koty moje też mają zostawione, takie śmieszne małe woreczki. Ale psie nie są ofutrzone tylko taka goła, różowa skóra. Dla mnie nie do zaakceptowanie to było, pies nie miał nic do gadania więc wiesz... Obcięli mu wszystko co się dało.
Barfuje od: 2010
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 1 raz Dołączyła: 19 Kwi 2012 Posty: 542 Skąd: warszawa
Wysłany: 2014-07-16, 22:46
psy-i-koty napisał/a:
jestem bardziej wredna jeszcze. Mój od 4 lat nie ma jajek, nie ma nawet worka pustego, ma równiutki zarośnięty futerkiem brzuszek
A na środku brzuszka fujarka
Mnie tam ona nie przeszkadza w głaskaniu, ale co niektóre psy (a niektóre rasy w szczególności) to jaja mają tak obrzydliwe, że ojej. Wielgachny wiszący worek mosznowy, no coś obrzydliwego. Wyciachać! ciach, ciach, ciach!
Iza, co Cię przeraziło w moim opisie? Że co za kombinowanie i psa męczenie, czy obrzydliwość? Bo samo płukanie to naprawdę błahostka, lepsze niż trzymanie obcych jajec w trakcie strzyżenia. Psa of kurs
no jakoś właśnie tak mnie odrzucał pomysł tego worka więc obcięli i tyle.
Wczoraj zrobiłam pierwszy raz płukanie, biedny pies był w szoku, trzęsły mu się szyneczki ze stresu
Udział BARFa: 25-50%
Dołączyła: 22 Wrz 2011 Posty: 1134
Wysłany: 2014-07-17, 08:46
psy-i-koty napisał/a:
nie, byłam wredna do końca. Pan doktor pytał ale mi się taka koncepcja pustej wiszącej pomarszczonej skóry wydała strasznie obleśna. Na początku, zaraz po zabiegu, miał wygolony brzuszek i wyraźny bardzo szew. Jak stał to patrząc na niego od strony ogona wyglądało jakby miał kuciapkę ale potem mu zarosło futrem i wygląda spoko. Ja go uwielbiam klepać w tym miejscu jak leży kółkami do góry
zgadzam się
ostatnio kastrowałam około 4 letniego kocura,reproduktora
miał olbrzymie cochonesy
jak go jeszcze podgolili....
jak go odebrałam i zobaczyłam te wielkie wiszące puste worki zgroza
wygladało to paskudnie
bo po doświadczeniu z kastracją maleńkich kocurków,ktore mają woreczki jak ziarnko pieprzu
ten widok był okropny
choc u kocura zarośnie to kudłami i nie będzie widać
ale u psa,który jest moze jeszcze krótkowłosy..z gołym dupskiem..o co to to nie
Barfuje od: 12.12.13r
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Wiek: 35 Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 2660 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2014-07-19, 00:30
U kocura jajka się skubie zwykle a nie goli (jak mi pierwszy raz kazali w klinice wyskubać kocurowi jajka przed zabiegiem, to byłam na 100% pewna, że sobie ze mnie głupiutkiej, świeżutkiej gąski nomen omen jajca robią ), a kastracja w dużym uproszczeniu wygląda tak, że skórę na worku mosznowym się nacina, wyciskając wywala na wierzch jądro, zaciska pean na powrózku, odcina jądra, powrózek podwiązuje i chowa znów do środka. Worka się nie obcina, wszystko zostaje na swoim miejscu, tyle że już w formie wydmuszek.
Jak oddawałam Mefista do kastracji to stresowałam się... jak głupia, patrząc z perspektywy czasu teraz jest sezon na kastracje i sterylki i uczestniczyłam w tylu, że wiem, że kastracja to tak prosty zabieg, że naprawdę trudno coś sknocić.
prosty, prosty ale może być z przygodami. Jak nasz podrabiany brytyjczyk poszedł na stół to się okazało, że jajco jest jedno, pan doktor musiał z kota drugie wygrzebać
Barfuje od: 12.12.13r
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Wiek: 35 Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 2660 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2014-07-19, 10:48
OT usunięto
Dziękuję za informacje o opiece nad psim cojones, jajca (i ich itd) wszelkich stworzeń bardzo mnie interesują na Katedrze Rozrodu jest jednak dosyć monotematycznie w tej materii - ilekroć towarzyszyłam kastracji kocurów, tylekroć pomagałam przy pobieraniu nasienia u psów, i tak to na co dzień wygląda.
A jajeczka skubie się jak kot już śpi. I sierść wychodzi zadziwiająco łatwo - sekund pięć i gotowe. Zresztą sama kastracja trwa niewiele dłużej.
Zauważyłam u Luny dziwne "cuś" w pupie, obstawiam właśnie przytkane gruczoły - lub jeden gruczoł? Z tym, że nie wygląda to jak wągier, tylko jak (ekhem) kawałek kupy...
(...)
Ktoś się spotkał z czymś takim?
Bellemere,
To wygląda jak zapchane gruczoły, podobnie było o Frodo a nawet dużo mniej niż u Luny, opróżniliśmy u weterynarza.
Barfuje od: 01.2014
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 14 Sie 2013 Posty: 42 Skąd: Sosnowiec
Wysłany: 2014-08-08, 17:29
Dzięki, już wiem
Zapomniałam napisać - byłyśmy z Luną u weterynarza, gruczoły zostały oczyszczone, na szczęście nie było żadnego zapalenia. Już mi nawet wyleciało z głowy, że tutaj pisałam
Bellemere,
Tego trzreba pilnować i opróżniać na czas bo może dojść do przetoki.Pewnie co parę miesiecy trzeba kotu pomóc opróżnić te gruczoły.Dobrze że na czas opróżniliście Lunie
Pomogła: 18 razy Dołączyła: 29 Gru 2011 Posty: 3447
Wysłany: 2014-08-08, 20:00
Żaden z moich kotów nie miała tego robione. Nigdy nie było potrzeby. Na wizytach weterynaryjnych żaden wet sie tym nie interesował.
Czy to jakaś genetyczna skłonność ?
Sandra, Sandro obydwa moje koty oraz koty znajome musiały mieć opróżnione gruczoły. Faktem jest że trzeba było się o to upomnieć u weterynarza, nie wiem dlaczego sami nie proponują wygląda to na regułę. Ciekawostką jest co wyczytałam że nie należy opróżniać " zbyt często" gdyż może to spowodować " rozleniwienie" tych obszarów ,które koci organizm oczyszcza sam a jedynie w przypadku przepełnienia czyli kiedy z jakiś powodów kot nie radzi sobie sam z oczyszczaniem na bieżąco- wyciskać mechanicznie. Nie jest to zatem jednoznaczne co i jak z tym opróżnianiem ale ja widząć że tam jest "wypchane i wylewa się" wolę żeby weterynarz opróżnił mechanicznie .
Oznaką że jest przepełnienie jest częste lizanie przez kota odbytu , wypukłość oraz wydostająca się ciecz lub substancja stała. Można to chyba pomylić z brudną pupą ale przy dłuższej i bliskiej obserwacji widać że to nie pobrudzenie kupą a właśnie pełne zatoki.
Ostatnio zmieniony przez michalina36 2014-08-08, 20:45, w całości zmieniany 1 raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum