Jestem zielona jeżeli chodzi o zachowania kotów. Wiem jedynie, że robią na co mają ochotę. Więc trudno mi zinterpretować ich zachowania czasami.
Po krótce: sierści dwa - 1,5 letni devon (u nas od prawie roku) i 10 miesięczny cornsh (u nas od lipca).
Poczatkowo starszy (Bandzior) ustawiał młodego, nie puszczał go do kuwety itp. Z biegiem czasu okazało się, ze bardzo się przywiązał do młodego, jak tylko zniknie mu z oczu to go nawołuje (kiedyś mnie nawoływał jak w WC się zamykałam). Młody z kolei chyba go traktuje raczej jako dobry kaloryfer i czasami jako plac zabaw. Woli się do mnie przytulić jak tylko gdzieś klapnę na chwilę.
Widzę, że ostatnio młody mężnieje. Ostatnio np zgonił Bandziora z mojego łóżka i go na nie nie wpuszczał. Wyjada mu z michy kawałki mięcha (Bandzior zanim pomyśli co zrobić to pół wieku mija, młody najpierw robi potem myśli).
Więc wyjada mu z michy kawałki (swoje zjada w ... 20 sekund 100g BARFa) zanim jeszcze Bandzior zajarzy, że micha stoi. Więc zaczęłam młodemu dawać żarełko w pralni. No i co ? I jak Bandziorowi zniknał z oczu to ten zaczął go nawoływać. Ten mu odpowiedział z pralni (oczywiście już zdążłył swoje wsunąć) i Bandzior stał pod drzwiami i beczał. Otworzyłam je nieco, Bandzior otworzył je do końca i wypuściła młodego. I jak myślicie co młody zrobił ? Wpadł mu do michy. Musiałam go wziąć na ręcę i dopiero wtedy Bandzior raczył zająć się swoją michą.
Czy wy ingerujecie w swoich stadkach kto kiedy i ile je ? Co powinnam zrobić ? Olać sprawę czy jednak odzielac ich od siebie podczas jedzenia ?
Hehhehe no to sie wypowiem ;D
U mnie naczelnym wyjadaczem była ZIma. Kisiel poczuwa sie do opieki nad mała wiec nawet ama jej odstepowala miche , albo osuwala sie bo mala z takim impetem do niej wpadala , ze prawie sie z nia zderzala. Kisiel wygladala na troche przerazoana i rzadko kiedy bronila swojej michy. Wiec zaczelam jej dawac na parapecie nad ZImą jeść. ZIma zjadala swoje a potem pilnowalam , żeby nie wlazla do Kisiel. Jka K. ZJadla to sciagalam miche i pozwalam ZImie wylizac okruszki , ktorych malo zostawalo.
DOsc dlugo to trwalo. Ale Kisiel nauczyla sie , ze je na wysokosciach co jej pasuje bo ona zdecydowanie drzewny kot jest.
Potem przyszedl do nas Olek. ten to 15 minut nad micha siedzial , zastanawial sie mlaskal... no masakra. Karmilam go pierwsze 2 tyg w osobnym pokoju. Dla porownania Zima swoja miche wtedy wciagala w niecala minute. (ale o jej zarlocznosci gdzie sjuz pisalam).
No i Olek zjadal czesc czesc zostawial, pare razy schowalam mu mice jak ne zjadl. Nie bylo , ze przyjdzie za pol godziny i dokonczy. NIe zjadl to nie ma. I chodzil glodny do nastepnej pory karmienia. Raz , drugi , rzeci i nauczyl sie zjadac do konca. A dodatkowo jak juz sie przekonal do Barfa to juz nei bylo problemu z jego jedzeniem.
Wystawilam mu miche obok ZImy korzystajac z tego , ze ona sie go bala. I ku mojemu zdziwieniu jedza obok siebie, Znaczy młucą jak szalone. Naczelne glodomory. CHoc odkad zmodyfikowalam troche mieszanke Zima uspokoila sie i wyglada na bardzije najedzona. DOatkowo po zjedzeniu siada kolo swojej miski wylizuje sie i czeka, az Olek skonczy dopiero idzie wylizac miche , bo przeciez ona musi sie swiecic z czystosci i to samo u Kisiel. Nie ma wpychania sie (czasme jeszcze probuje ale wystarczy ze ja skarce slownei i wraca do swojeje michy).
Pare razy nawet cala trojka zjadla kolo siebie w odeglosci kilkunastu cm od siebei , ale widzialam , ze kISIEL to jednak stresuje, wiec ona dostaje w drugim koncu kuchni nadal i wszystkie sa szczesliwe...
POza mna bo Olek naucyzl sie od Zimy , ze jak szykują zarcie trzeba drzec sie w nieboglosy i przekrzykiac z siostra ;p W dodatku konieczni platac soe pod nogami jak mama niesie miski ;D
Takze ja wychodze z zalozenia , ze mozna ingerowac i trzeba je troche nauczyc wspolzycia ale nie ingerowac w momwntach gdy np docieraja sie i walcza o hierarchie wyganiajacsie z łożka.. To im nie zaszkodzi , a jak kot bedzie chodzil glodny to ja bym miala wyrzuty..
_________________ Tysiące lat temu czczono koty jako bogów. One nigdy o tym nie zapomniały.
Barfuje od: zawsze
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 8 razy Wiek: 40 Dołączyła: 15 Wrz 2011 Posty: 713 Skąd: Libiąż
Wysłany: 2011-12-22, 13:52
Moje kocisko jest okropnie wybredne, nie ruszy mięsa, które jest przeznaczone dla fretek (skażone ), swoją porcję je powoli i na ogół zostawia dwa - trzy kawałeczki, bez różnicy ile tego na talerzyku jest, zawsze musi zostawić
_________________ Jeśli nie masz po co żyć, żyj na złość innym
Udział BARFa: 25-50%
Dołączyła: 22 Wrz 2011 Posty: 1134
Wysłany: 2011-12-22, 18:07
moja kocica tez zostawia ze dwa trzy kęski(tak jak i mój TŻ )
zaczyna żer w kuchni na parapecie,zjada połowe,po czym druga połowe zanosze jej do małego pokoju na stanowisko "jedzeniowe"
tam dokańcza
zazwyczaj wtedy przychodzi druga z kwasna miną że sie nie załapała i zjada to co zostało
Hm. Moje dostają komendę "Siad" ;) i swoje michy. A potem krążą i się wymieniają miskami. Młody nie lubi "zup", więc czeka aż S. wychłepcze z wierzchu "zupę" i łatwiej będzie się dostać do mięska.
Tak, na początku pilnowałam kotów, rozdzielałam, bo młody wciągał zanim S. zdążył skubnąć. Ładował mu się do miski, mrucząc jak motorek, a ja na niego warczałam nisko, żeby wiedział, że źle czyni ;). Potem je zostawiłam, ile można się spóźniać do pracy, bo kotów trzeba pilnować... ;) No i po którejś pustej misce S. zaczął się stawiać i warczeć. I dobrze, teraz nie pilnuję, tylko zerkam, żeby się z mięchem nie rozpełzły na dywany ;)
U mnie to jest całe przedstawienie z tym jedzeniem Ze względu na leptynoopornego Prozia, który zje zawsze wszystko, jestem zmuszona karmić do oddzielnie. nakładam do mich, potem z jedną Proziową wędruję do łazienki, on już w tym czasie ma ze 3 falstarty i uprawia tańce przed drzwiami , dwa pozostałe koty biegną za nami, ja się potykam, otwieram, Proziu wpada jak kuleczka i znów uprawia tańce i się drze, daję mu michę, on już w locie zjada, zamykam i biegnę do kuchni potykając się o dwa pozostałe futra. Kicia kręci ósemki, Konan się przeciąga, oba się drą kładę im michy i przez chwilkę patrzę czy grzecznie ze swoich misek jedzą. Jak zamienią się miskami to pół biedy, gorzej jak jedno wyjada z dwóch dlatego stoję za nimi i udaję, że coś robię całe szczęście konsumpcja trwa ułamki sekundy więc szybko mam z głowy karmienie
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 5 razy Dołączyła: 21 Wrz 2011 Posty: 1576 Skąd: podlaskie
Wysłany: 2014-02-06, 22:16
Jest plus mniej "żerczych" kotów - nie przychodzą budzić pańci (ja nie zasłaniam okna, kot siada na parapecie i gdy szarzeje obserwuje podwórko - podejrzewam, że wtedy do ziaren dla ptaków wychodzą na żer myszy )
u nas koty skutecznie wypłoszyły ptaki, które zaglądały na balkon i podjęły próbę (skuteczną) ściągnięcia zawieszonej dla sikorek słoninki i jej pożarcia (nieskuteczną - pani zabrała )
problemem jest to, że jak zostawiam coś w misce to Buba wyjada - Capsel zanim się namyśli i podejdzie to miska już pusta
No u nas tez bylby problm z wyjadaniem, dlatego albo pilnuje az zjedza ( a czego nie zjedza to zabieram miche i daje pozniej) albo rozdzielam koty.
Kisiel je albo na taboterach pod oknem(specjalnie ustawionych tam dla niej bo ona lubi wysokosci , ma nawet podkladke zeby ich nie brudzila) , albo jak nie zje przestawiam jej na lodowke (tylko ona jest w stanie tam wskoczyc)
Zima je gdzie chce ale Olka przenosza zazwyczaj do ktoregos pokoju i tam zamykam. Bo on sie stresuje jak ma jesc obok Zimy....
Ale i on jest nauczony - jesz to jedz, nie jesz to zabieram miche. Nie ma, ze stoi dostepna przez caly dzien. Nikt nie ma tyle czasu , zeby posiwecic go kotom nawet jesli pracuje w domu
_________________ Tysiące lat temu czczono koty jako bogów. One nigdy o tym nie zapomniały.
właśnie w tym jest problem, że jedynym miejscem gdzie buba nie wejdzie jest góra mebli kuchennych ale tam nie pozwalam Capslowi wchodzić bo głupek skacze z nich "na główkę" na śliskie kafelki i lądowanie nie wychodzi mu " na cztery łapy"
karmić oddzielnie też nie mam możliwości bo jak koty są oddzielnie to nie ma jedzenia tylko nawoływanie i wycie pod drzwiami - dwa małe cienie
no cóż.. po prostu chyba Capsel potrzebuje więcej czasu na etap surowego mięsa bez suplementów
No to musisz poczekac w takim razie az zjedza tyle ile chca i zabrac miche. Naucza sie i to szybko. i albo beda zjadac cala porcje albo zobaczysz ze to chodzi o to, ze po prostu Capsel musi sobie dzielic posilek na kilka razy. Bo niektore koty tez taka maja , jedza czesto ale w malych ilosciach
_________________ Tysiące lat temu czczono koty jako bogów. One nigdy o tym nie zapomniały.
Wysłany: 2015-01-17, 11:06 Kot boi się kawałków mięsa?
Z góry przepraszam moderatorów, jeżeli uznają, że temat powinien był znaleźć się gdzie indziej...
To tak - Bubuś je barf od listopada. Do tej pory dostawała mielonkę z wodą, więc to bardziej zupę-krem przypominało. Gdy trafiło się kilka kawałków do gryzienia, wyciągnęła je z miski, pogadała, poatakowała i zostawiła. Ale nie świrowała.
Od jakiegoś tygodnia natomiast za każdym razem, gdy trafi na dłuższy, ale cienki kawałek mięsa/ścięgna, wyskakuje jak oparzona i pluje, kręcąc łebkiem. W kuchni pół biedy, ale ponieważ dalej nie wiemy, co jej jest, a leki nie działają, ma mały apetyt i je tylko wtedy, gdy podstawię jej miskę pod nos tam, gdzie akurat leży... No i dziś oprócz podłogi i dywanu, mięsem została obdarowana świeżo wyprana poszwa.
Jakieś pomysły, co jej odbija?
_________________ Jeśli coś nie wyszło za pierwszym razem, to znaczy, że czas na drzemkę.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum