Barfuje od: 11.2008
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 6 razy Dołączyła: 06 Cze 2012 Posty: 356 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-03-07, 14:27
Tak... przyznaję ze wstydem, że też się z niego śmialiśmy (do dzisiaj nam się to zdarza, a zdarzyło się to kilka lat temu) Ale twardy był, dopiero po kilku dniach żebro go pokonało i poszedł do lekarza ;)
Pomogła: 11 razy Dołączyła: 19 Sty 2012 Posty: 2612
Wysłany: 2013-03-07, 16:46
Jak chadzałam do szpitala to się nasłuchałam od ludzi w jaki totalbie debilny sposób można sobie zrobić kuku...na rehabilitacji nawet próbowaliśmy ustalić mistrza pierdołowatości
Barfuje od: 11.2008
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 6 razy Dołączyła: 06 Cze 2012 Posty: 356 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-03-07, 17:01
Inny przykład - kobieta sięgała po coś leżąc na łóżku, straciła równowagę, złamała bark. Następne tygodnie z tego co wiem spędziła z zagipsowanym korpusem i usztywnioną ręką. Współmieszkanka mojej znajomej (obie pracownice opieki medycznej z resztą - o ironio), więc historia jak najbardziej prawdziwa.
Barfuje od: 08/2008
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 16 razy Dołączyła: 15 Wrz 2011 Posty: 1721 Skąd: Łódź
Wysłany: 2013-03-07, 20:24
isabelle30 napisał/a:
W sierpniu sama przeładowałam 200kg bo pan przywiózł towar godzinę wcześniej niż było umówione wyrywając mnie z łóżka w piżamce Czym to się skończyło - wszyscy wiecie
Oj! Nie wszyscy wiedzą . Pochwal się .
[ Komentarz dodany przez: dagnes: 2013-03-08, 09:21 ] Posty dotyczące isabelle30 przeniesiono z BARFnego Zaopatrzenia
Ostatnio zmieniony przez dagnes 2013-03-08, 09:21, w całości zmieniany 2 razy
Pomogła: 11 razy Dołączyła: 19 Sty 2012 Posty: 2612
Wysłany: 2013-03-07, 20:35
No jak to???
Rano 4 sierpnia przewaliłam to mięcho, wszyscy przyjechali na gwizdek i odebrali, a ja zaczęłąm nosić do rodziców - miałam do przeniesienia ponad 60kg. Jak szłam 3 raz to wzięłam psa ze sobą. Miał to być krótki spacerek bo już padałam na twarz, byłąm spocona, brudna, śmierdząca i głodna jak wilk. Miałam w planach kąpiel, obiad - gęsia wątróbka z cebulką, a potem łóżko. Ale zadzwoniła koleżanka i mnie namówiła na spacer w parku po wyjściu od rodziców. No i poszłam - głupia ja. Spotkałyśmy się o godz 17.15 a 20 minut później koleżanka wzywała karetkę - złamany na 3 kawałki piszczel, operacja, 4 śruby i gwóźdź śródszpikowy na całej długości piszczela. Nadal nie jestem sprawna...nadal chodzę bardzo powoli i utykam Na zwolnieniu byłąm pół roku, ZUS mnie uzdrowił, wróciłam do pracy i po dwóch dniach poszłam na zwolnienie na dziecko. W poniedziałek koniec eldorado i idę do roboty...a jesienią znowu operacja - trzeba wyciągnąć to zelastwo
Pomogła: 11 razy Dołączyła: 19 Sty 2012 Posty: 2612
Wysłany: 2013-03-07, 20:53
Nie skakałam wcale....byłam zbyt zmęczona i straciłam czujność. Psy się ganiały, zbiegały z górki - Brutus się zatrzymał metr przede mną a suka koleżanki (ponad 30kg) odbiła mu się od grzbietu i trzasnęła mnie grzbietem w nogi. Zrobiłam piruet na skręconych w warkoczyk nogach, trzasnęłam w koleżankę która stała tuż przy mnie i poleciałam na ziemię na tych powykręcanych nogach - tego mój lewy piszczel nie wytrzymał. Tydzień przed wyjazdem na 3 tygodnie nad morze...mieliśmy jechac grupą z dziećmi, psami. Miała jechać z nami Ewa z Dufflem. Pojechała tylko Aneta ...a dwa dni później jej york(jeden z jej 3 psów) pogryzł na plazy westa...sprawa trafiła do ubezpieczyciela. Ubaw po pachy. W domu zostawiłąm istną masakrę - mięso - świeże serca i wątroby wrzucałąm do wanny. Potem w kuchni rzucałyśmy się tymi sercami z dziewczynami bo nas mięsna apopleksja trafiła. Te bryzgi zostały nie sprzątnięte - mama przyszła do mnie zeby mi cośprzynieść do szpitala i wziąć miski dla psa i mało na zawał nie padła. Ubaw po pachy
Pomogła: 11 razy Dołączyła: 19 Sty 2012 Posty: 2612
Wysłany: 2013-03-07, 23:01
Sihaya napisał/a:
Isabelle, ja myślałam, że resztę dnia, o którym pisałaś, spędziłaś bardziej romantycznie. A tu taki cyrk . Gdyby panu kierowcy spodobała się ta piżamka, za pewne wszystko potoczyłoby się inaczej . Masz Ci los...wszystiemu winna piżamka .
Sihaya ależ to był bardzo romantyczny wieczór. Najpierw całe popołudnie na korytarzu na SORze....potem medytowanie bardzo przystojnych panów ortopedów...nawet mnie ze spodni rozebrali W gips ładnie wsadzili od palców do połowy pośladka A na koniec odwieźli na oddział i zostawili na korytarzu na którym spędziłąm kolejnych 6 dni czekając na operację. Bez możliwości pójścia nawet do kibelka, o myciu nie wspomnę No i tak całe 9 dni w tym szpitalu spędziłam w bardzo seksownej koszulce tuż za tyłek - różowej w białe groszki ale za to z koronką. Z włosami jak strączki...i brudem na szyi
Ostatnio zmieniony przez dagnes 2013-03-08, 09:16, w całości zmieniany 1 raz
Pomogła: 11 razy Dołączyła: 19 Sty 2012 Posty: 2612
Wysłany: 2013-03-07, 23:20
ZUS to dopiero pokazał na co go stać w lutym gdy złożyłam papiery o zasiłek rehabilitacyjny. Jako, że stan mój mnie nie zadowala - zresztą trudno mówic o zadowoleniu gdy poruszasz się tempem 100 metrów za konduktem pogrzebowym i nie potrafisz schodzić ze schodów. Do tego nie dość ze powolnie to jeszcze mozolnie i utykając - chciałam korzystać nadal z rehabilitacji i wrócić w końcu do pełnej sprawności. No i pani doktor orzecznik kazała mi się rozebrać do bielizny, zważyła, zmierzyła, osłuchała mi ramię, zmierzyła obwód zdrowej nogi i chorej (3.5 cm różnicy było), kazała pochodzić na pietach i na palcach czego oczywiście nie dałam rady wykonać i cudownie mnie ozdrowiła. Jestem zdrowa i sprawna. I koniec pieśni. O rehabilitacji mogę co najwyżej sobie pomarzyć i dowszystkiego musze dojśc sama.
Barfuje od: 01.03.2013
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 5 razy Wiek: 41 Dołączyła: 06 Sty 2013 Posty: 416 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-03-08, 08:53
O mamo...to ja się zaczynam bać jutra
Iza, mój Cezary też po kilkumiesięcznym zwolnieniu zdrowotnym, ze śrubkami (on w kostce) to wymienicie się doświadczeniami, ma bardzo bliskie stosunki ze szpitalem na Lindleya
Barfuje od: 17.02.2013
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 20 razy Dołączyła: 21 Sty 2013 Posty: 3009 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-03-08, 09:07
Moja mama ma blaszkę tytanową w nadgarstku w styczniu ( 24.12.2012r. załatwiła sobie nadgarstek jadą do mojej siostry na Wigilię) wstawioną - była "załatwiona" na Banacha. Ortopeda bardzo rzeczowy.
Dostała skierowanie na rehabilitację i jest z niej bardzo zadowolona. Rehabilituje się w Nadarzynie.
Barfuje od: 08/2008
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 16 razy Dołączyła: 15 Wrz 2011 Posty: 1721 Skąd: Łódź
Wysłany: 2013-03-09, 10:02
Dziewczyny, a która z Was słyszała o maści żywokostowej przyrządzanej na smalcu lub maśle? Szukam przepisu, daję słowo, że miałam go gdzieś w kompie... przepis na taką maść żywokostową "od baby".
Dobre rezultaty na problemy kostno-stawowe dają okłady ze zmielonych nasion gorczycy czarnej zmieszanej z oliwą. Takie okłady zakłada się na kilka godzin a nawet na całą noc, ale trzeba zachować ostrożność, bo gorczyca może poparzyć skórę.
Polecam też do okładów rozgrzewających i przeciwbólowych woreczki napełnione całymi nasionami gorczycy czarnej, podgrzane w mikrofalówce i fruuu na bolące miejsce - pomaga!
Barfuje od: 09.2012 Pomógł: 10 razy Wiek: 31 Dołączył: 06 Sie 2012 Posty: 1432 Skąd: Poznań
Wysłany: 2013-03-09, 16:50
Tajemny przepis na maść z żywokostu.
Wg oryginalnej receptury z dziada pradziada, wykorzystuje się tylko korzeń.
Trzeba go zetrzeć, co jest dość niełatwe.
Następnie topi się tłuszcz. Dokładnie smalec. Najlepiej z borsuka. Aczkolwiek może być też gęsi (do dostania na Hali Targowej). Nie wiem dlaczego akurat takie... widocznie mają jakieś tam właściwości lub rozpuszcza się w nich to COŚ z żywokostu.
Następnie łączy się tłuszcz i utarty korzeń. (Dla zwiększenia poziomu magiczności maści można mieszać tylko w prawą stronę. Wszak wszyscy znamy potęgę autosugestii. )
I maść gotowa.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum