Wiek: 40 Dołączyła: 05 Mar 2014 Posty: 17 Skąd: Zielona Góra
Wysłany: 2014-03-05, 14:42 Trzej Muszkieterowie i ich podwładni Slaw & Ulik
Dziń dybry :)
Nasza Człowieka trafiła tu dzisiaj przypadkiem i jak zaczęła czytać to już nie może przestać....oby wynikło z tego coś smakowitego....bo jak kroi kurczaka w kuchni albo inne smakowite mięsko i rzuca nam kawałki to wariujemy ze szczęścia...mogłaby rzucić go trochę więcej zamiast tych sucharów co to je mamy w misce każdego dnia.
A teraz niech trochę o nas opowie bo się zmęczyliśmy jedzeniem i zabawą i idziemy odpocząć.
Witajcie miłośnicy zwierząt! ;)
Na imię mam Ula i razem z moim lubym mamy trzy kociaki.
Jeden - Rudy Kot Fisiu - był już w domku mojego lubego jak z nimi zamieszkałam :) zabrany ze wsi gdzie zapewne by zaginął w akcji - w domu szalał i był rozpieszczany aż do momentu aż pojawia się Pinia!
Pinia pojawiła się przez przypadek gdy mój luby powiedział, że ktoś ma kotki do oddania i można by na nie zerknąć okiem....i tak zerknęłam, że przyjechałam z nią już do domu. Wtedy powiedziałam, że wystarczy już nam zwierzaków w domu a jeżeli jeszcze jeden się pojawi to już rasowy....bo przyznam, że marzył mi się ragdoll.....
No i w tzw. między czasie pewnego pięknego wieczora pod naszym tarasem coś straszebnie nam płakało....przestraszyłam się, że może coś się jakiemuś kotkowi stało (nasz Fisiek jest po samochodowych przejściach, dwóch operacjach i 3 miesiącach w gipsie) - więc zeszłam szybko na dół i to był "mój koniec" ;) Gdy otworzyłam drzwi moim oczom ukazał się malutki kociak, który jak by sekundę wcześniej uciekł z reklamy karmy Felix ;) dałam mu jeść ...wróciłam do domu....smutna marudząca pod nosem, że on taki biedny...że jak on sobie tam na ulicy poradzi...że będziemy go mieć na sumieniu....no i zabraliśmy go do domu! Fisiu - był obrażony na maxa...Pinia zajęła się małym jak matka i broniła go przed rudym - aktualnie młody ustawia w domu wszystkich powtarzam - WSZYSTKICH Ale jest najwspanialszym towarzyszem w domu, na tarasie , podczas kąpieli i gotowania :) Nie odstępuje mnie na krok :)
Z Barfem spotkałam się dziś po raz pierwszy, a że moje kociaki najwyraźniej są bardzo zainteresowane surowym mięsem - zawsze kiedy pojawia się ono w kuchni - i jedzą je bardzo chętnie - spróbuję zmienić ich dietę :)
Znalazłam tu mnóstwo niesamowitych i pomocnych informacji, które bardzo szybko rozwiały moje wątpliwości, które pojawiały się po przeczytaniu niektórych tematów.
Mam nadzieję, że uda nam się przestawić na nowy sposób żywienia - i wszyscy będą zadowoleni - i my i koty :)
Cieszę się, że wszyscy są tutaj tak chętni do pomocy - dzięki temu łatwiej będzie cokolwiek zmienić :)
[ Dodano: 2014-03-05, 15:13 ]
Felix :)
Całe stadko (takie fotki to tylko raz na miesiąc udaje się pstryknąć jak spędzam dłuższą chwilę w domu :P)
Pomogła: 18 razy Dołączyła: 29 Gru 2011 Posty: 3447
Wysłany: 2014-03-05, 17:51
Wprost genialna historia...Witajcie muszkieterowie
Marzenia nie zawsze sie spełniają, ale to nie znaczy, ze mamy przestać marzyc.
Miałabyś ragdolla z hodowli...a tak masz Felixa, który sam do Ciebie przyszedł po to abyś to właśnie Ty uratowałaś mu życie.
To jest największy dowód co dla Ciebie jest najważniejsze. Miał zagrożone życie, a Ty pośpieszyłaś z pomocą.
A rgdolla jeszcze kiedyś się dorobisz
Barfuje od: 12.12.13r
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Wiek: 35 Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 2660 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2014-03-05, 21:04
Bardzo fajnie, że tu do nas trafiłaś mówisz, że przypadkiem... a zdradzisz jakim to przypadkiem?
Na Ragdolla jeszcze przyjdzie czas... masz świetną hodowlę pod nosem. Zawsze możesz zapytać p. Eli czy możesz przyjść jej Ragi i Curle pomiziać. To bardzo sympatyczna kobieta, na pewno nie będzie robiła problemów miłośnikowi rasy w obcowaniu z nią
Wiek: 40 Dołączyła: 05 Mar 2014 Posty: 17 Skąd: Zielona Góra
Wysłany: 2014-03-05, 21:58
Ale cieplutkie powitanie super :)
Ines w sumie to dzięki Tobie tu jestem trafiłam na LoveLorieni na Facebooku i zobaczyłam info odnośnie BARFa :) nie miałam pojęcia o istnieniu takiego karmienia :) zależy mi na zdrowiu moich kociaków wiec na pewno będę starała się powoli wchodzic w ten świat :)
Sandra masz absolutną rację ;) Feluś to moje oczko w głowie chociaż muszę przyznać że uwielbiam wszystkie trzy futrzaczki :)
Barfuje od: 12.12.13r
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Wiek: 35 Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 2660 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2014-03-05, 22:00
Jakoś tak instynktownie czułam, że jam temu winna bardzo się cieszę, że moja marna egzystencja kolejnym kotom wyjdzie na zdrowie. Tym goręcej Cię witam
Pomogła: 18 razy Dołączyła: 29 Gru 2011 Posty: 3447
Wysłany: 2014-03-05, 22:19
Wpędza Cie w koszty..masz wodę na licznik ?
A może masz ryczałt i on o tym wie
Jak zacznie barfowa to zuzycie wody sie zmniejszy i wyjdziesz na swoje.
To zagadka dla Ciebie.. Zgadnij albo zapytaj, a dlaczego ?
Wiek: 40 Dołączyła: 05 Mar 2014 Posty: 17 Skąd: Zielona Góra
Wysłany: 2014-03-06, 11:54
Aż tak źle nie jest :D zwykle po chwili zakręcamy wodę i Feluś zajmuje się dokładnym zlizaniem każdej kropli z wanny :P
Co do zużycia wody - jeżeli dobrze pamiętam to co wczoraj udało mi się wyczytać - to większą część zapotrzebowania na wodę kociaki przy BARFie dostaną z jedzonkiem :) i nie powinny wtedy odczuwać takiego pragnienia :)
Ale na pewno jeszcze niektóre tematy przeczytam kilka razy aby dobrze poznać całą istotę naturalnego karmienia :)
Pomogła: 18 razy Dołączyła: 29 Gru 2011 Posty: 3447
Wysłany: 2014-03-06, 12:08
Szóstka z plusem +
Wprowadzając BARF bardzo mnie zadziwiało jak szybko koty przestały mnie molestować o odkręcanie kranu...
Także uwielbiały kapiącą wodę do wanny lub umywalki.
Cos jest takiego w kociej naturze, że lubi łapać płynący strumyczek.
Wiek: 40 Dołączyła: 05 Mar 2014 Posty: 17 Skąd: Zielona Góra
Wysłany: 2014-03-06, 12:32
Ohhh szóstka! :D czuję się zmotywowana do dalszej lektury
Ahhhh widzę, że nie tylko moje koty krzyczą o kran...inne tez tak robią/robiły :D
Jak już przyzwyczaję do mięska to zafunduje im fontannę :) do picia i do zabawy :)
tymczasem idzie wiosna i czeka nas inny koci wydatek - pora zabezpieczyć cały taras żeby kociaki mogły szaleć na słonku wśród zieleni :) bo odkąd Fisiek nam poszedł na nocne łowy i wrócił rano z przetrąconą przez samochód prawie na miazgę łapką - nie wypuszczamy ich ....chyba, że na smycz i mały spacerek po tarasie
Fisiek kochał biegać po tarasie i okolicach i obserwować co się dzieje...teraz jedynie z okna może to robić....
Pomogła: 18 razy Dołączyła: 29 Gru 2011 Posty: 3447
Wysłany: 2014-03-06, 12:57
Wszystko na temat zabezpieczeń znajdziesz tutaj;
Siatki, woliery, kotoodporne ogrodzenia posesji i może wykorzystasz. Jest to niezbędny wydatek.
Ważniejszy od pozostałych gadżetów kocich, bo tutaj chodzi o ich bezpieczeństwo o czym sama piszesz.
Wiek: 40 Dołączyła: 05 Mar 2014 Posty: 17 Skąd: Zielona Góra
Wysłany: 2014-03-06, 13:12
Dziękuje pięknie! Tam jeszcze nie dotarłam
Oj wiem o tym już aż za dobrze.... Rudy ma za soba dwie operacje, 3 miesiące w gipsie plus kopę drutów na których odbudowały się kości...a podczas posiadania gipsu - z racji że jest akurat z tych kotów które zwinnie i szybko sobie gips ściągają - każda noc spędzał z nami w sypialni, w kontenerku - z reakcją na każde miałknięcie czy ruch i sprawdzeniem czy czasem nie chce do kuwety albo pić....z codziennym wożeniem go do mamy, żeby cały dzien miała go na oku gdy śmiga po domu i wieczornym zabieraniem do naszego domu żeby nie poczuł się opuszczony. Weterynarz, który proponował dłuższą opiekę nad kotem w klinice - ze strachu,że przy takim agencie jeden skok i znów będzie trzeba operować.... do dziś nie może wyjść z podziwu, że przez te 3 miesiące kotałkowi nic się nie uszkodziło, nie stało i wszystko ładnie się zrosło :)
Jedyna pozostałość po problemach z łapka jest taka, że jak Fisiu chce wyjść...albo żeby zwrócic na siebie uwagę....udaje cfaniak że kuleje i wtedy robi te swoje słodkie oczka...podnosi łapkę do góry i już widać, że symuluje bo wystarczy powiedzieć, żeby przestał i już ucieka i fika normalnie
Pomogła: 18 razy Dołączyła: 29 Gru 2011 Posty: 3447
Wysłany: 2014-03-06, 15:37
Z tym udawaniem to i ja mam jednego ancymonka, który przeszedł pełną diagnostyke ortopedyczną. NIC nie wykazała
I dobrze, ale paręset złotych kosztowała mnie ta wiedza i również ta, że mój Pinto to symulant.
Gdy chce uniknąć "kary" choćby podniesionego głosu natychmiast dostaje kulawizny łapek tylnych
Barfuje od: 03.11.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 3 razy Dołączyła: 03 Sie 2012 Posty: 663 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2014-03-06, 19:18
A więc i koty potrafią perfidnie symulować??? Nie wiedziałam tego. Znajomego pies podczas leczenia złamanej łapki był traktowany przed domowników ulgowo, bo biedny cierpi. Już po wszystkim gdy wrócono do niewygodnych dla niego komend udawał, że kuleje
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum