Barfuje od: 2008
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 23 razy Dołączyła: 13 Wrz 2011 Posty: 4841
Wysłany: 2011-09-27, 11:22 Dlaczego koty nie powinny jeść zbóż
To, że koty "powinny" jeść zboża lub inne pokarmy wysokoskrobiowe (np. ziemniaki) stało się w ostatnich czasach szeroko propagowanym dogmatem, z którym coraz trudniej jest walczyć, gdyż głęboko w podświadomości społecznej tkwią także inne mity, wykorzystywane do uzasadniania zawartości zbóż w kociej diecie.
Nawet osoby z kręgów nauki powtarzają slogany o konieczności karmienia kotów zbożami, często zupełnie nieświadomie powielając stereotypy nie mające żadnej naukowej podstawy. Podstawową tezą tłumaczącą rzekomą konieczność dodawania dużych ilości zbóż do pokarmów dla kotów jest mit o wypchanych po brzegi zbożami przewodach pokarmowych naturalnych kocich ofiar (małe ptaki i gryzonie, głównie myszy). Ponieważ takie małe ofiary koty zjadają zwykle w całości, łącznie z całym ich przewodem pokarmowym, to sądzi się, że zawartość tych przewodów pokarmowych jest dla kotów istotna z odżywczego punktu widzenia. Niektórzy dochodzą w swych konkluzjach do tak niedorzecznych stwierdzeń jak to, że dieta zawierająca 30-40% zbóż odzwierciedla naturalny koci pokarm, gdyż tyle zbóż znajduje się w żołądkach zjadanych przez koty zwierząt!
Aby obalić mit o konieczności jedzenia przez koty jakichkolwiek zbóż, nawet w mikroskopijnych ilościach, musimy zacząć od obalenia innego mitu - o tym, że małe ptaki i myszy jedzą zboża. Tak - to też jest mit!
Mit ten powstał przede wszystkim dlatego, że w dzisiejszych czasach ludzie stale mają przed oczami widok ptaszków w karmnikach zajadających ogromne ilości ziaren sypanych im tam przez "dobrych ludzi" oraz myszek buszujących w spichlerzach ze zbożem, przegryzających worki i objadających się ziarnem aż do wypchania brzuchów.
Zapytam więc teraz przewrotnie:
Co jadły ptaszki i myszki zanim ludzie zaczęli dokarmiać je zbożami?
Inaczej - jak wygląda naturalna dieta małych zwierząt, na które polują koty? Wszak "era powszechności zbóż" to raptem ostatnie 2 - 5 tysięcy lat. I chyba nikt nie ma wątpliwości, że ten czas dla ewolucji przewodu pokarmowego ptaków, gryzoni, kotów i jakichkolwiek kręgowców nie ma żadnego znaczenia?
Zacznijmy od małych ptaków, którymi koty w naturalnych warunkach chętnie się żywią.
Ptaki, w ogromnej swej większości są wszystkożerne (z wyjątkiem mięsożernych dużych ptaków drapieżnych), co można wyczytać w każdym podręczniku biologii. Fakt ten całkowicie umyka ze świadomości ludzi pielęgnujących w umyśle widok ptaszków w karmnikach. Naturalna dieta małych ptaków składa się w okresie lęgowym, od wiosny do wczesnej jesieni w większości z pokarmów zwierzęcych - owadów, pająków, larw, poczwarek, jaj owadów, gąsienic itp. Takim też pokarmem wykarmiają swe młode aby mogły szybko urosnąć. Pokarm roślinny, z duża zawartością węglowodanów wchodzi do ich diety w większej ilości dopiero jesienią, gdy rozpoczynają gromadzenie tkanki tłuszczowej na sezon zimowy (tak, tak - ptaszki także tyją od jedzenia węglowodanów).
Aby pokazać czym żywią się ptaszki, które uformowały stereotyp o zjadaniu ogromnych ilości zbóż, spójrzmy na dietę tych, które u nas zimują i bywają częstymi gośćmi w karmnikach. Artykuł NASI ZIMOWI GOŚCIE - Ptaki w zimie opowiada co nieco o tym, nawet pomimo tego, że jego główną ideą jest zawartość karmników.
Cytat:
Jemiołuszka (...) przylatuje, w zależności od temperatury w miejscu swojego występowania, najczęściej w listopadzie i pozostaje do lutego a nawet marca. W tym czasie odżywia się owocami jarzębiny, głogu, dzikiej róży, kaliny a także jemioły.
(...)
Gil odżywia się głównie pokarmem roślinnym, latem dodatkowo owadami i pająkami, natomiast zimą, podobnie jak inne ptaki, chętnie zjada pozostające na drzewach owoce jarzębiny a także owoce i nasiona drzew i krzewów leśnych. Jest też, choć niezbyt często, gościem w karmnikach. W tym przypadku najchętniej zjada nasiona słonecznika, choć nie gardzi i innym pokarmem.
(....)
Kowalik. Ten mieszkaniec lasów i parków często gości w karmnikach. W lecie odżywia się, podobnie jak dzięcioły, owadami, larwami i poczwarkami ukrytymi pod korą. Swoim ostrym dziobem potrafi odłupać korę, aby dostać się do smakowitego kąska a także rozłupywać nasiona. (...)W zimie kowalik zjada różne nasiona, szczególnie oleiste np. ziarna słonecznika, ale chętnie zjada również słoninę.
(...)
Dzięcioły. Te ciekawe ptaki - leśni kowale w lecie odżywiają się owadami, ich larwami i poczwarkami wyszukiwanymi pod korą, ale także mrówkami. Chętnie zjadają również nasiona drzew szpilkowych, szczególnie sosny, ale także świerka, wydziobując je z szyszek umieszczonych w specjalnych szczelinach kory lub rozwidleniach gałęzi, w tzw. "kuźniach". Na jesieni rozłupują orzechy włoskie. (...)W karmniku wszystkie dzięcioły chętnie jedzą słoninę.
(...)
Sikory (...) W okresie letnim sikora zjada dziennie tyle owadów i ich larw ile sama waży. (...) W zimie sikory zjadają różne nasiona a w karmniku ,chętnie korzystają z zawieszonej słoniny.
(...)
Wróble (...) Są wszystkożerne tak w czasie lata jak i w zimie. Chętnie zjadają również słoninę, konkurując w tym z sikorami.
(...)
Kosy (...) Te piękne ptaki w zimie najchętniej zjadają owoce - jabłka i gruszki. Osobniki żyjące w miastach zbierają resztki wyrzucone przez człowieka.
W literaturze znajdziemy informację (choć często musimy czytać między wierszami), że naturalnym pokarmem małych ptaków, które w większości są wszystkożerne nigdy nie były zboża. Nawet jeśli niektóre z nich czasem zjadały jakieś nasiona traw, to bardzo niewiele, ponadto były one dostępne wyłącznie przez krótki czas w roku. Nigdy też przed czasami nowożytnymi zboża nie wyglądały tak jak obecnie - sztucznie zmienione przez ludzi, ogromne, wysokoglutenowe i wysokoskrobiowe.
Fakt, że małe ptaki bardzo dużo jedzą (dziennie nawet tyle ile same ważą) nie powoduje, że składają się z samego żołądka (co niektórzy próbują nam wmówić). Mają po prostu niezwykle szybką przemianę materii i zawartość ich przewodów pokarmowych nie jest duża w żadnym momencie. Dobrze ilustruje to przykład jemiołuszki podany w cytowanym przeze mnie wyżej artykule:
Cytat:
Z połkniętego owocu jemioły ptak wykorzystuje jedynie mięsistą otoczkę nasienia a ono samo opuszcza jego przewód pokarmowy już po ok. 10 - 15 min. Przejście przez przewód pokarmowy jemiołuszki sprzyja szybszemu kiełkowaniu nasionka.
Podobnie jak z ptakami, sprawa wygląda z myszkami, które w naturalnych warunkach wcale nie odżywiają się głównie zbożami, preferując zupełnie inny pokarm. Zboża w większej ilości są dla myszy wręcz szkodliwe, o czym wiedzą prawdopodobnie jedynie ci, dla których te gryzonie są ważnymi zwierzętami towarzyszącymi lub zajmują się ich hodowlą.
Faktem jest, że gryzonie jedzą różne nasiona, ale nie jest to podstawa ich diety i przede wszystkim nie są to zwykle zboża. Jak naprawdę wygląda prawidłowa dieta myszy dowiemy się od hodowców i miłośników, np. na ich forum. ABC żywienia myszy:
Cytat:
Owoce: Agrest, Ananas, Arbuz, Banan, Gruszka, Jabłko, Kiwi, Malina, Melon, Poziomka, Porzeczka, Truskawka, Żurawina
Warzywa: Bób, Brokuł, Brukiew, Burak, Dynia, Groch, Jarmuż, Kalafior, Kalarepa, Kapusta, Koper, Kukurydza, Marchew, Ogórek, Papryka, Pasternak, Pietruszka, Pomidor, Rzeżucha, Rzodkiewka, Sałata
Inne: Białko z jajka, Chrupki kukurydziane, Gerbery dla dzieci, Jogurt naturalny, Kasza jęczmienna gotowana, Kasza gryczana gotowana, Kocie mleko – z niską zawartością laktozy, Kora wierzby, Makaron gotowany, Migdały, Miód, Orzech włoski i laskowy, Płatki owsiane lub kukurydziane, Psia lub kocia karma z niską zawartością białka (do 30%, zalecane jest 24% zawartości białka w karmie), Ryż gotowany, Siemię lniane, Suszone pieczywo (chleb i bułki), Twarożek, Zboża : proso, jęczmień, owies, pszenica
Rośliny: Babka lancetowata i szerokolistna, Bazylia, Cykoria, Gęsiówka pospolita, Hibiskus, Mniszek lekarski, Nagietek, Koniczyna, Krwawnik, Podbiał pospolity, Pokrzywa, Rumianek, Rutwica, Rdest ptasi, Siano, Tasznik pospolity, Wrzos
Liście: Malin, Jeżyny, Truskawek, Leszczyny, Porzeczek, Agrestu, Poziomek, Jagód, Jabłek, Brzozy, Wierzby
Gałązki i pędy: Wierzby, Maliny, Brzozy, Jabłoni, Leszczyny, Gruszy, Lipy
Czy teraz ktoś jeszcze będzie podtrzymywał twierdzenie o wypchanych zbożami mysich żołądkach zjadanych przez koty? Jaki tak naprawdę procent mysiej diety stanowią zboża? Jak widać - znikomy. W dodatku, biorąc pod uwagę, że dzisiejsze zboża to nie zboża, które myszy jadły (w tych niewielkich ilościach) w naturalnych warunkach, to jakim prawem próbuje nam się wmawiać, że koty powinny jeść zboża?!
Oczywistym jest fakt, że człowiek nie "stworzył" sobie zbóż w czasach nowożytnych. W naturze zboża były wcześniej i takie wykorzystał do zakładania pierwszych upraw. Tylko jak te dzikie zboża wyglądały, ile ich było oraz kiedy były dostępne zanim nastała era wielkich upraw? Naturalne, dzikie zboża to trawy o niewielkich nasionach. Trawy te rodzą nasiona okresowo i tylko wtedy są one dostępne dla zwierząt jako potencjalny pokarm. Nasiona tych traw są bardzo malutkie i stanowiły w tych zamierzchłych czasach (ale przez miliony lat!), okresowo, tylko bardzo niewielką część diety tylko niektórych małych ptaków i gryzoni.
Człowiek, metodą selekcji, modyfikacji biologicznych, krzyżówek, sztucznego nawożenia, a ostatnio i genetycznych zmian, doprowadził w ostatnich czasach do tego, że zboże dzisiaj całkowicie różni się od swego naturalnego pierwowzoru, jest wielkie, zawiera przeogromne ilości glutenów i skrobii kosztem minerałów i witamin, które kiedyś tam były. Doprowadził też do tego, że stało się ono znacznie większą częścią diety wszystkożernych ptaków oraz gryzoni na terenach uprzemysłowionych (dokarmianych przez człowieka umyślnie i nieumyślnie), co wcale nie wychodzi tym zwierzętom na zdrowie. Nie jest naturalnym to, że dokarmiane przez ludzi ptaki jedzą dziś duże ilości zbóż, a myszy żerują w magazynach, których w naturalnych warunkach nigdy nie było.
Dodatkowym aspektem w sprawie "potrzeby karmienia kotów zbożami, bo w naturze też jedzą zboża zawarte w przewodach pokarmowych ofiar" jest fakt, że jeśli ta ofiara już faktycznie zboże zjadła, to albo jest ono strawione w momencie upolowania, albo nie jest jeszcze strawione, więc surowe i kot go nie strawi, gdyż nie posiada enzymów ani bakterii trawiących surowe zboże. Kot, mimo utartych stereotypów, często pozostawi taką niestrawioną zawartość przewodu pokarmowego swej ofiary nie zjedzoną lub, jeśli ją zje, to poprzez wymioty wydali jako odpad, niestrawne resztki.
Jak widać, roślinna zawartość przewodu pokarmowego kocich ofiar, która jest niezaprzeczalnym faktem, jest ogromnie przeceniana i nie ma nic wspólnego z ryżem, kukurydzą, mąką pszenną, owsem, żytem, kaszą jęczmienną, glutenem zbożowym czy innymi "naturalnymi" pokarmami tak chętnie wkładanymi do kocich karm aby obniżyć koszty ich produkcji.
Tak samo nienaturalne, jak wprowadzenie ogromnej ilości pokarmów roślinnych (wysokoskrobiowych) do diety kotów, nienaturalne było wprowadznie dużej ilości zbóż do diety ptaków i myszy (żyjących blisko ludzi). W naturze większość ptaków i myszy odżywia się "po swojemu" jeśli tylko człowiek im w tym nie przeszkadza. A koty, polujące na te zwierzęta, nigdy w naturze nie spożywały wraz z żołądkami swych ofiar, takich ilości zbóż jak próbują obecnie wmówić nam producenci karm. Te zboża są producentom potrzebne wyłącznie z dwóch powodów:
- proces ekstruzji (produkcji suchych karm) wymaga użycia znacznych ilości skrobii, która pełni rolę "cementu" umożliwiając trzymanie się chrupkom "kupy", co jednoznacznie jest opisywane nawet w podręcznikach o żywieniu zwierząt dla studentów weterynarii (np. "Dietetyka kliniczna małych zwierząt"),
- dzięki zastosowaniu niezwykle tanich zbóż w suchych karmach można zachować dość niską cenę produktu otrzymując jednocześnie bardzo wysoki zysk ze sprzedaży, zwielokrotniany dodatkowo efektem masowej skali produkcji, gdyż ludzie zawsze kupią znacznie więcej taniego, a do tego jeszcze wygodnego produktu.
W przeciwieństwie do karm suchych, w karmach mokrych nie ma konieczności, ze względów technologicznych, używania skrobii, więc jest jej tam zwykle mniej, bywa że nie ma jej wcale. Jednak karmy mokre cierpią bardzo często na inną "chorobę". W celu utrzymania w miarę przystępnych cen, a jednocześnie bardzo wysokich zysków - producenci masowo stosują w nich zamienniki mięsa czyli wszelkie produkty uboczne, odpady.
Jeśli zatem porównamy (globalnie) karmy suche z mokrymi, to okaże się, że koty, które jedzą suche karmy "powinny" jeść ogromne ilości zbóż "bo tak w naturze jadają", a koty jedzące wyłącznie mokre karmy "nie mają biologicznej potrzeby" aby jeść tyle zbóż i ogólnie węglowodanów, a nawet mogą się bez nich całkiem dobrze obejść. Takie "ciekawe" wnioski można by wysnuć tylko na podstawie różnicy w składzie karm suchych i mokrych, bo wszak każdy producent, zarówno karm suchych jak i mokrych twierdzi, że jego karmy są "optymalne" dla kotów . I naukowo opracowane!
Tym sposobem tyle zostało nam z dogmatu o konieczności karmienia kotów zbożami.
Drugą stroną tego samego medalu jest biologiczne nieprzystosowanie kotów do trawienia zbóż oraz metaboliczne problemy z wykorzystaniem przez ich organizmy tak dużej ilości węglowodanów, jaka jest zawarta w zbożach czy ziemniakach bez powodowania chorób. Ale to już jest temat do omówienia w innym wątku.
Czasem można spotkać się z argumentami zwolenników żywienia kotów zbożami, mówiącymi o rzekomym "przystosowaniu" się już ich żołądków do takiego pokarmu, dzięki karmieniu ich tymi zbożami w ostatnich czasach (100 lat?). Ci, którzy tak twierdzą nie mają pojęcia o ewolucji skoro ich zdaniem w przeciągu czasu, w którym dostępne są zbożowe karmy dla kotów, a nawet w ciągu 2 - 3 tysięcy lat, od kiedy myszy i ptaki mogą jeść trochę więcej zbóż, przewód pokarmowy ścisłego mięsożercy mógł zmienić się na tyle, aby właściwie wykorzystywać pokarm roślinny. Ewolucjoniści posługują się nieco innymi jednostkami czasu i te marne parę tysięcy lat to zaledwie mgnienie oka w kategoriach ewolucji. W procesie tym, trwającym miliony, dziesiątki i setki milionów lat, dzięki mutacjom, organizmy są w stanie przystosować się do niektórych zmian (pod warunkiem, że są jednorazowo niewielkie), ale zawsze jest to okupione przedwczesną śmiercią tych, którzy w danym momencie są najmniej przystosowani. Do wielu zmian pożywienia oraz otaczającego środowiska gatunki nie są w stanie się nigdy przystosować i zwyczajnie wymierają. Natomiast takie rewolucje jak zmiana ścisłego mięsożercy we wszystkożercę mogą zaistnieć wyłącznie na drodze powstania nowego gatunku! Niech zwolennicy "zmienionych kocich żołądków" spróbują skrzyżować persa z dziko żyjącym żbikiem, a przekonają się, że to wciąż ten sam gatunek kota, z identycznym żołądkiem.
Mam nadzieję, że choć trochę udało mi się przekonać miłośników kotów o całkowitym braku potrzeby wkładania zbóż do kociego pożywienia. Natomiast o szkodliwości zbóż w kociej diecie napiszę w innym opracowaniu.
_________________ Aby dotrzeć do źródła, musisz iść pod prąd
To, że zawartość mysich i ptasich żołądków była inna kilka tysięcy lat temu, nie oznacza, że się nie zmieniła. Z jakiegoś powodu gryzonie wybierają najchętniej ludzkie pola i ludzkie domy. Podobnie ptaki zimą - albo znajdą te "zimowe owoce leśne" - albo, w przypadku braku karmnika - umierają. Stąd również aby przetrwać musiały się przystosować do zmieniających się warunków.
Człowiek również do jedzenia takiej ilości zbóż się przystosowywał, nie spadło to nań z kosmosu.
Koty śpią dzisiaj w łóżkach, załatwiają potrzeby do plastykowych kuwet wypełnionych lawendowym żwirkiem, noszą obroże przeciw owadom, kąpią się w wannach, mają zakrapiane oczy i uszy w ramach potrzeby, jedzą "fabryczne" kulki karmy po brzegi wypełnione dodatkami roślinnymi(w tym również zbożami) i popiołem, gustują w truskawkach i pomidorach, jedzą gotowane mięso.
Wszystko to dla "stuprocentowego mięsożercy, dzikiego i rodem z buszu" naprawdę jest o wiele mniej naturalne, niż zjedzenie "od święta" jakiegoś zbożowego pokarmu.
Kot, chcąc żyć przy człowieku, musiał się na przestrzeni lat w pewnym stopniu dostosować do tego, co oferowało mu takie życie. Podobnie dostosowały się zjadane przez niego gryzonie, które obecnie łatwiej spotkać na środku osiedla niż w środku lasu.
A przecież zupełnie od niedawna panuje szał na "uczłowieczanie zwierzęcia" i traktowanie go na równi z człowiekiem. Dotychczas udomowione drapieżniki takie jak pies czy kot jadały resztki ze stołów, i nie umierały nagle w boleściach.
Próba przeniesienia ludzkiej diety na zwierzęta prędzej czy później wykaże, że to zły pomysł - chociaż na pewno nie gorszy niż sztuczne karmy.
Jednak niejedna miła starsza pani od lat dokarmia koty na swoim osiedlu kanapkami, krowim mlekiem, kaszą, ryżem, i makaronem, a koty te z jakiegoś powodu "żyją aż do śmierci" - i to niekoniecznie przedwczesnej.
O wiele mniej jest przykładów zwierząt i roślin, które się nie dostosowały, niż tych, które dostosowały się do człowieka przez okres jego rozwoju. Obecnie wróbla, gołębia, dzikiej kaczki, nie sposób spotkać gdzie indziej niż w dużych skupiskach ludzi.
Obecnie taką próbę podejmują również lisy, a nawet dziki.
Plastyczność natury w tej materii możemy zaobserwować chociażby... widząc jakiekolwiek drzewa, które również musiały się przystosować do obecnego "ciężkiego" powietrza. Tą samą plastyczność widać u wielu dzikich gatunków, które pomimo że oswoić ani udomowić się nie dały, chętniej trzymają się blisko ludzkich siedlisk, by popełnić rytualne samobójstwo poprzez jedzenie "nienaturalnego dla siebie" pożywienia.
Być może kiedyś, gdy spopularyzuje się wizerunek lisa jako pieszczocha na plecionej smyczy, ktoś napisze artykuł o tym, by pod żadnym pozorem nie mieszać lisom w miskach mięsa z owocami, bo fakt, że lis owoce zjadał niegdyś naturalnie, nie powinien być brany pod uwagę - jako że były to zupełnie inne owoce.
Oczywiście nieco ten przykład lisa wyolbrzymiłam, ale sądzę, że panika ostatnich lat w kwestii kotów i zbóż osiągnęła dość niezdrowy stopień. Nie w działaniu, ale w podejściu do działania tkwi - bądź nie tkwi - przesada. Warto o tym pamiętać, bo dzisiaj wielu miłośników zwierząt z przesady robi swój sztandar i swoją tarczę. A to zawsze odbije się na zdrowiu zwierzęcia.
Barfuje od: 2008
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 23 razy Dołączyła: 13 Wrz 2011 Posty: 4841
Wysłany: 2014-06-27, 21:12
Luna_s20, nie całkiem zrozumiała jest dla mnie ta polemika z główną tezą mojego artykułu, tym bardziej że w niektórych miejscach sama sobie przeczysz. Nie odpowiem więc zbyt obszernie.
Luna_s20 napisał/a:
Człowiek również do jedzenia takiej ilości zbóż się przystosowywał, nie spadło to nań z kosmosu.
Człowiek wciąż nie przystosował się do jedzenia zbóż, a twoje twierdzenie wynika albo z całkowitego braku krytycyzmu w stosunku do przekazów propagandowych oraz tzw. "tradycji" (dodam, że bardzo krótkiej), albo z chęci manipulowania czytelnikiem. Wynikiem zmiany diety człowieka na zbożową jest wciąż postępująca lawina chorób tzw. "cywilizacyjnych" oraz tzw. "wieku starczego". Zachęcam do zapoznania się z dobrze udokumentowanymi lekturami i pozycjami naukowymi, do których nie należą ani artykuły na mainsteamowych portalach, ani popularne poradniki kulinarne o tym "jak gotować smacznie, zdrowo i beztłuszczowo" .
Luna_s20 napisał/a:
Koty śpią dzisiaj w łóżkach, załatwiają potrzeby do plastykowych kuwet wypełnionych lawendowym żwirkiem, noszą obroże przeciw owadom, kąpią się w wannach, mają zakrapiane oczy i uszy w ramach potrzeby, jedzą "fabryczne" kulki karmy po brzegi wypełnione dodatkami roślinnymi(w tym również zbożami) i popiołem, gustują w truskawkach i pomidorach, jedzą gotowane mięso.
Czy to, że część ludzi traktuje swoje koty jak króliki doświadczalne i obchodzi się z nimi bezdusznie oznacza, że tak jest właściwie i powinniśmy ich naśladować...?
Luna_s20 napisał/a:
Jednak niejedna miła starsza pani od lat dokarmia koty na swoim osiedlu kanapkami, krowim mlekiem, kaszą, ryżem, i makaronem, a koty te z jakiegoś powodu "żyją aż do śmierci" - i to niekoniecznie przedwczesnej.
Masz może pod ręką jakieś źródło danych z przeprowadzonych badań naukowych tych kotów, choćby tylko statystycznych, czy powtarzasz jedynie urban legend? A może używasz chwytów erystycznych (celowo lub nieświadomie) by uniknąć konieczności przedstawienia dowodów swoich twierdzeń? Zanim odpowiesz na moje pytania, zapoznaj się proszę z tym postem, by uniknąć niedomówień.
Luna_s20 napisał/a:
O wiele mniej jest przykładów zwierząt i roślin, które się nie dostosowały, niż tych, które dostosowały się do człowieka przez okres jego rozwoju.
Dodajmy: żyjących przykładów. Wszystkie gatunki zwierząt i roślin, które nie dostosowały się do dewastacyjnej działalności człowieka na tej planecie wyginęły. Gatunków wymarłych, tych uznanych za wymarłe i podejrzanych o wymarcie, jest więcej niż gatunków wciąż żyjących. O czym to świadczy? Czy na pewno o tej "plastyczności natury"? Czy jest dowodem na to, że ludzie i ich zwierzęta mogą (i powinni) jeść zboża?
Znów zachęcam do sięgnięcia do pozycji naukowych lub chociażby popularnonaukowych a udokumentowanych naukowo (niektóre z nich były nawet omawiane tu na Forum). Może wówczas nie umknie twej uwadze fakt unicestwienia poprzez działalność człowieka ogromnej ilości gatunków fauny i flory Ziemi (które się nie dostosowały) oraz inny fakt - to, że np. wciąż jeszcze nie wymarłe dzikie koty (wszystkie - te wielkie i te mniejsze) są gatunkami na skraju wyginięcia, pod ochroną i wiele z nich utrzymywanych jest przy życiu tylko dzięki zaangażowaniu nielicznych pasjonatów.
Luna_s20 napisał/a:
sądzę, że panika ostatnich lat w kwestii kotów i zbóż osiągnęła dość niezdrowy stopień
Jaka panika? To, że nieliczna garstka opiekunów kotów (barferów) unika podawania zbóż swoim kotom nazywasz paniką? Ja raczej widzę tendencję odwrotną - czyli wszechobecną kampanię na rzecz karmienia kotów zbożami. Każdy weterynarz powie Ci, że koty muszą jeść zboża, przeczytasz to w każdym podręczniku (oficjalnym) o żywieniu kotów, dowiesz się tego z każdej reklamy "kociego żarcia" w mass-mediach, usłyszysz to w radio, w autobusie i od przypadkowego przechodnia na ulicy. To ma być panika? Wszak dziś "wszyscy wiedzą", że podstawą diety powinny być zboża, obojętne czy to ma być dieta dla dwu-, czy czworonoga.
_________________ Aby dotrzeć do źródła, musisz iść pod prąd
tonks
Barfuje od: 04.2014
Udział BARFa: 90-100%
Wiek: 30 Dołączyła: 18 Lut 2014 Posty: 130 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-10-19, 11:45
A ja do wątku dodam zagrożenie zatrucia "tym, czego nie da się uniknąć".
Więcej w artykule, może bez wygórowanej wartości merytorycznej, ale mi sporo rozjaśnił. :)
http://www.zwierzaczek-wr...=305&Itemid=287
Barfuje od: 2012.08.20
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 31 Sie 2012 Posty: 2810
Wysłany: 2014-10-19, 21:10
Masakra
_________________ Mimo, że regulamin forum to FIKCJA - Śpiewać to rzecz ludzka, miauczeć to rzecz boska... (Zhuangzi 庄子)
Verano [Usunięty]
Wysłany: 2014-10-19, 22:12
Ja widzę też tutaj drugą stronę medalu... Mianowicie zwolennicy "naturalnej naturalności" powinni sobie wreszcie zdać sprawę, że najgroźniejsze toksyny i substancje rakotwórcze są jak najbardziej i 100% naturalne. I wcale nie jest tak, że jak coś naturalne to jest w 100% zdrowe i najlepsze. Szczególnie tutaj uczulam na zioła. Od pewnego czasu obserwuję taki trend, że ludzie serwują sobie przeróżne mieszanki w naparach ziołowych, ale kompletnie nie zastanawiają się co i na co konkretnie sobie zapodają. Wbrew pozorom ziółka nie są wcale takie niewinne. Zawsze należy do nich podchodzić tak samo jak do każdego innego leku tzn. czy aby na pewno jest mi potrzebny, a wręcz powiedziałabym NIEZBĘDNY?
Przestrzegam przed takim lekkim podejściem do ziół! To nie jest niewinna herbatka to SĄ LEKI. Trzeba wiedzieć co się pije i po co.
Barfuje od: 18.10.2013
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 14 Paź 2013 Posty: 813 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-10-20, 06:42
Verano, co nie zmienia faktu, że przewaga związków rakotwórczych jest syntetyczna. A tutaj nikt nie poleca picia ziółek bez zastanowienia, ponadto wszyscy są przeciw karmom do których są dodawane ziółka, bez żadnych wskazań, tylko po to żeby karmę lepiej zareklamować.
_________________
To jak traktujesz koty decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Verano [Usunięty]
Wysłany: 2014-10-20, 08:54
situnia, Nie wiem czy więcej jest związków rakotwórczych syntetycznych czy naturalnych. To co napisałaś to dość odważna teza.
Mój post nie był atakiem na kogokolwiek, ale ostrzeżeniem! To, że coś jest naturalne nie oznacza, że jest 100% bezpieczne. Namawiam tylko do rozwagi.
Barfuje od: 12.12.13r
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Wiek: 35 Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 2660 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2015-04-15, 12:20
dagnes napisał/a:
Niektórzy dochodzą w swych konkluzjach do tak niedorzecznych stwierdzeń jak to, że dieta zawierająca 30-40% zbóż odzwierciedla naturalny koci pokarm, gdyż tyle zbóż znajduje się w żołądkach zjadanych przez koty zwierząt!
Oto wypełniony po brzegi treścią żołądek szczura ważącego około 600g, na małej łyżeczce do herbaty:
Żołądek ten waży 12g. Stanowi 2% posiłku, który wystarczy kotu na dwa dni.
A abstrahując od tego wszystkiego... to koty tego żołądka i tak nie jedzą
Barfuje od: 25.07.12
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 11 razy Dołączyła: 01 Sie 2012 Posty: 4452 Skąd: góry Szkocji
Wysłany: 2015-04-15, 18:13
tak, zgadza sie. Tto tak bardziej dla przypomnienia. Sam fragment, ktOory cytujesz plus odpowiedz na ten fragment mowia w jako calosc o wielkosci owego zoladka. Tto ja dorzucilam
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum