Posty: 114
Wysłany: 2011-10-27, 11:26
Wibrysy połamane, łamiące się i obrzępolone tuż przy podstawie.
Opini w temacie wiele. I trudno jednoznacznie określić z czym mamy do czynienia.
Długi czas próbowałam ten temat oswoić i zrozumieć. Bo i u nas zdarzały się takie przypadki.
Czasem zupełnie niespodziewanie. Jakby z dnia na dzień. Czasem widziałam proces, że na wibrysie robi się rysa/załamanie i po jakimś czasie odpada. Wibrysy wtedy wyglądały, jakby je ktoś kotu "przypalił". Nie było to często i nagminnie, ale było.
I zdarzyło mi się sprowadzić kilka kociaków, z takim samym "defektem wibrysowym", który rzecz jasna odrasta po jakimś czasie. Nikt nie udzielił mi satysfakcjonującej, że tak powiem "naukowej" odpowiedzi.
Ale... na pewno jest jak Nordstjerna napisała. Organizm sygnalizuje jakieś problemy.
Myślę, ze na pewno obniżenie odporności i jakieś niedobory.
Piszę o PRZEMYŚLENIACH moich na podstawie obserwacji miotów, które miałam.
Takie wibrysy najczęściej zdarzały się u kociaków, które w danym okresie miały gorszy apetyt, przeszły jakieś podziębienie lub... szczepienie.
Ale... były też takie kociaki, którym wibrysy poleciały, a NIC dosłownie nic nie widzieliśmy, żeby dolegało ze strony fizycznej i to było zastanawiające. Wtedy pomyśleliśmy, że to jednak mogą być też jakieś niedobory... Ale przecież kociaki jadły "zbilansowaną suchą karmę" więc TEORETYCZNIE powinno być wszystko ok.
Obecnie odchowuję CZTERY mioty na barfie. To pierwsze doświadczenia, ale już spora grupa do obserwacji.
Różnice widoczne są w wielu miejscach. I co interesujące, do tej pory ŻADEN z kociaków barfujących nie ma upitolonych wibrysów . Pomijam celowe obgryzactwo przez rodzeństwo. Bo zdarza się ciumkanie wibrysów, pędzli na uszach, itp. Ale wibrysy generalnie długie i mięsiste.
Jadis - żeby Cię uspokoić... "nic nie robienie" w sprawie wibrysów u moich poprzednich miotów, nie wpłynęło w WIDOCZNY sposób na zdrowie moich kociaków.
Po prostu odrosły, bez moich specjalnych starań, choć początkowo wzbudzało to mój niepokój i ciągle skłaniało do szukania odpowiedzi na pytanie DLACZEGO SIĘ ŁAMIĄ.
Dzieki jeszcze raz wsyztkim za odpowiedzi. Zimie zlamay sie w połowie długosci ale od tamtego czasu nie zauwazyłam kolejnych połamanych - i dobrze xD Dostala tez na razie witaminy dla kociakow (bo nadal czekam na reszte suplementow nie moge zrobic mieszanki)
Co do wibrysowych opowiesci to i mojej drugiej kotce kiedys zdarzylo sie pozbyc kilka mm wąsików;p ALe ona przypalila je sobie pchajac sie za blisko piekarnika. Oczywiscie od razu ja stamtad zabralam i nic soebie nie zrobila poza tym ze na koncu troszke jje sie wibrysy "stopily".. . od tamtej pory juz nei kusi ja tam bardzo zapach pieczonego ciasta;p
A wibrysy oczywiscie odrosly jak i u jednej tak i u drugiej powoli widze roznice... Wiec juz sie nie martwie.
_________________ Tysiące lat temu czczono koty jako bogów. One nigdy o tym nie zapomniały.
Coprawda nie pomogę w problemie ale może jedna ciekawostka:
mój devon rex jak wyhoduje centymetrowe wibrysy i jestem z niego dumna - to następnego dnia je traci. Ogólnie ciągle ma je poszarpane, krótkie, pozwijane, jakby płomieniem przypalone. Zaniepokojona pytałam hodowców i okazło się, że rexy mają "przekombinowane" geny i dziwna mutacja zmieniła nie tylko wygląd ich futra ale i wibrysów.
Ale co dziwne drugi z moich rexów - kornish ma futerko poskręcane, pofalowane ale wibrysów doczekał się potęznych, długich, prostych.
_________________ Tysiące lat temu czczono koty jako bogów. One nigdy o tym nie zapomniały.
Zaproszone osoby: 2
adorin
Barfuje od: VIII.2011
Udział BARFa: 90-100%
Dołączył: 08 Lis 2011 Posty: 25 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-11-09, 01:39
Trochę inne zagadnienie, ale też z wibrysami.
Gdzieś czytałem, że podobno mamusie obgryzają kociętom w młodości wibrysy, żeby ograniczyć czasowo opuszczanie przez małe gniazda. Bo brak wibrysów utrudnia orientację.
_________________ Syberjany - Lidi i Totek, razem 8kg-12'11 (7,2kg-11'11) kota
Udział BARFa: 50-75%
Dołączyła: 21 Wrz 2011 Posty: 114
Wysłany: 2011-11-09, 02:30
Hehe... się uśmiechnęłam .
Adorin może i ktoś to napisał, ale obawiam się, że obcięcie wibrysów przez mamunię u maleńtasa, jest naprawdę wyczynem. Bo wibryski, albo raczej wąsiki są tak cieniuteńkie i nie najdłuższe, że musiałaby się kocia mama namęczyć nieźle. A kocia mama ma naprawdę więcej obowiązków, niż zabiegi fryzjerskie na wibrysach dzieci. Masowanie brzuszków, odcedzanie maluchów, karmienie i pieszczoszki - to główne jej zajęcie.
A potem jak już gargamele rozłażą się po porodówce, to kocia mama głosem i łapą przywołuje gawiedź do rozsądku.
Kiedy zaś wibrysy są już sztywniejsze, to co najwyżej rodzeństwo może je sobie poobgryzać i pociumkać.
I wiesz... kociej mamie później WCALE nie zależy, żeby maluchy ciągle siedziały w gnieździe.
Moje kocice od 5-6 tygodnia SAME nawołują dzieciaki, żeby te wychodziły z porodówki i się uczyły .
I jedyną rzeczą, które obgryzają kociakom są... pępowinki
J.
Ostatnio zmieniony przez Sandra 2014-02-02, 17:34, w całości zmieniany 1 raz
Udział BARFa: 50-75%
Dołączyła: 21 Wrz 2011 Posty: 114
Wysłany: 2011-11-13, 14:24
NO i się pochwaliłam. Mam kocie wibrysy... leżące na podłodze
Dwójka gargameli połamała wibrysy. W jedną noc.
Zmieniamy co prawda zęby, jesteśmy marudni i jeść nam się już mniej chce, ale to raczej nie powód, żeby z wąsów dywan robić.
No i konia z rzędem, temu kto wyjaśni temat łamiących się wibrysów.
Powtorze tylko jeszcze raz co wet mi powiedziala. Jesli to nie zdarza sie notorycznie w duzych ilosciach ot nie ma co sie martwic. KOty je łamią, koty je czasem zrzucaja , zeby wymienic ... Ja wczoraj znow zauwazylam , że Zima ulamala jeden ale juz sie jakos tym nie martwie.. ;)
_________________ Tysiące lat temu czczono koty jako bogów. One nigdy o tym nie zapomniały.
Udział BARFa: 50-75%
Dołączyła: 21 Wrz 2011 Posty: 114
Wysłany: 2011-11-13, 14:40
Hehe...jeden wypadnięty, to byłby pikuś. U mnie jedna cała strona poleciała. Prawie wszystkie wibrysy u obu kociaków.
Nie, żeby to jakaś nowość była. Zdarzało się już tak na suchym. Nie każdemu, nieczęsto, ale jednak. A tutaj proszę. Konsumujemy barfa, chrupki koty na obrazkach oglądają jedynie i znowu akcja wibrysy. Dumna i blada, byłam że nic się nie dzieje i masz babo placek.
Nie przejęłam się, bo ja wiem, ze tak się zdarza, ale nie wydaje mi się, że to zwykłe zrzucanie.
Jeden z kociaków parę dni temu stan podgorączkowy.
Drugiemu nic. Obaj zęby zmieniają. Dosyć ostro i chyba boleśnie, bo jękolą nad miskami.
Zazwyczaj zdarza się to kociakom. U dorosłych kotów nigdy.
Przynajmniej u mnie...
Zakładając, że byłoby to "sezonowe" zrzucanie wibrysów (w co osobiście nie bardzo mogę uwierzyć), to byłoby to zjawisko powtarzające się. A w zasadzie kto raz zgubił, drugi raz nie traci. Wibrysy nie zęby, nie muszą wypadać, żeby nowe STAŁE wyrosły...
TAk sobie pomyślałam o biotynie...
Uzupełniając dietę drożdżami, zawsze mi biotyny brakuje...do parametrów normy.
MOże tutaj "wibrys" pogrzebany?
J.
Magdziol
Dołączyła: 09 Gru 2011 Posty: 50 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-01-24, 16:49
Ja również spotkałam sie w książce czeskiej sędziny, wet i chyba hodowczyni ,że kotki ''obcinają'' kociakom wibrysy żeby mieć nad nimi lepszą kontrolę.Może być w miocie ''koci fryzjer'' który obcina innym kociakom wąsy. U mnie na 5 kociaków tylko jeden miał cały czas wąsy, u pozostałych były poobcinane do dlugości pół centymera więc coś w tym musi być. Wąsy poodrastały są dlugaśne i gęste.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum