U nas dalej bardzo dobrze, kotka jest wesoła i nic nie wskazuje na chorobę. Na szczęście badanie i usg szybko się zbliża, oby było lepiej .
Ja myślę dalej co mogło jej zaszkodzić, nie daje mi to spokoju...
Od paru miesięcy używam w kuwecie dezodorantu Beaphar - może dostało się to na kocie łapki i zaszkodziło? Niestety składu nie mogę znaleźć, chodzi mi o to.
W domu na szafie wysoko pojawił się też odświeżacz powietrza, kotka czasami spała pod szafą i mogło to osiąść na jej futerku...
Tylko te dwie rzeczy przychodzą mi do głowy, gdyby ktoś miał jakieś propozycję tego co może szkodzić a na co jeszcze nie wpadłam to byłabym wdzięczna, pomoże mi to wyeliminować na przyszłość to coś szkodliwego...
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 17 razy Dołączyła: 01 Paź 2011 Posty: 1532
Wysłany: 2012-11-04, 15:20
moniko,
ja się obawiam, że to niestety te sterydy podawane przez tak długi okres czasu (1,5 roku) mogły doprowadzić do pogorszenia stanu wątroby i nerek, co na razie znalazło odzwierciedlenie w wynikach, a nie zachowaniu kotki.
Trzymam kciuki, aby te wyniki były odwracalne i aby problem, zwłaszcza z nerkami, nie okazał się przewlekły.
To cudownie, że kotka dobrze się czuje, ale to niestety nie oznacza, że z narządami jest wszystko OK. Złe samopoczucie występuje zazwyczaj w stanach ostrych lub zaawansowanych stanach przewlekłych. W początkowej fazie chorób przewlekłych, po samym zachowaniu zwierzaków nie można byłoby się domyślić, że coś im dolega. Dlatego tak ważne są badania profilaktyczne.
Dobrze, że zaplanowałaś dalszą diagnostykę, bo sytuację trzeba wyjaśnić i w razie czego zadziałać.
Sterydy ostatnie były w kwietniu i później w kwietniu były badania i było ok . Mogły zaszkodzić wątrobie dopiero później ?
Eh, skąd mogłam wiedzieć, że poprzedni wet tak mi ją załatwi , to niby był najlepszy wet w okolicy a ja młoda i głupia ufałam i nie kwestionowałam jego decyzji (do czasu)...
Po ostatniej dawce sterydów zmieniłam weta, Sonia zaczęła się dziwnie zachowywać, syczeć, rzucać się, do dziś nie ustaliłam dlaczego, wtedy też pisałam tu i dostałam odpowiedź, że mogły to być halucynacje od sterydów...
Ten obecny wet nie podaje jej sterydów, w ogóle leki dla niego to ostateczność a tamte dawki sterydów skomentował tylko tyle, że były to dość duże dawki jak na 5kg kota... Chciałam jej usunąć kamień nazębny (ma trochę na kilku zębach z tyłu), ale ten wet się kategorycznie nie zgodził na niepotrzebną narkozę, może kiedyś, ale że jeszcze nie teraz.
Czuję się jak najgorsza właścicielka kota, Sonia mi ufa a ja jej nie uchroniłam...
Mam ochotę iść do tego pierwszego weta i wygarnąć mu co zrobił i żeby najpierw pomyślał zanim zaleci innemu zwierzakowi duże dawki sterydów .
Ostatnio zmieniony przez Sandra 2014-01-27, 17:10, w całości zmieniany 1 raz
Barfuje od: 2008
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 23 razy Dołączyła: 13 Wrz 2011 Posty: 4844
Wysłany: 2012-11-04, 18:46
Monika, nie wyrzucaj sobie teraz, że sprawa sterydów to twoja wina, bo jeśli ktoś jest winny to na pewno wet. Wszyscy ufamy autorytetom dopóki się nie sparzymy, tak jesteśmy wychowywani. Wielu z nas, a może i większość tutaj przeszła przez jakąś historię, w której przedstawiciel medycyny zaszkodził zamiast pomógł. Niestety, w kwestii zdrowia własnego oraz najbliższych, w tym zwierzaków, musimy nie tylko patrzeć na ręce medykom, ale i sami dokształcać się tyle, na ile jesteśmy w stanie.
Sterydy to jedno i na pewno obojętne nie były dla organizmu Soni, ale oprócz sterydów brałabym jednak pod uwagę zatrucie chemiczne. Profender to trucizna jakich mało, ponadto ten odświeżacz do kuwety Beaphar zawiera jakieś biocydy (tyle piszą o składzie w necie). Biocydy to zawsze jest jest jakaś chemiczna trucizna mająca zabić jakieś drobnoustroje, grzyby czy inne "szkodniki". Przy okazji zatruwając nas i zwierzęta. Moim zdaniem wszelkie dezodoranty kuwetowe są niepotrzebne, a kotom na pewno te zapachy też nie są obojętne zapachowo, bo zdrowotnie to nie mam wątpliwości że szkodzą. Miałam w domu maksymalnie 3 koty jednocześnie (w tym 1 dorosły niekastrowany) i wiem, że zapach z kuwety jest do opanowania jeśli dba się o jej czyszczenie, nawet całkowicie bez jakiejkolwiek chemii (której ja nie używam). Weź także pod uwagę twój odświeżacz powietrza i przeczytaj na opakowaniu jaki jest skład tego, czym on pryska. Wpisz każdy z tych składników do googla i poczytaj, być może natrafisz na trop czegoś, co mogło zatruć Sonię, samo lub dodatkowo w komplecie z odświeżaczem kuwetowym, profenderem i innymi lekami. Sprawdź również czym myjesz podłogi (składniki tych środków), sanitariaty (czy koty wchodzą do wanny i umywalki?). A może wysypał się jakiś proszek do prania lub wylało trochę płynu do płukania tkanin, po którym kotka przeszła?
Weź też pod uwagę fakt, że po 1,5 roku podawania sterydów, nawet jeśli po zakończeniu "terapii" wyniki były w normie, to organy wewnętrzne Sonii były bardzo osłabione, być może nawet już w jakimś stopniu uszkodzone (wyniki krwi długo są w normie, bo organizm kompensuje sobie skład krwi kosztem innych miejsc w organizmie). Taki kot będzie o wiele bardziej podatny na najdrobniejszą ilość substancji toksycznych, które wchłonie. O ile zdrowy kot, który nie dostawał wcześniej sterydów, poradziłby sobie z odtruciem, o tyle osłabiony kot już nie. I mam tu na myśli zarówno substancje toksyczne w chemikaliach domowych, jak i w środkach odrobaczających.
Nie odrobaczałabym kotów "profilaktycznie" w żadnym razie, a już na pewno nie profenderem. Szansa, że twoje niewychodzące kotki złapią robaczycę jest bardzo mała. Ja nie odrobaczałam mojego wychodzącego do ogrodu kota żadną chemią od grubo ponad 3 lat. Jeśli masz wątpliwości odnośnie robaków, to badaj kotom regularnie kał i nie odrobaczaj w ciemno.
Trzymam mocno kciuki za zdrowie Soni i pozdrawiam Cię ciepło .
_________________ Aby dotrzeć do źródła, musisz iść pod prąd
Wszystko posprawdzam raz jeszcze, odświeżacz wyłączyłam, dezodorant wyrzuciłam a odrobaczać już nie zamierzam przed badaniem kału. Dom jest zabezpieczony, koty nie mają dostępu do żadnych środków chemicznych i kosmetyków, do jedzenia, do nici i igieł itd, ale coś zaszkodzić jej musiało . Mam nadzieję Sonia wyjdzie z tego, kardiolog nie wykryje nic groźnego i Milka nie będzie miała złych badań - o nią też się boję, w końcu przeszła kilka operacji i po nich nie miała jeszcze robionych badań krwi, teraz się okaże jakie skutki mają cztery narkozy w ciągu miesiąca... Ah te koty...
Za kciuki dziękujemy i również pozdrawiam serdecznie.
Ostatnio zmieniony przez Sandra 2014-01-27, 17:12, w całości zmieniany 1 raz
Witam.
Wczoraj panienki miały badanie krwi, ale niestety od Sonii nie udało się pobrać wystarczająco krwi i nie pójdzie do laboratorium.
Broniła się jak nigdy, w 5 osób nie daliśmy rady ją utrzymać a znieczulenie z powodu niepewnego serduszka na pewno dostać nie mogła.
Badanie będzie zrobione u weta, zobaczymy czy będą lepsze wyniki, jutro będę wiedzieć i w przyszłym tygodniu kardiolog i usg, może już będzie koniec mojego stresu....
A Sonia dalej w porządku chociaż obserwujemy ją dokładnie cały czas :).
Pozdrawiam.
Alat spadł do 130, Aspat do 49, reszty wyników nie mam jeszcze, ale podobno w normie.
A pojutrze do dr Niziołka.
Dziękuję za trzymanie kciuków i proszę dalej o kciuki , pozdrawiam .
U mojej fretki przy rutynowej kontroli krwi, wyszedł bardzo wysoki Aspat, mała zaczęła dostawać ostropest raz dziennie w ilości 1-2 ziarenek (mielone), po 2 tygodniach stan wizualny Fiffi się poprawił, schudła, zrobiła się bardziej ruchliwa (wcześniej dużo spała), zaczepia do zabawy, biega, apetyt się zmniejszył (od początku miałam z nią problem bo zjadała wszystko co dostała i znalazła, aż do cofki lub zatuczenia)
Końcem miesiąca planuję sprawdzić krew, mam nadzieję, że ostropest "naprawił" jej wątróbkę choć trochę.
_________________ Jeśli nie masz po co żyć, żyj na złość innym
Harpia ja już w Twoim wątku pytałam o ostropest :) i myślę nad nim, na razie jestem skupiona na środowym wyjeździe do dr Niziołka do Bielska, później będę myśleć co dalej, jeszcze nie wiadomo co z jej sercem . Za radę dziękuję.
Trzymam kciuki za Fiffi, czytałam o niej.
Głaski dla wszystkich Twoich zwierzaków.
Na usg jamy brzusznej wyszła powiększona wątroba... Nerki i wszystko inne w kocie jest w normie, dokładnie wszystko było sprawdzane.
Mam dokończyć kurację teraz, pomyśleć o zmianie karmy na RC Hepatic , bo bezzbożówki i barf mogły wykończyć wątrobę (taaaa...) i za jakiś czas pobrać krew, wysłać do badania do Idexxu a płytkę z rozmazem do pani hematolog, mam namiary. Będziemy kontrolować tą wątrobę i sprawdzać, czy po odstawieniu leków nie pogorszą się znowu wyniki. Biedna ta moja kotka, ale dobrze jest wiedzieć co jest . Mam też nazwy leków, które może mieć podawane na wątrobę i nazwy bezpiecznych usypiaczy do pobierania krwi, bo ostatnio Sonia nie pozwoliła pobrać wystarczającej ilości.
Gdyby któraś z Was była tak dobra i mogła napisać jakieś swoje wnioski w związku z tą powiększoną wątrobą i zmianą karmy... Byłabym wdzięczna. Jestem zupełnie zielona w temacie, będę teraz szukać czegoś w internecie a za niedługo pojadę do naszego weta z listą pytań układać plan działania. Nie bardzo rozumiem skąd się bierze powiększona wątroba, czy się to leczy, jak się to leczy, jak to wpływa na kota, jakie są rokowania, tzn. czy to przeszkadza jej w życiu, co powinna jeść, może coś jeszcze mogłabym zrobić, żeby Soni się polepszyło.
Barfuje od: 08/2008
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 16 razy Dołączyła: 15 Wrz 2011 Posty: 1721 Skąd: Łódź
Wysłany: 2012-11-16, 16:17
Hej monika, a czy ta powiększona wątroba, została jakoś dokładniej opisana na USG? masz to w opisie? jakie echo dawała w obrazie? Czy ocenione zostały pęcherzyk żółciowy oraz trzustka? drogi żółciowe nieposzerzone?
Jeżeli transaminazy wątrobowe spadają, to jest to powód do radości, bo wątroba się regeneruje. Myślę, że przede wszystkim nadal warto uzupełniać dietę w l-ornitynę i wysokie dawki witamin z grupy B. Jeśli chcesz szybszych efektów, skonsultuj z wetem podawanie "koktajlu" z l-ornityną dożylnie, ale ja myślę, że Sonia sama się z tego wykaraska.
Co do zmiany diety, cieszę się, że nie dałaś się przekonać .
ja myślę, że Sonia sama się z tego wykaraska.
Co do zmiany diety, cieszę się, że nie dałaś się przekonać .
Dostałam tylko ten opis poniżej (nie potrafię wszystkiego odszyfrować ), wątroba bez żadnych zwłóknień mówił, guzów, nie ma zastoju krwi, drogi żółciowe w porządku. Wszystko ok z wątrobą, tylko wykracza poza dozwolony obszar.
Czy ta wątroba się kiedyś "zmniejszy" do odpowiednich rozmiarów?
Cieszę się, że serce zdrowe i alat i aspat spadły, leczenie jeszcze kontynuujemy i na pewno będę badać jej częściej krew. Gdyby dawała sobie bez problemu pobrać krew, to bym badała i co dwa miesiące, ale to jest bestyjka ;).
Dziękuję za to, że napisałaś, że Sonia sama się z tego wykaraska. Od raz mi lepiej .
A co do diety - mówił dość przekonująco, nawet Trovet skrytykował, bo nie ma to jak RC , normalnie bym nie uwierzyła, ale to moja Sonia i miałam chwilę wątpliwości , ale tylko chwilę.
Barfuje od: 08/2008
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 16 razy Dołączyła: 15 Wrz 2011 Posty: 1721 Skąd: Łódź
Wysłany: 2012-11-16, 23:50
Dzięki za opis. Większość daje się zidentyfikować, nie jestem w stanie niestety rozszyfrować kilku słów z opisu dotyczącego wątroby
Wątroba może się oczywiście zmniejszyć, trzeba jednak pamiętać o tym, że potrzebuje do tego dłużej niż chwilę, tak samo ASPAT i ALAT mogą jeszcze przez długie tygodnie utrzymywać się na podwyższonym poziomie. Bądź cierpliwa, kontynuuj leczenie wspomagające i złap chwilę oddechu
Bardzo fajnie, że tyle czasu i zaangażowania poświęciłaś swojej kotce. Teraz kryzys minął, miejmy nadzieję na dobre. Dla mnie najlepszym sygnałem, że jest lepiej, świadczy samopoczucie Sonii i jestem zdania, że nie ma sensu rezygnować z BARFa, bo to nie w nim należy upatrywać przyczyn dolegliwości, lecz w lekach, które były podawane na zlecenie weta.
Wracając jeszcze na chwilę do tego wrzodu na wardze, co raz częściej słyszę wśród kociarzy i zaprzyjaźnionych wetów, że sterydy sprawdzają się jedynie na krótką metę i jak wiadomo eliminują tylko zjawisko, a nie jego przyczynę. Dlatego coraz częściej odchodzi się od podawania tych środków, o ile zmiana nie jest bardzo krzywdząca dla kota i nie przeszkadza mu istotnie w codziennym funkcjonowaniu. Nie jest zjawiskiem rzadkim, że takie zmiany same się wchłaniają i najczęściej te drobne w ogóle nie wymagają leczenia.
Cierpliwie będę czekać na poprawę, obserwuję Sonię cały czas i w razie jakichś zmian w pół godzinki jesteśmy u weta :), przynajmniej będę wiedziała, że chwilowe złe samopoczucie u niej nie można zrzucić na pogodę, tylko zawsze teraz trzeba brać pod uwagę jej wątrobę.
Co do wrzodu - on znikał na kilka tygodni po sterydach, a później wracał znowu. Dziwne jest to, że od kwietnia się nie pojawił, zaraz po zmianie weta .
Ten obecny powiedział, że według niego mógł to w ogóle nie być wrzód, bo dziąsła i wargi ma w porządku i że następnym razem jak coś się pojawi to on się temu dokładniej przyjrzy np. pod mikroskopem i zrobi wtedy badanie krwi, żeby sprawdzić eozynofile (poprzedni wet stwierdził wrzód na podstawie porównania pyszczka Soni ze zdjęciem pyszczka z wrzodem...) i że są inne metody leczenia, że on za sterydami nie jest i będzie wtedy myślał co podawać. Póki co nie musiał się zastanawiać, bo pyszczek bez zmian.
Sihaya dziękuję za wszystkie Twoje posty i rady, jesteś Wielka . Wygłąskaj ode mnie wszystkie swoje zwierzaki.
Ostatnio zmieniony przez Sandra 2014-01-27, 17:15, w całości zmieniany 1 raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum