Barfuje od: 2005
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 21 Wrz 2011 Posty: 447 Skąd: z daleka
Wysłany: 2012-11-12, 23:53
AnnaR napisał/a:
Co do podpowiedzi AniR - one jedzą serca i żołądki, na przemian z mięsem. Co do mączki kostnej, właśnie mam problem, bo nie wiem, gdzie dostać. Już o tym myślałam.
Serdeczsnie dziękuję AniuR i Sojuz za dobre rady. Z pewnością wykorzystam.
Co do Harpii, nie komentuję. Nie mam cierpliwości się tłumaczyć. Napisałam już, są zwierzęta stare i chore, tak jak i człowiek. Leczone są dobrze i najlepszy dowód, to efekty. Zadałam tylko jedno pytanie, a otrzymałam niezbyt miłe odpowiedzi. Ale dzięki.
Barfuje od: zawsze
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 8 razy Wiek: 40 Dołączyła: 15 Wrz 2011 Posty: 713 Skąd: Libiąż
Wysłany: 2012-11-13, 13:22
Ja zadałam pytania na które nie dostałam od Ciebie odpowiedzi
Najpierw piszesz, że wymiotuje, później, że są leczone, diagnoza to wielka tajemnica, a dobry wet karze karmić papką dla niedożywionych i miksowanym mięsem, to się całości nie trzyma.
Rozumiesz, że na takiej diecie to prędzej czy później fretki zaczną chorować poważniej?
Intestinal obciąża nerki, gotowane mięso obciąża żołądek (jest ciężko strawne) a miksowanie tego wszystkiego to gwóźdź do trumny dla zębów - kamień, zapalenie dziąseł i tak dalej.
Nie wiem jakie masz te fretki, słowem nie wspomniałaś o ich wieku i kondycji w pierwszym poście, dlatego moja reakcja jest taka a nie inna, ja mam alergię na osoby, robiące zwierzakowi niedźwiedzią przysługę takim działaniem.
_________________ Jeśli nie masz po co żyć, żyj na złość innym
No więc fretki trafiły do mnie w wieku ok.5-6 lat, jakiś hodowca je porzucił, bo przestały być dość płodne. Spędziły chyba cały okres tego zycia w klatce (razem) rodząc dzieci, a potem przestały byc potrzebne. Bały się ludzi i zupełnie nie umiały się bawić. Miały ECE. Trwało to strasznie długo. Nie chciały w ogóle jeść. Żeby w ogóle coś jadły i zatrzymywały, trzeba je było karmić palcem. Trwało to ok. miesiąca. Wszystko musiały mieć zmielone, bo inaczej zwracały. (to niestety im zostało, że już nie mogę je przestawić na kawałki, chowają je gdzieś po kątach, a ja nie wszędzie mam dostęp, pozostawione mieso się psuje, a to najczęstszy powód zatruć u fretek). Nie wiem, czym były karmione ale od początku (zęby miały popsute), bo kiedy wreszcie po miesiącu wyzdrowiały, zaczęłam normalnie im dawać mięso i suchą, żeby powoli przestawić na normalną dietę. Okazało się, że jedna miała kłopoty z żołądkiem , a właściwie jelitami - ciągle ją brzuch bolał (to widać, jeśli sie obserwuje fretkę), wymiotowała codziennie. Zrobiłyśmy wszystkie mozliwe badania. lekarz (a to dobry lekarz) stwierdził, że tak jest, że niektóre zwierzęta w starszym wieku mają problemy trawienne (Tak jak ludzie, np. ja), zalecił dietę - na początek intestinal mokry i suchy, potem włączać powoli mięso. I fakt, ze fretka przestała wymiotować. Jednak problem pozostał - jej jelita źle pracują - to po prostu słychać, często ma wdzęcia po surowym mięsie, szczególnie po żołądkach i sercach. I puszcza bąki (nie takie fretkowe, ale takie jak człowiek) nieraz raz po razie przez całe godziny. Wtedy trzeba poluzować i wrócić do diety, aby nie cierpiała. Tym bardziej, że kiedyś przez 3 dni miała luźny stolec i nie chciała jeść po zjedzeniu długiego kawałka sciegna - ustąpiło samo (podawałyśmy leki, ale nie pomagały), gdy wyszło z niej to ściegno w całości. Wierz mi, mam fretki od 10 lat i nie krzywdzę ich. obie dziewczynki są w tej chwili po operacjach - miały nowotwór, mozliwe przerzuty, są pod stałą kontrolą lekarza. Jestem bez pracy i mam wielkie zaległości w czynszu, ale dla nich robię wszystko, co trzeba. Niestety są w tym wieku i w tym stanie zdrowia, że nie będę na nich eksperymentować na siłę. Niech choć tę resztkę życia przezyją bez stresów.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum