Nie mieści mi się w głowie, że zapach może tak rzucić się na mózg, że nie da się poznać kamrata ! Zaskoczyło mnie jeszcze jedno-jak koty nie zawsze rozumieją się nawzajem, jakby nie mówiły w tym samym języku. Już nie pamiętam dokładnie o co chodziło, zapewne o zachętę do zabawy któregoś kota mylnie wziętą za coś zgoła innego przez drugiego-to ja obserwując mowę ciała kumałam o co kaman a ten drugi egzemplarz ni-chu-chu.
Psy są jednak dla mnie czytelniejsze, łatwiej rozgryźć ich psychikę i emocje. No ale i doświadczenie mam z psami 30 letnie a z kotami 5 letnie zaledwie....
Barfuje od: 2012.08.20
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 31 Sie 2012 Posty: 2810
Wysłany: 2016-06-30, 16:36
Niestety wszystko wskazuje na to, że po kąpieli jest jeszcze gorzej. Koty już się leją we wszystkich możliwych konfiguracjach - do akcji włączył się Skipper
Dzisiejszą noc Rico spędził (jak nigdy) przezornie w moim łóżku - pod zamkniętymi drzwiami do sypialni wydzierał się Skipper tzn. chciał, żeby mu otworzyć; niestety próba otwarcia drzwi = atak Skippera na Rico. I bądź tu mądry człowieku
Skippi z Tośkiem na noc ogłosili chyba zawieszenie broni, bo jak wstałam o 2-ej zobaczyć, co się dzieje, obaj siedzieli na balkonie zatopieni w ciemnościach nocy.
Poranne karmienie = zawieszenie broni na 5 minut, a potem znowu wszystko od nowa Tosiek na tyle agresywny, że na czas mojego wyjścia do pracy, z braku innej możliwości, niestety został zamknięty w dużym transporterze. Po powrocie z pracy i wypuszczeniu z transporterka oczywiście najpierw się trochę pomiział a potem od razu truchtem poleciał do kuchni w poszukiwaniu Rico - w chwili obecnej ulubiona miejscówka Rico to siedzenie na lodówce albo na narożniku kuchennym pod sufitem.
Kompletnie nie wiem, co mam robić z tymi kotami - ta cała sytuacja trwa już czwarty dzień i niestety nic nie zwiastuje poprawy
_________________ Mimo, że regulamin forum to FIKCJA - Śpiewać to rzecz ludzka, miauczeć to rzecz boska... (Zhuangzi 庄子)
Barfuje od: 12.12.13r
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Wiek: 35 Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 2660 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2016-06-30, 17:00
Skipper, nie masz możliwości zamykać agresorów w osobnych pomieszczeniach, np w sypialni? Moim zdaniem zamykanie kota na dłużej w transporterze, nawet dużym, może wzmagać jego frustrację.
Barfuje od: 2012.08.20
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 31 Sie 2012 Posty: 2810
Wysłany: 2016-06-30, 17:19
Ines, ja mam duże mieszkanie, ale niestety tylko dwoje drzwi - do łazienki i do sypialni. Jak mi w sypialni gdzieś naleje pod albo na łóżko to się nie pozbieram (Rico zdarzyło się parę razy łóżko polać). Mogę ewentualnie delikwenta zamknąć w łazience, tylko tam ciemno bo okna nie ma. Albo na balkonie postawić jakiś karton duży, żeby się mógł schować przed słońcem, no i wyeksmitować gościa na balkon.
_________________ Mimo, że regulamin forum to FIKCJA - Śpiewać to rzecz ludzka, miauczeć to rzecz boska... (Zhuangzi 庄子)
Jak moje się "pobodą" to ja od razu wkraczam i przerywam akcję, wyrażając swój brak pobłażania dla nagannych zachowań. Może warto byłoby nawet ostro krzyknąć, typu : "nie wolno!" (ale to przeważnie też późno w nocy, więc ja raczej staram się nie budzić bloku 12-to piętrowego z powodu kociej awantury ;p ). Najpierw odseparowuję zwaśnionych a za niedługą chwilę przynoszę jednego na rękach w pobliże drugiego ( Tosię bo syczy ale się nie rzuca) i karcę ją za próby syczenia a jak Fiołek w tym czasie brzydko burczy na nią i czai się to też jego karcę, że nie wolno. Jak zamykają dzioby to od razu głaszczę i przemawiam. Staram się głaskać obydwa, no chyba , że któryś się paskudnie zachowuje nadal, to nie głaszczę a karcę. Chcę im przekazać, że nie życzę sobie kłótni.
Barfuje od: 2012.08.20
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 31 Sie 2012 Posty: 2810
Wysłany: 2016-07-01, 15:53
Rico do snu wczoraj wieczorem zamelinował się na moim łóżku w sypialni i wypatrzył go tam Tosiek - wskoczył na łóżko, ostrożnie podszedł i zaczął go obwąchiwać z odległości tak bliskiej, że tyciały się noskami. Tosiek nie wydawał przy tym żadnych odgłosów, natomiast Rico chyba puściły nerwy i zaczął syczeć - Tosiek na to obrócił się na pięcie i po prostu sobie poszedł, nie wykazując żadnych oznak agresji !
Noc minęła w miarę spokojnie,w nocy do sypialni przyszedł kilka razy Skipper i trochę pofuczał na Rico. Rano po śniadaniu Rico wlazł pod sufit na szafkę kuchenną i zastałam go w tym samym miejscu, jak wróciłam po południu w pracy (Tośka do transporterka dzisiaj nie zamykałam, wszystkie trzy latały luzem po mieszkaniu). Nie wiem co się działo w dzień, jak mnie nie było (i pewnie nigdy się nie dowiem), ale mam nadzieję, że sytuacja w końcu zacznie wracać do normy - to już zbyt długo trwa.
Zobaczymy, co będzie wieczorem...
_________________ Mimo, że regulamin forum to FIKCJA - Śpiewać to rzecz ludzka, miauczeć to rzecz boska... (Zhuangzi 庄子)
A może się z nimi intensywnie pobaw, zmęcz towarzystwo (tylko nie wiem, czy razem , czy osobno, to pewnie wyjdzie w praniu). Jak nie mają niczego konstruktywnego do roboty, to głupoty im do łepetynek przychodzą. Udawaj, ze wcale nie pamiętasz i nie spodziewasz się kłopotów a podświadomie przekażesz im pozytywne emocje. Ja tak oswajałam Tosię i Fiołka z Xenią-udawałam, że nie przypuszczam, by miało się coś niefajnego zadziać, zaufałam im i ani razu małej nic nie zrobiły (odrobinkę syczonka było, ale pazurki i kiełki trzymały się z dala).
Barfuje od: 2012.08.20
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 31 Sie 2012 Posty: 2810
Wysłany: 2016-07-01, 17:54
yoashya, bawię się z nimi dzień w dzień i niestety jakichś spektakularnych efektów, jeżeli chodzi o poprawę obecnej sytuacji, niestety nie ma. Aktualnie spada temperatura, koty zaczynają wybudzać się z drzemki i pierwsza rzecz, którą zrobił Tosiek, to polazł pod sufit na szafkę kuchenną do Rico (mam uzasadnione podejrzenie, że biedaczek siedzi tam od godz. 6.10 rano dnia dzisiejszego) i warcząc rzucił się na niego z pazurami
Dlaczego ? Najprawdopodobniej dlatego, że Rico miał słomkę do napojów w łapkach i bawił się tą słomką. A Tosiek NIGDY nie zabierał Rico zabawek, zawsze jak Rico się czymś bawił to Tosiek siedział i się przyglądał.
Myślę, że Jason Galaxy by się chyba tutaj przydał...
_________________ Mimo, że regulamin forum to FIKCJA - Śpiewać to rzecz ludzka, miauczeć to rzecz boska... (Zhuangzi 庄子)
Jacksonem Galaxym nie jestem, ale tak mi się widzi, że Tosiek czuje się zbyt pewnie i włączył mu się syndrom myśliwego a Rico syndrom ofiary ( a Skipper leje Rico, czy dostaje cięgi też od Tośka?-bo jego roli nie widzę wyraźnie ). Ja bym popracowała nad wzmocnieniem pozycji Rico w stadzie, żeby przerażony nie chował się w niedostępne miejsca ( ale z drugiej strony jednak jakieś bezpieczne miejsce musi mieć, bo go stres zamęczy) tylko mógł swobodnie z ogonem w górę defilować po całych włościach. Jak to zrobić w praktyce-to już nie bardzo wiem...
Arora
Barfuje od: 24.03.2016
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 1 raz Dołączyła: 22 Lut 2016 Posty: 419 Skąd: Poznań
Wysłany: 2016-07-01, 19:31
Skipper,
rzeczywiście trwa to już bardzo długo i mam nadzieje, że sytuacja niedługo wróci do normy. Niestety nie umiem Ci pomóc, bo nie mam żadnego doświadczenia, ale trzymam mocno kciuki za Was i przesyłam głaski dla całej cudownej Trójki oraz osobne dla Ciebie
Barfuje od: 2012.08.20
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 31 Sie 2012 Posty: 2810
Wysłany: 2016-07-01, 21:51
Na chwilę obecną 3-osobowe kocie towarzystwo od prawie 3 godzin relaksuje się na balkonie w ciemnościach nocy (a pańcia lata na balkon jak głupia w te i we wte jak tylko usłyszy kocie warczenie albo syczenie). Zasadniczo to mam wrażenie jakby Tosiek zaczął trochę odpuszczać, ale teraz z kolei Rico jest śmiertelnie obrażony na wszystkich naokoło i nawet na neutralną próbę podejścia Tośka tj. obwąchanie (bez jakichkolwiek prób konwersacji) od razu syczy albo warczy. Nie znałam go od tej strony, bo to zawsze było usposobienie łagodne i superpokojowe, a i odwagą też zbytnio nie grzeszył
Skippiemu mam wrażenie obojętne jest, kto do niego podchodzi i z jakimi zamiarami - warczy i fuczy na wszelki wypadek Chyba sytuacja zadziałała na niego stresująco, bo jak Tosiek tłukł się z Rico (a dźwięki były przy tym bardzo głośne) to przerażony uciekał jak najdalej od tego hałasu (Skippi z kolei kot bardzo ceniący święty spokój). Mam nadzieję, że na ten mały koci rozumek nic mu się nie rzuciło...
Ja ze swojej strony nie odstępuję ich na krok i w przypadku jakichkolwiek scysji jest od razu interwencja - staram się bardzo stanowczo, spokojnie i słodziutko do nich przemawiać oraz zbliżyć je jak najbardziej do siebie - daje to doskonałe efekty, bo np. Tosiek od razu uspokaja się i rezygnuje z ataku pomimo tego, że siedzi w odległości 10 cm od Rico
Ale przyznam szczerze, że zaczynam już być lekko podłamana tą całą sytuacją. Piąty dzień kocich awantur już się zaczyna...
_________________ Mimo, że regulamin forum to FIKCJA - Śpiewać to rzecz ludzka, miauczeć to rzecz boska... (Zhuangzi 庄子)
Jak tam, Beatko sytuacja z Twoimi szarakami?
Odpuściły sobie (i Tobie) ?
U mnie tak się poukładało, że mała Xenia doszczętnie zawojowała w kilka tygodni ( właściwie dni) Fiołka, który nigdy nie był tak zżyty z Tosią jak z tą małą teraz. Tosia na ogół trzyma się nieco z dala, trochę mi jej żal, ale z drugiej strony dziś np. powylizywała mordki obydwojga. Ponieważ zazdrośnik nie pozwala jej swobodnie brykać z Xenią, Tosia ...robi to ukradkiem, gdy on np. siedzi pod wanną.
Barfuje od: 2012.08.20
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 31 Sie 2012 Posty: 2810
Wysłany: 2016-07-04, 21:08
Ufff, wygląda na to, że sytuacja jakby powoli zaczyna się klarować (czas najwyższy - to już trwa TYDZIEŃ !!!) i chłopcy mają do siebie chyba bardziej przyjazne uczucia, bo coraz mniej furczenia i warczenia
Yoashya u mnie Tosiek jest taki zazdrośnik, że nawet jak jest w drugim końcu mieszkania pogrążony w głębokim śnie, to jak tylko dotrze do niego, że gadam coś do któregoś z jego kumpli albo podejrzy niedomkniętym okiem, że głaszczę któregoś to od razu zrywa się na równe łapy, leci do mnie i podstawia swój zadek pręgowany do klepania. A przez telefon to dłużej niż 5 minut nie pogadam, bo Tosiek kręci się koło mnie, łepek w górę i drze się jak obłąkany.
No bo w sumie zdaniem kota telefon jest w życiu człowieka rzeczą zupełnie zbędną. Rozmowny kot wystarczy...
_________________ Mimo, że regulamin forum to FIKCJA - Śpiewać to rzecz ludzka, miauczeć to rzecz boska... (Zhuangzi 庄子)
Arora
Barfuje od: 24.03.2016
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 1 raz Dołączyła: 22 Lut 2016 Posty: 419 Skąd: Poznań
Wysłany: 2016-07-05, 08:17
Skipeer,
cieszę się, ze sytuacja się normuje; szkoda, ze nigdy się nie dowiemy co tak naprawdę się zadziało w tych małych kochanych główkach
To cieszę się, że chłopaki się zaczynają dogadywać i oby już nie pojawili się w tym wątku.
ja akurat nie zauważam u swoich kotów zazdrości o nas. Staramy się równo rozdzielać czułości, no ale na pewno "nowy" kot jednak pochłania więcej uwagi i przyciąga bardziej, zresztą ona jest najbardziej energetyczna. Cieszy mnie to, że mam zauważalną zmianę u obydwojga "starych" kotów na lepsze. Zauważalnie odżyły, zrobiły się bardziej rozbrykane, aktywne. Jedyne co jest na minus to to, że Fiołek tak zatracił się w miłości do Xeni, że nas odstawił trochę na drugi tor... A tak to przychodził 4-5 rano, pacał delikatnie łapką, wskakiwał na śpiącego ludzia, wywracał się do góry dnem koło łóżka pod samą ręką i nadstawiał brzuszek. Obecnie o rzeczonych porach...tarmosi i goni się z Xenią, wygaduje jej coś tam do uszka i i tak spać nie daje...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum