Dobry wieczór :)
Długo nas tu nie było . Rysiek ma się całkiem nieźle- powiedziałabym wręcz, że świetnie (obym w złą godzinę tego nie powiedziała... ) . Otóż sikanie ok -czasem tylko go dopajam jeśli uznam, że jednak mało sikał . Ostatnio zaczęłam się zastanawiać, czy nie zbankrutuję na żwirku .
Zaczęłam wprowadzać surowe mięso i prowizoryczne mieszanki. Prowizoryczne bo Shanna55 podpowiedziała mi taki podstawowy przepis - nie posiadałam jeszcze innych suplementów oprócz żółtka. Chodzi o to, żeby mój chrupkowy kot zaczął jeść mięso. Chrupek nie dostał już WOGÓLE . Ale muszę mu jeszcze mieszać (te dobre) puszki z mieszankami. No więc - JE :) . Początkowo była to odrobina surowego dodana do puszki. Teraz jesteśmy na etapie - uwaga uwaga- więcej mięska mniej puszki :) . Uważam to za nasz wspólny sukces . Oczywiście mamy wzloty i upadki- raz miska jest puściutka i wylizana, a raz strajk i niejedzenie. Ale takie krótkotrwałe. Idę jednak w zaparte i nie ustępuję.
Kolejny plus surowego mięsa (bo Barfem to to jeszcze w naszym przypadku nie można nazwać) . Mała i ciemna qpa. Najpierw myślałam, że coś się dzieje z Rychem ale mądra osoba z Forum napisała mi, że to normalne :)
Barfuje od: 08.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 22 razy Dołączyła: 07 Sie 2012 Posty: 5339
Wysłany: 2014-02-18, 20:43
juana
Super dobrze czytać dobre wiadomości. Z mojej strony zachęcam Cię jednak do zaopatrzenia się w potrzebne suplementy i spróbowania barfa z prawdziwego zdarzenia. Zbyt długie podawanie czystego mięsa bez suplementów też nie jest korzystne dla kota Pomyśl nad tym
Suplementy dojechały :) . Na razie kończymy poprzednie mieszanki- oprócz mięsa (indyk, kurak, wołowina) dodawałam serca i wątróbkę. No i samo mięso nie jest chude- wybierałam tłuste (np udka ze skórą). Więc jak tylko zakupię mięcho znowu się do Ciebie zwrócę (informatyk na razie nie dotarł, żeby mi zobaczyć ten program od kalkulatora) .
[ Dodano: 2014-03-01, 13:09 ]
No więc zrobiłam kilka dni temu pierwszą normalną mieszankę BARFową . Przepis zrobiła mi Shana - dziękuję . Pierwsze podejście: wąch i wymarsz z podniesionym sztandarem, drugie podejście za jakiś czas (jeszcze do tej samej miski) : polizanie i znowu strajk. Kolejne kilka dni zjadanie po odrobinie, a dzisiaj jest tak, że raz nie zje wszystkiego a raz wyliże do czysta . Co prawda dodaję mu jeszcze po małej łyżeczce dobrej puszki ale to tylko dla smaku . Uważam taki postęp (biorąc pod uwagę fakt, że surowiznę je od 2 miesięcy) za nasz wspólny sukces. Nie powiem było bardzo ciężko- czasami miałam ochotę zrezygnować jak widziałam, że przez kilka dni prawie nic nie jadł. A jeszcze jak się czasem nasłuchałam.... - a to, że BARF szkodzi (bo to nie jest się w stanie zrobić prawidłowo zbilansowanego pożywienia; a to, że surowe mięso ma pełno zarazków i bakterii; itd. ) . Najczęściej jest tak, że tylko kręcą głowami z politowaniem jak opowiadam o tej diecie i co musiałam kupić, żeby Rychu przeszedł na pełnowartościowy BARF. Generalnie otoczenie uważa mnie za lekko zwichrowaną kociarę. Ale jeśli mam być szczera- wisi mi to kalafiorem (przepraszam jeśli się źle wyraziłam ) .
Barfuje od: 17.02.2013
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 20 razy Dołączyła: 21 Sty 2013 Posty: 3009 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-03-01, 20:40
juana napisał/a:
Generalnie otoczenie uważa mnie za lekko zwichrowaną kociarę. Ale jeśli mam być szczera- wisi mi to kalafiorem (przepraszam jeśli się źle wyraziłam ) .
Witaj w klubie lekko albo bardzo zwichrowanych na punkcie swoich zwierząt. I mnie (pewnie innym też) również wisi kalafiorem to co powiedzą inni Tak trzymać. To nasze będzie na wierzchy nie ich.
_________________ „Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.”
George Bernard Shaw
Już nawet od osób, które mają koty słyszałam dziwne- wręcz szokujące dla mnie opinie. Byłyby gotowe wyrzucić z domu kota jeśli np. zaszłyby w ciążę. A to tylko przykład. I tu przytoczę krótką historię: W zeszłym roku latem po pracy stałam na przystanku autobusów miejskich i czekałam na swój. Do tego samego wsiadła tez pani na oko ok 50lat z kilkuletnim chłopcem. I akurat usiedli za mną. A jeśli siedzi się blisko osób rozmawiających - czy się chce czy nie- rozmowę się słyszy. W pewnym momencie pani do chłopca: -.... ale zadrapania kotów są najgorsze. Chłopiec : - a dlaczego zadrapania kotów są najgorsze? - Bo koty przenoszą zarazę!
Myślałam, że się uduszę. Zatkało mnie ... Ktoś mi potem powiedział, że mogłam się odwrócić i powiedzieć, że ludzie przenoszą głupotę
Od tej pory mój kot został "zarazą" - i tak tez na niego wołam
Barfuje od: 17.02.2013
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 20 razy Dołączyła: 21 Sty 2013 Posty: 3009 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-03-02, 14:55
juana napisał/a:
Byłyby gotowe wyrzucić z domu kota jeśli np. zaszłyby w ciążę.
TO jest nieodpowiedzialne zachowanie. Taka osoba nie powinna mieć dziecka, bo jest niedojrzała psychicznie (jej się tylko wydaje, że jest). Znam (na razie) dwa przypadki, gdzie jeden kot wrócił z adopcji do stowarzyszenia po 6 latach, drugi po 10.
Ludzie, biorą zwierzę do domu, powinni NA PRAWDĘ dobrze przemyśleć wszystkie za i przeciw. Jeśli postało w głowie, że w razie ciąży wyrzuci zwierzę, to jak ona się by czuła, gdyby mieszkała gdzieś, do kogoś się przyzwyczaiła, przywiązała -v a tu nagle walizy za drzwi i sru... won
Wiem, zdarzają się sytuacje od nas niezależne, ale ZAWSZE można znaleźć takiemu zwierzęciu nowego domu. Ciąża trwa 9 miesięcy, myślę, że w tym czasie można to zrobić (dla chcącego nic trudnego).
juana napisał/a:
W pewnym momencie pani do chłopca: -.... ale zadrapania kotów są najgorsze. Chłopiec : - a dlaczego zadrapania kotów są najgorsze? - Bo koty przenoszą zarazę!
Myślałam, że się uduszę. Zatkało mnie ... Ktoś mi potem powiedział, że mogłam się odwrócić i powiedzieć, że ludzie przenoszą głupotę
Ja już nie mam oporów i bym się odwróciła i wtrąciła się do rozmowy.
_________________ „Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.”
George Bernard Shaw
To już rok od ostatniego wpisu... Chciałam zameldować, że Rychu to okaz zdrowia :) ! Barfer pełnym pyszczydłem :D . Je jak mu akurat popadnie- raz coś zostawi, raz miska pusta . Jeszcze raz dziękuję WSZYSTKIM za pomoc :) ! . Niewiele ponad rok temu Ryś umierał mi na rękach. Wiele osób- w tym weterynarzy postawiło na nim krzyżyk. Że nie wspomnę, że przez jednego z nich sama prawie do tego doprowadziłam.
Jeszcze raz DZIĘKUJĘ
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum