BARFny Świat Strona GłównaBARFny Świat Strona Główna
FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy Rejestracja  Album  Kontakt  Zaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Bezdomne zwierzęta
Autor Wiadomość
Snedronningen 
Ekspert

Barfuje od: 06/2013
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 16 razy
Dołączyła: 03 Cze 2013
Posty: 2811
Wysłany: 2014-11-10, 14:31   

motyleqq, bo lubi się za coś a kocha po prostu. Miłość czy zakochanie nie dotyczy tylko ludzi. Psy również potrafią kochać, bezwarunkowo i stąd potrafią przywiązywać się i do tych, co je biją. Psy są wyjątkowymi zwierzętami, ale nie ma w tym żadnego mistycyzmu.

motyleqq napisał/a:
no jako że jestem człowiekiem, to piszę w ludzkim sensie :)
Ale uważasz, że tak postrzegają Cię psy, to jest już antropomorfizacją.
 
 
 
Tufitka 
Ekspert

Barfuje od: 17.02.2013
Udział BARFa: 75-90%
Pomogła: 20 razy
Dołączyła: 21 Sty 2013
Posty: 3009
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-11-11, 22:14   

Ludzie mieszkający w miastach, w domach, blokach z dostępem do prądu, wody z kranu czy gazu też są "życiowymi kalekami". Jedni to nazywają "postępem cywilizacyjnym", ale wg mnie jest to kalectwo. Ktoś w tym wątku wspomniał, że ludzie rzuceni w dzicz nie przetrwaliby długo (np. Nagi instyt przetrwania). To taka namiastka dziko podobnego życia dla ludzi, bo jak można mówić o przetrwaniu w dziczy, skoro uczestnikom programu towarzyszy ekipa filmowa? Gdyby tak ludziom odebrać wszystkie wygody, ciekawe jak sobie byśmy poradzili ile z nas by przetrwało? Mogłoby się okazać, że moje koty (mieszkające teraz ze mną w mieszkaniu) lepiej sobie poradzą niż ja.
_________________
„Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.”
George Bernard Shaw
 
 
gerda 


Udział BARFa: 75-90%
Pomogła: 5 razy
Dołączyła: 21 Wrz 2011
Posty: 1576
Skąd: podlaskie
Wysłany: 2014-11-11, 22:49   

Oglądałam kiedyś program- jest grupa ludzi gdzieś na południu Polski, którzy mają wszystko przygotowane aby przetrwać zupełnie bez cywilizacji chyba nawet ze 20 lat...(niestety, nie widziałam programu od początku i nie wiem gdzie o nich poczytać)
 
 
Verano
[Usunięty]

Wysłany: 2014-11-12, 13:17   

Wątek się bardzo rozpędził :mrgreen: Myślę, że tak naprawdę sedno nieporozumień tkwi w indywidualnym rozumieniu "natury jako takiej" i nade wszystko umiejscowienia w niej człowieka.
Ja widzę człowieka jako część natury. Uważam, że jako gatunek mamy pełne prawo z natury korzystać, ale nie mamy prawa jej niszczyć i bezmyślnie ingerować w działające w niej mechanizmy. Stawianie człowieka "poza" tym systemem naczyń połączonych jest dla mnie niewłaściwe. I dotyczy to po równo tych co najchętniej wybiliby wszystkich ludzi, a ziemię "przywrócili zwierzętom"; jak i tych co to uważają, że "ziemia została im darowana przez Boga" i mogą z nią wyprawiać co im się żywnie podoba.
Idealizowanie natury jest zupełnie niepotrzebne, a bywa wręcz szkodliwe. Warto sobie uświadomić, że w tej idealnej naturze "śmierć ze starości" to jest bardzo rzadkie zjawisko :cry: . I ujmując rzecz brutalnie albo się z tym jesteśmy w stanie pogodzić albo nie i tym samym jesteśmy skazani na poprawianie natury.
Ja korzystam z darów natury tyle, że staram się to robić z głową. Lubię leśne owoce i grzyby, jem dziczyznę czasem również mięso pochodzące z hodowli, mam drewniane meble, skórzane rzeczy typu torebka czy buty. Staram się jednak korzystać z tych darów oszczędnie i maksymalnie wykorzystać każdy element, bo wiem że kosztowały życie jakieś zwierzę.

PS. Padło tutaj bardzo niesprawiedliwe i moim zdaniem wysoce krzywdzące stwierdzenie, że problemem są osoby, które "Mają swoje jedno kocię lub jedno psie i tylko o nie dbają i kochają". Otóż gdyby wszyscy ludzie tak się zachowywali, to problem bezdomniaków po prostu nie miałby szansy w ogóle zaistnieć. Zatem gorąca prośba: nie szukajmy wrogów tam gdzie ich nie ma. Myślę, że żadna osoba na tym forum nie jest i nie będzie "źródłem" bezdomności żadnego zwierzęcia, które potem trzeba przygarniać/dokarmiać :kwiatek:
 
 
gpolomska 
Admin techniczny

Barfuje od: gpolomska
Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 07 Sty 2013
Posty: 1740
Skąd: Mysłowice
Wysłany: 2014-11-12, 14:43   

Verano napisał/a:
gdyby wszyscy ludzie tak się zachowywali, to problem bezdomniaków po prostu nie miałby szansy w ogóle zaistnieć

Nie da się ukryć, że masz rację; dla przykładu miasto 200 tys. mieszkańców, rocznie przez schronisko przewija się 500 bezdomnych kotów, czyli 1 kot na 400 osób - wydaje się niewiele kota na głowę, a jednak schroniska pełne. A wystarczyłoby, żeby co roku 1 osoba na 400 przygarnęła tylko 1 kotka (tak samo ma się sprawa z innymi zwierzakami).

Bezdomność i pomoc bezdomniakom to trudny temat, bo nawet jeśli by się dało niejedno zrobić, to... bardzo rzadko zależy na tym decydentom - często robią tylko coś, aby się nazywało, że robią :confused:
 
 
Sandra 
Ekspert

Pomogła: 18 razy
Dołączyła: 29 Gru 2011
Posty: 3447
Wysłany: 2014-11-12, 18:50   

Verano napisał/a:
Padło tutaj bardzo niesprawiedliwe i moim zdaniem wysoce krzywdzące stwierdzenie, że problemem są osoby.......

Zdanie w tej wersji nie padło.
Zdanie brzmiało tak;
Cytat:
Mają swoje jedno kocię lub jedno psie i tylko o nie dbaja i kochaja, bezdomne pędza jak zarazę, brzydzą się nimi.... ale ja nigdy nie bedę ich namawiac do pomocy i zmiany zdania.

To jest równiez o bezdomnych zwierzętach i o tym jak są traktowane.
To jest cząstka niedoli bezdomnych. :-(
Mam wielu znajomych, którzy własnie tak postepują, a te osoby, które postępują odmiennie niechaj nie wytaczają armatki na wyimaginowanego przeciwnika.
Takie jest zycie.
Nie wszyscy jesteśmy jednakowi, a sprawców nie ma co bronić. Oni chcą tacy być.

Podobnie ma sie sprawa w odganianie kijem, rzucaniem kamieniami. To jest powszechne i w postrzeganiu tegoż nie jestem odosobniona.
Tak jest i długo jeszcze bedzie. Znam to i nie raz byłam swiadkiem jednego i drugiego więc póki wolność jest na Forum, to pisać będe,a wróg jak zechce sam sie znajdzie...zawsze i wszędzie.
Trzymajmy się TEMATU " Bezdomne zwierzęta - jak przygarnąć lub pomóc".
Verano. Jesli chcesz kontynuować temat wróg czy nie wróg pisz na Pw :kwiatek:
  Zaproszone osoby: 2
 
dagnes 
Administrator


Barfuje od: 2008
Udział BARFa: 75-90%
Pomogła: 23 razy
Dołączyła: 13 Wrz 2011
Posty: 4841
Wysłany: 2014-11-13, 13:52   

scarletmara napisał/a:
Likwidując bezdomność poprzez łapanki i sterylizację człowiek likwiduje systematycznie wszystkie wolno żyjące psy i koty takie są fakty. I to się własnie dzieje teraz od dobrych kilkunastu lat.

W dodatku tam, gdzie robi to systematycznie i przy użyciu aparatu państwowego, wolożyjących psów i kotów już nie ma. Wiem, bo mieszkam w takim właśnie miejscu i wcale nie zachwyca mnie sytuacja w tej dziedzinie. Jest to przegięcie w bardzo niewłaściwą stronę. Dodatkowo, zgodnie z prawem, leśniczy/myśliwy ma obowiązek zastrzelić każdego spacerującego w lesie/przy lesie/na łące bez smyczy psa i kota, który oddalił się od najbliższych zabudowań ludzkich o minimum 200 metrów. Zwierzęta te wg. prawa są traktowane jako "zdziczałe" i należy je eliminować. Co roku w Niemczech zostaje w ten sposób zabitych ok. 300.000 domowych kotów i 40.000 domowych psów. Dla każdej z 340.000 rodzin, które każdego roku tracą swego ukochanego towarzysza jest to niebywała trauma, zwłaszcza dla dzieci. Wiele tragedii odbywa się na oczach właścicieli tych zwierząt, które na chwilę zerwały się w czasie spaceru i odbiegły na kilkadziesiąt metrów. Koty giną masowo od kul myśliwych oraz w męczarniach w zastawianych na nie pułapkach. Społeczeństwo już od lat organizuje inicjatywy mające na celu ustanowienie zakazu polowania na domowe psy i koty (dzikich od dawna tu nie ma), niestety bezskutecznie, bo jak w większości europejskich krajów, tak i tu głos społeczeństwa nie ma już znaczenia.
Więc jeśli nie chcecie podobnej sytuacji u siebie, to zastanówcie się w jakim kierunku zmierza to, co się dzieje i przemyślcie swoje działania. Już raz pisałam o potrzebie przemyślenia i przewartościowania problematyki bezdomności zwierząt w Polsce, co moim zdaniem z kompleksami narodowymi niczego wspólnego nie ma, wymaga natomiast szerszego spojrzenia i rozważenia możliwych skutków podejmowanych aktualnie doraźnych działań:
Sandra napisał/a:
dagnes napisał/a:
Więc może należałoby przemyśleć jeszcze raz i przewartościować problematykę bezdomności w Polsce?

Nie jesteśmy ani gorsi ani lepsi od innych Narodów. Ja kompleksów nie mam.


gpolomska napisał/a:
Owszem, jest grupa nadgorliwców, którzy na siłę odławiają koty dzikie i uszczęśliwiają je domami, ale to jest niezgodne z prawem i powinno być piętnowane a wręcz karane.

Powinno być, ale nie jest. W dodatku grupa ta jest całkiem nie mała i ma spory poklask w środowisku kociarzy. Narzędziem służącym do tego typu działań jest klatka-łapka, rozchwytywana przez wolontariuszy, chcących łapać, sterylizować i zamykać wszystko co żyje. Wystarczy wejść na inne fora, gdzie temat pomagania i "pomagania" bezdomniakom, masowej sterylizacji i masowego szukania domków jest wiodący. Klatki-łapki to dla wolontariuszy podstawowe narzędzie pracy, będące w stałym użyciu. Jakie koty łapie się do klatki-łapki? Czy koty, które potrzebują człowieka i się go nie boją trzeba łapać do klatek-łapek? A historii pt. "jak oswoiłam dziczka" albo "jak moje ręce zostały rozszarpane pazurami i zębami dziczków" jest pełno.

gpolomska napisał/a:
dla przykładu miasto 200 tys. mieszkańców, rocznie przez schronisko przewija się 500 bezdomnych kotów, czyli 1 kot na 400 osób - wydaje się niewiele kota na głowę, a jednak schroniska pełne. A wystarczyłoby, żeby co roku 1 osoba na 400 przygarnęła tylko 1 kotka (tak samo ma się sprawa z innymi zwierzakami).

Nie wydaje mi się, by ten tor myślenia był słuszny. Przecież uszczęśliwianie na siłę jak największej ilości rodzin psem czy kotem jest bez sensu. Jeśli ktoś nie marzy o posiadaniu zwierzaka i nie ma natury, która umożliwia właściwą opiekę nad nim, to wciśnięcie mu do domu psa lub kota może być wyłącznie ze szkodą dla niego. Nie można myśleć o rozwiązaniu problemu przepełnionych schronisk w kategoriach obowiązku posiadania zwierzęcia w domu. Problemem jest bowiem zbyt duża ilość zwierząt w schroniskach, a nie zbyt mała ilość ludzi chcących adoptować psa lub kota. I problemu tego nie rozwiąże ani przynoszenie do schronisk kolejnych zwierzaków, ani usilne namawianie kogokolwiek do adopcji.
_________________
Aby dotrzeć do źródła, musisz iść pod prąd
 
 
Snedronningen 
Ekspert

Barfuje od: 06/2013
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 16 razy
Dołączyła: 03 Cze 2013
Posty: 2811
Wysłany: 2014-11-13, 14:32   

dagnes napisał/a:
A historii pt. "jak oswoiłam dziczka" albo "jak moje ręce zostały rozszarpane pazurami i zębami dziczków" jest pełno.
Na którymś z forów kocich natknęłam się nawet na zdjęcie dłoni weterynarza po spotkaniu z takim dziczkiem. Ślady takie jak po wkurzonym dużym (nie olbrzymim) psie. Nie zadrapania czy rozdarta skóra. Można było spokojnie zajrzeć człowiekowi do środka i zobaczyć jak wyglądają ścięgna.
 
 
 
Sandra 
Ekspert

Pomogła: 18 razy
Dołączyła: 29 Gru 2011
Posty: 3447
Wysłany: 2014-11-13, 15:20   

Te urazy o których powyżej zdarzaja sie również w wyniku gwałtownej reakcji domowego pupila.
Do wglądu temat choćby z nszego forum.
Kot "niobsługiwalny" u weterynarza
Kazda sprawa o której piszemy moze zostać negatywnie uwypuklona.
W tym świecie trzeba troche pobyć aby sobie wyrobić zdanie.
W sieci mozemy znależć to czego szukamy na poparcie budowanych opinii.
Sama to robię niejednokrotnie.
Posród wolontariuszy są różni ludzie,tak jak w kazdej innej grupie ukierunkowanej na jeden cel.
Ich także trzeba edukować. Kto ma to robić ?
W tym watku uwidoczniło się to, że bezdomne koty nalezałoby podzielic na kilka grup.
Zostawiam te grupę w której znajduja sie koty mające kiedys dom, który utraciły z róznych powodów.
Ale w jednej z grup znajdą się autentyczne "dziczki".
A te "autentyczne dziczki" tzn. te które nigdy nie zaznały domu i ręki ludzkiej mozna jeszcze podzielić (to wynika z moich 12 letnich obserwacji) na te które trzymaja się z daleka iniechętne sa widoku człowieka i na te, które podejdą blizej i gdy zachorują dadzą się odłowić i sobie pomóc. Po wyleczeniu odwożone na ten sam ich rewir.
  Zaproszone osoby: 2
 
scarletmara 


Barfuje od: 01.11.2012
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 7 razy
Dołączyła: 06 Lis 2012
Posty: 1419
Skąd: LUBLIN
Wysłany: 2014-11-13, 17:10   

Sandra napisał/a:
Ale w jednej z grup znajdą się autentyczne "dziczki".
A te "autentyczne dziczki" tzn. te które nigdy nie zaznały domu i ręki ludzkiej mozna jeszcze podzielić (to wynika z moich 12 letnich obserwacji) na te które trzymaja się z daleka iniechętne sa widoku człowieka i na te, które podejdą blizej i gdy zachorują dadzą się odłowić i sobie pomóc. Po wyleczeniu odwożone na ten sam ich rewir.

ale chyba w międzyczasie są również sterylizowane prawda ? I w takim działaniu to już ja sensu nie widzę. Tak jak pisała Verano na początku tej dyskusji po co ratować takiego kota żeby go potem wysterylizować ? No chyba, że ja mam jakies błędne wyobrażenie i takie koty wcale nie są sterylizowane przed wypuszczeniem ?

Sandra napisał/a:
Zostawiam te grupę w której znajduja sie koty mające kiedys dom, który utraciły z róznych powodów.

Tą grupę tez można podzielić, na te które sobie na wolności nie radzą i raczej się to nie zmieni przynajmniej nie bez pomocy, te które jednak się przystosowały i dają sobie radę oraz te które jeszcze mają szansę się przystosować tylko np. jeszcze nie zdążyły bo dopiero co je jeden dobry człowiek wyrzucił a już drugi w schronisku zamknął. Dlatego z wielką rezerwą podchodzę do Waszych zapewnień jakoby doświadczony pomagacz tak świetnie odróżniał te koty, którym należy pomóc poprzez złapanie i oddanie do schroniska od tych, dla których to nie jest żadna pomoc bo to by trzeba bardzo indywidualnie do każdego przypadku podchodzić a nie rutynowo.
 
 
Snedronningen 
Ekspert

Barfuje od: 06/2013
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 16 razy
Dołączyła: 03 Cze 2013
Posty: 2811
Wysłany: 2014-11-13, 17:17   

Sandra, ale dlaczego z góry zakładasz, że ten świat jest mi obcy? Bo mam inne zdanie niż ogólnie przyjęte jedyne właściwe dokarmianie i sterylizowanie wszystkiego co się rusza?

Znam genialne osoby, które wyłapują każdego jednego psa, którego spotkają na swej drodze. Kastrują jeszcze zanim sprawdzą czy ktoś nie szuka. Generalnie to chciałyby wykastrować każde jedno zwierze, bo ludzie nie kastrujący to tylko chcą rozmnażać i zarabiać na tym. A jak zapytasz to wcisną Ci największego agresora, który już pogryzł kilka osób, ale on "skrzywdzony przez ludzi a Ty nie czuła bo marudzisz, że pies agresywny", a w ogóle to Twoja wina bo jesteś be. Nieważne, że przy pierwszym spotkaniu zostałaś dziabnięta a babeczka Ci go wciskająca ma masę szwów i bandaży.
Sprytne inaczej karmicielki kotów też znam.

Owszem, są wśród nich ludzie mądrzy i rozumiejący co i po co robią. I im jak najbardziej oferuję swoją pomoc. Ale oszołomstwu się sprzeciwiam.
Ostatnio zmieniony przez Snedronningen 2014-11-13, 17:24, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
 
motyleqq 


Barfuje od: 3,5 roku
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 02 Sty 2014
Posty: 425
Skąd: Łuków/Warszawa
Wysłany: 2014-11-13, 17:21   

scarletmara napisał/a:

Tą grupę tez można podzielić, na te które sobie na wolności nie radzą i raczej się to nie zmieni przynajmniej nie bez pomocy, te które jednak się przystosowały i dają sobie radę oraz te które jeszcze mają szansę się przystosować tylko np. jeszcze nie zdążyły bo dopiero co je jeden dobry człowiek wyrzucił a już drugi w schronisku zamknął. Dlatego z wielką rezerwą podchodzę do Waszych zapewnień jakoby doświadczony pomagacz tak świetnie odróżniał te koty, którym należy pomóc poprzez złapanie i oddanie do schroniska od tych, dla których to nie jest żadna pomoc bo to by trzeba bardzo indywidualnie do każdego przypadku podchodzić a nie rutynowo.


właściwie to większość pomagających bezdomnym nie daje ich do schronisk, a przynajmniej unika tego na ile to możliwe. schronisko nie jest dobrym miejscem dla nikogo. ja wolę żeby pies został na ulicy, niż żeby złapały go nasze służby...
_________________
"ludzie, którzy patrzą na relację z psem przez pryzmat siły, i tak zobaczą tylko to, co chcą. szkolenie to nie pole bitwy. po prostu ucz swojego psa"
 
 
Ines 
BARFny Hodowca
Ekspert


Barfuje od: 12.12.13r
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 7 razy
Wiek: 35
Dołączyła: 23 Sty 2013
Posty: 2660
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2014-11-13, 18:30   

Chciałabym zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz - to jak kastrowane są te koty. Na talony. Co w konsekwencji oznacza brak jakichkolwiek badań, najtańszą narkozę, najtańsze materiały i zwykle niestety minimum zaangażowanie ze strony wetów. O skutkach tego dla zdrowia kota świadomym opiekunom opowiadać chyba nie trzeba.
_________________
Instrukcja obsługi Kalkulatora
  Zaproszone osoby: 188
 
dagnes 
Administrator


Barfuje od: 2008
Udział BARFa: 75-90%
Pomogła: 23 razy
Dołączyła: 13 Wrz 2011
Posty: 4841
Wysłany: 2014-11-13, 19:50   

Sandra napisał/a:
Te urazy o których powyżej zdarzaja sie również w wyniku gwałtownej reakcji domowego pupila.
Do wglądu temat choćby z nszego forum.
Kot "niobsługiwalny" u weterynarza
Kazda sprawa o której piszemy moze zostać negatywnie uwypuklona.

Ja pisałam wyłącznie o dziczkach, bez związku z ogólnie pojętą naturą kota jako gatunku. Jeśli ktoś zdaje relację z akcji "uszczęśliwiania" dziczków (wyłapywania/kastrowania/oswajania), podczas której został ranny, to nie ma to nic wspólnego z faktem, że koty domowe także potrafią się bronić w czasie silnego stresu. To, że mamy w necie całe mnóstwo dokumentacji opisowej i fotograficznej z akcji łapania dziczków, które się bronią i o których osoby łapiące wiedzą na pewno, że są kotami dzikimi, świadczy jedynie o tym, że takie akcje mają miejsce nagminnie, a osoby je przeprowadzające nie są karane.

To, o czym napisała Ines... bywa naprawdę źle. Ostatnie moje doświadczenie z kotami bezdomnymi w Polsce to widok młodego kocurka umierającego z powodu ciężkiej niewydolności nerek na rękach wolontariuszki, która krótko przed tym oddała go do weta na szybką i darmową kastrację. Jeszcze tydzień wcześniej biegał radośnie po okolicznym lesie, przychodził jednak czasem "na miskę" do karmicielki... Poprosiła mnie o pomoc przy wyciąganiu temu kotu z pyszczka żwirku bentonitowego, którym najadł się w klatce, w której był trzymany i który skleił mu się w wielką kulę wypełniając całą jamę ustną. Ten obraz widzę do dziś... choć widziałam wiele gorszych rzeczy związanych z kotami.
Wyłapane i wykastrowane w ten sposób koty, jeśli są wypuszczane z powrotem na wolność, to bez badań i bardzo szybko po zabiegu (ten, o którym pisałam wyżej miał zostać w celu szukania mu domu). Jeśli w ciągu paru-parunastu dni po wypuszczeniu stan kota mocno pogarsza się (np. ciężka mocznica), to często znika on z oczu karmicieli i umiera gdzieś w zacisznym miejscu.

I jest jeszcze jedna kwestia związana z kastrowaniem i wypuszczaniem kotów wolnożyjących. Taki kot, który właśnie stał się kastratem, wypuszczony na dotychczasowy teren, spada w hierarchii okolicznych niewykastrowanych kotów na sam dół. Może być przez nie atakowany i przeganiany z terenu, na którym znajduje się pożywienie. Może nie znaleźć już dla siebie odpowiednio dużego terenu, który zapewni mu wystarczającą do przeżycia ilość pokarmu.
_________________
Aby dotrzeć do źródła, musisz iść pod prąd
 
 
Sandra 
Ekspert

Pomogła: 18 razy
Dołączyła: 29 Gru 2011
Posty: 3447
Wysłany: 2014-11-13, 20:00   

scarletmara napisał/a:
ale chyba w międzyczasie są również sterylizowane prawda ?

Ja nie odpowiem na to, bo nigdy nie odłowiłam zwierza , bo koniecznie trzeba sterylizować.
To sie odbywa poza moją gestią.
Nie jestem nigdzie zrzeszona ani zgłoszona jako karmiciel i/lub wolontariusz.
Nie posiadam bonów na sterylki ani na karmę.
Działam wyłącznie na małym obszarze przyległym do mojejgo ogrodu na zasadzie, tak jak mi serce dyktuje i rozum i na tyle na ile mój portfel pozwoli.


Snedronningen napisał/a:
...ale dlaczego z góry zakładasz, że ten świat jest mi obcy? Bo mam inne zdanie niż ogólnie przyjęte jedyne właściwe dokarmianie i sterylizowanie wszystkiego co się rusza?


Nie zakładam tego. Napisałam tyle ...i tylko tyle.
Cytat:
W tym świecie trzeba trochę pobyć aby sobie wyrobić zdanie.

To nie moja teza, to podkreślone w cytacie 8-)

A moze masz jakis budujacy pomysł na to jak pomóc bezdomnym zwierzom-ogólnie mówiąc, juz dzisiaj ? :kwiatek:
Nie znalazłam nic oprócz tego, żeby "dzikich dzikich" na siłę nie sterylizować....
  Zaproszone osoby: 2
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template forumix v 0.2 modified by Nasedo. Done by Forum Wielotematyczne