aśka
Barfuje od: roku Pomogła: 1 raz Dołączyła: 21 Wrz 2011 Posty: 178 Skąd: śląskie
Wysłany: 2013-03-06, 17:57
Dagnes dopiero zerkam na te cholesterolowe publikacje i powiem że zaraz się lepiej czuję. Od dawna myślałam,że to faktycznie bujda, a co drugi znajomy ma wysoki cholesterol i wcina jakieś paskudztwa uszkadzające wątrobę. Na szczęście nigdy nie posłuchałam mojego lekarza rodzinnego który co rusz wręczał mi receptę z nowym cudownym specyfikiem na mój cholesterol który waha się na poziomie 200-220.Moi dziadkowie objadali się smalcem wieprzowym (wtedy cholesterolu nie badali) i żadne z nich na choroby krążenia nie chorowało.Zamiast kolejnej durnej zdrowej margaryny wolę od czasu do czasu posmarować chlebek świeżym masełkiem,zjeść rybkę czy zupę czosnkową.Pozdrawiam wszystkich cholesterolowców sklasyfikowanych jako przyszłych pacjentów zagrożonych udarem.
Barfuje od: 12/2010
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 5 razy Wiek: 60 Dołączyła: 21 Wrz 2011 Posty: 1069 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-03-06, 19:41
To ja mam jednak super lekarza... przy 243 właśnie powiedział mi, że przyjdzie wiosna i świeże warzywka i wszystko wróci do normy. Nie przyznałam mu się, że wcale nie przejmuję się wyższym cholesterolem...
Barfuje od: 2008
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 23 razy Dołączyła: 13 Wrz 2011 Posty: 4844
Wysłany: 2013-03-06, 21:41
Nie tak dawno temu (przed 20 laty) norma cholesterolu była do 280 mg/dl. Niestety, przy takich normach zbyt mało ludzi było "chorych" i trzeba było coś z tym zrobić. Największy wzrost sprzedaży leków antycholesterolowych osiągnięto przy pomocy prostego zabiegu polegającego na obniżeniu normy do 200 mg/dl. W ten sposób co najmniej połowa społeczeństwa stała się "chora" i wymaga "leczenia" statynami do końca życia. Ponieważ producentom wciąż było mało, to okazało się, że kolejny wzrost sprzedaży można osiągnąć poprzez jeszcze większe obniżenie normy dla ludzi z tzw. grup ryzyka. I teraz, jeśli ktoś ma np. cukrzycę albo nawet tylko "stan przedcukrzycowy" lub jest "zagrożony" chorobą wieńcową itp. to schematy leczenia oficjalnej medycyny przewidują konieczność obniżania cholesterolu przy pomocy statyn jeśli poziom cholesterolu osiągnie wartość 180 mg/dl. W ten sposób "leczy się" zdrowych ludzi, wpędzając ich przy pomocy "leków" w prawdziwe choroby.
Przeciętny zdrowy dorosły człowiek ma poziom cholesterolu około 220-250 mg/dl.
Kolejny segment rynku, z którego można jeszcze wyciągnąć pieniądze za statyny to dzieci. Już określa się normy cholesterolu we krwi u dzieci oraz zaleca dla nich niskotłuszczową i bezcholesterolową dietę. Szacowne gremia powoli oswajają klientów koncernów farmaceutycznych mówiąc, że "cholesterol u dzieci należy utrzymywać na jak najniższym poziomie by zapobiegać miażdżycy w wieku dorosłym". Kiedy dzieci zaczną łykać statyny? Wkrótce.
_________________ Aby dotrzeć do źródła, musisz iść pod prąd
Barfuje od: 09.2012 Pomógł: 10 razy Wiek: 31 Dołączył: 06 Sie 2012 Posty: 1432 Skąd: Poznań
Wysłany: 2013-03-06, 23:25
Ja sobie bardzo prosto tłumaczę ten cholesterol (polecam wyjaśnić innym, mniej dowierzającym ).
Cholesterol jest jak cegiełka. Witamina C i inne potrzebne składniki to zaprawa murarska. Ściany naszych żył i tętnic czasami ulegną uszkodzeniu, mają "dziury w murze". Potrzebne są więc cegiełki i zaprawa. Jeżeli jest za dużo cegiełek a za mało zaprawy, nie można użyć wszystkich cegiełek i trzeba je gdzieś składować - odkładają się w naczyniach krwionośnych. Z kolei zbyt mała liczba cegiełek powoduje, że nie można zreperować wszystkich uszkodzeń. Dobry murarz, czyli Ja, powinien wiedzieć, ile brać cegiełek i zaprawy, aby utrzymać mur w dobrym stanie.
Tłumaczenie jak dla dziecka
_________________ Naturalne stało się sztuczne, a prawdę uznano za kłamstwo.
Ostatnio zapisałam się na kurs internetowy na M.I.T. Kurs ogólnych podstaw biologii, genetyki i powiązanych tematów.
Po pierwszym wykładzie usłyszałam między innymi o niosącym zagrożenie cholesterolu (oprócz kilku innych tematów, z którymi wewnętrznie się nie zgadzam, choć absolutnie z biologią i chemią nie mam do czynienia, to raczej sfera wartości).
Nauka powinna skupiać się na faktach, a tymczasem serwuje gotowe interpretacje.
Schudłam 15 kg. Potem powoli odzyskałam 5 kg i na tym poziomie, akceptowalnym, trzymałam się 1,5 roku. A potem wróciłam do fatalnego odżywiania, przede wszystkim załatwiły mnie napoje typu cola, snickersy i stres.
Moja znajoma w tym samym czasie, co ja przeszła taką dietę (na zmianę robiłyśmy sobie obiady do pracy ) i do tej pory utrzymuje nową wagę - ale ona odżywia się mądrzej niż ja.
ALE...
Ale jest takie, że w jakiś rok po diecie zjadłam kanapkę ze smalcem i przeżyłam pierwszy w życiu "atak" czegoś, co lekarz okreslił jako kamienie żółciowe. Masakra, leżałam na podłodze i starałam się nie oddychać Pogadałam z siostrą - lekarzem i dowiedziałam się, że "organ nieużywany zanika" - brak tłuszczu w diecie spowodował, że woreczek żółciowy nie pracował i mogły się w nim spokojnie powytrącać kamienie. Przy spożyciu jednorazowo większej ilości tłuszczu wyrzucił swoją zawartość i voila! Terhie ubita na ziemi myśli, czy aby jednak nie zwymiotować
Potem jeszcze się dowiedziałam, że takich przypadków kamieni w powiązaniu z uprzednio stosowaną dietą D. bywa więcej.
Barfuje od: 6.12.2011
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 2 razy Wiek: 41 Dołączyła: 21 Lis 2011 Posty: 372 Skąd: Lublin
Wysłany: 2013-03-13, 17:51
Potwierdzam, na przykładzie mojej mamy. Jeszcze w trakcie Dukana - atak woreczka i zalecona dieta "lekkostrawna" beztłuszczowa. Jak dla mnie z deszczu pod rynnę.
Barfuje od: 2008
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 23 razy Dołączyła: 13 Wrz 2011 Posty: 4844
Wysłany: 2013-03-13, 18:51
No bo dieta Dukana to jeden z najgorszych możliwych sposobów na odchudzanie .
Pisałam już Linkowni w wątku o książce Konarzewskiego, dlaczego białko jest najgorszym paliwem dla człowieka. Człowiek to nie kot, a nawet kot potrzebuje tłuszczu i nie całą energię wytwarza z białka, choć ma mechanizmy adaptacyjne do żywienia bardzo wysokobiałkowego. Człowiek potrzebuje więcej tłuszczu niż kot i mniej białka. Z dwojga złego już lepiej jest zastąpić tłuszcz węglowodanami (co też jest na dłuższą metę chorobotwórcze) niż zastępować tłuszcz białkiem. Po takiej diecie człowiek jest bardziej chory niż przed, pomimo tego, że schudł.
harpia napisał/a:
No dobrze, to pytanie wprost, jak się skutecznie odchudzać?
nie wierzę w diety/suplementy/cuda na kiju bez wysiłku fizycznego.
Aniek poczytaj dokładnie artykuły, do których linki zamieściłam w tym poście:
http://www.barfnyswiat.or...p?p=15029#15029
Wysiłek fizyczny nie jest niezbędnym elementem odchudzania, a bardzo często, zwłaszcza u nieświadomych tego problemu, będzie mocno przeszkadzał i powodował nawet tycie.
Żadna dieta nie zapewni człowiekowi szczupłej sylwetki i zdrowia. Aby to osiągnąć trzeba właściwie się odżywiać przez całe życie. Jeśli się tego dotąd nie robiło, to trzeba zacząć i nigdy nie skończyć. W przeciwieństwie do wszelakich diet, właściwy biologicznie dla człowieka sposób odżywiania staje się nawykiem i sposobem życia. Albo się w to naturalnie i bezproblemowo wchodzi w dzieciństwie, albo trzeba się tego nauczyć w wieku dorosłym, jeśli z dzieciństwa wyniosło się złe nawyki.
_________________ Aby dotrzeć do źródła, musisz iść pod prąd
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum