Bianko, fejsika nie mam niestety ;)
Agal, dziękuję serdecznie za odpowiedz.
Jestem z hodowczynią w kontakcie w tej sprawie właśnie. ale chcę poznać info z kilku źródeł.
Widzicie- piszecie, że to tyczy się w zasadzie wszystkich ras, ta stronka która przytoczyłam akurat zwraca uwagę na te dwie racy MCO i NFO.
Ja zaczęłam się nad tym zastanawiać, jak ktoś ze znajomych przyszedł i mi powiedział- ale on ma małą głowę. ja osobiście tego nie widzę, uważam, że kot wygląda bardzo dobrze i proporcjonalnie, ale gdzieś tam zaczęłam drążyć i się zastanawiać i trafiłam właśnie na tą informacje o kastracji a rozroście głowy u kocura.
edit: literówki
edit 2: Agal, pobuszowałam po stronie hodowli Twojej. i mogę teraz prawie że "osobiście" Ci powiedzieć, że niezmiennie mnie Twoje kociska urzekają, często odwiedzam wasza stronkę tak, żeby popatrzeć ;)
_________________
Meri
Barfuje od: 12.08.2012
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 07 Lip 2012 Posty: 863 Skąd: Nowy Targ
Wysłany: 2013-09-18, 20:19
Ja również mam kastrowanego w wieku 3 miesięcy kocura MCO. Jest proporcjonalny, dobrze się rozwija w nowszym typie co prawda, ale i tak na wystawach ma spore osiągnięcia, wiec nikt się nie czepia, że coś jest nie tak. Spokojnie można kastrować male kociaki, oszczędźmy im stresu potem.
Barfuje od: 08/2008
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 16 razy Dołączyła: 15 Wrz 2011 Posty: 1721 Skąd: Łódź
Wysłany: 2013-09-18, 22:39
Vega_k napisał/a:
Dobra, to jutro nie mogę, bo jadę do Łodzi po mięcho
To zabierz go ze sobą . Ja mam wysterylizowaną kocicę, która bardzo lubi seks
Żadnych tabletek, żadnej chemii...kocur niespełniony przeżywa ogromny stres. Jeśli już, to zdecydowanie lepiej wykastrować. 5 miesięczny NFO to jeszcze młodziak, ale bardziej taki nastolatek, hormony się odzywają... ale w pamiętajmy o tym, że nie tylko hormony płciowe biorą udział we wzroście i rozwoju kota. Pierwsze kociaki sterylizowałam w 2004 r. Wtedy weci patrzyli jak na kosmitkę. Żaden z moich kociaków pozbawiony zdolności rozrodczych w wieku 12-14 tygodni nie ma i nie miał problemów ze zdrowiem.
Barfuje od: 2010
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 27 Wrz 2011 Posty: 296 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-09-19, 06:45
sliver_87 napisał/a:
Agal, pobuszowałam po stronie hodowli Twojej. i mogę teraz prawie że "osobiście" Ci powiedzieć, że niezmiennie mnie Twoje kociska urzekają, często odwiedzam wasza stronkę tak, żeby popatrzeć ;)
Dziękuję, bardzo mi miło :) Jestem w stałym niedoczasie, żeby coś napisać (a pomysły roją sie w głowie ;) ), no i zaktualizować (przynajmniej kocięta ;) ). Jeszcze mi tu jęczący Jasio biega po domu. Jakiż on jest marudny ;)
ja z innej beczki, nie wiem czy dobrym pomysłem jest kastracja w piątek.
mimo że to łatwy zabieg to jednak jest to jakaś ingerencja w zwierzęcy organizm, biorąc pod uwagę wiek kota i nie wiedzę jak moze zareagować na narkoze, leki, szwy lepiej było by przełożyć zabieg na taki dzień żeby w razie W przez najbliższe kilka dni po zabiegu można było by skorzystać z pomocy lekarza (w weekend bedzie cieżko)
a tak przy okazji w wieku 10 misięcy kastrowałam mieszańca berneńczyka (hormony bardzo w nim szalały, gwałcił wszystko co mu się nawineło), obecnie ma ponad dwa lata, głos bardzo piskliwy przy wadze 50kg wygląda to dziwnie.... ale czy odbyło się to w jakimś stopniu na zdrowiu okaże się za kilka lat
Barfuje od: maj 2011
Udział BARFa: 90-100%
Wiek: 39 Dołączyła: 29 Gru 2012 Posty: 1350 Skąd: prawie Wrocław
Wysłany: 2013-09-19, 12:44
Ola, to zależy w jakim mieście jesteś.
Ja nigdy nie patrzyłam na dzień tygodnia ale moi weci, wiedzą że zadzwonię o komicznej godzinie jeżeli będzie trzeba. No i są kliniki 24h z całym sprzętem w razie "w"
3mam mocno kciuki za koteńka.
Pamiętam jak ja panikowałam przy kastracji Diesla. Teraz już tak nawykłam :)
Dostęp do lekarza mam 24/h - mieszka blisko, zajmuje się wszystkimi naszymi zwierzakami poza szczurkami, które są pod opieką Ogonka.
Chili już po zabiegu. Popłakałam się jak zasypiał i serce mi się krajało jak się wybudzał i nie mógł utrzymać główki... ale teraz biega i wszystko wygląda ok.
Miauk ma nadal przeraźliwy momentami... więc na głos mu to chyba nie zaszkodziło :D
Tak przy okazji skoro miał wenflon poprosiłam o zrobienie badań krwi ogólnych i na wirusówki... żeby nie było że kłucie było bez sensu.
Tak sobie myślę, że przy następnym kociaku zrzucę kastrację na hodowcę - to nie na moje słabe nerwy...
Barfuje od: 08/2008
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 16 razy Dołączyła: 15 Wrz 2011 Posty: 1721 Skąd: Łódź
Wysłany: 2013-09-20, 15:34
Vega_k napisał/a:
Tak sobie myślę, że przy następnym kociaku zrzucę kastrację na hodowcę
To jest najlepsze wyjście. Kiedy ja sterylizuję swoje maluchy, też przeżywam stres - zawsze, ale jakoś bezpieczniej się czuję, kiedy wiem, że moje maluszki są ciachane pod okiem sprawdzonego chirurga i doświadczonego anestezjologa, którym ufam.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum