a ja muszę sie pochwalić, bo jestem dzis strasznie dumna z mojego tygryska :):):)
Dostali dzis skrzydło i obaj zajadali ze smakiem, Bombi malutki kawałeczek, a Xelmiak całe skrzydło w zasadzie, wszystko- mięso, skora, kości, wszyściutko pochłonął. Widać było, że trochę się zmęczył, ale cudownie było patrzeć jak to chrupie w jego mordce. A jak sobie łapkami pomagał. a wcześniej nie chcieli tknąć skrzydeł ani szyji indyczych. a tu proszę- niespodzianka. skrzydło kuraka wtrząchnięte w całości do brzuszka :) ale się cieszę z tego!!
Barfuje od: 3 lata
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 18 razy Dołączyła: 15 Wrz 2011 Posty: 887 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2011-10-07, 09:51
Terhie napisał/a:
:shock:
To Wasze koty jedzą kości?!
[rozczarowana swoimi kotami ]
Jeśli chodzi o mojego Lucka to- pewnie! Lucek regularnie wcina całe udka z kurczaka, skrzydła, szyjki. Ostatnio dostał także do ogryzania kręgosłup kaczy (samę kręgi, z mięsem. wyrostki kostne odłamałam) i kaczą tchawicę. Daję mu też czasami suszone gryzaki. Ubaw ma po pachy i widać, że ogromną radość mu to sprawia. Po takim udku, czy szyjce wchodzi do pokoju, wskakuje na kanapę koło mnie, oblizuje się i zaczyna mnie "barankować" i lizać po rękach.
Mój kot jest typem "gryzonia". Jak był mały przeżuł mi buty, przeżuł dywan, nogi od stołu drewniane i uwielbia gryźć wszelakie kartony. Jak był mały to nigdy nie używał pazurów, a zawsze zęby szły w ruch. Teraz jak coś mu się nie podoba to także można się spodziewać iż zrobi użytek ze swojej jamy gębowej Z tego względu nie odmówiłabym mu porcji do żucia i gryzienia, ponieważ on to uwielbia i jest to dla niego doskonałe zajęcie.
ojej, nowy wątas z powodu koteczków moich :) miło mi.
potem sie bałam czy aby jednak coś mu nie zaszkodzi. ale do teraz nic złego się nie działo, więc kamień z serca.
a koty dziś rywalizowały o mięso. Bombilla w końcu pochwyciła kawałek w paszcze, uciekła Xelmiemu i zjadła sama ;) to też dla mnie sukces. bo zwykle mu ustepowała i darowała mu swoje porcje.
Barfuje od: 10/2010
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 5 razy Dołączyła: 16 Wrz 2011 Posty: 299 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2011-10-09, 23:49
No naprawdę możesz być dumna wcale nie często się zdarza, że kociak tak pięknie się nawraca na naturę. Na moje 4 sztuki w domu tylko Jagoda pożera skrzydło w całości - najmniejsza ze stada Nad resztą muszę jeszcze popracować
_________________ Człowiek z nowymi pomysłami jest wariatem, dopóki nie odniesie sukcesu. (Mark Twain)
Dałam kotom mowę, powiedziałam, że inne koty sa bardziej "kocie" i zaserwowałam większy kawałek mięska niż zwykle. Niech się trochę kot pomęczy, pomyślałam. Zajęło mu to z 10 minut uciekania przed Cirdankiem, warczenia, parskania. Jak zaczął przeżuwać, wykrztuszać i znów próbować połknąć, zlitowałam się i chciałam zabrać i pokroić, zanim mi bestia zejdzie w mękach. Ale zwiał za szafę i tam skończył, ciamkając głośno.
W sumie chyba mu się podobało, z mieszanki zawsze wybierają większe kawałki, ale ryzykować ukrztuszenia kota chyba nie będę.
Barfuje od: 10/2010
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 5 razy Dołączyła: 16 Wrz 2011 Posty: 299 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2011-10-10, 13:39
Hej on się nie udusi! No weź mu Terhie męskości i mężności nie ograniczaj
Najpierw wjazd na ambicję, że niby drapieżniki, a potem - daj mamusia ci pokroi...nie gryź tak, bo się zgrzejesz...
Moja Jagoda też na początku tak łapczywie pożerała, aż oczy miała momentami takie wielkie, że hej A gulgotało, dławiło się to, że szok. Teraz już luzik, robiłam mieszankę, zakradła się cicho i ukradła całe skrzydło kuraka - zorientowałam się dopiero słysząc metodyczne chrupanie kości żadnego gulgotu, już z tego gwiazda wyrosła
_________________ Człowiek z nowymi pomysłami jest wariatem, dopóki nie odniesie sukcesu. (Mark Twain)
a ja sie znowu pochwale :):)
dostałam dzis przesyłkę z krwią w proszku. jak otworzyłam, to koty odskoczył jak poparzone, ale jak troszeczkę rozpuściłam w wodzie by sprawdzic, czy rusza to w ogole i dodałam kilka mięsek małych to wcinały :):) jak ja się cieszyłam, Wampirki moje kochane
Super!
Moje męczyły się na początku z fortainem, ale Sihayową krew łykają bez wstrętów. Za to nadal, nieustająco, a minął z miesiąc, co wyjmę drożdże, to próbują noski władować do pudełka. To pierwsze zauroczenie suplementowe, jakie przetrwało próbę mieszanki
maix napisał/a:
zakradła się cicho i ukradła całe skrzydło kuraka - zorientowałam się dopiero słysząc metodyczne chrupanie kości
Jesteś pewna, że nie zostawiłaś, niby przypadkiem, jakiegoś ładnego skrzydełka gdzieś na samym brzegu blatu, ostentacyjnie się odwracając i udając, że nie patrzysz na złodziejskie kocury? Ja tak miewałam przy mieszankach, teraz próbuje oduczyć
Barfuje od: 10/2010
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 5 razy Dołączyła: 16 Wrz 2011 Posty: 299 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2011-10-10, 21:49
Niczego z tamtego czasu nie jestem pewna - była gdzieś 2-ga w nocy, ja już 22-gą godzinę na nogach, a za 4,5 godziny jadę do pracy...Dobrze że tych kotów moich nie dokroiłam do barfa bo pałętały mi się po powierzchni roboczej, a już trochę śpiąca byłam
EDIT: nie, jednak Jagoda je ukradła z głębokiego zlewozmywaka, wykopała je sobie spod innych mięs, bo solo poza mieszanką zna tylko skrzydła i szyjki, gdzie ja wtedy miałam oczy
_________________ Człowiek z nowymi pomysłami jest wariatem, dopóki nie odniesie sukcesu. (Mark Twain)
To teraz ja .
Pozazdrościłam tych zjadanych w całości skrzydełek i też zaserwowałam moim pannom po skrzydle.
I jestem w szoku, zjadły ! Najlepiej radziła sobie najmłodsza Mila, schrupała całe skrzydło. Pozostałe perfekcyjne obgryzły mięso, ale zjadły tylko drobne kostki.
Ale ile było radochy, podrzucania, zrzucania, polowania, noszenia w mordkach .
Dla mnie to wielki sukces bo Pixi i Mila jeszcze miesiąc temu surowego mięsa nie chciały powąchać, a teraz nie dość, że zasuwają krwiste mieszanki to jeszcze mordują się z całymi skrzydłami .
A moja Zuzia jak zawsze hrabianka - skrzydło kacze zjadła, a w właściwie tylko obgryzła z mięsa i dopiero wtedy jak obrałam ze skóry
ale smakowało jej bardzo, opchała się, a potem puściła małego pawika pod łókiem
_________________ Mam kota na gorącym dachu mojej głowy...
Hmm u nas ten cały BARF to się chyba nawet zaczął od porady żeby dać kotu surowiznę z kością, bo nawet kości jeść może. I wtedy jeszcze kociaki moje pożarły wszystko łącznie z kośćmi, a było to jakiś rok temu i wiele osób wtedy zastanawiało się czy im krzywdy nie robię do dzisiaj chrupią sobie kosteczki, a Prozac, nasz nienażarty drapieżnik zjada-chrupie nawet grube kości indycze ostatnio zjadł spory kawał szyji indyczej. I naprawdę chrupał, a nie łykał. Potem leżał niczym wąż i trawił
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum