Saga
Barfuje od: 07.2016
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 5 razy Dołączyła: 02 Sie 2016 Posty: 1489
Wysłany: 2017-11-14, 17:11
Mój Maks zachowuje się jakby całe życie spędził na podwórku a w życiu tam nie był . Po prostu strasznie ciekawski jest. A Mufka nie wyściubi nosa za próg, drzwi mogą być otwarte a ją to nie interesuje. Rodzeństwo
A jak długi/duży jest Klakson?
Anilina
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 24 razy Dołączyła: 20 Lip 2017 Posty: 995
Wysłany: 2017-11-14, 17:27
Nigdy nie przyszło mi do głowy go mierzyć Wagowo (tego akurat muszę pilnować bo jest strasznym żarłokiem, podejrzewam że razem z poprzednią właścicielką zaserwowałam mu piękną leptynooporność) ok 5,5 kg. Jest prawidłowej budowy, wcięcie w talii obecne Chyba z ciekawości go zmierzę, jak wrócę do domu.
Mufka w takim razie pod względem charakteru odpowiada Klaksonowi.
Barfuje od: 08.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 22 razy Dołączyła: 07 Sie 2012 Posty: 5339
Wysłany: 2017-11-14, 19:46
Też mam takiego srebrnego Mruczusia najstarszy kot w stadzie 13 lat skończył.
U nas jak zaczyna się zabawa to szaleństwo ogarnia wszystkich, mam bowiem 5 kotów i dwie suczki malutkie kundelki. Więc jak jeden zacznie to cała armija gania się po domu, istny cyrk wtedy Zdjęcia są w linku Moje koty jak masz ochotę zobaczyć to zapraszam.
No i pisz dalej, to bedzie ciekawa lektura
Anilina
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 24 razy Dołączyła: 20 Lip 2017 Posty: 995
Wysłany: 2017-11-26, 23:08
shana55,
Twoje koty już dawno przeze mnie "wy'och'ah'ane" ale nie wiedziałam dotąd, że masz psinki. Zazdroszczę takiego zgranego stada. U mnie sami indywidualiści.
Rambo pojechał dziś do nowego domu. Trafił na naprawdę fajnych ludzi. Ich kicia zginęła niedawno pod kołami samochodu, więc nie miałam problemu z przekonaniem ich, by chłopak był niewychodzący. Postawiłam sobie za cel przekonać ich do dobrej jakości puszek i rezygnacji z suchej, tymczasem wyszli ode mnie z odlaną porcją oleju z łososia, spisem suplementów i stron o BARFie, pierwszym przepisem i dwoma książkami pod pachą. Pierwszy raz od dawna nie martwiłam się żegnając wychowanka.
Klakson mierzy sobie 85 cm od nosa do końca ogona. Byłam ciekawa
Saga
Barfuje od: 07.2016
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 5 razy Dołączyła: 02 Sie 2016 Posty: 1489
Wysłany: 2017-11-26, 23:16
Znaczy tak... od czubka do czubka te 85 cm? A jak wysoki?
Aż zmierzę Maksa z ciekawości
Saga
Barfuje od: 07.2016
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 5 razy Dołączyła: 02 Sie 2016 Posty: 1489
Wysłany: 2017-11-27, 00:05
Heh, zmierzyłam tego orła mojego, też ma 85 cm . Wysokość około 35 cm a 38 koło tyłeczka bo ma wyżej uniesiony.
Anilina
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 24 razy Dołączyła: 20 Lip 2017 Posty: 995
Wysłany: 2017-11-27, 23:00
Saga,
może chłopaki wspólnych przodków mają? Klakson na wysokość 33 cm. Myślałam, że z niego wyjątkowy kawał kocurra, a Ty masz drugi taki okaz Nieźle!
Saga
Barfuje od: 07.2016
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 5 razy Dołączyła: 02 Sie 2016 Posty: 1489
Wysłany: 2017-11-27, 23:16
Z tego co udało mi się obejrzeć na Twoich fotkach oni są niemal identyczni . Ale spokojnie, bywają większe koty, ale to głównie chyba czarne, pręguski są mniej więcej takiej wielkości jak nasze. A Klakson też ma taki mocny obrys oczu, jak umalowane? I gaduła jest? Bo mój Maks to nie gada tylko wtedy jak śpi i jeść nie woła
Anilina
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 24 razy Dołączyła: 20 Lip 2017 Posty: 995
Wysłany: 2017-11-28, 21:40
Saga,
stąd własnie jego imię nie dość że marudzi, to jeszcze donośnym głosem. Jak klakson. Specjalnie dla Ciebie sesja zdjęciowa malowanych ocząt. Jak pociągnięte kreską.
Saga
Barfuje od: 07.2016
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 5 razy Dołączyła: 02 Sie 2016 Posty: 1489
Wysłany: 2017-11-28, 21:49
No to mu powiedz, że ma brata bliźniaka, może się chłopaczek ucieszy . Nosek taki sam i te czarne usteczka . A, no i korale na szyi . A to marudzenie to czasem do szału człowieka doprowadza
Anilina
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 24 razy Dołączyła: 20 Lip 2017 Posty: 995
Wysłany: 2017-12-21, 18:47
Szira wróciła i przeszła na BARF.
Moja tymczasowiczka, wyadoptowana początkiem sierpnia. Jedna z tych adopcji, po których człowiek ma wątpliwości. Jej właścicielka stanęła przed wyborem - zostać w kraju i żywić się powietrzem (problemy ze znalezieniem i utrzymaniem pracy) albo wyjechać zagranicę w celach zarobkowych. Ze względu na Szirę, namówiłam ją do drugiego.
Tym sposobem, kłapouch prawdopodobnie do kwietnia wrócił pod mój dach.
Nie powiem, by źle to zniosła. Wlazła jak do siebie, niuchneła koty, liznęła Lolę i w kimono, zupełny relaks
A później merdanie synchroniczne
Pies chudy, pazurska zapuszczone. A tyle było tłumaczenia, uczenia, wyjaśniania. Miesiąc przygotowania do adopcji. Witki opadają.
No i tak. Szira poszła do adopcji, miało być dobrze, nie całkiem jest. Oczywiście na pierwszy rzut przegląd u weta i pełen panel z krwi. Nic niepokojącego, wszystko w normach. Kontrolne RTG (jak trafiła do nas w pierwszy raz w kwietniu, podejrzewaliśmy jakieś problemy z kręgosłupem i faktycznie, były zwapnienia). Niestety, syndrom końskiego ogona Wet wizję nieciekawą roztoczył.
Ehh, kolejny temat do zgłębienia.
Równolegle z tematem mojej nieznośnej, nerkowej Titki. Wczoraj miała kontrolną krew i mocz. Siuśki piękne, ciężar 1,034, zdrowy kot normalnie! Kreatynina spadła, mocznik spadł Ale pierwszy raz pojawiło się białko. I do tego Amylaza i Lipaza w krwi przekroczone. Już łyknęłam wątek żywienia w chorobach trzustki, ale muszę jeszcze poukładać w głowie, co z dalszą diagnostyką. Wrzucę na interpretację wyników, może jakaś mądra głowa się zlituje i podpowie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum