Barfuje od: 06/2013
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 16 razy Dołączyła: 03 Cze 2013 Posty: 2811
Wysłany: 2015-02-09, 19:18
kelpie87, mi się od sąsiadki oberwało, że moja suka bez kagańca, jak w końcu nie wytrzymała i do cziłki warknęła. Potężny rott stoi i czeka na sposobność, aby się wycofać z sytuacji i wrócić na posesję aby przeczekać. Ale nie może, bo co odwraca łeb aby odejść czi rzuca mu się do gardła. Nie podbiega i odskakuje ale właśnie próbuje złapać zębami za gardło. My się nie mamy jak wycofać, pomimo, iż stoimy przy naszej furtce. Minęła minuta, może kilka sekund więcej zanim moje suczydło w ogóle zareagowało agresywnie. Podskok na kilka centymetrów do góry (aby wesprzeć się na przednich łapach w pozycji bojowostraszakowej) i krótkie warknięcie. Kobieta łapiąc łaskawie psa w locie o mało co go nie połamała.
Ci sami ludzie mają też małego kundelka. Kundelek wesoły i do suki się cieszy. A czi jak psychol jakiś do każdego psa z mordą. Dlatego podzielam Twoje zdanie, że chichuahua są najgorsze ze wszystkich.
U yorków, to co widzimy to tak po prawdzie ogromna frustracja dająca w ten sposób właśnie swój upust. Czy one boją się dużych psów? Czy generalnie małe psy boją się dużych? Szczerze mówiąc wątpię, że to strach. Pies nie jest w stanie oszacować na ile osobnik danej wielkości jest w stanie zrobić mu krzywdę. On potrafi to oszacować tylko po mowie ciała drugiego psa. A to, że właściciele małych psów od samego początku pracują nad wzbudzeniem agresji po czym ją pielęgnują to insza inszość. Bo skoro od pierwszego spaceru właściciele reagują histerią na widok każdego psa, który waży więcej niż 15 kg, to znaczy, że coś jest na rzeczy. I te biedne psy się tego uczą, i potem z mordą do każdego dużego psa. Ale przecież właściciele małych piesków mają to głęboko w poważaniu, bo ich to taki mały. A Ty se stój z olbrzymem, który wymyślił, że nie spocznie dopóki nie zamieni tamtego psa na miazgę. Właściciele małych piesków często też nie biorą pod uwagę, że w końcu trafią na psa, który nie pozwoli sobie na takie zachowanie i pieska im rozniesie i nikt nawet nie zdąży zareagować, bo duży zrobi to w sekundę.
Kolejny problem jest taki, że małe psy często zachowują się nieco inaczej niż duże i skąd taki czi może wiedzieć, że taki mastiff to ten sam gatunek i vice versa? Skoro nigdy nie były socjalizowane z psami o tak odmiennym wyglądzie i często zachowaniu?
ciocia_mlotek, ta franca, o której piszę, nie straszy tylko się rzuca na duże psy. Normalnie wiesza się na nich - nie raz została już sprowadzona do parteru. Tak samo wiesza się na nogach ludzi, którzy jej się nie spodobają. To pies moich sąsiadów, mam okazję widywać ją zbyt często. Jest na tyle głupia, że po kilku kopniakach jakie zaliczyła ode mnie (już się nie krępuję...) nadal startuje do moich psów (które też się nie krępują i została już np zrzucona ze schodów).
Yorków w moim mieście praktycznie nie stwierdzono a jak jakieś były (pare lat temu) to się bały całego świata a nie startowały do większych od siebie.
Moja ciotka ma cziłke, rodowodową. Drze się na wszystko co jest większe od niego, jak jesteśmy u nich w gościach to przestaje drzeć jape po pół godzinie a zaczyna ponownie jak tylko ktoś się ruszy albo na niego popatrzy - niedajbosze do niego coś powiedzieć.
DOPISANE
U tej szczotki sąsiadów to nie jest kwestia chuchania i dmuchania właścicieli - ten pies biega luzem od początku, zaczęła atakować inne psy po pierwszej cieczce.
_________________ Ze mną Brzeskie Koty Mięsożerne: Mefisto, Mia, Manga, Bambo, Nyks, Hades i Gizmo. [*] Maura [*][*Mocca[*]
Tymczaski: Krówka, Odra i Bruno.
Fundacja Brzeskie Koty
Barfuje od: 06/2013
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 16 razy Dołączyła: 03 Cze 2013 Posty: 2811
Wysłany: 2015-02-09, 22:45
Nina_Brzeg, bezdenna głupota i "bezmózgość" nie jest zarezerwowana tylko dla ludzi. Niestety, niektóre psy też takie są. Tak samo jak zdarzają się psi psychopaci, którzy czerpią radość z agresji w stosunku do innych. Część z nich zaprzestaje jak trafi na psa, który im spuści łomot a część, jak "szczotka" sąsiadów jest niereformowalna i po prostu tak lubi.
Ja natomiast zastanawiałabym się, czy to nie jest wyuczone zachowanie, które zaczęło się w trakcie cieczki i było wzmacniane przez otoczenie.
Verano [Usunięty]
Wysłany: 2015-02-09, 23:37
Widzę, że dyskusja się rozwinęła :) Początkowo napisałam długaśnego i przemądrego posta (jak to ja ) niestety nie starczyło mądrości aby go skopiować przed kliknięciem "wyślij" i wysłałam go w kosmos.
Generalnie chodziło mi w nim o to, że wiele osób myli ciętość czy twardość psa z agresją. Tymczasem bardzo często agresję przejawiają właśnie psy słabe, strachliwe lub takie z nieustabilizowaną psychiką. Wiemy, że zdrowe zwierzę raczej w pierwszym wyborze wybiera ucieczkę zamiast konfrontacji, dopiero kiedy czuje się "zapędzony w kozi róg" atakuje. Taki strachliwy pies czuje się "przyparty do muru" w całkiem normalnych sytuacjach. Oczywiście to co piszę dotyczy tylko cech wrodzonych, bo zasadniczo psychola można zrobić chyba z każdego psa
Snedronningen, u nich to zero wychowania plus brak mózgu zarówno u właściciela, jak i psa
Wkurza mnie to najbardziej przez to, że my mamy starą sukę, ma 16-18 lat (u nas prawie 10), słabe serce, ledwo widzi, guzik słyszy i ta mała menda ją koszmarnie stresuje takim rzucaniem się na nie.
Gdyby to był inny sąsiad to bym jego psa nagrywała i dostarczyła nagrania na policję. Ale w przypadku tego sąsiada... wole nie ryzykować bo stres psów może tu być najmniejszym problemem.
DOPISANE
Mój pies jest agresywnym tchórzem. Typowa, książkowa agresja na tle strachu. Boidupa z niego okropna i byle pierdoła wywołuje agresję. Walczymy z tym jak możemy, już trzy lata, ale kilka miesięcy (najważniejszych, szczenięcych miesięcy) w pijackiej rodzinie odcisnęło na nim silne piętno...
_________________ Ze mną Brzeskie Koty Mięsożerne: Mefisto, Mia, Manga, Bambo, Nyks, Hades i Gizmo. [*] Maura [*][*Mocca[*]
Tymczaski: Krówka, Odra i Bruno.
Fundacja Brzeskie Koty
Barfuje od: 06/2013
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 16 razy Dołączyła: 03 Cze 2013 Posty: 2811
Wysłany: 2015-02-10, 08:49
Verano napisał/a:
Wiemy, że zdrowe zwierzę raczej w pierwszym wyborze wybiera ucieczkę zamiast konfrontacji, dopiero kiedy czuje się "zapędzony w kozi róg" atakuje.
O nieee. To są sprawy bardzo osobnicze. Owszem, psy wolą nie stosować agresji, ale część osobników wybierze ucieczkę, część będzie uspokajać oponenta, część go oleje totalnie ale są też takie, które nie pozwolą na takie chamstwo względem siebie i zareagują dyscyplinując. Jest to zupełnie inna reakcja niż u strachliwców czujących się zapędzonymi w róg. Dużo spokojniejsza, bardziej skoordynowana, bardziej zasadnicza i pies bardzo szybko powraca do równowagi po takiej akcji. To psy, którym nawet do głowy nie przyjdzie wybrać ucieczki. I wszystkie te reakcje są zupełnie normalne, bo w sytuacji zagrożenia zawsze są trzy wyjśćia: ucieczka, unikanie bądź atak.
Nie zawsze to doświadczenia i wychowanie odciskają na psie ogromne piętno. Pies jest całością, nie możemy odgraniczyć jego natury od wychowania. To nie tak, że albo jedno albo drugie wpływa na jego psychikę i zachowanie. To są nierozerwalne i niepodzielne elementy psa. Najlepiej widać to po psach łańcuchowych. Dwa różne osobniki wrzucone w to samo środowisko, tak samo traktowane i "wychowywane" mogą być od siebie zupełnie różne - jeden sympatyczny i garnący się do ludzi i psów a drugi agresywny i niebezpieczny. Z psa bardzo pewnego siebie nigdy nie zrobimy strachliwca a ze strachliwca nigdy nie zrobimy psa pewnego siebie. Z obydwu możemy zrobić agresywne potwory, ale ich agresja będzie się od siebie sporo różniła. Ja nie mam problemu w pracy z agresywnym psem, pod warunkiem, że nie jest to agresja lękowa. Bo te psy są niestety często nieobliczalnie i nie wiadomo, czego można się po nich spodziewać.
Jest też różnica pomiędzy tchórzem a psem lękliwym. Często przez wielu nie zauważana i większość płochliwych psów trafia do wora z lękowcami, ale to też jest inny rodzaj zachowania. Strach jest rzeczą naturalną, tak samo jak obawa. Strach jest racjonalny, bazuje na doświadczeniach złych z daną sytuacją lub braku doświadczeń z daną sytuacją. Strach nie bierze się z nikąd. Lęk natomiast to inna para kaloszy. Lęk jest irracjonalny. Pochodzi z wewnątrz psa, a nie z sytuacji zewnętrznych. Dlatego jest tak trudny do ogarnięcia, bo nie ma możliwości wyzbycia się go. Nie ma możliwości pokazania psu, że dana sytuacja nie jest taka straszna, bo ona nie będzie przez dwa razy z rzędu straszna a za trzecim będzie przerażająca i pies zaatakuje.
Tak jak wkładanie do jednego wora psów lękowych i płochliwych tak samo nie podoba mi się, a też jest nagminne, wrzucanie do jednego wora psów reaktywnych z histerykami. To dwa różne typy psów.
Lena06 napisał/a:
Plus pewnie pogłębił to słaby stan wzroku i słuchu.
Stawiałabym na słuch raczej niż wzrok. Wzrok u psa tylko potwierdza to, co pies już wie, bo ogarnęły to pozostałe zmysły. Fajnie jest widzieć, ale nie jest to niezbędne do normalnego funkcjonowania u psa.
Barfuje od: maj 2011
Udział BARFa: 90-100%
Wiek: 39 Dołączyła: 29 Gru 2012 Posty: 1350 Skąd: prawie Wrocław
Wysłany: 2015-02-10, 11:08
Mój też ma agresje w 100% lękową. Tzn miał :)
3lata, 2 niekastrowane, malamucie samce w kojcu za stodołą. Zero bodźców zewnętrznych (ino człek raz dziennie z miską ryżu na kości)
Jak go adoptowałam to rzucał się na wszystko. Duże, małe, bojowe czy ugodowe - nie ważne.
Nie znał żadnych CSów, zero jakichkolwiek znaków ostrzegawczych. Ot, rzucał sie nagle żeby zabić.
Kilka lat jeżdżenia na zawody. Chodziło mi o to żeby widział psy ale żeby pracował. Miał się skupić na zadaniu i tylko na tym (tu akurat ciągnięcie i bieg). Z czasem inni zawodnicy mogli podchodzić coraz bliżej (tamte psy też zajęte). Później mógł już iść bok w bok z innym (ale wystarczyło się zatrzymać na sekundę i od razu jatka). A na koniec, to on już jest ten w grupie łagodnych.
Dużo też nam dały tymczasy.
Do tej pory Diesel nie jest fanem innych psów. Boi się i ryczy ale nauczył się psiego języka i po prostu ostrzega. Dopiero przyparty do muru atakuje. Ale sam z siebie nie dąży do kontaktu. On woli z ludźmi, inne psy olewa. Chyba że już naprawdę dobrze pozna (jak np rzeczone tymczasy) to bawi się jak szczeniak.
Ale ja wiem że to jego panowanie nad sobą jest po prostu wyuczone. Braki w szczenięcej czy młodzieńczej socjalizacji już się nie nadrobią.
Barfuje od: 06/2013
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 16 razy Dołączyła: 03 Cze 2013 Posty: 2811
Wysłany: 2015-02-10, 11:16
Dieselka, ale jesteś pewna, że to było na tle lękowym a nie ze strachu? To są właśnie takie drobne różnice. On miał spore braki. Przy psie lękowym nie muszą te braki wystąpić aby pies się tak zachowywał.
U mojego to jest raczej strach, nie lęk. Boi się konkretnych przedmiotów (mop, miotła, itp) lub czynności. Potworne są też nowe obiekty na naszej stałej trasie spacerowej - worek, nowa budka elektryczna, bałwan. Ludzi też nie lubi. Tzn jest niewyobrażalnym pieszczochem i wielbi swoich ludzi, ale osoby, które mogą go dotykać to chyba mniej niż 10szt (po 3 latach!) i tylko takie, które regularnie widuje plus koleżanka mojej mamy, którą pies polubił od pierwszego wejrzenia.
Za to socjalizację z psami ma dobrą (całe dzieciństwo biegał luzem, dlatego trafił do przytuliska), nadawałby się na psa pokazowego z csów. Tylko psy większe od niego i dominujące się nie nadają na towarzystwo, bo się ich boi. Próbuje je rozbawić ale jak się nie da to kłapie ostrzegawczo żeby sobie poszły.
_________________ Ze mną Brzeskie Koty Mięsożerne: Mefisto, Mia, Manga, Bambo, Nyks, Hades i Gizmo. [*] Maura [*][*Mocca[*]
Tymczaski: Krówka, Odra i Bruno.
Fundacja Brzeskie Koty
Barfuje od: 06/2013
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 16 razy Dołączyła: 03 Cze 2013 Posty: 2811
Wysłany: 2015-02-10, 12:07
Nina_Brzeg, moja suka zawsze zagradza mi drogę, gdy na spacerze pojawiają się rzeczy, których dotychczas tam nie było, np. wielki konar na środku pola, foliówka na krzewie, etc. Z ogonem pod dupcią idzie sprawdzać co to. Dotykać psa mogę tylko ja i nikt więcej, bo nie lubi. To bardzo pewny siebie pies. Ale obawa pozostaje. Przezwyciężana przez ciekawość co prawda, ale jest. Bo taka obawa i taki strach to rzecz zupełnie naturalna dla każdego stworzenia. To czy ona będzie niosła za sobą konsekwencje w dalszym zachowaniu psa zależy w dużej mierze od przewodnika. Jak będzie się zachowywał jak wariat to da psu jasny sygnał, że coś jest nie tak i tego trzeba się obawiać. Jak zachowa się zupełnie normalnie to da sygnał "to nic takiego", co najbardziej psu pomaga.
Nina_Brzeg napisał/a:
Tylko psy większe od niego i dominujące się nie nadają na towarzystwo, bo się ich boi. Próbuje je rozbawić ale jak się nie da to kłapie ostrzegawczo żeby sobie poszły.
To by się dogadały, bo moje suczydło nie uznaje innej formy przebywania z psami jak zabawa. CSów też nie używa. Jak pies idzie na nią z mordą to ma wybór prosty: zabawa albo łomot.
Taka reakcja Twojego psa też jest zupełną normą. Jak pies dominujący i nie chce się bawić ani nic to znaczy, że może lepiej żeby sobie poszedł, bo nie wiadomo co kombinuje.
doradora
Barfuje od: 09.2014
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 09 Cze 2014 Posty: 1593 Skąd: Gliwice
Barfuje od: 06/2013
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 16 razy Dołączyła: 03 Cze 2013 Posty: 2811
Wysłany: 2015-02-10, 12:33
CSy to Calming Signals, czyli sygnały pokazujące (w sytuacji napiętej bądź przy pierwszym spotkaniu) drugiemu osobnikowi, że pies nie ma złych zamiarów. Takie sygnały to np. kładzenie się bądź siadanie i pozwolenie na podejście drugiemu psu, obracanie głowy, wąchanie trawy, ziewanie i wiele wiele innych. Część z nich jest mocno kontekstowa i nie zawsze oznacza to, co nam się wydaje, że oznacza. Np. to wąchanie podłoża, bo może być CSem a może być zachowaniem przerzutowym.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum