Barfuje od: 08/2008
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 16 razy Dołączyła: 15 Wrz 2011 Posty: 1721 Skąd: Łódź
Wysłany: 2011-09-15, 23:15 Witam wszystkich razem i każdego z osobna :)
Nasza przygoda z BARFem zaczęła się ponad 3 lata temu. Jednakże wszystkie koty rasowe i nierasowe, które przewinęły się przez mój dom w ciągu ostatnich trzydziestu lat, zawsze żywione były mięsem, nawet w epoce "kartek na mięso" :), na długo przed tym, zanim komercyjne żarcie dla czworonogów dotarło na sklepowe półki.
W 2008 r skutecznie zachęcona przez znajomą i nie mniej skutecznie zniechęcona przez weterynarzy zaczęłam ostrożnie wprowadzać poszczególne dodatki barfowe do mięsa, a na pełną wersję diety BARF solo przestawiłam kilka kotów w naszej hodowli (w tym kocięta). Efekty były oszałamiające i widoczne w krótkim czasie . Kondycja i zdrowie moich pupili wyraźnie się poprawiły. Żadna komercyjna karma dostępna dla hodowców nie przyniosła tak spektakularnych rezultatów. Od ponad roku barfujemy wszyscy pełną gębą (z wyjątkiem Solany) i dziś żałuję przeogromnie, że byłam bardzo ostrożna z wprowadzeniem diety u mojej ś.p. koteczki Atchafalay`i, oraz że dałam ponieść się fantazjom lekarzy weterynarii, iż wysoko wyspecjalizowana dieta chrupkowa wyleczy jej jelita :(. Tchafie jak się później okazało cierpiała na celiakię, uczulona była na gluten (białko większości zbóż), nie tolerowała również białka ani tłuszczu sojowego, czyli wszystkiego tego, czym przepełnione są osławione diety weterynaryjne znanych marek, tak zaciekle rekomendowane przez lekarzy weterynarii uwikłanych w różne programy lojalnościowe i całą agresywną politykę marketingową producentów kocich chrupek. Posiłki barfowe wprowadzone w zeszłym roku do jadłospisu Tchafie, przyniosły wprawdzie poprawę jej ogólnego stanu zdrowia, nie zdołały jednak usunąć z organizmu wrednych konsekwencji będących następstwem wcześniejszego, absolutnie nieodpowiedniego żywienia. W kwietniu 2011 r. Atchafalaya odeszła od nas a jej strata była dla mnie naprawdę ogromnym ciosem i umocniła we mnie przekonanie, iż sposób żywienia ukochanego zwierza nie powinien odzwierciedlać tylko i wyłącznie sposobu patrzenia lekarza weterynarii na kwestie związane z tym, co powinno znaleźć się w kociej misce.
Mam nadzieję, że to forum pomoże niejednej osobie zdecydować o właściwym wyborze diety dla czworonożnego mięsożercy oraz równie skutecznie obali mity, którymi karmią nas weci, dystrybutorzy i sprzedawcy karm w sklepach zoologicznych.
Pozdrawiam wszystkich, życzę ciekawych przygód oraz porywających przeżyć w BARFnym Świecie :)
Lila
Barfuje od: 2008
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 23 razy Dołączyła: 13 Wrz 2011 Posty: 4844
Wysłany: 2011-09-21, 22:38
Sihaya, nie wiedziałam, że Ty aż taką weteranką jesteś w mięsno-kocich sprawach .
30 lat?! To niezły wynik .
Ale epoka kartek na mięso była straszna . Dla mnie i dla kotów też. Trza było nieźle kombinować.... zwłaszcza jak się w dużym mieście mieszkało, jak ja.
Przykra ta historia z twoją Tchafie . Kolejna z tych "ku przestrodze". Trzeba założyć wątek o tym, koniecznie.
_________________ Aby dotrzeć do źródła, musisz iść pod prąd
Barfuje od: 08/2008
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 16 razy Dołączyła: 15 Wrz 2011 Posty: 1721 Skąd: Łódź
Wysłany: 2011-09-26, 00:01
dagnes napisał/a:
Sihaya, nie wiedziałam, że Ty aż taką weteranką jesteś w mięsno-kocich sprawach .
Koty mieszkają ze mną odkąd pamiętam :) Cała moja rodzina kocha koty (z wyjątkiem teściowej) i traktuje te cudowne stworzenia z należytym szacunkiem.
Kiedy byłam dzieckiem moi rodzice nie godzili się na to aby pod naszym dachem na stałe mieszkały zwierzaki. Ze względu na pracę ojca często wyjeżdżaliśmy z kraju na długie miesiące, a wtedy podróże czworonogami były dość mocno ograniczone. W związku z tym zwierzęta były u nas okresowo, najczęściej chore, biedne i zaniedbane – wszystkie kocie i psie sieroty, które mała Sihaya znajdowała na podwórku :) Znosiłam je do domu, pielęgnowałam, karmiłam i leczyłam. Potem znajdowałam im domy. Moja fascynacja kotami rasowymi zrodziła się o wiele później. Jako nastoletnia dziewczyna dostałam swojego pierwszego rasowego kotka – a był nim pers o imieniu Amor, który był z nami 20 lat. Abisyńczyki i hodowla przyszły jeszcze trochę póżniej….
dagnes napisał/a:
Ale epoka kartek na mięso była straszna . Dla mnie i dla kotów też. Trza było nieźle kombinować.... zwłaszcza jak się w dużym mieście mieszkało, jak ja.
To prawda, nie było kolorowo, zwłaszcza bez wiejskich znajomości i możliwości pozyskiwania mięsa od rolników. U nas jakoś to szło, ojciec najczęściej potrafił wszystko załatwić. Dla kotów zawsze znalazły się jakieś gorsze lub lepsze kawałki mięsa, podroby. Ooo! nawet pamiętam jak tato mój dla futer móżdżki cielęce gotował, uciekałyśmy wtedy z mamą z domu – tego zapachu do dziś nie zapomnę :)
I w tamtych trudnych czasach koty i psy jakoś mniej chorowały, mniej było nowotworów, alergii, problemów z sierścią i paszczą. Nie przypominam sobie również aby wtedy kociaste tak często zapadały na niewydolność nerek, aby tak wielu było cukrzyków wśród naszych czworonogów, jak dziś to ma miejsce.
shalom napisał/a:
A Solanka to nie lubi BARFa? co jeszcze wcina?
Solanka najchętniej okrzyknęłaby się ortodoksyjną wegetarianką. :) Staram się dawać jej jak najmniej bezzbożowych chrupek, puszki PoN, gotowane mięso z dodatkiem niektórych suplementów– bo takie jeszcze zje z łaski, czasem zje rybę; często dostaje żółtka, no i raz dziennie trochę na siłę podkarmiam ją BARFem w pełnej wersji i bardzo jej się to niepodoba…
Witajcie dziewczyny! Miło Was widzieć znowu wszystkie :) Obiecuję, że będziemy działać równie aktywnie jak poprzednio.
Barfuje od: 1 roku
Udział BARFa: 90-100%
Wiek: 46 Dołączył: 22 Wrz 2011 Posty: 3 Skąd: Sieradz
Wysłany: 2011-10-29, 19:19
Sihaya - wszystkiego najlepszego co "mruczące" Ja jak zwykle z opóźnionym zapłonem, ale czasu brak :( Pozdrowienia dla Twoich mruczących wibrysów ;)
_________________ Jeśli pozwolisz, by robactwo się rozmnożyło rodzą się prawa robactwa. I rodzą się piewcy, którzy będą je wysławiać" A. de Saint-Exupery
Wybacz, że ja taka wścibska, wiem że jesteś mega zajętą osobą, ale pojawił się już ten nowy miot? Podejrzałabym na stronie waszej hodowli ale nie działa A pytam bo mam takie natręctwo - oglądania fotek kotów, koteczków, kociaków...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum