Barfuje od: 11.2008
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 6 razy Dołączyła: 06 Cze 2012 Posty: 356 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-10-02, 22:32
Hmm. Nie wiem jaka jest różnica w tej kwestii między psem a człowiekiem, ale w szpitalu reumatologicznym ludziom z problemami stawowymi też zalecano wspomagająco galaretki z wieprzowych lub kurzych łapek, najlepiej podawane na ciepło w formie zupy (fuuuuj jak dla mnie osobiście, ale to były zalecenia na piśmie i to nie tak dawno). Psom też kiedyś zalecano rozrabiać żelatynę i podawać w takiej płynnej formie - starszym, czy w okresie wzrostu. Czy pomagało? nie mam pojęcia.
Barfuje od: 2008
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 23 razy Dołączyła: 13 Wrz 2011 Posty: 4841
Wysłany: 2012-10-03, 23:19
Tilia napisał/a:
(...)w szpitalu reumatologicznym ludziom z problemami stawowymi też zalecano wspomagająco galaretki z wieprzowych lub kurzych łapek (...). Psom też kiedyś zalecano rozrabiać żelatynę i podawać w takiej płynnej formie – starszym, czy w okresie wzrostu
Lekarze zalecają jedzenie kolagenu przy problemach stawowych ponieważ nie czytają biochemii. Na studiach medycznych biochemia jest jednym z najbardziej znienawidzonych przedmiotów bo nikt jej nie rozumie i wszyscy uczą się na pamięć wzorów z potężnego podręcznika. Przez przyszłych lekarzy uznawana jest za przedmiot zbędny w praktyce, a egzamin z biochemii traktuje się wg. zasady 4xZ (zakuć, zdać, zapić, zapomnieć).
Dzięki takiemu podejściu lekarze potrafią później z uśmiechem na ustach zalecać cukrzykom jedzenie cukru, z przekonaniem twierdzić, że dieta beztłuszczowa jest lekarstwem na każdą chorobę, a cholesterol jest wrogiem publicznym nr 1. Stąd biorą się również "kwiatki" w postaci osławionych leczniczych galaretek kolagenowych i promowanie zajadania się żelatyną. Dobrze, że przynajmniej nie zalecają łysym jedzenia włosów . Choć pewnie sami nie wiedzą czemu... .
Ci, którzy nie wierzą w biochemię, mogą dojść w inny sposób do takich samych wniosków jak opisywane przeze mnie w powołanym poście o kolagenie.
Kolagen to nie tylko stawy, jest on najpowszechniejszym białkiem w ciele człowieka i innych ssaków stanowiąc około 30% masy całego białka. Kiedy następuje największy przyrost masy ciała, w tym masy kostno-stawowej, skóry i całej tkanki łącznej organizmu składającej się w dużej mierze z kolagenu? Oczywiście w niemowlęctwie, w czasie karmienia oseska wyłącznie mlekiem matki. A ile kolagenu zawiera mleko matki? Zero. Skąd więc bierze się cały ten kolagen produkowany w tak dużych ilościach w pierwszym okresie życia? Oczywiście z syntezy wewnętrznej, w której udział biorą pojedyncze aminokwasy, witaminy i minerały.
harpia napisał/a:
Ja bym nie była taka pewna tych rewolucji naukowych z kolagenem, niech sobie ci naukowcy mówiąc co chcą, ja za dużo przypadków widziałam, kiedy ewidentnie takie galarety klejące ratowały zwierzakom stawy, nikt mi nie powie, że to "samo się naprawiło"
Samo się nic nie naprawia, to żywy organizm dokonuje wewnętrzynych napraw, ale galarety z pewnością nie odegrały w tym żadnej roli oprócz umacniania wiary właściciela zwierzaka . Jeśli tylko zwierzęta te były karmione w okresie rekonwalescencji odpowiednio dużą ilością biologicznie wartościowego białka, to wewnetrzna synteza kolagenu mogła przebiegać bez zakłóceń. Psy i koty mają nieco "łatwiej" niż ludzie gdyż same syntetyzują odpowiednią ilość witaminy C niezbędnej do produkcji kolagenu, tymczasem ludzie w cywilizacji zachodniej zwykle spożywają jej wielokrotnie za mało. Zwierzęta rzadko też mają niedobory żelaza, bo ich dieta zwykle zawiera go wystarczającą ilość (zarówno BARF jak i gotowe karmy), w przeciwieństwie do przeciętnej diety ludzkiej.
Każdy organizm, czy to zwierzęcy czy ludzki, potrafi sam naprawić wiele zniszczeń wewnętrznych jeśli tylko dostarczymy mu w pożywieniu wszystkie niezbędne substraty do budowy danych tkanek. Nie ma w tym niczego nadzwyczajnego.
Jeszcze słowo o kolagenie w BARFie. Kolagen jest białkiem bardzo trwałym, dlatego może pełnić w organizmie swą funkcję szkieletową aparatu ruchu. Trwałość ta polega m.in. na tym, że hydroksyprolina, stanowiąca 1/3 aminokwasów kolagenu, chroni włókna kolagenowe przed trawieniem proteazami. Innymi słowy - kolagen jedzony na surowo bardzo słabo poddaje się trawieniu w przewodzie pokarmowym i w większości jest wydalany z kałem. Długotrwałe gotowanie kolagenu powoduje częściową hydrolizę białka i wytrącenie żelatyny, która jest przyswajalna tylko w tej części, w której składa się z hydrolizatu (może to być jakieś 5-10%). Lepszą przyswajalność wykazuje hydrolizowany chemicznie kolagen, na czym bazują producenci odżywek i suplementów diety. Przyswajane są wówczas pojedyncze aminokwasy, które tworzyły kolagen przed hydrolizą czyli glicyna, prolina, hydroksyprolina i hydroksylizyna. O ile glicyna i prolina mogą zostać ponownie wykorzystane do budowy kolagenu, o tyle hydroksyprolina i hydroksylizyna w żadnym wypadku. Przyswojone przez organizm hydroksyprolina i hydroksylizyna mogą jedynie ulec katabolizmowi i posłużyć do produkcji energii. Jedząc kolagen (po hydrolize), zabraknie organizmowi do budowy własnego kolagenu przede wszystkim lizyny, która nie jest syntetyzowana i musi być dostarczana z pożywieniem. W szczególnych okolicznościach może również być za mało proliny. Zacytuję tu podręcznik do biochemii Harpera, uzupełniając informacje podane przeze mnie w wątku o diecie dla psa z problemami kostnymi (rozdział 30 str. 342):
Cytat:
Wyjątkową cechą metabolizmu hydroksyproliny i hydroksylizyny jest to, że jeśli aminokwasy te pochodzą z białka przyjmowanego pożywienia, to nie są włączane do kolagenu. Nie ma żadnego tRNA zdolnego przyłączyć hydroksyprolinę i hydroksylizynę i wbudować je w wydłużający się łańcuch polipeptydowy. Prolina zawarta w pokarmie jest prekursorem hydroksyproliny kolagenu, natomiast lizyna - prekursorem hydroksylizyny kolagenu. Hydroksylacje proliny lub lizyny katalizuje hydroksylaza prolilowa lub hydroksylaza lizylowa, enzymy związane z frakcją mikrosomalną wielu tkanek (skóry, wątroby, płuc, serca, mięśni szkieletowych i ziarninujących ran). Enzymy te są hydroksylazami peptydowymi, ponieważ hydroksylacja zachodzi tylko po wbudowaniu proliny i lizyny do polipeptydu.
Zdaję sobie sprawę z tego, że prezentowana tu przeze mnie wiedza stoi w sprzeczności z promowanymi w mass-mediach informacjami, których źródłem są reklamy oraz z teoriami głoszonymi przez popularną medycynę gazetową, powtarzanymi niestety przez wielu lekarzy.
Piszę więc to wszystko dla tych, którzy zamiast wierzyć lekarzowi na słowo wolą sprawdzić w źródłach naukowych i zrozumieć cały proces.
_________________ Aby dotrzeć do źródła, musisz iść pod prąd
Barfuje od: zawsze
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 8 razy Wiek: 40 Dołączyła: 15 Wrz 2011 Posty: 713 Skąd: Libiąż
Wysłany: 2012-10-04, 09:20
Dagnes, możesz przytaczać naukowe dowody, ale ja WIEM, że to działa, nie chcę się spierać, ale za dużo przypadków widziałam kiedy taka galareta działała, to nie są moje wymysły.
Niestety, pod tym względem będę się upierała przy swoim, nawet fretki stawialiśmy na łapy (dosłownie) przy pomocy takich rosołków.
_________________ Jeśli nie masz po co żyć, żyj na złość innym
Mnie się wydaje, że jeżeli ktoś raz miesiącu ugotuje dla psa galaretę z 1 kg łapek (ja dla psa 30 kilo) to jeżeli mu to nie pomoże na nic to raczej nie zaszkodzi. Bo ja to dokładam na zasadzie 3 łychy galarety (ze skórkami, chrząstkami) do mielonki. Więc cała porcja znika w 3 dni :D
dagnes, czy to znaczy, że suplementy zawierające kolagen, reklamowane jako pomoc dla głównie starszych osób jako wspomagacze stawu to jakiś pic na wodę? dobrze zrozumiałam to, co napisałaś? a kosmetyki do twarzy z kolagenem-odmładzające?
harpia, piszesz, że wiesz i widziałaś, ale przecież nie wiesz, czy owe fretki nie wstałyby na łapy nawet wówczas, gdybyś tych rosołków nie dawała?
Barfuje od: 2012.08.20
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 31 Sie 2012 Posty: 2810
Wysłany: 2012-10-04, 17:18
AniaR napisał/a:
Nie wiem, czy Twoje koty zjedza lapki, moje sie tym pobawia, czasem poobgryzaja, kosci zawsze zostaja wiec u kotow traktuje to jako zabawke. Pies zjada wszystko, lacznie z pazurkami.
Ja kupiłam kotu (4,5-miesiąca) takie kurze łapy dla psów, twarde jak kamień. Myślę sobie niech się chłopak pobawi bo pogryźć raczej nie pogryzie (kurze i kacze skrzydełka chrupie, ale te najgrubsze kości zostawia). Kotek się owszem pobawił 10 minut i łapka wtopiła się w stały element krajobrazu pod stołem w pokoju.
Wracam dzisiaj z pracy - PÓŁ ŁAPY ZEŻARTE kurze paluchy zjedzone, a ta gruba kość od góry stopy zeżarta prawie do śródstopia
Nie wiem jak on to pogryzł i ile czasu żuł - głodny na pewno nie był, bo dostał wystarczającą porcję BARF-owego mięska do miseczki
Mam nadzieję, że nie będzie mocno stękał w kuwecie...
_________________ Mimo, że regulamin forum to FIKCJA - Śpiewać to rzecz ludzka, miauczeć to rzecz boska... (Zhuangzi 庄子)
Barfuje od: zawsze
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 8 razy Wiek: 40 Dołączyła: 15 Wrz 2011 Posty: 713 Skąd: Libiąż
Wysłany: 2012-10-04, 17:51
m0tyleqq napisał/a:
harpia, piszesz, że wiesz i widziałaś, ale przecież nie wiesz, czy owe fretki nie wstałyby na łapy nawet wówczas, gdybyś tych rosołków nie dawała?
Znam mioty leczone (farmakologicznie) ze skutkiem zerowym i znam mioty, które dostawały suplementy na stawy (głównie w postaci chrząstek, wywarów z nóg, uszu wieprzowych i łap kurzych) po których poprawa widoczna była gołym okiem w krótkim czasie.
Znam psy, które po podawaniu wywaru przestały kuleć, a kulały długo bo nawet leki typu metacam czy artroflex nie pomagały.
W końcu znam moją nie żyjącą już Isię, jedyną znaną mi fretkę z dysplazją stawów biodrowych i łokciowych, kostnieniem stawów skokowych, której widoczną ulgę i poprawę dawały... rosołki z kurzych łapek. Isia była bardzo dobrze zdiagnozowaną fretką, niestety bardzo schorowaną (odeszła w wieku nie całych 2 lat na wylew krwi do mózgu), na niej poznałam różne metody leczenia i wspomagania stawów.
Zdania nie zmienię, nie jestem hiper super zwolennikiem tego typu rzeczy, ale nie uwierzę, że to nie działa, w końcu są ludzie, którzy w homeopatię wierzą, na przekór badaniom, które głoszą, że to "pic na wodę"
_________________ Jeśli nie masz po co żyć, żyj na złość innym
Barfuje od: 2008
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 23 razy Dołączyła: 13 Wrz 2011 Posty: 4841
Wysłany: 2012-10-04, 19:58
m0tyleqq napisał/a:
dagnes, czy to znaczy, że suplementy zawierające kolagen, reklamowane jako pomoc dla głównie starszych osób jako wspomagacze stawu to jakiś pic na wodę? dobrze zrozumiałam to, co napisałaś? a kosmetyki do twarzy z kolagenem-odmładzające?
Tak, dobrze zrozumiałaś. Te suplementy, jak zresztą wiele wytworów farmacji i farmacjopodobnych firm, mają służyć producentom do zarabiania pieniędzy wykorzystując niewiedzę nabywców oraz żerując na ich emocjach. Dzięki świadomej polityce dezinformacji większość ludzi w dzisiejszych czasach nie wie w jaki sposób to co jemy może wpłynąć na zachowanie zdrowia, witalności i dobrego wyglądu, stąd wiara w różne cuda-na-kiju promowane przez mass-media. Jednym z nich jest kolagen w tabletkach. Ludziom wmawia się, że mogą jeść byle co, bo dzięki tabletkom będą zdrowi. Wmawia się im też, że normalnym zjawiskiem jest "zużywanie się" stawów oraz inne tzw. choroby wieku podeszłego. Te choroby są bowiem potrzebne by sprzedaż leków wciąż rosła. Jakiż byłby to interes, gdyby wszyscy przez całe życie jedli biologicznie odpowiedni dla nich pokarm i byli zdrowi...?
Odnośnie kosmetyków - isabelle30 napisała już najważniejsze rzeczy. Kolagen nie jest absorbowany przez skórę z zewnątrz, bo nie może, podobnie jak większość pozostałych substancji zawartych w kosmetykach. Skóra jest budowana i regenerowana od wewnątrz i jej budulcami są wyłącznie substancje dostarczane z krwią, pochodzące z pokarmu (z wyjątkiem tlenu atmosferycznego). O jakości skóry decyduje, oprócz genów, wyłącznie dieta. Oczywiście można w pewnien sposób chronić kosmetykami skórę przed niekorzystnym oddziaływaniem warunków środowiskowych ale nic więcej. Nie da się budować skóry z zewnątrz, wbrew temu co obiecują koncerny kosmetyczne. To wszystko reklama i biznes. Gdy wpadnie mi w rękę jakiś superdrogi krem o cudownych właściwościach to mówię zwykle, że jedyną i najważniejszą substancją czynną w tym kosmetyku jest cena . Ona potrafi zdziałać cuda . Osobiście wolę zainwestować swoje pieniądze w lepsze jedzenie i jak dotąd nieźle na tym wychodzę bo, podobnie jak u isabelle30, nieznajomi oceniają mój wiek na 10-15 lat mniej niż mam w rzeczywistości. Jest to powodem wielu zabawnych sytuacji, dzięki którym mam weselsze życie .
harpia napisał/a:
Znam mioty leczone (farmakologicznie) ze skutkiem zerowym i znam mioty, które dostawały suplementy na stawy (głównie w postaci chrząstek, wywarów z nóg, uszu wieprzowych i łap kurzych) po których poprawa widoczna była gołym okiem w krótkim czasie.
Znam psy, które po podawaniu wywaru przestały kuleć, a kulały długo bo nawet leki typu metacam czy artroflex nie pomagały.
Wcale mnie nie dziwi, że na farmaceutykach zwierzęta nie odzyskiwały zdrowia. Nie da się bowiem farmakologicznie zbudować chrząstki stawowej. Leki te jedynie pogarszają stan chorego w dłuższym okresie czasu i wymagają podawania kolejnych leków, by leczyć zniszczenia, które poczyniły. Żadnej choroby, której przyczyną są niedobory nie da się wyleczyć farmaceutykami, choć oficjalna medycyna twierdzi inaczej. Dzięki temu ma wciąż więcej klientów, bo "lecząc" jedną chorobę powoduje kolejną.
Jeśli przy okazji podawania chorym wywarów kolagenowych, dostarczano im w innych pokarmach również pełnowartościowe białko zwierzęce oraz niezbędne minerały i witaminy, to po odstawieniu "leków" proces zdrowienia musiał nastąpić. Nie jest możliwe, że jedynym pokarmem chorych były wywary z nóg. W to, tym razem ja, nie uwierzę .
harpia napisał/a:
Zdania nie zmienię, nie jestem hiper super zwolennikiem tego typu rzeczy, ale nie uwierzę, że to nie działa, w końcu są ludzie, którzy w homeopatię wierzą, na przekór badaniom, które głoszą, że to "pic na wodę"
Harpio, rozumiem że twojej wiary nic nie zachwieje, więc nie będę Cię do niczego przekowywać. Być może jednak moje wywody skłonią innych właścicieli psów, kotów czy fretek do rozmyślań i samodzielnego poszukiwania wiedzy. A w ich rezultacie nie będą zapychać żołądków swych pupili bezwartościowym kolagenem, który może odebrać zdrowie ich zwierzakom w sytuacji gdy będzie podawany zamiast mięsa.
Biochemia jest nauką ścisłą, taką jak matematyka a nie jak filozofia. Opiera się na wielokrotnie powtarzanych badaniach, eksperymentach i obserwacjach oraz powtarzalności uzyskanych wyników, które są opisywane za pomocą wzorów chemicznych. Proces budowy kolagenu u ssaków został dokładnie poznany, opisany i odtworzony. Nie istnieje żaden nie znany dotąd nauce czynnik pokarmowy, który wpływałby w niewiadomy sposób na proces tworzenia kolagenu w komórkach. Wierzyć nie trzeba, ale może wiedzieć warto .
_________________ Aby dotrzeć do źródła, musisz iść pod prąd
Pomogła: 11 razy Dołączyła: 19 Sty 2012 Posty: 2612
Wysłany: 2012-10-04, 20:18
Biorąc pod uwagę że taka galareta z kurzych łap ma dużo tłuszczu, oraz to że wzruca się do niej masę mięska zeby było smaczniejsze to i efekty lecznicze są...
Odnośnie kremów i kosmetyków...wspomniana pani kosmetolog napisała że działanie superdrogiego kremu niczym nie różni się w działaniu od taniej wazeliny....oprócz reakcji alergicznych na ten pierwszy
[ Komentarz dodany przez: dagnes: 2012-10-06, 12:58 ] Dyskusja o kosmetykach z kolagenem została wydzielona do nowego wątku: Jak być młodym i pięknym przez 120 lat
Maciejka
Barfuje od: 04.2012r
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 26 Kwi 2012 Posty: 301 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-12-11, 00:16
dagnes napisał/a:
Piszę więc to wszystko dla tych, którzy zamiast wierzyć lekarzowi na słowo wolą sprawdzić w źródłach naukowych i zrozumieć cały proces.
Dzięki Dagnes, zawsze lubiłam docierać do źródła, a z Tobą jako przewodnikiem to nie praca a frajda. Chyba sobie kupię Biochemię Harpera...
A co powiesz o glukozaminie? Takiej czystej, bez dodatków. Czy rzeczywiście "stymuluje budowę kolagenu" i "bierze udział w produkcji mazi stawowej"?
Barfuje od: maj 2011
Udział BARFa: 90-100%
Wiek: 39 Dołączyła: 29 Gru 2012 Posty: 1350 Skąd: prawie Wrocław
Wysłany: 2013-01-06, 11:55
ja tam naukę cudów z przedrostkiem bio- zakończyłam dawno temu w LO, ale tak zapytam z czystej ciekawości.
Kolagen jest tworzony głownie z proliny i lizyny, tak? i jedząc sam kolagen zabraknie nam tego drugiego. to czy jeżeli preparat jest również suplementowany lizyną (przecież takowe nie są jednoskładnikowe) to czy to nie jest właśnie to o co nam chodzi? (ew jeżeli dostarczymy ją z innego źródła)
tzn żeby nie było - ja tam fanką suplementów czy cudownych środków na wszystko nie jestem.
Barfuje od: 2008
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 23 razy Dołączyła: 13 Wrz 2011 Posty: 4841
Wysłany: 2013-01-29, 14:13
Maciejka napisał/a:
A co powiesz o glukozaminie? Takiej czystej, bez dodatków. Czy rzeczywiście "stymuluje budowę kolagenu" i "bierze udział w produkcji mazi stawowej"?
To kolejny mit, na którym bazują producenci glukozaminy zarabiając krocie. Jeśli jakiś związek wchodzi w skład danej tkanki organizmu, to wcale nie znaczy, że trzeba jeść ten związek by dana tkanka była zdrowa. W większości przypadków organizm sam wytwarza sobie skomplikowane związki organiczne z prostych elementów dostarczanych mu z układu pokarmowego. Trawienie polega na tym, że pokarm rozkładany jest na możliwie najmniejsze pojedyncze składniki, które są wchłaniane i z których organizm buduje sobie bardziej skomplikowane związki, których potrzebuje w danej chwili i w danym miejscu. Jednak przekaz propagandowy dzisiejszej farmacji musi bazować na prostej zasadzie, by ludzie kupowali jej produkty, a do tego celu najlepiej nadaje się właśnie hasło "jedz XY w tabletkach, a XY natychmiast wyląduje w twoich stawach/kościach/mięśniach itp."
Pomijając skomplikowaną drogę, jaką połknięta glukozamina przebywa w naszym organizmie, co się z nią dzieje, jak jest przetwarzana itd. napiszę jedynie, co jest tu chyba najbardziej istotne, że w badaniach nie wykazuje ona lepszego działania w leczeniu chorób stawów niż placebo, dając dodatkowo skutki uboczne, które do łagodnych nie należą. Przede wszystkim pod wpływem glukozaminy zwiększa się insulinooporność u badanych zwierząt i ludzi, a sama glukozamina wykazuje zabójcze działanie na komórki beta trzustki, które pod jej wpływem obumierają, co prowadzi do cukrzycy. Tak więc glukozamina nie tylko nie daje obiecywanego cudownego uleczenia stawów, ale jej zażywanie grozi poważnymi komplikacjami zdrowotnymi.
Kolagen jest tworzony głownie z proliny i lizyny, tak? i jedząc sam kolagen zabraknie nam tego drugiego. to czy jeżeli preparat jest również suplementowany lizyną (przecież takowe nie są jednoskładnikowe) to czy to nie jest właśnie to o co nam chodzi? (ew jeżeli dostarczymy ją z innego źródła)
Czyli chodzi Ci o to, by jeść dużo kolagenu i dodatkowo suplementować go lizyną w tabletkach?
To oczywiście bez sensu, z wielu przyczyn. Jedzony na surowo, kolagen nie jest trawiony i prawie cały jest wydalany. Jedzony po długiej obróbce termicznej (te tzw. galarety) jest trawiony i przyswajany tylko w tej części, w jakiej został zhydrolizowany (żelatyna). A reszta jest wydalana. Trzeba zjeść naprawdę dużo takiego kolagenu, żeby przyswoić potrzebne ilości glicyny i proliny, które obok hydroksylizyny i hydroksyproliny tworzą kolagen. Jedząc ten kolagen mamy 100% szans na to by nabawić sie poważnych niedoborów prawie wszystkich możliwych substancji odżywczych, gdyż ograniczona pojemność żołądka i możliwości układu pokarmowego nie pozwolą na zjedzenie już prawie niczego innego. No chyba, że mówimy tutaj o tabletkach kolagenowych lub samej wyizolowanej żelatynie. Ale wówczas, jeśli chcielibyśmy pokryć nimi zapotrzebowanie organizmu, to biegunka murowana.
Ponadto, aminokwasy glicyna i prolina moga być wytwarzane z innych dostępnych w pożywieniu aminokwasów, z czego organizm zwykle dobrze korzysta, mając pod kontrolą ilość i czas ich wytwarzania w potrzebujących ich tkankach.
No i przy tym wszystkim nie mamy pewności, że spożyte w kolagenie aminokwasy prolina i glicyna oraz suplementowana lizyna zostaną wykorzystane do budowy kolagenu, gdyż takie jedzenie zapewnia organizmowi znaczną nierównowagę składników oraz braki wielu substancji, które wchodzą w skład naturalnych pokarmów zawierających te aminokwasy i które biorą później udział w syntezie związków organicznych, m.in. kolagenu.
To nie jest tak, że połknięta lizyna czy prolina posiada jakiś mechanizm samonaprowadzający, który powoduje, że prosto z jelit udaje się ona do chrząstki stawowej. Aby zaszła reakcja syntezy kolagenu musi w jednym miejscu i czasie zaistnieć szereg warunków, które zależą m.in. od właściwych proporcji spożywanych i wytwarzanych wewnętrznie aminokwasów, od spożywania właściwych ilości przyswajalnego żelaza hemowego i naturalnej witaminy C oraz ogólnej równowagi bilansu substancji odżywczych w organizmie, dzięki której wytwarza on m.in. potrzebne do katalizowania reakcji syntezy kolagenu enzymy białkowe, w których skład wchodzą również inne minerały i witaminy. To jest skomplikowany mechanizm, będący, mówiąc w uproszczeniu, układem nieliniowym. To dlatego właśnie w dzisiejszych czasach mamy tyle problemów m.in. ze zwyrodnieniem stawów, osteoporozą i innymi chorobami aparatu ruchu, pomimo tego, że wszyscy już od początkowych stadiów choroby łykają kolageny, glukozaminy i inną chemię, a wielu robi to także profilaktycznie, zanim zachoruje. Ludziom wmawia się, że mogą jeść śmieci i zagryzać tabletkami by być zdrowymi i taki jest tego rezultat. Zarówno obserwacje zdrowych, długowiecznych plemion "prymitywnych" żyjących jeszcze do niedawna, jak i badania paleopatologiczne wskazują na oczyswisty brak chorób i degeneracji aparatu ruchu u człowieka do momentu, gdy spożywał naturalny, nieprzetworzony pokarm z dużym udziałem produktów zwierzęcych (mięso, podroby, jaja) zawierających wszystkie witaminy i minerały oraz właściwe proporcje wszystkich potrzebnych aminokwasów. Ludzie ci ponadto nie jedli wszystkich tych neologicznych pokarmów, które powodują zahamowanie wchłaniania minerałów i witamin, co jest równie ważną przyczyną współczesnych chorób kostno-stawowych, jak sama niedoborowa dieta. Za to żadne z tych "prymitywnych" społeczności nie miało w swym menu posiłków złożonych wyłącznie z kolagenu ani nie łykało żadnych kolagenowych tabletek, ale ich członkowie mieli mocne kości i zdrowe stawy.
Trochę się rozpisałam, ale chciałam wyjaśnić bezsens pokusy by "iść na skróty" według zasad wpajanych nam przez farmację i medycynę. Bardzo mi przykro ale wg. mnie to droga donikąd. Niestety matka Natura nie chciała ułatwić życia zjadaczom tabletek . Właściwej biologicznie dla danego gatunku diety nic nie zastąpi .
_________________ Aby dotrzeć do źródła, musisz iść pod prąd
Barfuje od: maj 2011
Udział BARFa: 90-100%
Wiek: 39 Dołączyła: 29 Gru 2012 Posty: 1350 Skąd: prawie Wrocław
Wysłany: 2013-01-29, 14:52
dzięki za odpowiedź :)
jak mówię - ja bio- skończyłam w LO :p bo to co miałam na studiach (niby chemia medyczna) to wiesz.... ja bardziej chemik niż biolog ;)
ale wnerwiłam się i zasiadłam z biochemią :P oczywiście wiesz... co mi z tego że ja sobie przeczytam gdzie i z czego się robi kolagen, skoro nie znam ścieżki jego budulców. i tak po nitce do kłębka można dość do teorii strun :P
ale tak na serio. Wielce modne preparaty mówią o przyswajalnym kolagenie. Oczywiście nikt mi nie powie co to, bo jest patent), ale zakładam że to jakaś część pomostowa, do której ma być dobudowana reszta.
ale pomijając felerny wyraz "kolagen". ja mam np zasadę że wszystko staram się zapewnić dietą ale to teoretycznie na każdej paczce suplementu jest. Mało tego - ja nie wierzę w składy podane na opakowaniach. to jest produkt żywnościowy i podlega wszelkim regulacjom "żywnościowym" tzn niby to ktoś sprawdza ale co chwile jakieś kwiatki wychodzą. dodatkowo zwykle nie ma podanej przyswajalności. ale wychodzę z założenia że w niektórych przypadkach nie zaszkodzi, a pomóc może.
no i cóż...nie da się oszukać że stare/dawne ludy były z założenia zdrowsze. ale też nie jadły tego śmiecia co my teraz (moim zdaniem pies karmiony resztkami ze stołu 100lat temu, miał lepszą dietę niż dzisiejszy przy super-hiper żywieniu). ale nie o tym.
czasem są sytuacje "nienaturalne" z założenia. czyli, jak w moim przypadku, Diesel miał operacje. to nie jest stan dla organizmu naturalny i nie jestem pewna czy w samym tylko jedzeniu da się wszystko znaleźć w odpowiedniej ilości. tzn masz np bilans idealny, wszystkie składniki zapewnione, ale może warto dodać jakiś "doping" skierowany jedynie w daną strefę.
czyli że wiesz.... masz anemię z jakiegoś powodu. możesz to dietą naprostowywać ale zajmie Ci to zdecydowanie więcej czasu niż dieta+ ekstra preparat z żelazem.
i tylko o to mi chodziło przy tej suplementacji. że może w niektórych preparatach specjalistycznych, jest ten kolagen (tudzież jego części składowe), które są w stanie przyspieszyć uzupełnianie niektórych braków.
chyba trochę poplątałam, ale mam nadzieję że wiesz o co mi chodzi :)
To ja dla rozładowania atmosfery - nie wiedziałam gdzie zapytać, ale zacytuję dagnes:
dagnes napisał/a:
[
Dla kotów, jeśli celem opiekuna jest wzmacnianie i czyszczenie zębów, dużo lepszym i zdrowszym rozwiązaniem będzie podawanie skrzydełek i szyjek , jako "gryzaki". To przynajmniej są kości mięsne i można je nawet uwzględnić w bilansie barfowym.
Jak w praktyce wyglada uwzględnianie dodatkowego jedzenia w kalkulatorze barfowym ?
Chodzi mi o to:
robię mieszankę, bilansuję ją, mrożę. Jest zbilansowana akurat. Więc jak mogę kotom podać coś dodatkowego i uwzględnić to w kalkulatorze ? Jak porcje sa pomrożone ... czy podczas robienia mieszanki powinnam zliczyć te skrzydła ale ich do niej nie dodawać, zamrozić i potem kotu podawać ?
Przepraszam za głupie pytanie ... ale nie rozumiem :(.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum