Barfuje od: 01.11.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Dołączyła: 06 Lis 2012 Posty: 1419 Skąd: LUBLIN
Wysłany: 2014-12-31, 15:34
Cytat:
Bo pies towarzyszy człowiekowi od setek tysięcy lat i od zawsze podjadał resztki z pańskiego stołu, którymi często były rośliny. - Udomowił się także pod względem pokarmowym i nabył zdolność trawienia pokarmów pochodzenia roślinnego
No kurde to ciekawe czemu się nie udomowił i nie przystosował pod względem porozumiewania i nie nauczył się jeszcze przez ten czas mówić po ludzku ? To by mu się bardziej przydało niż umiejętność trawienia czegoś co sie do jedzenia nie nadaje, wiec jakby to tak działało to już dawno powinny psy i koty z nami rozmawiać. Ja juz nie wspomnę o ogromnej przepaści jaka dzieli umiejętność trawienia czegoś od zaspokajania tym czymś wszystkich potrzeb organizmu co jak widać dla autorów takich tekstów wogóle znaczenia nie ma, bo ja to mogę sobie i gumkę strawić tylko to chyba jeszcze nie oznacza, ze moge się gumką żywić !?! Ludzie piszący takie pierdoły chyba naprawdę wogóle nie myślą nad tym co piszą. Chodzi tylko i wyłacznie o naciągnięcie faktów pod już istniejąca teorię :/ Zero refleksji :(
Barfuje od: 25.07.12
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 11 razy Dołączyła: 01 Sie 2012 Posty: 4452 Skąd: góry Szkocji
Wysłany: 2014-12-31, 15:56
Ale na chrupkach koty i psy tez zyja i tez w zasadzie nie mozna stwierdzic, ze im szkodza. To jest przeciez koronny argument zawsze. A nerki, watroba, stawy, serce i co tam jeszcze, zaczynaja siadac u psow i kotow 7-8letnich "ze starosci" - taka przeciez kolej rzeczy
Snedronningen, psy u tesciow byly wykorzystywane jako straznicy obejscia..."nie musza dobrze zrec,bo nic nie robia tylko szczekaja",Taki byl argument - to i buda,palik i 3-4 metry lancucha:z tesciem nie dalo sie pogadac... on zawsze wiedzial wszystko najlepiej:a karmienie psa kasza czy ziemniakami to wcale nie nowomoda - wyobraz sobie taka wies polska z lat 80-tych w piotrkowskiem - wygladalo to wtedy jak obecnie z reportazy o Syberii...wiesz,blotnista (czy raczej piaszczysta ) droga,krzywe ploty i slomiane strzechy...tam tak karmiono psy od dziesiatek lat.Za bardzo sie to od karmy dla swin nie roznilo.. dobra , nie bylo za co w latach 80-tych,ale przedtem i potem bylo,a pozostalo bez zmian do dzis...tam psa do budy za pol litra sie dostanie,a jakikolwiek weterynarz to science-fiction... ...chyba ze do krowy trzeba,bo wtedy to panika...
Barfuje od: 25.07.12
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 11 razy Dołączyła: 01 Sie 2012 Posty: 4452 Skąd: góry Szkocji
Wysłany: 2014-12-31, 19:49
Dobrze to zawsze chyba mialy psy polujace/pracujace przy polowaniu. Zawsze oberwaly ochlapem czy koscia (choc tu akurat czesto taka z pieczeni niestety)
Tu nadal tak jest. Pies do polowan bardzo czesto jada to na co sie poluje
A poza tym maja tu powiedzenie @zdrowy jak pies rzeznika@ - duuuuuuzo mowiace powiedzonko, co?
przeglądnij dokładnie jakie problemy ludzie mają z psami. Coraz częściej spotyka się psy lękliwe, nadpobudliwe, nie mogące skupić się na niczym, poddenerwowane, coraz częściej występują stereotypie, etc. 90% tych zachowań i zaburzeń powodowana jest właśnie złą dietą. W wielu przypadkach zamiast środków uspokajających czy wręcz psychotropowych wystarczyłoby zmienić sposób żywienia. Ale niestety wiele osób, w tym też szkoleniowców czy behawiorystów nie łączy ogromnej skali występowania tych problemów z dietą.
Dokładnie. I sama wiesz, że bardzo często, jak już chodzi o dietę to "złotą receptą" jest zredukowanie białka w menu psa na rzecz wszelakich wypełniaczy Zaklęty krąg normalnie...
Inna sprawa, że jak czytam te różne fora to odnoszę wrażenie, że idealny pies to taki co nie szczeka, nie biega, ciągle śpi i w ogóle to powinien być jak figurka na telewizor...
Jinx the Cat Co do żywienia kotów na wsi... Kotów się nigdy na wsi nie żywiło. Koty trzymały się blisko gospodarstw, bo tam łatwo było o zdobycz. Mleczko w miseczce to był swego rodzaju bonus i wcale nie był to fundament diety, a właśnie nagroda za szczególne zasługi na polu walki ze szkodnikami Sama toczę notoryczne boje z moim rodzonym ojcem o dokarmianie kotów
Psy funkcjonowały trochę inaczej. Te które pracowały czyli myśliwskie i pasterskie żywione były dobrze- dokładnie tak jak napisały dziewczyny, chociaż działo się tak trochę przy okazji, a nie zupełnie celowo. Te co miałby pilnować miały zdecydowanie mniej szczęścia. Inna sprawa, że większość tych wiejskich burków nadal w nocy jest spuszczana z łańcucha przy budzie i bynajmniej nie pilnują obejścia, ale regularnie kłusują w okolicy . Strasznie mnie to wkurza, bo wszędzie się trąbi o "bezpańskich" psach, a niestety prawda jest taka, że zdziczałe bezpańskie psy to jest absolutny margines i nie one powodują problemy. Prawdziwy problem to są właśnie owe burki spuszczone z łańcucha na noc, które muszą same się wyżywić, bo ich "opiekunowie" mają je w absolutnym poważaniu, a jednocześnie kompletnie zatraciły instynkt obawy przed człowiekiem Spotkanie takiej wiejskiej watahy jest naprawdę mocnym przeżyciem...
Barfuje od: 06/2013
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 16 razy Dołączyła: 03 Cze 2013 Posty: 2811
Wysłany: 2014-12-31, 22:40
Verano napisał/a:
chociaż działo się tak trochę przy okazji, a nie zupełnie celowo
to były te "resztki z pańskiego stołu" właśnie Przy takich artykułach jak tu omawiany historia psów (możliwe, że kotów też, nigdy się zbytnio w to nie wkręcałam, bo przy psach jest już masa materiału do ogarnięcia, ale z chęcią bym poczytała o historii kota z jakiegoś rzetelnego źródła) jest mocno przeinaczana a wręcz zakłamywana aby tylko w jakiś sposób móc uargumentować swoje tezy.
Verano, jesli chodzi o "zywienie " kotow na wsi to sie absolutnie sie z Toba zgadzam - chodzilo mi glownie o podawanie kotom mleka krowiego...(laktose) A jesli chodzi o psy to tez masz racje,tyle ze te psy mysliwskie i pasterskie to - przyznaje - nie wiem jaka tam mniejszosc procentowa stanowia,a reszta to te nieszczesne burki chowane na kaszy i 3 metrach lancucha - nawet w XXI wieku,a na ten widok i mnie - chociaz jestem zwolennikiem nie tyle "siersciuchow" co "puszynskich - diabli biora gdy to widze... I przyznaje ze takiej wiejskiej watahy nie chcialbym spotkac...
Załączam zdjęcie strony z artykułem (jest w takiej rozdzielczości, że da się czytać), można pobrać załącznik na dole tego posta (tylko dla zalogowany Użytkowników Forum).
A ja mam takie pytanie czy ten artykuł z Wyborczej mogłabym przez fejsbunia puścić do znajomych? Bo wśród moich znajomych /niedowiarki Tomasze/ to teoria zaistniała taka:
że tylko ja mam takie predyspozycje genetyczne do hodowania długowiecznych kotów i psów. Może cosik w tym jest. A ja trąbię wszem wokoło że trzeba mięchem...
U mojej babci zza Buga w latach 40-stych ub.wieku w wiosce takiej jak Krużewniki /wszystkim znane/ koty i psy żyły ponad 20 lat. I to we wszystkich gospodarstwach.
Kotka i suczka mojej babci żywiły się same w obejściu, ale w zimie -kotka dostawała okraskę ze słoninki ze skwarkami i tłuste mleko, -a suczka kartofle z okraską i to czego do garnka nie było ładnie wrzucić - kuper, głowa kury, jajko zbite ze skorupą, itd.
Kotka z suczką razem wychowały swoje mioty i na zmianę chodziły na polowania. Odeszły mniej więcej razem na staroty i głuchoty i ślepoty.
W 2000 roku odwiedziła mnie babcia dobrze już po 80-ce /od wielu lat mieszkająca już w okolicach Poznania / i mnie zrugała jak zobaczyła co nasypałam do misek dla kotów i mojej nowofundlandki:
-Tobie grzech będzie jak ty "groszkiem" taką zwierzynę karmisz - krwi muszą zeżreć bo ich zagłodzisz. Ot taka mądrość życiowa
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum