Barfuje od: 6.12.2011
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 2 razy Wiek: 41 Dołączyła: 21 Lis 2011 Posty: 372 Skąd: Lublin
Wysłany: 2015-06-12, 12:32 Koty białaczkowe
Otwieram ten temat, choć miałam nadzieję, że do tego nie dojdzie.
Jesteśmy po pierwszym pozytywnym wyniku testu na FeLV, u jednego z moich kotów, będziemy robić kolejny, ale już planuję podjąć wszelkie możliwe kroki.
W zeszłym roku przez kilka miesięcy byliśmy domem tymczasowym. Szybka decyzja, nieprzemyślana do końca. W sumie pięć kotów, matka i cztery maluchy. Kotka u nas została, bo miała spore problemy ze zdrowiem, odeszła po zabiegu czyszczenia zębów. Zasugerowano zaniedbanie z naszej strony. Jakiś czas później jeden z maluchów odszedł - białaczka.
Niestety koty miały kontakt z naszymi, bo nie dało się całkowicie ich izolować w tak długim czasie. Jeszcze podczas pobytu maluchów u nas, jeden z naszych kotów (a jest ich w całym mieszkaniu cztery) miał problemy z oczami, ale wyleczone, wszystkie się trochę podziębiły, ale uznaliśmy to za wynik stresu. Teraz mój Higgs miał znowu nawrót kataru, tym razem wystąpił problem z okiem, więc wykonaliśmy test
Niestety czasu nie da się cofnąć, jesteśmy całkowicie odpowiedzialni za to, co się stało i nie mamy nawet zamiaru szukać usprawiedliwień i wymówek, ani obwiniać kogokolwiek innego.
Na razie wszystkie cztery koty są w bardzo dobrej kondycji. Duńka jakiś czas temu miała robione pełne badanie krwi w związku z podejrzeniem niedoczynności tarczycy, wyniki są super. Higgsowi musimy jeszcze raz pobrać krew, przynajmniej na morfologię, a to jest dla niego bardzo stresujące.
Od środy czytam wszystko, co znajdę. Na razie zastanawiam się, czy czekać do pełnej diagnozy, czyli drugiego, albo nawet trzeciego testu (a to już oznacza jakieś 7-8 miesięcy straconego czasu), czy wprowadzić interferon alfa już teraz, kiedy jeszcze nic się nie dzieje i nie mieć pewności, czy leczę chorobę, czy fałszywie pozytywny wynik. Skłaniam się ku rozpoczęciu leczenia u wszystkich, jeśli wyniki będą pozytywne. Wprowadziliśmy Immunodol, będziemy unikać stresu. Co jeszcze możemy zrobić?
Chciałabym prosić o wskazówki te osoby, które miały styczność z białaczką. O czym musimy pamiętać? Zapobiegawcze odrobaczanie, żeby uniknąć pasożytów? Będę wdzięczna za wszelką pomoc.
Co do interferonu kociego (vibragen) - zdania wetów są mocno podzielone i część twierdzi, że nie wierzy w jego działanie; inni znowu wierzą - dlatego ciężko powiedzieć. Generalnie to się podaje jak kot jest w miarę dobrym stanie, bo dość kota obciąża, a szczególnie jego wątrobę - znajoma tak rok walczyła; FeLV udało się zwalczyć (co najmniej remisja), ale kotek umarł z powodu wyniszczenia wątroby przez interferon - także musisz to dobrze rozważyć.
Jeśli teraz był test płytkowy, to drugi dobrze zrobić PCR w laboratorium.
Ważna jest odpowiednia dieta (BARF jest tu najlepszy, bo bogaty w lizynę i beta glukan z drożdży). Uważajcie też na leki obniżające odporność (które przy okazji dają też po narządach) - szczególnie sterydy czy antybiotyki, bo kot z FeLV cały czas walczy z wirusem i każde obniżenie odporności lekami, które utrudnia mu tę walkę, musi być bardzo mocno uzasadnione.
Na pewno podstawą jest unikanie stresu i dbanie o odporność (czyli brak robali, dobre zasiedlenie jelit - probiotyki) oraz co bardzo ważne - nie szczepienie szczepionkami z żywymi wirusami (trochę się o tym rozpisałam tutaj); mi niedouczone wetki zaszczepiły purevaxem (wirusy atenuowane zamiast zabitych) kotkę białaczkową i 2 tygodnie później zaczęła się równia pochyła aż do pójścia Mokate za TM (wtedy myślałam jeszcze, że weci się znają na tym, co robią - niestety, trzeba ich pilnować).
Na miau od dawna jest wątek białaczkowców (już 4 część tutaj) i tam sporo jest o lekach (interferon, cykloferon itp.).
Na co musisz zwrócić uwagę? Na pewno musisz pilnować wyników krwi - szczególnie pod kątem anemii oraz wątroby i nerek. Koty z FeLV są bardzo podatne na choroby zakaźne kotów - w tym hemobartonellę (FIA) przenoszoną przez pchły (polecam lekturę tego) - a różne żyjątka (w tym pchły) łatwo przynieść do domu nawet na nogawkach spodni. Także musicie bardzo uważać, żeby futrzak nie lizał butów itd.
Starsze koty (powyżej 2-3 lat) mają większe szanse żyć długo z wirusem niż młode. Czasami dochodzi nawet do remisji choroby i w testach z krwi jest negatywnie (tylko w testach ze szpiku wychodzi wtedy plus).
Barfuje od: 6.12.2011
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 2 razy Wiek: 41 Dołączyła: 21 Lis 2011 Posty: 372 Skąd: Lublin
Wysłany: 2015-06-12, 13:22
Dzięki za post. Planujemy wprowadzić interferon ludzki, jeśli uda nam się go zdobyć, głównie ze względu na cenę kociego, ale także z powodów, o których wspomniałaś. Wątki na miau już przeglądałam, na razie pobieżnie, ale jak będę mieć czas to doczytam. Kotów nie szczepimy już od jakiegoś czasu, odkąd jesteśmy na barfie unikamy antybiotyków. Duńka ma pnn i prawdopodobnie niedoczynność tarczycy, ale na razie poza euthyroxem nic nie bierze, nerki pod kontrolą.
Na początek dobrze poczytaj zalinkowany w wątku na miau artykuł weterynarza - dokładnie ten. Na temat interferonu masz tam fragment - poniżej krótki cytat z pogrubionymi najważniejszymi rzeczami:
Cytat:
Jest kilka typów interferonów, wśród nich najpopularniej stosowany jest ludzki interferon alfa (IFN-α - preparat Roferon-A) oraz rekombinowany koci interferon omega (rFeIFN-ω - preparat Virbagen®Omega). Niestety prowadzone od wielu lat różnorodne badania nie są w stanie jednoznacznie wykazać, że podawanie interferonu kotom chorym na białaczkę przynosi jakiekolwiek pozytywne efekty. [...] Niestety wraz z upływem czasu, szczególnie przy podawaniu wysokich dawek, może niekiedy dojść w organizmie kota do wytworzenia przeciwciał, które neutralizują działanie interferonu.
Także interferon być może coś pomaga, ale... za bardzo bym na niego nie liczyła. Podstawa: dobra dieta, unikanie stresu i zakażeń - to najbardziej zwiększa szanse na przeżycie.
Barfuje od: 6.12.2011
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 2 razy Wiek: 41 Dołączyła: 21 Lis 2011 Posty: 372 Skąd: Lublin
Wysłany: 2015-06-12, 14:57
gpolomska, dzięki, już widziałam tą stronę. Interferon ludzki podaje się w dużo mniejszych dawkach, dlatego jest mniejsza szansa na wytworzenie przeciwciał. Wiem, że nie ma potwierdzenia skuteczności, ale jeśli coś może pomóc, to mam zamiar tego spróbować
Agnieszkaa, dzięki, będę wdzięczna za wszelkie informacje.
Gadałam przed chwilą z lekarzem i powiedział, że cena pcr to 120 zł, ale przy 3 kotach policzy w sumie 250 zł. Badanie będzie można zrobić za 2 tygodnie, bo teraz jest na uczelni jakiś przetarg.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum