Pomogła: 11 razy Dołączyła: 19 Sty 2012 Posty: 2612
Wysłany: 2014-05-02, 17:01
Garadiela - zapewniam Cię, że to co CM ma do powiedzenia dobrego - to nie są jego włąsne przemyślenia tylko klepanie jak papuga po kilku mądzrejszych niż on. Wystarczy poczytać kilka książek i nie musisz oglądać pajaca. Jego fimy mają tylko jeden wielki plus jak dla mnie - mogę na nich łatwo obserwować i pokazywać dziecku czego ABSOLUTNIE NIE WOLNO robić względem psa. Oraz obserwować sygnały wysyłane przez owe psy.
Barfuje od: 06/2013
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 16 razy Dołączyła: 03 Cze 2013 Posty: 2811
Wysłany: 2014-05-02, 17:04
garadiela, ja Milana neguję, nie wszystko co robi ale bardzo wiele z tego co robi. Niestety ale w tym przypadku nie popisał się zupełnie. Przestawił psa na "wyższy etap" pilnowania. Z psa warczącego zrobił psa chwytającego. Czyli zamiast pomóc zaszkodził. Najważniejsze w rozwiązywaniu problemów to nie pogłębiać ich. Jeżeli nie wiesz lub nie czujesz się pewnie co do danej metody to zdecydowanie lepiej jest unikać sytuacji konfliktowych. To przynajmniej niczego nie pogorszy.
Agresja i jej poziom to już jest inny temat. Dużo bardziej skomplikowany, na który wpływa masa przeróżnych czynników.
Barfuje od: maj 2011
Udział BARFa: 90-100%
Wiek: 39 Dołączyła: 29 Gru 2012 Posty: 1350 Skąd: prawie Wrocław
Wysłany: 2014-05-02, 22:25
Bardzo smutna historia, ale fakt- należy o takich pisać.
Dla mnie Millan to najgorsze zło, które mogło się przytrafić psiakom. Bo....on i jego kretyńskie metody są popularne....
Bo cóż.... łatwo jest z całym sztabem ludzi, fajnymi "zabawkami" i cokolwiek on tam jeszcze ma poza wizją, zniszczyć psychicznie psa i na koniec pokazać go "naprawionego"
Ale dla mnie to jest absolutnie idiotyczne. Bo w całych tych swoich esejach o przywódcach stada zapomina o podstawowej kwestii: że przywództwa nie można zdobyć, można zostać nim obdarzonym.
Agresywna i nieprzewidywalna jednostka, nigdy przywódcą nie zostanie- może być co najwyżej dyktatorem. Dyktatorem, który zdobędzie coś siłą, siłą może coś utrzymać ale nigdy nie będzie mieć pewności czy nie będzie rewolucji.
I tak, przeczytałam nawet pół jednej książki (pierwszą połowę sobie odpuściłam bo to była opowieść o jego wspaniałości, dzieciństwie i jak to stał się bohaterem). I cóż.... przyczepić się nie można do niczego. Dlaczego? bo tam są same podstawy typu: jeżeli nie jesteś osobą aktywną, to nie bierz psa który tego potrzebuje. Zapewnij swojemu psu odpowiednią dawkę ruchu, bądź konsekwentny, opanowany i.... tak przez wieeeeeele stron, opisane w wielce "mądrych" zdaniach.
Z resztą my też mamy taką jedną- rodzimą :P W TV wymyśla wielce spektakularne metody (gdzie każdy chociażby minimalnie znający się na psach widzi, że one zadziałać nie mogą), po czym faszeruje psa psychotropami i mówi: TADAM! DZIAŁA!
Co do pilnowania zasobów, to ja zawsze swoim "domkom" mówię: Pod żadnym pozorem nie wchodźcie z psem w konfrontacje. Wymyślcie każdą metodę, żeby wygrać ale nigdy nie dajcie się sprowokować do walki. Po to mamy rozwinięte mózgi a nie kły, żeby właśnie w ten sposób problemy rozwiązywać.
Żeby sobie móc pozwolić na "luksus" konfrontacji, to niestety ale trzeba mieć mega wiedzę (jaką np. Sne zaprezentowała i co widać chociażby w tym, że cały czas powtarza że to nie jest metoda tylko ostateczność w bardzo wyjątkowej sytuacji), żeby nie skończyło się tragedią.
Barfuje od: maj 2011
Udział BARFa: 90-100%
Wiek: 39 Dołączyła: 29 Gru 2012 Posty: 1350 Skąd: prawie Wrocław
Wysłany: 2014-05-03, 14:36
Mam nadzieję że nie złamię żadnego regulaminu, ale mój tymczasowy pies ucierpiał przez tą osobę, więc metodykę znam, że tak powiem... z pierwszej ręki....
Pani psi psycholog Agnieszka Janeczek
notabene, przez nieuwagę (nie powiązałam zbieżności nazwisk), trafiłam z Małym Kotem do jej ojca i brata - też weci. Do tej pory uważam, że to oni byli powodem cierpienia (a może nawet śmierci) mojego kota. O czym im z resztą wprost powiedziałam, kiedy przejrzałam na oczy i szybko przeniosłam leczenie Maleństwa w inne miejsce. Niestety, za późno
Barfuje od: 12.12.13r
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Wiek: 35 Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 2660 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2014-05-03, 14:51
Włączyłam sobie z ciekawości jeden odcinek i nie wiem czy to dla tej pani typowe, ale przez kilkanaście minut oglądałam, jak jej klientka bije psa i szarpie za uszy za byle pierdołę, a pani psycholog nic nie ma do powiedzenia na ten temat ja dziękuję, wysiadam.
Barfuje od: 06/2013
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 16 razy Dołączyła: 03 Cze 2013 Posty: 2811
Wysłany: 2014-05-03, 15:01
Ines, a wyobraź sobie, że coś takiego zrobiłabyś kotu. Jak ten by się zachował na takie coś? Pies jest jedynym zwierzęciem, które pozwala człowiekowi na takie zachowanie względem siebie a dodatkowo wciąż chce z nami przebywać. Niestety to przywiązanie psa do człowieka jest powodem, że niektóre osoby są uważane za dobrych szkoleniowców pomimo, że nie powinny szkolić nawet pluszowych zwierząt.
Barfuje od: maj 2011
Udział BARFa: 90-100%
Wiek: 39 Dołączyła: 29 Gru 2012 Posty: 1350 Skąd: prawie Wrocław
Wysłany: 2014-05-03, 15:30
eeee tam. Dowalisz odpowiednią dawkę psychotropów i z kotem też tak będziesz mogła robić..... a jeżeli właściciel Ci powie, że już nie chce tabletek, to jest jeszcze rozwiązanie w postaci oddania tego popsutego i wzięcia nowego...
Pomogła: 18 razy Dołączyła: 29 Gru 2011 Posty: 3447
Wysłany: 2014-05-03, 22:40
I Ty Brutusie ???
Zaproszone osoby: 2
Maciejka
Barfuje od: 04.2012r
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 26 Kwi 2012 Posty: 301 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-05-03, 23:10
Sne, podziwiam Twoją akcję, chociaż Ty nie jesteś z niej zadowolona.
Miałam jamnika z ogromną tendencja do obrony swojego stanu posiadania.
To nie ten gabaryt psa co u Ciebie, więc wspominając swoje przejścia nie mogę nie podziwiać Twojej determinacji. Rozumiem też, że masz kaca. Utrata lub choćby nadwyrężenie długo budowanego zaufania boli.
Mój pies już jako siedmiotygodniowy gówniarz pokazał co potrafi. Dostał pierwszą w swoim życiu kość cielęcą (posagową, do hodowcy) - to było widowisko: pies trząsł się, warczał, usiłował nas odstraszyć o skarbu prawie swojej wielkości... . Później było ciut trudniej. Nie odbierałam nigdy psu miski. Po każdym warknięciu wracaliśmy do karmienia z ręki, potem wkładałam jedzenie po trochu do miski aż przestawał reagować na rękę. Natomiast bez wahania zabierałam wszystkie rzeczy nie będące jedzeniem które z jakiegoś powodu nie były przeze mnie akceptowane. I tu pies się poddawał, choć też nie bez walki. Kiedyś zniecierpliwiony złapał mnie za rękę; ponieważ wtedy siedział mi na kolanach więc w odwecie natychmiast złapałam go zębami za skórę na karku. Od tej pory wystarczyło, jak pokazałam zęby. Nie nadużywałam tego, ale skutkowało znakomicie. Nie polecam tego jako metody, zrobiłam to instynktownie, bo ręce miałam zajęte a trzeba było psa skarcić, ale efekt mnie zadziwił.
Mój pies by oblał test ze sztuczną ręką przy misce. Wg tych standardów jako pies agresywny by się nie nadawał do adopcji . A przecież był to zrównoważony pies, który nigdy nikogo nie ugryzł, choć parę razy naprawdę powinien, bo się ludzie o to prosili.
Ale przy większym psie już jest inna odpowiedzialność. Zadzierzysty mały pies nas czasem rozśmiesza, ale nad dużym już niestety trzeba panować.
Barfuje od: 06/2013
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 16 razy Dołączyła: 03 Cze 2013 Posty: 2811
Wysłany: 2014-05-03, 23:20
Maciejka, wiesz co, kaca ma dlatego, że to przez moją głupotę. Bo zapomniałam, że serce wołowe jest problemowe i je trzeba pokroić i dawać po kawałku. Z innym kawałkiem mięsa nie było by kłopotu, bo pies by zjadł. O to mam do siebie pretensje i będę je mieć do końca życia. Bo wystarczyło przez chwilę pomyśleć o do niczego by nie doszło.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum