Gerda, bardzo dobry artykuł, zgadzam się w 100procentach a nasz adoptowany 1+ temu 12 + kot jest tego przykładem, z kota wychodzącego stał się kotem domowym wychodzącym do ogrodu na szelkach a jak drzwi się przypadkowo otworzą to nie ucieka siedzi i czeka na nas aż go weźmiemy, mój pierwszy kot i nie sądziłam że koty to takie przyjacielskie i przywiązujące się zwierzaki, najukochansze stworzenia, dzięki że z nami są.🐈
Temat pasuje chyba do medycyny weterynaryjnej, badanie długości życia kotów.
Badanie obejmowało swoim zakresem 1989 - 2019 rok. Uwzględniono 3108 kotów.
Posiłkuję się streszczeniem/przekładem z Surowe Kotki i Psy (autor Agnieszka Cholewiak-Góralczyk):
"Udział w badaniu mogły wziąć jedynie zwierzęta właścicielskie. Koty zostały wykluczone z badania, jeśli należały do schronisk, organizacji czy domów tymczasowych, kolonii badawczych lub w inny sposób nie posiadały lub miały niezidentyfikowanych właścicieli. Koty należące do klientów, które po przybyciu do szpitala odeszły, a które nie były wcześniej pacjentami kliniki, oraz te, które odwiedzały klinikę tylko podczas szczepień na wściekliznę zostały wykluczone - nie było tu relacji między lekarzem a pacjentem. Uwzględniono koty należące do klientów, które były pacjentami przed śmiercią.
W badaniu wzięło udział 176 (5,66%) niekastrowanych samic, 1239 (39,86%) wykastrowanych samic, 216 (6,95%) niekastrowanych samców i 1476 (47,49%) wykastrowanych samców. W jednym przypadku płeć nie została zarejestrowana. W badaniu wzięło udział 2618 (84,2%) kotów rasy mieszanej i 490 (15,8%) kotów rasowych. Przebadano łącznie 26 różnych ras kotów. W przypadku 16 kotów, które zostały zgłoszone jako rasowe, nie można było określić ich dokładnej rasy zgodnie z wybranym systemem klasyfikacji. Mediana wagi, dostępna dla 2962 kotów (%), wynosiła 4,0 kg (zakres 0,05–15,45 kg).
W sumie 512 (16,5%) kotów zmarło (nie były poddane eutanazji), a 2596 (83,5%) kotów zostało eutanazji poddanych. Spośród 2974 kotów z udokumentowanym wiekiem średni wiek w chwili śmierci wynosił 9,07 lat.
Mediana wieku śmierci kotów, które odeszły w sposób naturalny, wynosiła 8,27 lat, podczas gdy mediana wieku śmierci kotów uśpionych wynosiła 9,21 lat. Były one istotnie różne (p = 0,02). Łącznie 2672 (89,85%) kotów miało w chwili śmierci ukończony co najmniej rok. Mediana przeżycia całkowitego w tej grupie wyniosła 9,92 lat.
Najczęstszym układem narządowym zidentyfikowanym jako przyczyna śmierci był układ wielonarządowy/układowy (21,72%), a następnie układ moczowy (13,93%), oddechowy (11,42%), neurologiczny (10,62%) i pokarmowy ( 10,04%). U 45 (1,45%) kotów nie można było zidentyfikować pierwotnego układu narządów jako przyczyny śmierci.
Najczęstszą patofizjologiczną przyczyną śmierci był rak (35,81%), a następnie przyczyny zakaźne (17,47%) i przyczyny zwyrodnieniowe (11,97%). W 322 (10,36%) przypadkach nie ustalono głównej patofizjologicznej przyczyny zgonu. Przyczyny śmierci zostały dalej sklasyfikowane według chorób. Najczęstszą przyczyną śmierci był rak z 1113 przypadkami (35,81%). Następnie niewydolność nerek, zakaźne zapalenie otrzewnej kotów i choroby serca, które doprowadziły do śmierci odpowiednio 336 (10,81%), 209 (6,72%) i 161 (5,18%) kotów. Te cztery przyczyny zgonów stanowiły 58,52% procent wszystkich zgonów.
Rak wykryto u 1283 (41,3%) kotów. Zidentyfikowany rak był przyczyną śmierci 1113 kotów, co stanowiło 35,81% wszystkich przypadków i 86,75% przypadków raka. U 170 kotów, u których zdiagnozowano raka, ich rak nie był główną przyczyną śmierci, co stanowiło 5,47% wszystkich przypadków i 13,25% przypadków raka. Liczba guzów litych, zdiagnozowanych u danego kota, wahała się od 0 do 5. Spośród 1283 kotów, u których rozpoznano raka, u 1122 (87,45%) zdiagnozowano 1 nowotwór, u 146 (11,38%) zdiagnozowano 2 nowotwory, u 12 (0,94%) zdiagnozowano 3 nowotwory, u 2 (0,16%) zdiagnozowano 4 raka, a u 1 (0,08%) zdiagnozowano pięć różnych histologicznych typów raka. Wśród kotów, u których zdiagnozowano pojedynczy nowotwór, najczęstszym rodzajem raka były guzy okrągłokomórkowe (42,69%), następnie guzy pochodzenia nabłonkowego (38,77%) i nowotwory pochodzenia mezenchymalnego (15,078%) ). Trzydzieści (2,67%) guzów uznano za łagodne histologicznie, ale doprowadziły one do śmierci, a jeden guz był niezróżnicowany w sposób, który uniemożliwiał klasyfikację.
W sumie u 1953 (62,84%) kotów stwierdzono histologiczne cechy choroby nerek podczas sekcji zwłok. Choroba nerek została uznana za przyczynę śmierci 406 kotów (13,16% wszystkich przypadków i 20,8% przypadków z chorobą nerek), podczas gdy większość chorych kotów (1547 lub 49,8% wszystkich przypadków i 79,2% przypadków z patologią nerek) ) zmarła z innej przyczyny lub przyczyn. Spośród kotów z chorobą nerek większość miała pojedynczy proces patologiczny (77,7%). U niewielkiej liczby kotów zdiagnozowano liczne patologie nerek, przy czym dwie niezależne zmiany w nerkach stwierdzono u 386 kotów (19,8%), u trzech u 46 kotów (2,3%) i u czterech u 4 kotów (0,2%). Większość (1207, 61,8%) kotów z chorobą nerek została sklasyfikowana jako cierpiąca na chorobę cewkową/śródmiąższową. W sumie było 1914 kotów z objawami choroby nerek. Mediana przeżycia całkowitego dla tej grupy wyniosła 10,35 lat. Średni wiek śmierci kotów, które padły z powodu choroby nerek, wynosił 9,41, podczas gdy koty, które zostały sklasyfikowane jako mniej istotne choroby nerek i zmarły z innej przyczyny, miały średni wiek w chwili śmierci 10,52 lat."
U wielu moich znajomych koty dożywają 18-20 lat, większość żywiona dobrą, ale przetworzoną karmą. Podobno najstarsza zapisana w księdze rekordów Guinnessa (wikipedia) była kotka Creme Puff (kot domowy), 1967-2005 – 38 lat i 3 dni, wraz z kotką sfinks Granpa żyjącą 34 lata i 2 m-ce, od tego samego właściciela, Austin w stanie Teksas. Kotka Flossie ur.29.12.1995, Anglia, jest najstarszym aktualnie żyjącym kotem świata.
Udręczone amerykańską wojenką proxy, urodzajne pola wschodniej Ukrainy nie doczekały się zbiorów, więc w końcu wydały z siebie inny plon - nieprzeliczone stada myszy. Ponoć gryzonie są wszędzie. Wdzierają się do blindaży, pożerają prowiant, niszczą buty i ekwipunek żołnierzy, przegryzając przewody wykluczają z eksploatacji sprzęt.
W tej sytuacji najbardziej efektywnym antymyszowym środkiem okazały się nie pułapki ale koty.
Ponieważ zapotrzebowanie jest ogromne, żołnierze prowadzą nawet wymianę kociąt pomiędzy poszczególnymi oddziałami...
Po co ja to wszystko piszę? Ano dlatego, że namnożyło się u nas niestety ostatnio sporo eko-debilnych pseudonaukowców, co to rozsiewają propagandę, że koty wcale nie potrafią łowić myszy, tylko skupiają się na eksterminacji jakichś tam rzadkich gatunków pitaszków i w ogóle są przyczyną totalnego armagedonu. Ufff...
Tak sobie myślę, że dobrze by było wyeksportować tych wszystkich uczonych nierobów za wschodnią granicę - na front. Obstawiam, że udręczeni myszami żołnierze szybko stracili by cierpliwość do słuchania bzdur i wybili by z uczonych głów głupotę - uderzeniami kija.
Rafał-Kociarz, nie chciałam się angażować, ale mam już dość nagonki na koty mordujące ptaszki. Nie wiem czemu teraz to tak popularny temat. Że ptak ptaka nie zadziobie, czy lis ptaka nie zje? One pewnie głodne nie są Patrząc na kota sąsiadów wałęsającego się pod blokiem bałam się o pisklaki srok, taki kot w domu ma jedzenie i teoretycznie kogoś, kto ma go zajmować zabawą. Sroki ciężko pracowały, by zbudować swój dom. Ale na tym polega życie każdego z nas, doświadczać i radzić sobie. Zaraz obok przycięli drzewa (dosłownie: "bo zasłaniały słońce") nie myśląc, że sroka chciała mieć dom ukryty wysoko.
p.s. Trzeba ograniczyć jerzyki, bo najpewniej mordują komary
małga, jak jakiś głupi temat jest zbyt popularny to nieomylny znak, że ktoś za tym lobbuje. Is fecit, cui prodest. Pierwsi podejrzani to oczywiście korporacje od trującej chemii ale moim zdaniem poza czysto komercyjnym wchodzi jeszcze w grę specyficzny czynnik psychologiczny. Po prostu lewactwo tak bardzo nienawidzi nas - ludzi, że ta nienawiść rozlewa się już nawet na zwierzęta, które są dla ludzi pożyteczne i przyjazne. Z tego samego powodu największym uwielbieniem cieszą się np. wilki czy rekiny. Oczywiście czym bardziej agresywne wobec ludzi tym lepiej. Pamiętam jak była kiedyś zbiórka na urządzenie gigantycznej woliery, dla jakiegoś wilczyska, które zostało złapane, bo atakowało ludzi. Sukces przeszedł wszelkie oczekiwania a na zebranego z ulicy, poranionego kotka skromne kilka tysięcy zebrać trudno. Smutne, ze sporo szczerych miłośników kotów dało się złowić na ten haczyk i bezmyślnie zwielokratnia wrogą propagandę.
Opłakanych efektów działalności ekologicznego lobby ciąg dalszy. Masowo wymierają ptaki w wyniku zjadania zatrutych gryzoni.
Już od dobrych paru lat rozmaici profesorkowie, dziennikarze i inne takie tam sponsorowane autorytety, nieustannie bombardują nas ckliwymi historyjkami o tym jak to wychodzące koty mordują przyrodę. W rzeczywistości kot wychodzący to to najlepszy i zupełnie nieszkodliwy, bo tzw. biologiczny sposób zwalczania gryzoni.
Oczywiście żadna z tych zakłamanych kanalii ani się nawet nie zająknie w swojej ckliwej narracji, że jedyną w miarę skuteczną alternatywą dla wychodzących kotów jest wprowadzanie do środowiska gigantycznej ilości toksycznej chemii.
Co my zwykli, skromni kociarze możemy zrobić w tej sytuacji? W przeciwieństwie do nich nie dysponujemy milionami na propagandę ale za to jest nas wielu. Wykpiwajmy "autorytety" przy każdej nadarzającej się okazji - kiedy popijamy piwko w gronie koleżanek i kolegów; stosujmy towarzyski ostracyzm wobec szczególnie aktywnych. W rozmowach powiązujmy temat kotów z innymi szczególnie bolesnymi dla Polaków efektami działalności eko-lobby (np. zamykanie kopalń i zakładów, bandyckie ceny paliw i energii).
_________________ Kot wychodzący jest cennym elementem naszego środowiska.
Poza tym uważam, że tzw. ekologów nie powinno być.
Zacytuję Twój podpis: "Kot wychodzący jest cennym elementem naszego środowiska.
Poza tym uważam, że tzw. ekologów nie powinno być." Pierwsze zdanie w ramach poparcia, drugie zdanie, bo coraz ciężej się z nim nie zgadzać
I jest już kolejny śmiertelny przypadek. Nie żyje dwuletnie dziecko, kilkoro dorosłych poważnie podtrutych w Tomaszowie Lubelskim. Substancja czynna ta sama: fosforek glinu, który reagując z wilgocią z otoczenia zamienia się zabójczy gaz - fosforowodór. W obliczu gwałtownie rozszerzającej się w Polsce plagi gryzoni możemy domniemywać, że najbardziej niebezpieczne środki są stosowane w tym kraju powszechnie - ze względu na ich skuteczność. Ostre zatrucia to zapewne tylko czubek góry lodowej a o wiele więcej ludzi ucierpi wskutek permanentnego narażenia na minimalne dawki trutek i nawet nie będą sobie zdawali sprawy z przyczyny swoich problemów zdrowotnych.
_________________ Kot wychodzący jest cennym elementem naszego środowiska.
Poza tym uważam, że tzw. ekologów nie powinno być.
aina Pomogła: 2 razy Dołączyła: 13 Paź 2016 Posty: 339
Wysłany: 2024-12-03, 02:21
nie tylko kot powinien być cenny w naszym wspólnym środowisku.Niestety to zdanie nie uratowałoby życia akurat mojej kotki,którą,szczęściem zabrałam znad trutki u sąsiada.Nie ratuje też życia wielu innych wolnożyjących kotów.Ogród powinien mieć kocie ogrodzenie.W takim ogrodzie kot nie jest zagrożony,ale uważam żeby przez niego nie cierpiały ptaki,bo nie ma żadnego powodu by tak się działo.
Cenność ptaków w środowisku polega m.in właśnie na tym, że stanowią pokarm dla kotów. Generalnie całe życie na Ziemi jest tak skonstruowane, że ktoś jest zjadany aby ktoś inny mógł przeżyć. Na biedne ptaszki czyhają nie tylko koty ale dosłownie całe hordy najrozmaitszych drapieżników. Widziałaś kiedyś np. co taka z pozoru niewinna sroka wyprawia ze schwytanymi przez siebie pisklątkami? Aby być konsekwentnym w takiej nieco utopijnej próbie ulepszenia naszej rzeczywistości należało by jeszcze dopisać postulat wyłapania ze środowiska wszystkich pozostałych drapieżników i pozamykania ich w klatkach. Niestety, ale wybiórcze koncentrowanie na sprawie kotów przy równoczesnym tolerowaniu przemocy ze strony różnych lisów, sów, srok, jastrzębi, łasic, kukułek i innych zamieszkujących ten kraj morderczych rozbójników nie ma żadnego sensu w ogóle. Odnośnie zagrożeń to mogę dodać tylko tyle, że w zasadzie wszystko co przyjemne w życiu (tak kocim jak i ludzkim) niesie ze sobą jakieś większe lub mniejsze niebezpieczeństwo. Dajmy na to beztrosko wychodzisz sobie by spotkać się w kawiarence z koleżanką a przecież po drodze mogą być pijani kierowcy, mordercy, gwałciciele i tak dalej...
_________________ Kot wychodzący jest cennym elementem naszego środowiska.
Poza tym uważam, że tzw. ekologów nie powinno być.
aina Pomogła: 2 razy Dołączyła: 13 Paź 2016 Posty: 339
Wysłany: 2024-12-04, 19:07
Jestem w tej grupie ludzi mieszkających razem z kotami,którym lepiej się żyje bez oznak istnienia łańcucha pokarmowego w ogrodzie.W przypadku najedzonych kotów łańcuch ten jest zbędny.Nie chcę słyszeć pisku łapanego ptaka,bywa-wrzasku jego rodziców,nie chcę zbierać umęczonych żywych jeszcze ptaków,martwych ciał lub ich resztek.Nie są utopią starania mające na uwadze to,żeby nie generować dodatkowo czyjegoś cierpienia,które i tak dzieje się,bo taki jest świat.
Oj tam, oj tam. Jak by nie kombinować, cierpienia ptaków tak czy tak wygenerujesz - jak nie kotem w ogrodzie to pieniędzmi, którymi zapłaciłaś za pracę załogi sklepu, ubojni i fermy.
_________________ Kot wychodzący jest cennym elementem naszego środowiska.
Poza tym uważam, że tzw. ekologów nie powinno być.
Nie są utopią starania mające na uwadze to,żeby nie generować dodatkowo czyjegoś cierpienia,które i tak dzieje się,bo taki jest świat.
Naprawmy świat innym, bo w naszej ocenie to jest słuszne
Tak, też mnie denerwuje wypuszczanie kota z mieszkania na osiedlu, gdzie rodzice zasuwają po drodze, gdy nie dotyczy to bezpieczeństwa ich dzieci.
Jednocześnie podziwiam koty polujące na łąkach, trudne życie lubią, ale, czy może jeśli, mogą.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum