Barfuje od: 2008
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 23 razy Dołączyła: 13 Wrz 2011 Posty: 4841
Wysłany: 2014-04-26, 13:02
scarletmara napisał/a:
Są jakieś rośliny, kwiatki z takich popularnych w Polsce samo rosnących samo siejących się, które szkodzą kotom ? I czy kot ma na tyle instynktu samozachowawczego że takich nie zeżre czy muszę pilnować żeby nic trującego mi nie wyrosło bo kociszcze może zeżreć ?
Większość roślin niejadalnych oraz niejadalnych części roślin jadalnych jest w jakiś spsosób szkodliwa po spożyciu. Z takich popularnych kwiatków, które można znaleźć prawie w każdym ogrodzie i które są najmocniej trujące dla kotów, to chyba najgorsza jest konwalia (u mnie na wszelki wypadek jej nie ma). Jednak moje doświadczenie wskazuje na to, że koty wychodzące z domu, choćby tylko do ogrodu, nie wykazują zainteresowania podgryzaniem szkodliwych roślin. Takie zapędy w mieszkaniu wynikają głównie z nudów i braku bodźców. Na zewnątrz koty mają tyle zajęć i bodźców, że zajmują się zupełnie czym innym. Żaden ze znanych mi kotów nie podjadał nigdy poza domem szkodliwych roślin, nawet jeśli zamknięty w mieszkaniu czuł pociąg do roślin doniczkowych (instynktownie podgryzały wyłącznie trawy). Mój Pedro ogranicza się wyłącznie do wąchania roślin ogrodowych.
scarletmara napisał/a:
nie mogę też pozwolić im rosnąć zupełnie swobodnie - widziałam twoje pomidory i u mnie takich krzaczorów być nie może :( nie dlatego, że nie lubię bo piękne są ale to nie jest dom do mieszkania i musi być wszystko równo i elegancko przycięte niestety
Można by z tego wnioskować, że ogród naturalny, bez chemii i przyjazny kotom musi wyglądać jak dziki busz . To absolutnie nie prawda! Mój ogród z pewnością nie wygląda jak z wystawy i nie jest idealnie uporządkowany, ale też nie muszę przedzierać sie przez niego z maczetą . Myślę, że można mieć zarówno czystość ekologiczną jak i harmonię oraz ład. U mnie rośliny użytkowe, jadalne, wkomponowane są w rośliny ozdobne (jest też wydzielony warzywnik, ale otoczony kwitnącymi całe lato kwiatami oraz zimozielonymi pnączami, więc krzaczor pomidorów może spokojnie robić pomiędzy nimi za element ozdobny ). Ponieważ sama zakładałam swój ogród od zera po wybudowaniu domu, to rozplanowałam to sobie po swojemu (ogród jest bardzo młodziutki, wciąż miejscami w budowie). Żeby nie być gołosłowną, to pokażę kilka zakątków mojego ogrodu, byś uwierzyła, że ogród naturalny, ekologiczny i przyjazny kotom nie oznacza jednocześnie dżungli z plątaniną chaszczy i krzaczorów :
_________________ Aby dotrzeć do źródła, musisz iść pod prąd
Barfuje od: 12.12.13r
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Wiek: 35 Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 2660 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2014-04-26, 15:04
dagnes napisał/a:
Jednak moje doświadczenie wskazuje na to, że koty wychodzące z domu, choćby tylko do ogrodu, nie wykazują zainteresowania podgryzaniem szkodliwych roślin. Takie zapędy w mieszkaniu wynikają głównie z nudów i braku bodźców. Na zewnątrz koty mają tyle zajęć i bodźców, że zajmują się zupełnie czym innym.
Niestety nie zawsze jest tak kolorowo Tula za każdym razem gdy wychodzi na dwór próbuje zeżreć każdą napotkaną roślinę. Trzeba jej mocno pilnować, żeby sobie czegoś ukradkiem nie skubnęła. Nie mam za to zupełnie tego problemu z Aurelką.
Ogród zaiste piękny aż mi włos na głowie dęba staje na myśl, ile tak piękny ogród musi wymagać pracy. Ale to chyba tak jak z kotami, prawda? Ludzie mówią - toż to obowiązek! Mówią to tak, jakby to było coś złego... a ja ten obowiązek kocham do szaleństwa
Ja niestety nienawidzę babrania się w ogrodzie. Mogę przycinać roślinki ale nic więcej. A szkoda bo ładny ogród to niesamowita frajda ♥
Mój ojciec uwielbia ale wiedzy mu zdecydowanie brak, więc regularnie krzywdzi jakiś krzak, itp.
_________________ Ze mną Brzeskie Koty Mięsożerne: Mefisto, Mia, Manga, Bambo, Nyks, Hades i Gizmo. [*] Maura [*][*Mocca[*]
Tymczaski: Krówka, Odra i Bruno.
Fundacja Brzeskie Koty
Pomogła: 18 razy Dołączyła: 29 Gru 2011 Posty: 3447
Wysłany: 2014-04-26, 16:55
Zaiste, ogród jak z folderu
Spoglądam na niektóre rośliny i muszę powiedzieć, że klimat w którym masz szczęście mieszkać przekłada się na piękno i urodzajność.
Te same, choćby żurawka u Ciebie jak marzenie, a ja sobie mogę chcieć...
Szałwia ogrodowa cudna i obfita, a u mnie niezbyt...I tak dalej.
Z niektórych roślin w ogóle zrezygnowałam, bo wymagałyby podsypywania nawozów, a tego nie lubię, bo i ja nie stosuję chemii.
Ogród oddaje/ukazje duszę ogrodnika ? Coś w tym jest
Koty, które wyrastają w naturalnym środowisku lub są często wyprowadzane na spacer zachowują sie inaczej niz koty, które nigdy nie wychodziły.
Wypuszczone na naturalne przestrzenie zachowują się jak ciekawskie dzieci.
Niestety próbują prawie wszystkiego.
I nie tylko o rośliny tutaj chodzi.
Pszczoła to jest coś co łatwo upolować i tez można spróbować zjeść
Ale co dalej ?
Mój Pinto po spotkaniu z pszczołą zmieniła sie w Shar pei.
Polecałabym stopniowe i ostrożne zaznajamianie sie z nowym terenem, najpierw na smyczy i w szeleczkach.
Barfuje od: 01.11.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Dołączyła: 06 Lis 2012 Posty: 1419 Skąd: LUBLIN
Wysłany: 2014-04-27, 05:39
Dagnes piękny jest twój ogród bez dwóch zdań . Ani przez chwilę nie miałam na myśli, że to plątanina chaszczy i krzaczorów. Przepraszam, że nazwałam twoje pomidory kaczorami - to miało być w pozytywnym kontekście bo ja osobiście kocham takie "krzeczory" czyli rośliny, które rosną sobie same tak jak chcą a ingerencja człowieka ogranicza się do delikatnej aranżacji w stylu gdzie co posiać i porządkowania terenu wokół roślin.
Tyle że mój ogródek to teren przyfirmowy i tam koniec końców więcej będzie "szlaków komunikacyjnych" niż samego ogródka a roślinki nie mogą ograniczać widoczności i swobody poruszania się w żaden sposób dlatego chyba u nas skończy się trawką obsadzoną jedynie drzewkami tymi co już są wzdłuż ogrodzenia i ewentualnie rabatkami małych kwiatków od frontu + jakiś niewielki kącik z ziołami i krzaczkami porzeczek o ile zdołam taki kącik utrzymać mimo braku ręki do roślin.
Maciejka
Barfuje od: 04.2012r
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 26 Kwi 2012 Posty: 301 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-04-27, 20:59
Ines napisał/a:
Nie uśmiercaj ślimaczków
Ines, jesteś dobra duszyczka , ale ogrodnika nie przekonasz.
Jak zobaczy liście ogryzione do patyczka i dziury w kwiatach a dookoła ślimaczki (czasem śliczne, przyznaję) to zaraz w nim wzbiera żądza mordu
Barfuje od: 12.12.13r
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Wiek: 35 Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 2660 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2014-04-27, 21:03
Ale przecież one nie robią tego złośliwie. Chcą żyć, więc się pożywiają. Niech żyją, dopóki nie staną się pożywieniem dla innych stworzeń... Nie przenoszą chorób, ani nie szkodzą w żaden inny podobny sposób... Życie w zgodzie z naturą i pomaganie jej w utrzymaniu harmonii (tak jak proponuje to Dagnes) zdecydowanie bardziej do mnie przemawia niż trucie ślimaków
Maciejka
Barfuje od: 04.2012r
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 26 Kwi 2012 Posty: 301 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-04-27, 21:12
Niech żyją, byle nie atakowały masowo. Póki efekty ich działalności nie rzucają się w oczy to im darowuję . Najczęściej ekspediuję je za granicę, tzn. przerzucam przez płot na część "ogólną".
Trutek nie używam - żadnych. Raczej odstraszam.
Pomogła: 18 razy Dołączyła: 29 Gru 2011 Posty: 3447
Wysłany: 2014-04-27, 21:20
Wypracowałam metodę, która ogranicza populację, a ja nie czuje sie jak eksterminator.
Tuz po deszczu idę na tzw. ślimaczane zbiory.
Potrzebne duże plastikowe pudło np. po lodach + dobra rękawiczka jednorazowa.
W wieczku wycinam otwór wielkości dużego ślimaka i tak systematycznie po kolei wybieram wszystkie te które dostrzegam gołym okiem i wrzucam do pudła.
Gdy jest pełne wynoszę je na pobliskie łąki. To działa od lat.
Zaproszone osoby: 2
Maciejka
Barfuje od: 04.2012r
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 26 Kwi 2012 Posty: 301 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-04-27, 21:28
Ja przeprowadzam takie zbiory jednorazowo, przy porządkach wiosennych. Wygrzebuję wtedy wszystkie które przezimowały w liściach którymi zabezpieczam rośliny. Wtedy je widać. Jak się zrobi zielono i rozwiną się liście, to już się chowają i pozostaje tylko sposób Sandry ...
Barfuje od: 25.07.12
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 11 razy Dołączyła: 01 Sie 2012 Posty: 4452 Skąd: góry Szkocji
Wysłany: 2014-04-27, 22:02
Oj nie wiem czy tak ślimaki nie przenosza niczego. COś mi gdzieś dzwoni w uszach : nie pozwalaj psu zjeść ślimaka. Tylko za nic nie mogę sobie przypomniec dlaczego
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum