Ciekawi mnie, jak to jest z tymi kośćmi. Na klinikach niestety regularnie mamy pacjentów, którzy "zatkali się" kostkami z obiadu, a niestety zdarzają się też poważniejsze przypadki - jak perforacja jelit. Oczywiście najczęstszymi sprawcami są gotowane/pieczone kości drobiowe, ale zawsze tak jest.
Jak to jest u Was? Czy Wasze koty dostają do gryzienia całe surowe kości? Jakie? Czy zdarzały się po nich jakieś żołądkowo-jelitowe sensacje?
Mój kot kości dostaje zmielone w mieszance, w całości tylko chrząstki i ewentualnie główki kości długich. Raz dałam mu (w swej naiwności - do wylizania ) solidną kość udową kurczaka. Po pięciu minutach został z niej smętny odłamek i resztki szpiku rozsmarowane na parapecie... Kot poradził sobie świetnie i nic mu nie było, ale nawet łamiąc taką kość w rękach wyczuć można, że brzegi złamania są twarde i ostre. To właśnie mnie nie pokoi.
Ostatnio zmieniony przez dagnes 2014-09-04, 15:28, w całości zmieniany 1 raz
Barfuje od: zawsze
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 8 razy Wiek: 40 Dołączyła: 15 Wrz 2011 Posty: 713 Skąd: Libiąż
Wysłany: 2011-11-24, 16:57
Dobrze zauważyłaś, kości gotowane są przyczyną problemów, takie kości twardnieją podczas obróbki rozszczepiając się później na ostre kawałki.
No i nie są trawione w znacznym stopniu.
Kwasy żołądkowe drapieżnika są w stanie strawić surowe kości bez szkody dla organizmu, spokojnie można podawać większe kości do ogryzania.
Prywatnie daję całe skrzydła z kurczaka mojemu psu, czasami znajdzie "suszkę" czyli resztki, które fretki wyrzuciły z klatek (na ogół to kostki, resztki szyjek, czasem kawałki kości udowej), fretki dostają porąbane uda, skrzydła i porcje rosołowe, w kupach można wyczuć kawalątki kostek, ale nie groźne dla zjadacza.
_________________ Jeśli nie masz po co żyć, żyj na złość innym
Barfuje od: 3 lata
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 18 razy Dołączyła: 15 Wrz 2011 Posty: 887 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2011-11-24, 18:38
Wlasnie, to kosci gotowane sa przyczyna takich ekscesow jak opisalas. Ja nigdy nie miele kosci, poniewaz moj Lucek uwielbia zuc i gryzc i nie odebralabym mu tej radosci. Dostaje regularnie cale skrzydla, uda i szyje, oczywisicie wliczone sa w mieszanke- a takze czasami jako dodatek kregoslupy (odlamuje wyrostki kostne), a nawet mniejsze kosci wolowe z resztkami miesa.
A co do trawienia to po kosciach lucek nigdy nie mial problemow i kupa jest wzorowa, a nawet bardziej zbita.
A własnie jak to jest z tymi kośćmi ze skrzydla? Mozna dawac cale skrzydlo ? Moja mała ZIma dostala ostatnio Ale pozwolilam jej tylko miecho i skore zjesc (zabawy i tak miala ,ze hej) ale tam jest w środramieniu albo w ramieniu taka cienka kostka i boje sie zeby mała sobie czegos nią nie zrobiłą. Jak dodaje skrzydla do mieszanki to miele dlatego.
_________________ Tysiące lat temu czczono koty jako bogów. One nigdy o tym nie zapomniały.
Barfuje od: zawsze
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 8 razy Wiek: 40 Dołączyła: 15 Wrz 2011 Posty: 713 Skąd: Libiąż
Wysłany: 2011-11-24, 20:06
Ja zaczynam od potłuczonych szyjek z kurczaka, obserwuję czy dany osobnik chętnie zabiera się za gryzienie takich kostek, jeżeli jest dobrze to systematycznie wprowadzam nowe kawałki, szyjki zamiast tłuc, kroję w plastry (wtedy ogryzają jak jabłko, na około ) w końcu dostają większe kawałki, pokrojoną porcję rosołową i skrzydła (najczęściej przerąbane na 2-3 kawałki, fretki nie lubią objadać ze zbyt dużego kawałka)
Psa uczyłam podobnie, najpierw mniejsze kawałki szyjki czy porcji, później szyjka krojona - przerąbana na 2 części, w końcu cała, skrzydła kroiłam na 3 części, teraz dostaje całe i młóci je sama bez mojej pomocy.
Tylko z większymi kawałkami mamy problem, widocznie za dużo szczęścia na raz i lepiej je schować, żeby ktoś nie zobaczył
_________________ Jeśli nie masz po co żyć, żyj na złość innym
Barfuje od: 3 lata
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 18 razy Dołączyła: 15 Wrz 2011 Posty: 887 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2011-11-24, 20:20
leniwiec napisał/a:
Poradzi sobie kot z kurzą szyją? Że skrzydełka schrupie tą swoją malutką różową mordką - to wierzę. Ale kręgosłup? Zmiażdży i połknie całe kręgi?
Moj lucyfer z kurza szyja najszybciej sobie radzi :) Kregoslup kaczy lub kurzy najpierw odziera z miesa, a nastepnie zgryza kregi. Zwykle dziele kregoslup na 3-4 mniejsze kawalki.
Jak pierwszy raz dalam mu skrzydlo to popatrzyl na mnie dziwnie i nie wiedzial co z nim zrobic.Aby go zachecic zrobilam paste z drozdzy i wysmarowalam skrzydelko ta pasta, a ze bardzo lubi drozdze od razu zaczal zlizywac. Wyszlam na chwile do sklepu, a jak wrocilam to juz sladu po skrzydelku nie bylo :) Z czasem coraz bardziej.doskonalil technike i coraz szybciej mu szlo, a teraz od razu wie jak zaczac aby bylo wygodnie.
Pomysl z malymi kawalkami na poczatku jest jak najbardziej wskazany :)
A co to znaczy potłuczonych? Znaczy takich na miazgę? Pytam, bo moja gwiazda zupełnie nie rozumie po co ja jej daję jedzenie z kością i pewnie myśli, że jestem głupia lub leniwa, że nie chciało mi się odkroić tej kości. Rzuciłam jej tak parę razy jakiś kawałek skrzydła w nadziei, że będzie wiedziała co z tym zrobić, ale nie wie. I ten wzrok...
_________________ Mam kota na gorącym dachu mojej głowy...
Barfuje od: zawsze
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 8 razy Wiek: 40 Dołączyła: 15 Wrz 2011 Posty: 713 Skąd: Libiąż
Wysłany: 2011-11-24, 21:07
hipotezo, nie na miazgę, tłukę byle jak, ale by zachować większe i mniejsze kawałki kości, czasami jak się uda (ale trzeba mieć do tego rękę) kroję porcję na pół, na długość, takie "ściepki" bardzo lubią moje fretki.
Spróbuj Twojej gadzinie dać krążki szyjki, skrzydła na początek mogą zniechęcić, szyjka jest ciekawsza ;)
_________________ Jeśli nie masz po co żyć, żyj na złość innym
Spróbuję z krążkiem zatem, tylko zastanawiam się jeszcze czy pokusić się o kurzęcą szyjkę czy użyć kaczej, którą na wszelki wypadek zamroziłam jakiś czas temu. Pomyślę i opowiem o wynikach po przeprowadzeniu eksperymentu
_________________ Mam kota na gorącym dachu mojej głowy...
Udział BARFa: 50-75%
Dołączyła: 21 Wrz 2011 Posty: 114
Wysłany: 2011-11-26, 20:40
leniwiec napisał/a:
Poradzi sobie kot z kurzą szyją? Że skrzydełka schrupie tą swoją malutką różową mordką - to wierzę. Ale kręgosłup? Zmiażdży i połknie całe kręgi?
Yes .
I jeszcze możesz zobaczyć bestię w swoim "pluszowym i różowym" koteczku.
Mój Goran, łagodność chodząca. Zawsze uważałam, że nie jest w stanie zjeść nic tak twardego i sporego jak szyjka z kuraka. No... to się zdziwiłam.
Warkoty, charkoty, wywracanie gałami i GRYZIENIE Z SZARPANIEM jak prawdziwy lion.
Poćwiartował, pożarł i... nie wyrzygał, nie zatkał się, sraki nie dostał. I żyje :).
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum