Barfuje od: marzec 2012
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 21 Kwi 2012 Posty: 14 Skąd: spod Wrocławia
Wysłany: 2013-01-23, 21:26 Problemy z uszami, świerzb, zapalenia, inne
Witam.
Nie znalazłam podobnego problemu,wiec pozwoliłam sobie załozyć nowy temat.
Otóż jeden z moich kotów (lat 3)est wyjątkowym opornikiem ,jesli chodzi o wdrażanie BARF.
Po niespelna roku jestesmy na etapie 2: czyli mieszanka surówych mięs ( wół,indykpierś,serce i jego ulubiona watroba - w zasadzie to tylko na nia czeka) i suplementy podstawowe: wapn ,tauryna algi,drodze,olej z lososia ,wit.E ,do pycha. Mięsa zjada czasem 1/2 czasem 1/3 z porcji na dziennej. Dopełniam go Etoshą (to byl kot chrupkowy!).
Od jakiegos czasu wygryzl na karku między łopatkami dziurę wielkości 5 zl.Wet stwierdzil alergie pokarmowa (posiew z dziury wykluczył grzybice)i zalecil przejsc na hypoalergiczna karmę ,podal steryd,przeciwzapalne,i szampon do przemywania tej dziury krwawiacej. Poczatkowo tuz po sterydzie jakby była poprawa ,ale pozniej Happ chodził w kołnierzu,bo cały czas rozrapywał dziure do krwi.Przesledziłam wątki dot.alergii i odstawiłam hypoalergiczna karme , wprowadzilam ponownie 2 etap BARF w jego zywieniu i dodatkowo zaczełam podawac 5 ml oleju z łosia,drozdze,wit,e,spiruline,algi i tauryne. Wydaje sie ,ze pomogło,wiec teraz ograniczyłam olej do 1,5 ml .Dziura zarosła został łysy placek ,ale juz nie krwawiacy, dla odmiany zaczeły mu łysiec uszy.
Czy cos z suplemetów mogłam przedawkowac czy może te lysiejące uszy są objawem czego innego...Proszę o porade doswiadczonych BArfistów. Obszar przełysień, pomimo zmniejszenia dawki oleju,stopniowo jednak wydaje sie zwiekszac - czyli postępuje.
Co jest nie tak?
Pozdrawiam
Ostatnio zmieniony przez dagnes 2014-01-23, 21:50, w całości zmieniany 2 razy
Pomogła: 18 razy Dołączyła: 29 Gru 2011 Posty: 3447
Wysłany: 2013-01-24, 11:09
Przepraszam za te pytania, ale tak się nasunęły po przeczytaniu Twego postu.
Jak często podajesz mu wątrobę i w jakich ilościach ?
Jaka to jest wątroba ?
Pomogła: 18 razy Dołączyła: 29 Gru 2011 Posty: 3447
Wysłany: 2013-01-25, 00:10
Miejmy nadzieję, że to nie świerzb bo jest bardzo zakaźny.
Zwykle pierwszym objawem świerzbu jest częste drapanie się kota po uszach oraz wstrząsanie łebkiem, skóra bardzo swędzi. Kot zaczyna kłaść uszy po sobie i można w nich dostrzec czarno-brązowe małe paproszki, które wyglądają jak fusy z kawy.
Barfuje od: marzec 2012
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 21 Kwi 2012 Posty: 14 Skąd: spod Wrocławia
Wysłany: 2013-01-25, 19:23
od przeszlo 2 miesiecy dostaje watrobę wieprzowa - (zmieniam tak srednio co 2 miesiace na wołową- drobiowych nie podaję) ilosc zgodnie z kalkulatorem - w mieszance mięs. Ale cwaniak i tak je to co chce- bywa ze cos tam dziubnie ,ale watrobę zjada pierwsza i w całosci -dziennie tak około 3-4 g i czasem tylko do niej się ogranicza. Zeby go nie glodzic, daję mu chrupy Etoshę. Do mieszanki mięs nie daje tluszczu,np smalcu gęsiego ,bo wtedy to nic nie zje... może to niedobór kwasu arachidonowego?
Co do swierzba to uszy są czyste ,bez wydzieliny, a i nie zauwazylam zeby sie po nich drapał...częsciej drapie ten łysy placek(pozostałosc po ranie)miedzy lopatkami ,co usiłuje zarastac sierscia..
Barfuje od: 4 lat
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 1 raz Dołączyła: 11 Lip 2012 Posty: 189
Wysłany: 2013-01-26, 00:59
Ja mimo wszystko zastanawiałabym się nad świerzbem (ale nie usznym Otodectes cynotis, tylko drążącym Sarcoptes scabiei). W zeskrobinie dziada znaleźć ciężko, bardzo ciężko, szacuje się, że tylko 20-25% przypadków zarażenia wychodzi w zeskrobinach, wiem, bo ja kilka miesięcy szukałam... i do tej pory u psów nie znalazłam, mimo, że objawy pasowały jak ulał i leczenie (na podstawie objawów tylko) okazało się być w 100% trafione... u siebie dopiero znalazłam, po tym jak się zaraziłam od psa (Sarcoptes scabiei var. canis nie kończy wprawdzie cyklu rozwojowego u człowieka, ale mogę potwierdzić, że w rzadkich sytuacjach człowieka również zaraża i powoduje upiorne swędzenie przez kilka tygodni, z tym, że nie drąży tuneli w naskórku jak świerzbowiec ludzki, także łatwiej go znaleźć, u mnie wystarczyła taśma samoprzylepna i "plastrowanie" podejrzanych miejsc) - w każdym razie dobrym testem czy mamy do czynienia ze świerzbowcem czy nie, jest podanie zwierzęciu np. prep. Advocate spot-on. W razie czego służę obszerniejszym info w kwestii naszego przypadku na PW.
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 1 raz Dołączyła: 21 Wrz 2011 Posty: 796 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-01-26, 10:38
Skoro to jest jeden z kotów, i pozostałe nie maja objawów, to świerzb chyba jest mało prawdopodobny?
Ja miałam doświadczenia tylko z usznym, po złapaniu, po ok 10 dniach już miało cale stado.
Barfuje od: 08/2008
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 16 razy Dołączyła: 15 Wrz 2011 Posty: 1721 Skąd: Łódź
Wysłany: 2013-02-04, 20:09
Temat chwilowo zapomniany a ja wracam i czytam .
Czasem pasożyty skórne jednego kota sobie wybierają, takiego którego smak i zapach są bardziej apetyczne :). Zgodzę się jednak z Kazią, że w tym przypadku pasożyty są mało realne ze względu na brak świądu.
Ze skromnego opisu, który bibio podała ciężko jest jednoznacznie stwierdzić, co może być powodem wyłysień na brzegach małżowin usznych. Nie znam historii kota aby móc podpowiedzieć jakiś kierunek jeśli chodzi o diagnostykę. To może być zarówno alergia na tle pokarmowym, jak i nietolerancja jakiegoś leku bądź szczepionki, które otrzymał kot niedawno lub nawet spory czas temu. Także rozsądne wydaje się wzięcie pod uwagę schorzeń autoimmunologicznych dających podobne objawy, jak i specyficznych chorób genetycznych.
Na dobry początek pobrałabym zeskrobinę ze zmienionych miejsc i dała do oceny rozsądnemu dermatologowi, który przyjrzy się temu pod mikroskopem na wszelkie możliwe sposoby.
A swoją drogą bibio, mogłabyś wrzucić zdjęcia tych uszu z bliska?
Barfuje od: 03.11.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 3 razy Dołączyła: 03 Sie 2012 Posty: 663 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2013-11-02, 19:49 Krwiak w uchu kota
Czy ktoś z Was ma doświadczenie w leczeniu krwiaka w kocim uchu, na wewnętrznej stronie małżowiny? Pojawił się znienacka kilka dni temu, od 3 dni według zaleceń weterynarza podajemy Aescin w tabletkach, jednak krwiak zamiast się stabilizować - powiększa się. Kot w tej chwili ma klapnięte uszko, nie podnosi go, jest drażliwy na dotyk ucha i okolic, prześwit do kanału jest zmniejszony, trzepie głową i trzyma głowę lekko przechyloną na stronę chorego ucha.
Weterynarz nie chciał od razu ściągać krwiaka, bo niesie to ryzyko zakażenia tego miejsca. Z powodzeniem stosował Aescin u psa, jednak ponieważ krwiak u kotów występuje o wiele rzadziej i on się z tym nie spotkał, nie wie, jak będzie.
Jeśli do poniedziałku nadal się będzie pogarszać, będzie zabieg.
Czy są jakieś okłady ziołowe, inne sposoby na zmniejszenie obrzęku, aby kota uchronić przed zabiegiem?
Edit: Przed chwilą otrzymałam sms od weterynarza, że w środę będzie zabieg. Chodzi o to, żeby krwawiące naczynie zamknęło się, bo nie operuje się świeżych krwiaków usznych.
W takim razie moje pytanie w tym wątku powinno brzmieć: jak przyspieszyć zamknięcie się naczynka, aby ucho nie puchło nadal lub jak doprowadzić do wchłonięcia krwiaka, aby uniknąć operacji.
Barfuje od: 08/2008
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 16 razy Dołączyła: 15 Wrz 2011 Posty: 1721 Skąd: Łódź
Wysłany: 2013-11-03, 08:53
Komanko, przede wszystkim należy się zastanowić, co może być przyczyną krwiaka. Najczęściej jest to uraz i zapalenia ucha. Z tego, co opisujesz krwiak jest sporawych rozmiarów, ze zdjęć widzę, że ucho jest bardzo opuchnięte . Mam nadzieję, że lekarz włączył leki przeciwzapalne aby uwolnić kota od bólu i złagodzić obrzęk. Maść Aescin nic nie da, kot jeszcze może się nią zatruć. Zabieg - zdecydowanie tak, bo nie jest to jakiś tam mały krwiaczek, który wchłonie się sam. Przed zabiegiem kot nie powinien dostawać żadnych leków rozrzedzających krew. Być może wcale nie będzie konieczne głębokie znieczulenie, ale tutaj już powinien wypowiedzieć się weterynarz, bo on lepiej zna sytuację. Poproś weta aby podczas zabiegu pobrał wydzielinę z ucha do badania w kierunku pasożytów, grzybów i bakterii. Krwiaki bowiem mogą pojawiać się często wtórnie do infekcji grzybiczej i bakteryjnej oraz inwazji pasożytniczej.
Barfuje od: 03.11.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 3 razy Dołączyła: 03 Sie 2012 Posty: 663 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2013-11-03, 09:25
Sihayo, Aescin podajemy w tabletkach, według lekarza lepiej działa niż maść. Uszy są regularnie przeglądane i nigdy nie było żadnej infekcji uszu. Mamy podejrzenie, że krwiak mógł być spowodowany zabawą kota z naszą jamniczką, która czasem w napadzie chęci do zabawy lekko tarmosi kocurka i niechcący mogła uszkodzić jakieś naczynko.
Nie podajemy innych leków, szczerze mówiąc, weterynarz i jego personel byli zaskoczeni krwiakiem u kota, bo to zdarza się bardzo rzadko.
Czy pisząc o pobraniu wydzieliny, masz na myśli zawartość krwiaka czy wydzieliny ucha naturalnie zalegającej w załomach małżowiny?
Barfuje od: 08/2008
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 16 razy Dołączyła: 15 Wrz 2011 Posty: 1721 Skąd: Łódź
Wysłany: 2013-11-03, 12:59
Okay, czyli Aescin w tabletkach, należy dawkować z dużym wyczuciem, bo niestety może uszkadzać nerki. I nic a nic wet nie podał kotu w trakcie wizyty, żadnego sterydu?
Badanie wydzieliny, jeśli w trackie dokonywania punkcji krwiaka, wet zobaczy, że nie wygląda ona za ciekawie, to warto zrobić wymaz i zbadać go dla świętego spokoju. Choć, z tego co piszesz krwiak jest raczej powodem urazu. Miejmy zatem nadzieję, że tak właśnie jest i kot szybko z tego wyjdzie. Trzymam kciuki.
Barfuje od: 03.11.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 3 razy Dołączyła: 03 Sie 2012 Posty: 663 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2013-11-03, 17:35
Nic więcej nie podano w trakcie wizyty. Na załączonym przeze mnie zdjęciu (zrobionym 3 dni po wizycie) krwiak jest znacznie większy niż widział pierwotnie weterynarz. Wczoraj mąż wysłał wetowi maila ze zdjęciem i ustalono, że środa jest dniem przewidzianym na zabieg.
Za to dziś krwiak jest ogromny, obejmuje prawie całą małżowinę uszną. Jutro idziemy znów do weta, żeby zobaczył i podjął decyzję, czy coś zmieniamy/przyspieszamy. Siedzę jak na szpilkach...
Barfuje od: 08/2008
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 16 razy Dołączyła: 15 Wrz 2011 Posty: 1721 Skąd: Łódź
Wysłany: 2013-11-03, 17:46
Komanko, nie czekałabym do jutra z podaniem leków, które uwolnią kota od bólu. Jak ucho ciągle puchnie to jest gorzej. Może zadzwoń do jakiegoś weta dziś dyżurującego. Chcesz to ja Ci zaraz puszczę telefon do koleżanki, która podpowie Ci do kogo warto się dziś zgłaszać. A może dziewczyny z Wrocławia będą wiedziały gdzie dzisiaj szukać dobrego weta. Może wizyta domowa?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum