Barfuje od: 2010
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 27 Wrz 2011 Posty: 296 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-03-10, 19:28 Kocie rasy a typowe zachowania
Kiedy ludzie pytają mnie, jaki jest norweg, często potem pojawia się pytanie - a mainekun? Czym się różni? No więc właśnie - czym różnią się kocie rasy, poza wyglądem. Wiadomo, ze ich wygląd ukształtowany został przez klimat, izolację lub samoistne mutacje podtrzymywane sztucznie przez człowieka. Nie były zwierzętami stworzonymi do określonych zadań jak psy. Kocim zadaniem było lapanie myszy, żeby nie wyjadały ludziom zapasów. Wygląd nie miał znaczenia :) Jednak wiemy dobrze, ze przedstawiciele różnych kocich ras mają rózne upodobania, temperament, typowe zachowania. Zatem - jakie są? Poopowiadacie o swoich kotach?
Ag.
Zaproszone osoby: 1
Meri
Barfuje od: 12.08.2012
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 07 Lip 2012 Posty: 863 Skąd: Nowy Targ
Wysłany: 2014-03-10, 19:33
To ja w kwestii MCO mogę się wypowiedzieć, bo miałam w swoim życiu 3. Po pierwsze to nie należą te koty do zbyt odważnych, obserwacja z daleka jest lepszym rozwiązaniem niż wbijanie na kolana do obcych ludzi, na wystawach z resztą widzę, że sytuacja podobna, zwykle to MCO są mocno zestresowane, a na pewno bardziej niż krótkowłose. Wydają z siebie charakterystyczne gruchanie, mają bardzo przyjemny głosik, nie krzyczą, ale mówią coś swego rodzaju "niach, niach" . Są spokojne, opanowane, ale mimo wszystko nie należą do kotów, które przejdą po półce i nic nie zrzucą, ale to raczej kwestia wielkości. Żaden z nich nie był też zbyt wylewny uczuciowo, owszem przebywanie z człowiekiem czemu nie, mruczenie 24/7 super, ale raczej ciągłe przebywanie na kolanach i upominanie się o głaskanie u mnie nie miało miejsca. To co zaobserwowałam z posiadania trzech przedstawicieli owej rasy.
Barfuje od: 18.10.2013
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 14 Paź 2013 Posty: 813 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-03-10, 19:52
No to ja w takim razie w kwestii kotów syberyjskich i ich siostrzanej rasy neva masquerade. Zacytuję opis z sibportalu, bo w mojej opinii zgadza się w 100% z obserwacjami moich przedstawicielek tej rasy:
"To zwierzęta żywiołowe, ruchliwe, z dość dużym temperamentem. Są bardzo przyjacielskie, uczuciowe. Nie jest łatwo zdobyć ich zaufanie - wymaga to pewnego wysiłku i zaangażowania ze strony człowieka. Jeśli jednak komuś się to uda - to zdobędzie wielkiego i oddanego przyjaciela. Nie są agresywne czy złośliwe, nie mają niszczycielskich zapędów, starają się być delikatne i ostrożne. Unikają konfrontacji i jeśli tylko mogą się wycofać z trudnej sytuacji - to raczej nie zdobędą się na atak. Inteligentne i komunikatywne, towarzyskie i ciekawskie, podążają za swoimi właścicielami po całym domu aby nie przegapić czegoś ciekawego.
Stają się prawdziwymi członkami rodziny. Żyją życiem rodziny, a nie tylko własnym. Zawsze jest tam, gdzie jest większość członków rodziny, na przykład, kiedy rozmawia się przy stole - on leniwie na nim się kładzie lub kiedy ktoś pracuje na komputerze - on siada na środku monitora. Wszystko robi, by być w centrum zainteresowania.
Koty Syberyjskie są przeważnie bardzo gadatliwe, uwielbiają porozumiewać się głosem z opiekunem - można z nimi prowadzić długie, ciekawe dialogi. Mają bardzo cichy i przyjemny ton miauku. Szybko uczą się czystości i zasad obowiązujących w rodzinie. Zachowują się jak psy w kociej skórze. Witają się zawsze z powracającymi do domu właścicielami, same proszą o pieszczoty, ale nie robią tego w sposób natrętny.
Chętnie przebywają w kocich grupach, ale dobrze rozumieją się także z innymi zwierzętami. Charakterystyczne dla kotów tej rasy jest to, że mimo udomowienia i potrzeby obcowania z człowiekiem, wciąż pozostaje w ich osobowości coś dzikiego i pierwotnego.
Uwielbiają wspinać się i skakać, potwierdza to ich upodobanie do odpoczywania w nietypowych, zawsze wysoko położonych miejscach. Sybiraki są ruchliwe, skłonne do zabaw i gonitw po calym domu."
Jeszcze dodam jako ciekawostkę, że jeśli chodzi o towarzyszenie w każdej części domu to u mnie nie tylko wchodzą ze mną do toalety, ale doszło nawet do tego, że w nocy się nie załatwiają, ale czekają aż ja rano pójdę do łazienki i załatwiają się w tym samym czasie co ja
_________________
To jak traktujesz koty decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Barfuje od: 12.12.13r
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Wiek: 35 Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 2660 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2014-03-10, 20:02
Bardzo fajny temat!
Charakter mojej rasy - Ragdolli - jest jej kwintesencją. To właśnie dla charakteru ta rasa została powołana do istnienia, nie przez wygląd. O wyglądzie zdecydowano wtórnie. A właściwie zdecydowała - Ann Baker, twórczyni rasy.
Historia rasy i temperament rasy w przypadku Ragdolli to nierozerwalna całość.
Wszystko zaczęło się w latach ’60 ubiegłego wieku w miejscowości Riverside, w Kalifornii. To tam drogi Josephine – białej, półdzikiej kotki w typie angory i Ann Baker, hodowcy Persów i Kotów Balijskich, skrzyżowały się, dając początek uwielbianej dziś rasie.
Josephine niewątpliwie była niezwykłą kotką. Opowiada się o niej również wiele niezwykłych historii – autorką wielu z nich jest sama Ann Baker. Wszystkie te historie zostały stworzone po to, by wyjaśnić zmianę, jaka zaszła w Josephine po wypadku i rekonwalescencji, której została poddana dzięki pani Baker – z półdzikiej, nieufnej kotki stroniącej od ludzi, stała się łagodnym domowym pieszczochem, rozpływającym się w ludzkich rękach. Swój niezwykły temperament przekazała swojemu potomstwu. Ta „cudowna” przemiana nie umknęła uwadze Ann Baker, która bez wątpienia była kobietą biznesu.
Ann Baker, choć nie posiadała rzetelnej wiedzy z zakresu genetyki, miała już niemałe doświadczenie w hodowli kotów. Opracowała plan hodowlany, który miał wzmocnić pożądane cechy charakteru u kolejnych pokoleń potomków Josephine: miały to być koty o słodkim temperamencie, zawsze chętne do zabawy, ale spokojne, darzące człowieka miłością i zaufaniem do tego stopnia, by wiotczeć w jego ramionach, z czym miała wiązać się nazwa rasy – Szmaciane Laleczki. Ponadto koty te miały być niezdolne do walki i nie okazywać reakcji na ból, a strach miał być im obcy.
Aby osiągnąć i wzmocnić pożądane cechy Ann Baker z przekonaniem stosowała chów wsobny, krzyżując spokrewnione ze sobą koty.
Kluczowymi kotami dla podstaw planu hodowlanego pani Baker, a jednocześnie protoplastami dzisiejszych Ragdolli, były następujące koty:
- Blackie, syn Josephine, kot w typie kota Burmskiego;
- Daddy Warbucks, syn Josephine i kota w typie rasy Święty Kot Birmański, należącego do pani Pannels, w bazach rodowodowych widniejącego pod imieniem Beauty; Daddy był colorpointem z mitted;
- Fugianna, córka Josephine i Daddy Warbucksa, bicolor;
- Buckwheat, córka Josephine i Blackiego, ciemnobrązowa kotka w typie kota Burmskiego.
W dalszej kolejności Fugianna i Buckwheat były krzyżowane z Daddy Warbucksem. Koty pochodzące od Fugianny tworzyły „białą linię”, a te od od Buckwheat „czarną linię”. Linie różniły się głównie wyglądem, ale temperament też miał tu znaczenie - te z białej linii były bliższe ideału Ragdolla. W ramach ciekawostki nadmienię, że moja kotka hodowlana, Tula, pochodzi głównie od kotów stanowiących białą linię. Josephine pojawia się u niej wielokrotnie w dziewiątym, dziesiątym i jedenastym pokoleniu ale ideał miał zostać osiągnięty dopiero po krzyżowaniu kotów obu linii przez wiele pokoleń. Uważam, że dotyczy to nie tylko wyglądu, ale i charakteru - choć myślę, że Baker nie zgodziłaby się ze mną.
Czy to, co mamy dziś jest to w 100% Ragdoll, jakiego wymarzyła sobie Ann Baker? Nie czy to źle? Absolutnie nie Baker chciała, by to były totalne szmaciane laleczki. By nie czuły bólu, nie odczuwały strachu, nie umiały się bronić. Chciała zabawek. No i skucha... bo mamy koty ale jakie fantastyczne koty
Temperament Ragdolla jest spokojny, opanowany, słodki. Są to koty chętne do zabawy, ale spokojne. Darzą człowieka miłością i zaufaniem do tego stopnia, by wiotczeć w jego ramionach. Są bardzo niechętne do konfrontacji i nieskłonne do agresji. Odczuwają ból, ale nie okazują tego tak, jak większość kotów - są na to zbyt spokojne i opanowane. Są bardzo towarzyskie, zarówno w stosunku do ludzi, jak i innych zwierząt. Są śmiałe, nie płochliwe. Posłuszne. Ale przy tym zachowały kocią niezależność i tajemniczość. Taki jest moim zdaniem ideał współczesnego Ragdolla.
Barfuje od: 2010
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 27 Wrz 2011 Posty: 296 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-03-10, 20:39
Koty norweskie leśne są ufne i odważne. I ciekawskie. Towarzyszą we wszystkich pracach domowych, a kiedy przychodzi jakikolwiek specjalista, patrzą mu na ręce i sprawdzają zawartość teczki ;) Jako rasa naturalna w skandynawskich lasach, nie miały tam wrogów - zawsze były dość duże - zatem nie oceniają realnie zagrożenia. Kiedy ze strony drugiego zwierzęcia nie ma agresji, kot norweski zachowuje sie ufnie, ale kiedy jest - staje do walki, nawet z dużym psem, co często kończy sie tragicznie. Dlatego zawsze uprzedzam nowych właścicieli moich kotów, żeby pod żadnym pozorem nie puszczali tych kotów luzem.
Jednocześnie zaś bronią swojego terenu - przeganiając intruzów bez żadnego strachu:
Kotka mojej koleżanki przeganiała tak dużego psa, który zanadto zbliżył się do terenu działki, gdzie spędzali wakacje, a ostatnio znajomy mi opowiadał, że kot, którego mają ode mnie, też tak goni psy - a one uciekają z podwiniętymi ogonami.
Zresztą wydaje mi się, że koty norweskie dzielą się na dwie grupy - takie, które lubią sie ganiać i uważają to za świetną zabawę, i takie, które pogoń odbierają jako atak i od razy krzyczą. Mam w domu obie te frakcje ;) Czasami dochodzi do nieporozumień, ale z biegiem lat te starsze (nie biegające) uczą się, że biegający kot nie jest zagrożeniem.
Napisałam, że koty norweskie to koty towarzyszące. ALE - ona lubią być obok. Raczej żadne kolana nie wchodzą w grę ;) Natomiast niech no człowiek się położy albo usiądzie w pozycji półleżącej przed tv - obowiązkowo koty na podołku :D
Koty norweskie witają w drzwiach nawet całkiem obcych ludzi. Zaglądają do toreb ;) Przychodzą do gości siedzących przy stole, opierają przednie łapy im na kolanach i zaglądają w oczy. Lubią też usiąść na sąsiednim krześle :D Albo - o, ZGROZO! - wejść na stół ;) Lubią być głaskane - zwłaszcza po głowie. Są też takie, które domagają się głaskania po brzuchu :) W domaganiu się atencji bywają dość upierdliwe ;) Kotka innych znajomych i jej ojciec gryźli w brodę osobę rozmawiającą przez telefon ;)
Uwielbiają siedzieć wysoko i mieć wszystko na oku :) Mając kota norweskiego, musisz mieć umyte szafki kuchenne od góry ;) Albo nie mieć do nich dostępu. I niezbędny jest drapak do samego sufitu :)
Lubią sie bawić. Polowanie mają w genach. Muszą miec dostęp do świeżego powietrza. Choćby kawałek zabezpieczonego balkonu albo parapetu.
Raczej nie gadają - a głosy mają przesmieszne - takie cieniutkie ;) I raczej pogruchują i popiskują niż miauczą.
Ja też wybrałam Ragdolle ze względu na ich charakter. Z wyglądu aż tak mnie nie zachwycały - no może te niebieskie oczy...
Jakie są z charakteru? Przede wszystkim bardzo ciekawskie i towarzyskie. Zawsze przebywają w tym samym pomieszczeniu co my. Siedzę w pokoju - kociaki są w pokoju. Idę coś gotować - tuptają do kuchni za mną i przyglądają się spokojnie co robię.
Uwielbiają gości - każdego muszą dokładnie obejrzeć i obniuchać. Nie ważne czy to stali bywalcy, czy jakiś fachowiec, który jest u nas pierwszy raz. Nie przeraża ich też kiedy tych gości nagle zrobi się kilkanaście i to w większości nowe twarze. Bardzo intrygują je też dzieci. Nie mamy własnych, ale jak przychodzą do mnie koleżanki ze swoimi rozbrykanymi synkami, to chłopcy szaleją, a moje koty dotrzymują im kroku. Nie przerażają ich gwałtowne i nieskoordynowane dziecięce ruchy.
Moje Maluchy są spokojne, ale bynajmniej nie leniwe. Kocurek wręcz coraz bardziej się rozkręca - wystarczy mu pokulać piłeczkę przez chwilę, a potem sam sobie biega tam i z powrotem po całym mieszkaniu. Nie jest to jednak aż takie szaleństwo jakie mam okazję obserwować u koleżanki, która ma trzy dachóweczki. Nie ten temperament.
Hodowcy często zachwalają Ragdolle jako koty "niskopodłogowe". Różnie to z tą niskopodłogowością bywa. Moje akurat pasują do tego opisu. Nie są zbyt skoczne - nie znaczy to, że nie lubią przebywać pod samym sufitem, ale muszę im to umożliwić. Na przykład nie wskakują z podłogi bezpośrednio na biurko - mój kocurek zupełnie nie potrafi, a koteczka spokojnie dałaby radę wskoczyć, ale woli posłużyć się krzesłem jako stopniem pośrednim. Ponieważ w kuchni nie mam takich stopni pośrednich, jeszcze żaden z moich Łobuziaków nie był na blacie kuchennym.
Bardzo spokojnie znoszą zabiegi typu czesanie, obcinanie pazurków, podawanie tabletek, a u weterynarza są grzeczniutkie jak aniołki.
Moje Maluchy to rodzeństwo z jednego miotu. Są typowymi przedstawicielami swojej rasy, a jednak są zupełnie różne z usposobienia. Ale to mogłabym opowiadać godzinami, jak chyba każda kocia mama.
Barfuje od: 12.12.13r
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Wiek: 35 Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 2660 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2014-03-10, 20:46
Moim zdaniem ta niskopodłogowość to mit opowiadany, by rasa lepiej się "sprzedała" - tak jak to, że nie odczuwają bólu.
Vivienne, zwróciłaś uwagę na rzecz, którą pominęłam - dzieci Aurelka jest wobec nich obojętna. Ale Tula uwielbia dzieci. Nawet gdy słyszy dziecko przez okno, zaraz jest na parapecie w poszukiwaniu berbecia. Jest bardzo zaniepokojona, gdy słyszy płacz dziecka - reaguje na to tak jak wtedy, gdy usłyszy płacz kota: chce pomóc.
Barfuje od: 12.12.13r
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Wiek: 35 Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 2660 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2014-03-10, 20:55
Każdy w jakimś stopniu, ale nie wszystkie tak totalnie laleczkowo. I nie podniesione przez każdego. Tula na początku pobytu u nas mojego męża nizbyt lubiła ku jego wielkiej rozpaczy. Nie zwisała więc u niego na rękach tak, jak u mnie. Ale mimo wszystko miał trudności, by ją np podnieść z podłogi - przelewała się mu przez ręce. Gdy ja biorę na ręce innego niż Ragdoll kota, to wydaje mi się sztywny. Teraz mam porównane - moje dziewuchy a Mefisto. Jak biorę na ręce jego, a którąś z dziewczyn - wydaje mi się, że to dwa zupełnie różne gatunki, wrażenie jest zupełnie inne.
Wydaje mi się, że to nie jest tak, że Ragdoll rozluźnia się brany na ręce. Ragdoll po prostu przez większość czasu jest rozluźniony
Zdecydowanie najzabawniej jest pozbierać Ragdolla z podłogi. Przelewa się zupełnie.
Na rękach już nie jest tak trudno utrzymać kota, bo można go sobie przerzucić przez ramię.
Mi się wszystkie koty podobają - a najbardziej dlatego, że każdy jest inny (nawet w ramach jednej rasy). Jedno mnie ciekawi - kiedyś czytałam, że niebieskie oczy daje ten sam gen, który zwiększa ryzyko głuchoty - to prawda czy kolejny mit na miarę "kot nie powinien jeść surowego mięsa, bo mu szkodzi"?
Co do "lania się" - mój rasowiec rasy europejskiej jak się rozluźni, to jak szmatka, ale jak się zepnie, to sprawia wrażenie, jakby z drewna był (sztywne to i twarde, bo sam mięsień poza fałdą brzuszną /pusta, ale wisi taka skóra/).
Barfuje od: 12.12.13r
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Wiek: 35 Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 2660 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2014-03-10, 22:54
Dotyczy to nie tyle kotów o niebieskich oczach, co białych kotów o niebieskich oczach. Wszystkie te rzeczy (białe futro, niebieskie oczy lub oko i głuchota spowodowana prawdopodobnie niedorozwojem kostek słuchowych) są uwarunkowane działaniem jednego genu.
Barfuje od: 12.12.13r
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Wiek: 35 Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 2660 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2014-03-10, 23:48
Też, choć oczywiście nie wszystkie białe koty są głuche. Ale pytanie było o niebieskie oczy doprecyzowując: również nie wszystkie białe koty z niebieskimi oczami są głuche. Te cechy mogą wywoływać różne kompleksy genów, również te niezwiązane z głuchotą.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum