kasumi
Barfuje od: 2011
Udział BARFa: 90-100%
Wiek: 34 Dołączyła: 05 Maj 2012 Posty: 48 Skąd: Kraków
Wysłany: 2014-08-10, 11:17
artur napisał/a:
Mrozenie zabija czesc patogenow bakteryjnych, ale przede wszystkim zabija pierwotniaki (toksoplazmoza) i ewentualnie pasozyty (chociaz w meisie dla ludzi szansa na to ze beda jest znikoma).
Mysle ze najwieksze znaczenie ma to w przypadku malych urwisow gdzies do 6 miesiaca, bo toksoplazmoza u takiego kociaka moze miec ostry przebieg.
Może ktoś z bardziej obeznanych osób potwierdzić/zaprzeczyć? Taka informacja może mieć znaczenie np. dla kobiet planujących zajście w ciążę i mających barfujące zwierzaki.
ja tam dziecków nie planuję póki co, ale jestem ciekawa ;)
Podobnie krótkotrwałe zamrażanie mięsa w temperaturze -20°C nie niszczy wszystkich cyst, do ich inaktywacji wymagane jest głębokie mrożenie przez ponad 3 doby.
Co do ryzyka w ciąży - wiele kobiet mających koty, które są nosicielami toksoplazmozy, ma przeciwciała już dłuuugo przed ciążą
http://dzieci.civ.pl/toksoplazmoza-badania
Cytat:
Przeciwciała IgG (późne) pojawiają się w krwi od drugiego do czwartego tygodnia od zarażenia. Przez kolejne 2-4 miesiące ich poziom szybko wzrasta. Później ich ilość we krwi powoli spada. Gdy utrzymują się one na stałym poziomie oznacza to, że zakażenie miało miejsce w przeszłości. Przeciwciała IgG są obecne we krwi przez całe życie i chronią go przed ponownym zarażeniem.
[...]
Gdy IgG jest dodatnie (+) a IgM jest ujemne (-) oznacza to, że wcześniej chorowałaś już na toksoplazmozę i obecnie jesteś odporna na wywołującego ją pierwotniaka.
Wiele osób mających kontakt ze zwierzakami przeszło toksoplazmozę i nawet o tym nie wie, bo objawy przypominają grypę: http://otoksoplazmozie.pl/objawy-zakazenia/ - dlatego dla świętego spokoju przed planowaniem dziecka dobrze sobie zrobić badania IgG i IgM - i wtedy już wiadomo, czy w ogóle istnieje ryzyko zakażenia, czy też już organizm dawno uzyskał odporność.
To tak w skrócie odnośnie straszenia kobiet toksoplazmozą, bo mają zwierzaka w domu; swoją drogą można ją załapać dotykając np. trawy na dworze (z deszczówką odchody pięknie spływają i są lokowane niewidoczną warstwą), a później tymi nieumytymi rączkami trzymając jedzenie nie przez opakowanie tylko bezpośrednio; tak samo ryzyko zakażenia dzieci różnymi mikrobami na podwórku jest znacznie większe niż od domowego zadbanego zwierzaka (a każdy, kto miał kontakt z maluchami wie, jak trudno upilnować nie pchania rączek do buzi); również nie umyte dobrze owoce itp. są świetnym źródłem zakażenia (nawet te z własnego ogródka).
kasumi
Barfuje od: 2011
Udział BARFa: 90-100%
Wiek: 34 Dołączyła: 05 Maj 2012 Posty: 48 Skąd: Kraków
Wysłany: 2014-08-10, 14:49
Czyli jak zwykle wychodzi na to, że najlepiej nie żyć w sterylnym środowisku - kontakt ze zwierzakami i z naturą uodparnia ;)
Te informacje mogłyby wisieć u ginekologów ciążowych itd. - może by jakiegoś kota uchroniło to przed utratą domu.
Tak, brud jest niedobry, ale nadmierna sterylność sprawia, że organizm później na byle co reaguje albo silną reakcją alergiczną, albo ma znikomą odporność.
I tak samo z jedzeniem: zbyt wyjałowione to zły pomysł - nikt nie mówi, że ma być jakieś ogromne namnożenie patogenów, ale też nie można przesadzać w drugą stronę - to po prostu niezdrowe.
Barfuje od: 2008
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 23 razy Dołączyła: 13 Wrz 2011 Posty: 4844
Wysłany: 2014-08-15, 21:15
Uzupełnię trochę powyższe informacje, by było w jednym miejscu. Z toksoplazmozą wiążą się straszne mity, na czym najbardziej cierpią koty oraz ich mięsna dieta, ale także ludzie, którzy zaczynają bać się kontaktu z mięsem. Fakty są takie, że ani jedzenie surowego mięsa, ani kontakt z kotami domowymi nie są głównymi źródłami zakażenia. Zwłaszcza obarczanie przez lekarzy winą kotów i zalecanie pozbycia się ich z domu np. w momencie zajścia w ciążę, świadczą o braku rzetelnej wiedzy
Pomimo rozpowszechnienia zakażeń Toxoplasma gondii wśród kotów (są żywicielami ostatecznymi) bardzo trudno jest zarazić się człowiekowi bezpośrednio od własnego domowego mruczka (nawet jeśli jest zakażony). Trzeba by zjadać kocie odchody (mieć kontakt bezpośredni jamy ustnej z odchodami), które najpierw musiałyby leżeć przez ok. 3 dni w wilgotnym, zacisznym miejscu (oocysty, aby stać się postaciami inwazyjnymi, muszą bowem przejść sporulację w środowisku zewnętrznym, co trwa około 72 godziny), a do tego trzeba by trafić na moment, w którym kot akurat wydala oocysty, co nie jest takie częste. Zarażenienie się poprzez głaskanie czy przytulanie jest mało realne gdyż koty zwykle nie dopuszczają, żeby odchody pozostawały wystarczająco długo na ich sierści (aż powstaną postacie inwazyjne pierwotniaka) ponieważ regularnie się myją. Sporulacji oocyst w kale oddawanym do kuwet zapobiega natomiast codzienne czyszczenie kuwety. Więc mało prawdopodobne jest, przy założeniu zachowania normalnych zasad higieny, zarażenie się bezpośrednio od własnego kota.
Zakażenie toksoplazmozą poprzez jedzenie surowego mięsa (gł. wieprzowina i baranina, wołowina bardzo rzadko) zdarza się częściej, choć to też nie jest główne źródło choroby (może dlatego, że tak mało ludzi je surowe mięso). W mięsie mogą znajdować się inne żywe formy rozwojowe pierwotniaka niż oocysty tj. pseudocysty z tachyzoitami lub cysty tkankowe z bradyzoitami.
Głównym źródłem zakażenia jest gleba oraz czasem woda. To tam znajduje się większość zakaźnych form oocyst pierwotniaka. Wszędzie, gdzie załatwiają się koty, mogą występować oocysty, które w sprzyjających warunkach środowiskowych (w wilgotnej glebie, piasku, z dostępem tlenu) mogą zachować zdolność zarażania nawet przez kilka miesięcy. Stąd najczęściej ludzie zarażają się w trakcie prac ziemnych (np. w ogrodzie, na budowie), jeśli nieumyte dłonie zetkną się z jamą ustną, natomiast dzieci zarażają się w piaskownicy publicznej, zwłaszcza na dużych osiedlach, ale też we własnym ogródku lub parku. Znacznie częściej znajdziemy oocysty toksoplazmy na nieumytej marchewce czy pietruszce niż jej zakaźne formy w surowym mięsie pochodzącym z legalnego chowu. Woda w rzekach, strumieniach czy studniach także może czasem zawierać oocysty, które zostały wypłukane z gleby.
To, co wyprawia się powszechnie z kotami i z mięsem ze strachu przed toksoplazmozą można nazwać wyłącznie ciemnogrodem. Większość ludzi mających dodatni wynik przeciwciał toksoplazmozy nigdy nie miała w domu kota, ani nawet nie miała z kotami bliskiego kontaktu. I - co ciekawe - większość naszego społeczeństwa ma kontakt z toksoplazmozą pomimo tego, że nie je surowego mięsa i nie śpi z kotami, a niejeden wieloletni właściciel kota odkrył już ze zdumieniem, że nie posiada przeciwciał, więc nie miał kontaktu z tym pierwotniakiem.
_________________ Aby dotrzeć do źródła, musisz iść pod prąd
Barfuje od: 01.07.2014
Udział BARFa: 50-75% Pomogła: 1 raz Dołączyła: 12 Lip 2014 Posty: 708 Skąd: lubelszczyzna
Wysłany: 2014-08-16, 05:30
Znam przypadki pozbywania się kota z domu jak pani stwierdziła, że jest w ciąży kot lądował na śmietniku. Sama byłam leczona z powodu tokspolazmozy, pół roku brania podwójnych antybiotyków co 4 godziny. W domu w tym czasie były dwa koty i oczywiście dalej sobie w nim żyły. Mądra pani doktor wytłumaczyła mi, że większe prawdopodobieństwo jest iż tokso zaraziłam się jedząc niemyte owoce, warzywa, przynosząc ją na torbie zakupowej do domu (taką torbę stawia się na podłodze w sklepie, na ziemi przed włożeniem do samochodu, na ludzkich butach może być dosłownie wszystko), która się stawia na blat mebli kuchennych a potem w pięknym stylu roznosi po domu niż od moich domowych kotów. Niewiedza ludzi powoduje usuwanie potencjalnego źródła zakażenia z domu czyli w tym przypadku niewinnego kota, to jest straszne.
Udział BARFa: 25-50%
Dołączyła: 22 Wrz 2011 Posty: 1134
Wysłany: 2014-08-16, 08:06
Cytat:
Sporulacji oocyst w kale oddawanym do kuwet zapobiega natomiast codzienne czyszczenie kuwety. Więc mało prawdopodobne jest, przy założeniu zachowania normalnych zasad higieny, zarażenie się bezpośrednio od własnego kota.
ale z kuwety wyberasz tylko urobek,a reszta zostaje żwirku
więc oocysty nie mogłyby zostać w żwirku?
po usunięciu kupy
Barfuje od: marzec 2014
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 13 Lut 2014 Posty: 38 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-08-16, 10:34
nawet, jeśli mogłyby zostać, to żeby się nimi zarazić, musiałabyś sprzątać kuwetę gołymi rękami,a potem nie myjąc, ich zjeść posiłek. Chyba u większości osób mało realne...
Barfuje od: 2008
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 23 razy Dołączyła: 13 Wrz 2011 Posty: 4844
Wysłany: 2014-08-17, 09:12
Zeniu, kupki zwykle wybiera się wraz z oklejającym je żwirkiem, a same oocysty nie wędrują. Więc jak pisałam - prawdopodobieństwo zarażenia się jest małe, co nie znaczy oczywiście, że nie istnieje. Jednak zachowanie zasad higieny mocno ogranicza taką możliwość. Jedyna sytuacja, gdy należy bardziej uważać i czyścić całą kuwetę (oraz "prać" kocie portki) jest wtedy, gdy kot ma biegunkę i cała kuweta jest zanieczyszczona.
_________________ Aby dotrzeć do źródła, musisz iść pod prąd
I - co ciekawe - większość naszego społeczeństwa ma kontakt z toksoplazmozą pomimo tego, że nie je surowego mięsa i nie śpi z kotami, a niejeden wieloletni właściciel kota odkrył już ze zdumieniem, że nie posiada przeciwciał, więc nie miał kontaktu z tym pierwotniakiem.
Potwierdzam - mnóstwo zjedzonego surowego mięsa, nie pierwszy kot, który śpi przyklejony do mnie, od dzieciaka wszystko, co miauczało, było głaskane i wskakiwało mi na kolana (nawet totalnie obce), a przeciwciał wskazujących na jakikolwiek kontakt z toksoplazmami brak (badania robione z okazji ciąży; lekarz nawet przez sekundę nie sugerował, że kot to jakiekolwiek zagrożenie). Nigdy natomiast nie uprawiałam ogródka i od dziecka mam wyrobiony przez mamę nawyk mycia rąk, owoców i warzyw (częściowo też po zjedzeniu za dziecka wbrew nakazom mamy nie umytych truskawek - walka z glistami i anemią przez pół roku: lekcja paskudna, ale skuteczna).
Barfuje od: 25.07.12
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 11 razy Dołączyła: 01 Sie 2012 Posty: 4452 Skąd: góry Szkocji
Wysłany: 2015-01-24, 13:26
Lubię grzebać i nigdy nie używam rękawiczek. Ręce myje jak są brudne. Owoce i warzywa jadam z krzaka.
Z tym, że to akurat dopiero jak dorosła byłam
natomiast jako dziecko dużo czasu spędziłam u rodziny na wsi. Miedzy innymi "pomagając" przy zbiorach truskawek. Co oczywiste, więcej lądowało w moim brzuchu niż w łubiance
Generalnie tak, prawdopodobnie gdzieś z ziemi zaliczyłam jako dzieciak
mało grzebie w ziemi, generalnie wzbraniam sie przed tym jak mogę a jak już muszę to w rękawiczkach, łapki myję dość często, surowiznę jem minimum 3 razy w tygodniu, owoce i warzywa myję te z ogródka również, truskawki też, ewentualnie pomidora z krzaka tylko przecieram ale to się zdarza okazjonalnie i jak pomidor rośnie wysoko. W tej chwili kawałek ziemi uprawnej mamy nieogrodzony, łażą tam psy i koty sąsiadów i wszelka zwierzyna leśna więc tym bardziej bez umycia nie ruszę, przeciwciała nieobecne.
Mam pytanie, ponieważ wczoraj padło podejrzenie, że jedna z naszych suk może cierpieć na toksoplazmozę, co weterynarz zaczął rozważać jako tym bardziej prawdopodobne, że karmimy BARFem. Wpadło mi w oczy stwierdzenie, że mrożenie likwiduje Toxoplasmę gondii. Mięso zamawiamy z ASPOLu, które teoretycznie jest właśnie głęboko mrożone, stąd pytanie czy mogę choć trochę odetchnąć z ulgą, że to jednak nie toksoplazmoza?
_________________ Shirley Chong: „Hierarchia w normalnym stadzie to nie jest coś, co konkretny pies narzuca innym psom. To jest coś, co inne psy decydują się dać temu konkretnemu psu. Innymi słowy, hierarchia przychodzi od dołu.”
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum