Barfuje od: 2008
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 23 razy Dołączyła: 13 Wrz 2011 Posty: 4844
Wysłany: 2012-11-17, 20:25
karakalek napisał/a:
Annazoo napisał/a:
Czyli jemy na sucho nie pijąc w trakcie?
To kiedy się pije?
Pomiędzy posiłkami.
Dokładnie tak . Jeśli ktoś ma wątpliwości, to niech spróbuje znaleź zwierzę, które w naturalnych warunkach popija w trakcie jedzenia. Żaden ssak tego nie robi, a wiele zwierząt idzie do wodopoju tylko raz dziennie by uzupełnić płyny na całą dobę.
Za to człowiek "cywilizowany" wymyślił sobie taką dietę, że bez popitki trudno cokolwiek zjeść, co jest kolejną przesłanką świadczącą o jej całkowitej nienaturalności.
_________________ Aby dotrzeć do źródła, musisz iść pod prąd
Udział BARFa: 25-50%
Dołączyła: 22 Wrz 2011 Posty: 1134
Wysłany: 2012-11-18, 10:51
a wątróbke rybna ktos je?
ja lubie ale taka z puszki,kiedys ciotka robila sama w słoikach-cudownaa
czy ktos zna,ew wie jak zrobic samemu?
w necie jest kilka przepisów,ale wolałabym cos sprawdzonego
Barfuje od: 14.04.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 2 razy Wiek: 65 Dołączyła: 09 Kwi 2012 Posty: 211 Skąd: Kraków
Wysłany: 2012-11-18, 11:53
dagnes napisał/a:
ktoś ma wątpliwości, to niech spróbuje znaleź zwierzę, które w naturalnych warunkach popija w trakcie jedzenia. Żaden ssak tego nie robi, a wiele zwierząt idzie do wodopoju tylko raz dziennie by uzupełnić płyny na całą dobę.
Za to człowiek "cywilizowany" wymyślił sobie taką dietę, że bez popitki trudno cokolwiek zjeść, co jest kolejną przesłanką świadczącą o jej całkowitej nienaturalności.
to pewnie prawda przy surowym miesie a w przypaku zwierzat dochodzi do tego krew. Ale gdy jem mieso przetworzone, jest ono suchsze o wode i plyny tkankowe. Chce mi sie pic w trakcie jedzenia. I dopoki nie przejde na surowizne - o ile to nastapi - pragnienie u mnie jest chyba czyms normalnym?
Barfuje od: 2008
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 23 razy Dołączyła: 13 Wrz 2011 Posty: 4844
Wysłany: 2012-11-18, 13:50
Jasne, że ugotowane mięso jest suchsze ale moim zdaniem też nie wymaga jakoś specjalnie popijania. No chyba, że to same chude mięśnie jak pierś z kury, indyka czy jakiś sznycel z szynki. To faktycznie jest ciężko zjeść ale ja czegoś takiego nie jem (z wyjątkiem sznycli na surowo). Gdy jem tłuste mięsa, nawet obrobione, z jakąś surówką na przykład to nie popijam i nie czuję takiej potrzeby.
Wszystko jest kwestią przyzwyczajenia. Zauważ, że zwierzęta roślinożerne również nie popijają, nawet gdy jedzą wyłącznie twarde, zdrewniałe części roślin.
zenia napisał/a:
a wątróbke rybna ktos je?
Ja jem wątróbki z dorsza . Niestety też tylko z puszki, bo nie widziałam u mnie nigdzie do dostania świeżych. Ale w tych moich puszkach jest 100% wątróbki w sosie własnym, bez dodatków, więc się aż tak bardzo nie martwię. Mam porcję wątróbki zamiast porcji tranu .
_________________ Aby dotrzeć do źródła, musisz iść pod prąd
Udział BARFa: 25-50%
Dołączyła: 22 Wrz 2011 Posty: 1134
Wysłany: 2012-11-18, 16:44
u mnie na rynku jest surowa świeża wątróbka chyba z dorsza
widuje ja ,tak jak i te inne rzeczy typu mlecz lub ikra
kupie ta wątróbkę i probuje cos z nia zrobic
zobaczymy
Barfuje od: 09.2012 Pomógł: 10 razy Wiek: 31 Dołączył: 06 Sie 2012 Posty: 1432 Skąd: Poznań
Wysłany: 2012-11-19, 11:21
No to skosztowałem podrobów na surowo
Serce kurze - bardzo metaliczny smak, jakby wzmocniony smak świeżej krwi; lekko odrzuca ta kondensacja.
Wątroba indycza - zostawia gorzki posmak i jest trochę nijaka, ale można wyczuć charakterystyczny smak wątróbki (taki jak po obróbce termicznej).
Na żołądek kurzy zabrakło mi odwagi
Chyba nie da rady jeść podrobów bez przyprawiania, bo same w sobie nie są ciekawe w smaku. Zapachu jako tako nie wyczułem.
_________________ Naturalne stało się sztuczne, a prawdę uznano za kłamstwo.
AgnesiRup
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 1 raz Dołączyła: 19 Paź 2012 Posty: 36
Wysłany: 2012-11-20, 13:50
Nie wiem czy to dobre miejsce ale chciała bym się podzielić z wami moim problemem który pojawił się po przejściu na dietę nisko węglowodanową( już jakieś 9 tyg). Mianowicie nie mam zupełnie łaknienia, jem co 2 dni czasem po jajku czy jogurcie, jak już konam jem trochę orzechów... ważyłam ok 51 kg przy 165cm i podobałam się sobie, teraz zbliżam się do 45 kg...nie wiem co robić :( wiem że może to być bariera psychologiczna ( byłam przez wiele lat wegetarianką) dodam że staram się jeść mięso na razie jem kurczaka z hodowli nieprzemysłowej z eco cert.
Barfuje od: 14.04.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 2 razy Wiek: 65 Dołączyła: 09 Kwi 2012 Posty: 211 Skąd: Kraków
Wysłany: 2012-11-20, 13:57
Czytałam wczoraj końcówkę Życia bez pieczywa i była mowa o przypadkach, gdy dieta ta nie służy lub powinna być pod kontrolą lekarza. Nie pamiętam dokładnie wymienionych stanów organizmu, bo akurat to przeleciałam po łebkach, ale przeczytaj ostatni rozdział tej książki.
Barfuje od: 2005
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 22 Wrz 2011 Posty: 447 Skąd: z daleka
Wysłany: 2012-11-20, 16:39
AgnesiRup napisał/a:
Nie wiem czy to dobre miejsce ale chciała bym się podzielić z wami moim problemem który pojawił się po przejściu na dietę nisko węglowodanową( już jakieś 9 tyg). Mianowicie nie mam zupełnie łaknienia, jem co 2 dni czasem po jajku czy jogurcie, jak już konam jem trochę orzechów... ważyłam ok 51 kg przy 165cm i podobałam się sobie, teraz zbliżam się do 45 kg...nie wiem co robić :( wiem że może to być bariera psychologiczna ( byłam przez wiele lat wegetarianką) dodam że staram się jeść mięso na razie jem kurczaka z hodowli nieprzemysłowej z eco cert.
Przyczyna moze byc bariera psychiczna, zwlaszcza ze bylas wegetarianka. Albo moze jest w tym co jesz cos nie tak. Bral laknienia nie jest czyms zdrowym i normalnym. Przedstaw swoj dzienny jadlospis - moze znajdziemy blad.
A jogurt wymienilabym na kefir - jesli juz musisz produkty mleczne.
Barfuje od: 6.12.2011
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 2 razy Wiek: 41 Dołączyła: 21 Lis 2011 Posty: 372 Skąd: Lublin
Wysłany: 2012-11-27, 22:43
W "Życiu bez pieczywa" jest fragment dokładnie na ten temat:
Cytat:
Po rozpoczęciu diety niskowęglowodanowej pacjenci otyli w zasadzie nie odczuwają żadnych negatywnych skutków. Zazwyczaj dopisuje im apetyt, a do tego są zadowoleni, bo chudną, mimo że jedzą dużo. Osoby nadmiernie szczupłe prawie zawsze na początku tracą od 1,5 do 3 kilogramów, później jednak przybierają na wadze. Często już po krótkim czasie tracą apetyt, a czasem rozwija się u nich wstręt do jedzenia, szczególnie mięsa. Utrzymanie ich przy diecie wymaga sporej siły przekonywania; jeśli chcą zrezygnować, powinni wiedzieć, że organizm przywyknie do małych doz węglowodanów, a wtedy czekają ich rozmaite korzyści. Pamiętaj, że przestawienie organizmu na spalanie i pożytkowanie tłuszczu poprzez ograniczenie węglowodanów przypomina odstawienie narkotyku, od którego jesteśmy uzależnieni. W końcu nastąpi powrót do zdrowia, ale droga do celu jest bardzo trudna.
W wypadku niektórych szczupłych ludzi pozostałością "czasów węglowodanowych" nie jest wcale większy apetyt (jak u otyłych), ale raczej jego brak. Dieta niskowęglowodanowa kładzie kres hiperinsulinizmowi, a to usuwa ostatnią przyczynę, dla której osoby wychudzone w ogóle jedzą: ich hipoglikemię. Ogólnie rzecz ujmując ludzie chudzi jedzą z powodu niskiego poziomu cukry we krwi, a nie dlatego, że są głodni.
Ważne, aby ludzie ci wiedzieli zawczasu, że zmiana może być trudna; dzięki temu nie będą mieli wrażenia, iż to dieta nie dla nich. W rzeczywistości bowiem skorzystają na niej nawet bardziej niż inni pacjenci. Mieliśmy do czynienia z setkami takich sytuacji: krańcowo wychudzeni ludzie zmieniali się w zadowolone, mocno zbudowane osoby o normalnej wadze.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum