Nazywam się Kasia i jestem opiekunką czterech wspaniałych damskich ogonów na stałe i siedmiu tylko tymczasowo :)
Po ostatnim zatruciu karmą Bozita postanowiłam przejść z trzema kociakami na BARFa. Z Rysieńką niestety nie da rady, gdyż ona nie uznaje w ogóle surowego mięsa i nie ma możliwości przekonania jej. Służy do zabawy i tyle :)
Mam nadzieję dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy.
Gdyby ktoś był zainteresowany poznaniem Paci i spółki, to jesteśmy na FB jako Paćkowo.
Poniżej moje stałe kociaki :)
Pacia
Jaga zwana też Jagodą
Fosia
Rysia zwana Ryś-Ryś lub Krzywą Ryszardą (bo jest krzywa)
Zdjęcia autorstwa mojej przyjaciółki - Martyny z Martine Photography
_________________ "Powiem najkrócej w czym rzeczy istota, bo może ktoś na to czeka:
Nie chodzi o to, by człowiek miał kota, tylko, by kot miał człowieka."
F. Klimek
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 5 razy Dołączyła: 21 Wrz 2011 Posty: 1576 Skąd: podlaskie
Wysłany: 2014-05-28, 10:35
Co jedna to ładniejsza Witamy Czekamy na dokładniejsze opisy kotek i jak wyglądały "dokocenia". Jak 3 będą jadły barfa, to ta 4 z ciekawości z czasem spróbuje - szczególnie, że już bawi się mięskiem
Barfuje od: 17.02.2013
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 20 razy Dołączyła: 21 Sty 2013 Posty: 3009 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-05-28, 10:58
Cześć Wam kocia ferajno
dobrze, że chcesz je przestawić na barf,
tymczasom też by się troszkę mięska przydało
Może i Rysieńkę też się uda przestawić - jak to zrobić - masz podpowiedź tutaj http://www.barfnyswiat.org/viewtopic.php?t=268
Koteczki przeurocze
_________________ „Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.”
George Bernard Shaw
Powiem tak... Rysi przestawić się nie da i już :) Nie jest to kwestia złego podejścia (zajmuję się trochę kocią behawiorystyką) tylko kota. Są takie koty, które mięsa nie tkną. Ona gardzi każdym mięsem - ugotowane i zmielone dodane do karmy powoduje, że karma nie będzie zjedzona. Nawet Applaws, mimo, że to karma, nie jest wg niej jadalny. Poza tym to odkurzacz, zeżre wszystko :)
Jak wyglądały dokocenia... Ciężko :)
Kolejność zdjęć to kolejność dochodzenia kotów do domu. Pierwsza była Pacia zabrana z lubelskiej fundacji. Kot trzykrotnie wyrzucony z domu, ze sterylką aborcyjną. Kot trudny, nieufny, chciałaby być kocim jedynakiem, ale się nie udało :) Pacia jest struwitowcem i zębowcem - ma plazmocytarne zapalenie dziąseł, pięciu ząbków już nie ma. Zaufała mi dopiero po 8 miesiącach, teraz jest super miziakiem.
Druga doszła Jaga, jakby z przypadku. Dwa lata po przygarnięciu Paci wzięłam na tymczas kotkę, którą ktoś wyrzucił gdy była w ciąży. Okociła się w kwietniu na jednym z blokowisk na śmietniku. Jakaś dobra dusza poinformowała o tym fundację a ja postanowiłam dać jej tymczas. Jaga, bo tak dostała na imię miała czterech chłopaków. Potem dwie podrzucone dziewuszki jeszcze :) Była w izolacji od Paci cztery miesiące... a i po tym czasie było ciężko, mimo wcześniejszego zapoznawania i wizytacji przez drzwi, kratki, szybki :) Jaga została bo... nikt inny jej nie chciał :) A kot jest super proludzki :)
Fosia była trzecia, doszła gdy jeszcze Jaga była w izolacji - wyrzucona jako kocię na jednym z parkingów. Dokociła Jagę i maluchy po kilku dniach izolacji i mimo, że na siebie fukały przez pierwszy tydzień to potem było i jest świetnie. Kochają się, jest miłość. Od Paci izolowana dwa miesiące... Ją chyba Paćka najbardziej toleruje. Miała być na tymczas ale się nie nadawała. Na obcych reaguje ucieczką pod kanapę. Nie wyjdzie, dopóki obcy sobie nie pójdzie. Nawet moim rodzicom, których czasami widuje nie daje się pogłaskać. Nam dała się pomiziać i zamruczała po roku :)
Dwa miesiące po Foszce przyszła Rysia... Kot kochany i w stanie strasznym. Koci katar, świerzb w uszach, skopana, ze zdartym nosem, połamaną w czterech miejscach miednicą i wywichniętymi łapami. Stan straszny, do tego po miesiącu zachorowała na kaliciwirozę i myśleliśmy, że po niej. Leczyliśmy ją miesiąc z czego dwa tygodnie dostawała karmę strzykawką do pyszczka gdyż nie jadła sama... Miała być na tymczas, ale się z nią za bardzo związałam. Nie umiałabym jej po tym wszystkim oddać. Są z Paćką o siebie wzajemnie super zazdrosne...
A 7 tymczasów... cóż, kolejna kotka, kolejne maluchy jej i kolejne podrzucone bo ktoś wyrzucił bez matki 10-dniowe kociaki...
Wariatkowo jednym słowem :)
_________________ "Powiem najkrócej w czym rzeczy istota, bo może ktoś na to czeka:
Nie chodzi o to, by człowiek miał kota, tylko, by kot miał człowieka."
F. Klimek
Barfuje od: 17.02.2013
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 20 razy Dołączyła: 21 Sty 2013 Posty: 3009 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-05-28, 11:50
wzruszające historie, dobrze, że na Was trafiły, choć tyle tragedii jeszcze jest i jak pomóc?
Roboty masz przy kociątkach sporo (zwłaszcza tych 10 dniowych). Jak wiadomo kto, to ja bym poinformowała o tym fakcie odpowiednie służby, o okrucieństwie wobec zwierząt. Trzeba zacząć reagować - bo tak, bez żadnej reakcji daje się przyzwolenie na takie traktowanie zwierząt. Powinna być kotka wysterylizowana, bo za jakiś czas znowu maluchy wylądują na ulicy .
A przecież można bezdomności i krzywdzie zapobiec sterylizując kotki.
Można to zrobić na koszt gminy (każda gmina ma obowiązek uchwalić program (coroczny). Trzeba znaleźć w urzędzie miasta wydział/osobę która się tym zajmuje.
_________________ „Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.”
George Bernard Shaw
Barfuje od: 12.12.13r
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Wiek: 35 Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 2660 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2014-05-28, 17:48
Kasia_Paćkowa napisał/a:
Powiem tak... Rysi przestawić się nie da i już :) Nie jest to kwestia złego podejścia (zajmuję się trochę kocią behawiorystyką) tylko kota. Są takie koty, które mięsa nie tkną. Ona gardzi każdym mięsem - ugotowane i zmielone dodane do karmy powoduje, że karma nie będzie zjedzona. Nawet Applaws, mimo, że to karma, nie jest wg niej jadalny. Poza tym to odkurzacz, zeżre wszystko :)
Zapewniam Cię, że Rysia nie jest pierwszym i nie jest ostatnim takim kotem. Nie trać nadziei
Barfuje od: 03.11.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 3 razy Dołączyła: 03 Sie 2012 Posty: 663 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2014-05-28, 19:44
Zgadzam się z Ines i monikasan.
Proces przejścia na barfa u każdego kota odbywa się indywidualnie. Jednych nie trzeba zachęcać, a innym robi się oszukańcze sztuczki jak u dzieci-niejadków
Nie ma, że się nie da! Kwestią jest, po jakim czasie się uda!
Witaj na forum
Niestety po ostatnim rzyganiu bozitą i ogólnej sraczce barf jest koniecznością :) A Rysia... Rysia to Rysia, moje kocie dziecko i jeśli kiedyś będzie chciała jeść to będzie jadła, jak nie to pozostają drogie karmy :) Nie będę jej zmuszała i robiła nie wiadomo co po to tylko, żeby Ryśka zjadła surowe bo wiem, że nie zje. Są koty, które nie jedzą i są takie, które jedzą. Chwilkę się już z Rysieńką znamy :)
[ Dodano: 2014-05-29, 07:44 ] Iowa, widzę, że ty też Lublin :) Jak będę potrzebowała suplementów, wiem, gdzie się zgłosić :)
_________________ "Powiem najkrócej w czym rzeczy istota, bo może ktoś na to czeka:
Nie chodzi o to, by człowiek miał kota, tylko, by kot miał człowieka."
F. Klimek
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum