O tyle mam problem w tym wszystkim, że mam dwa rodzaje ran i każda wymaga przeciwnego działania. Tam gdzie jest ziarnina powinno być wilgotno i nie powinno być to dotykane a tym bardziej przemywane, bo niszczy to tą delikatną ziarninę. A kolei otarcia, a właściwie im zapobieganie wymaga suchego (ale nie przesuszonego) środowiska i przemywania, bo tam ściera się naskórek i włoski się kołtunią.
Także sądzę, że - pomimo moich starań, zaburzam trochę to ziarninowanie (zwłaszcza tych okolic samej rany) w momencie gdy przemywam te miejsca z otarciami. Oczywiście uważam i staram się unikać tych miejsc z ziarniną, ale wiecie jak to jest. Kotka się wyrywa a ja tu te wszystkie zabiegi muszę sprawnie zrobić, żeby zminimalizować jej stres... Nie potrafię tego zrobić podręcznikowo... Eh...
Pieszczoch napisał/a:
Mogłaś Olu, na samym początku wstawić zdjęcie!
Przyznam się,że trochę inaczej sobie to wyobrażałam!
Byłam dzisiaj z moim Liskiem u wet.i ona mi takie coś doradziła,poczytaj może coś z tych
propozycji będzie korzystne dla Mori;
-maść PANA VEYXAL,preparat na trudno gojące się rany(mówiła,że to poleca na rany nowotworowe)
-Anigran,żel do leczenia ran zwierząt
-MICROMED VET SILVER CREME-krem leczniczy dla zwierząt z jonami srebra oraz ekstraktem z
nagietka.
Może przemywaj jej to nagietkiem.
Dziękuję za kolejne porady!
tą maść pana veyxal to właśnie stosowałam na samą ranę, to ta maść enzymatyczna, która stymuluje wytwarzanie ziarniny - ona bardzo dobrze zadziałała!
Tą maścią MICROMED VET SILVER CREME jestem zainteresowana - doczytuję o niej.
Najbardziej sposobadał mi się ten żel Anigran - ma kwas hialuronowy i kompleks jodu - wydałaoby się idealne. Ale ta cena... masakra ok 300 zł. Jakbym miała pewność, że pomoże to bez wahania bym kupiła, ale już tyle kasy utopiłam w maściach, kremach i różnych specyfikach, że muszę teraz dokładnie rozważyć każdy zakup. Poszukałam preparatu o podobnym składzie dla ludzi" - znalazłam Hyiodine (prawie jak za darmo - bo ok 130 zł)...
Rozważam powyższe i szukam dalej...
Dziękuję za rady i wsparcie
Pieszczoch
Barfuje od: Od teraz
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 20 razy Dołączyła: 22 Gru 2016 Posty: 664 Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2022-07-13, 11:03
Jeszcze Olu znalazłam takie pudełeczko po maści,którą smarowałam Nuczkę,u nas się sprawdzała.
To maść oparta tylko i wyłącznie na ziołach.
Poczytaj jeszcze o niej;MAZIDŁO OPATRUNKOWE DO SKÓRY SUCHEJ I POPĘKANEJ NA OTARCIA I
NA POARZENIA OPCJA NATURA.
Jeszcze Olu znalazłam takie pudełeczko po maści,którą smarowałam Nuczkę,u nas się sprawdzała.
To maść oparta tylko i wyłącznie na ziołach.
Poczytaj jeszcze o niej;MAZIDŁO OPATRUNKOWE DO SKÓRY SUCHEJ I POPĘKANEJ NA OTARCIA I
NA POARZENIA OPCJA NATURA.
Dziękuję, sprawdzę.
Napiszę na szybko, bo... chcę szybko wrócić do Mori.
Słuchajcie - wczoraj wieczorem przemyłam całość szarym mydłem i zasypałam dermatolem ORAZ zdjęłam ubranko i założyłam hełm.
Dziś rano poczytałam Wasze najnowsze posty i ten drogi Anigran mnie naprowadził na temat kwasu hialuronowego. Samego preparatu nie mogłam dostać od ręki, więc pokombinowałam (jak to ja... ). Kupiłam maść na odleżyny z 0,2% kwasem hialuronowym - Cicatridina
Wróciłam, przygotowałam roztwór szarego mydła i wkropiłam 3 krople betadine (jako jod) - przemyłam tam wszystko (było ładnie zasuszone, no ale właśnie nie można z tym wysuszaniem przesadzić). Po paru godzinach nałożyłam tą maść z kw. hialuronowym - jak zwykle przed każdą "akcją" z Mori miałam mega stresa, ale jak w końcu zebrałam się w sobie i zaczęłam arcydelikatnie nakładać krem i .... okazało się, że Mori nie reaguje bólem... (oczywiście jest na lekach p/bólowych, ale wcześniej też była, a nie można było się nawet zbliżyć do tej rany, żeby nie odskakiwała.. ). No i cudownie!
Minęło już parę godzin i nadal jest ta ogólna poprawa (zdecydowanie mniejszy ból). Odczuwam cudowną ulgę, bo jak na nią rano patrzyłam to było mi tak jej szkoda...
"Teraz" jest dobrze i to mnie bardzo cieszy, ale sprawa jest tak dynamiczna, że już nie mam pewności czy teraz będzie już tylko lepiej... Oby!
Pieszczoch
Barfuje od: Od teraz
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 20 razy Dołączyła: 22 Gru 2016 Posty: 664 Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2022-07-13, 18:15
Ja to bym jeszcze częściej lub w ogóle zdejmowała to ubranko!
Śpieszę z powiadomieniem, że rana wraz z całą okolicą u Mori w końcu goją się prawidłowo!!!
Jeśli widziałyście zdjęcie obrazujące poprzedni stan to teraz ten widok będzie ulgą
Zdjęcie
Jestem Wam ogromnie wdzięczna za wsparcie i porady! Bez Was bym chyba nie dała rady. Oczywiście jeszcze Mori potrzebuje czasu, aby całkowicie wydobrzeć, ale w końcu mam nadzieję, że to się wszystko dobrze skończy.
Na pewno wiele czynników składało się na to, że wcześniej te odparzenia nie mogły się wygoić, a przed ostatnie 2 dni nastąpiła tak znaczna poprawa, ale napiszę krótkie podsumowanie dla osób, które być może będą kiedyś poszukiwały pomocy.
1. Na pewno lepiej stosować kołnierz zamiast ubranka pooperacyjnego. Ja wcześniej stosowałam ubranko, bo byłam (błędnie) przekonana, że przez to, że przyklejałam grube wkładki higieniczne ściągam tą nadmiarową wilgoć. Ponadto "opracowałam" sposób, aby trochę dopuścić powietrza do tej rany - przywiązałam do nogawki grubą warstwę gazy co "podnosiło" nóżkę Mori gdy leżała. No... rzeczywistość zweryfikowała: lepiej kołnierz niż ubranko.
2. Do delikatnej dezynfekcji - jod.
3. Krem z kwasem hialuronowym - smarowanie wiele razy dziennie. Ja stosowałam Cicatridina.
Nie doszłabym do tego prawidłowego miksu działań/preparatów gdyby nie Wy.
Dziękuję!!!!
Barfuje od: 01.2010
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 9 razy Dołączyła: 21 Wrz 2011 Posty: 1100 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2022-07-15, 06:35
redlugi, dobrze się czyta w piątek rano takie wieści :)
_________________ Kalkulator barfnyswiat.org - czy to koci czy psi - nie zwalnia z myślenia, jest to tylko maszynka pomocnicza. Pamiętajcie o tym :) Masz jakieś pytanie - pytaj na forum barfnyswiat.org
Barfuje od: IX.2015
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 23 razy Dołączyła: 15 Mar 2015 Posty: 996 Skąd: Lublin
Wysłany: 2022-07-19, 05:54
redlugi, bardzo się cieszę, że idzie ku lepszemu
aina Pomogła: 2 razy Dołączyła: 13 Paź 2016 Posty: 339
Wysłany: 2022-07-20, 00:14
cały ten wątek wciąga mnie , ale z dnia na dzień wynikła sprawa zagrażająca życiu mojej kotki i muszę skupić się na niej .
redlugi , a czy operował chirurg / chirurg-onkolog , czy " ogólny " wet z " jakąś " umiejętnością usuwania guzów ? przepraszam za to pytanie , ale łazi m ono po głowie .
myślę , że lekarz powinien przewidzieć jak najwięcej , odpukać , perturbacji , żeby zawczasu wskazać stosowane przez niego sposoby postępowania .
Tiamina
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 2 razy Dołączyła: 25 Sty 2022 Posty: 258 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2022-07-20, 08:24
redlugi, Super, że jest poprawa. Trzymam kciuki, żeby szybko się wszystko wygoiło.
:-> cały ten wątek wciąga mnie , ale z dnia na dzień wynikła sprawa zagrażająca życiu mojej kotki i muszę skupić się na niej .
redlugi , a czy operował chirurg / chirurg-onkolog , czy " ogólny " wet z " jakąś " umiejętnością usuwania guzów ? przepraszam za to pytanie , ale łazi m ono po głowie .
myślę , że lekarz powinien przewidzieć jak najwięcej , odpukać , perturbacji , żeby zawczasu wskazać stosowane przez niego sposoby postępowania .
Operował Lek. wet. Dariusz Filipiński a oto opis z jego strony:
Cytat:
jest specjalistą chirurgii weterynaryjnej i specjalistą chorób drobiu oraz ptaków ozdobnych.
Zajmuje się okulistyką, dermatologią, mikrobiologią, endokrynologią, chorobami ptaków ozdobnych i zwierząt egzotycznych oraz ortopedią i chirurgią.
Z trzech różnych źródeł "poznańskich" usłyszałam, że to dobry specjalista. Pierwotnie zgłosiłam się do niego ze względu na poważną dysplazję obu stawów biodrowych u Mori. Wykonał on po kolei dekapitacje główek obu kości udowych. A dzień przed ściągnięciem szwów po drugiej operacji znalazłam guzka Tak więc moja bidulka miała serię trzech operacji (każda w odstępie miesiąca). Weterynarza faktycznie oceniam jako specjalistę, przede wszystkiego doświadczonego chirurga (przeprowadza wiele operacji w ciągu tygodnia), ale jest to bardzo zabiegany człowiek a takie wizyty "w biegu" sprawiają, że mam wrażenie, że "coś mogło nie zostać sprawdzone". Nauczyłam się jeździć do niego z wypisanymi na kartce sprawami, aby mi nic nie umknęło.
Co do problemów z gojeniem się razy i otarciami to przyznam, że mam żal, że wet (i jego ekipa) nie uprzedzili mnie, że takie otarcia mogą powstać i w ogóle jak dbać o to miejsce, żeby jak najlepiej się wygoiło. BO teraz, z perspektywy czasu mogę napisać, że to wklęśnięte miejsce MUSIAŁO doprowadzić do rozwalenia szwów i tych otarć skoro nic nie zostało zrobione, żeby temu zapobiec. Gdyby mnie o tym uprzedzili, że "z zasady" takie miejsce jest narażone na powikłania (bo brak dostępu powietrza i wilgoć) to też bym od razu działała i z pewnością oszczędziałabym mojej córci wiele bólu...
Tiamina, IzabelaW, Hebe
Nie było mnie na forum te ostatnie dwa dni bo znowu "się posypało" z Mori. Rana i otarcia nadal goją się prawidłowo (choć baaaardzo powoli ), ale bidulka mi się posypała zdrowotnie.
Teraz to już będzie nie w temacie. Chyba założę nowy wątek o Mori, ale opiszę Wam co się u nas dzieje.
Miałyśmy parę dni ulgi kiedy rana przestała ją tak boleć, ale po krótkim czasie Mori zaczęła mi się robić apatyczna. A od dwóch dni ledwo reaguje na mój kontakt Podejrzewałam zapalenie pęcherza (już wcześniej miałyśmy z tym problem, bo jak ją te stawy bolały to wstrzymywała się z sikaniem) albo zapalenie dróg oddechowych (też przez to przechodziłyśmy, bo bidulka ma herpesa). Oczywiście wczoraj z samego rana leciałam na sygnale do weta. Zrobiliśmy morfologię i podstawowe badania krwi - wyszły... idealnie. Jeszcze nigdy nie widziałam tak "zielonych" wyników. Wet osłuchał, powiedział, że "małe szmery są, ale nic wielkiego", moczu nie dałam rady przywieźć, bo jak Mori szła siku to sikała bardzo mało, a nie chciałam jej odstraszyć od sikania moim nadstawianiem się z pojemniczkiem na mocz. Mori ma apetyt, ale wydaje się naprawdę w kiepskim stanie. Większość czasu ma mocno zaciśnięte powieki
Dostałyśmy Amoksycylinę (Synulox) jako antybiotyk o szerokim spektrum. Podawany raz na dobę. Dzisiaj (czyli dzień po wizycie u weta), jestem już prawie pewna, że to problem z układem oddechowym, a nie pęcherzem. Wynika to z tego, że parę razy dziś psiknęła co uznaję za pierwsze oznaki zdrowienia. Sama podaję jej też zioła, bo wcześniej nie raz ratowały nam sytuację. Dziś jest to lukrecja, prawoślaz i pokrzywa.
Bardzo się boję o Mori, bo to już w sumie trzeci dzień takiego stanu... Właściwie nie widać poprawy, choć jakby się uprzeć to parę razy psiknęła ORAZ teraz wieczorem przyszła do mnie i położyła się obok (całe dwa dni leżała w jednym miejscu z dwoma wizytami u kuwecie). No ale to są naprawdę drobne zmiany...
Dziewczyny, ile Mori musi jeszcze znieść? Gdybym wiedziała, że tyle się bidulka nacierpi przez tą operację guza, to bym jej nie robiła
Tiamina
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 2 razy Dołączyła: 25 Sty 2022 Posty: 258 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2022-07-21, 10:27
To bardzo niedobrze, że stan ogólny Mori tak się pogorszył Przykro się czyta takie wiadomości.
Nie mam kompetencji żeby coś doradzić czy pomóc medycznie. To trochę wygląda jakby Twoja kotka straciła odporność. Ale niech się wypowiedzą osoby mające większe pojęcie i doświadczenie niż ja.
Przede wszystkim nie miej wyrzutów sumienia. Myślenie, że "gdybym wiedziała to bym nie robiła" tylko Cię bardziej dołuje. Wtedy zrobiłaś to co uważałaś najlepsze dla Twojej kotki i nikt nie był w stanie przewidzieć, że będą takie komplikacje.
Życzę wam obydwu siły i wytrwałości do walki o wyzdrowienie.
To bardzo niedobrze, że stan ogólny Mori tak się pogorszył Przykro się czyta takie wiadomości.
Nie mam kompetencji żeby coś doradzić czy pomóc medycznie. To trochę wygląda jakby Twoja kotka straciła odporność. Ale niech się wypowiedzą osoby mające większe pojęcie i doświadczenie niż ja.
Przede wszystkim nie miej wyrzutów sumienia. Myślenie, że "gdybym wiedziała to bym nie robiła" tylko Cię bardziej dołuje. Wtedy zrobiłaś to co uważałaś najlepsze dla Twojej kotki i nikt nie był w stanie przewidzieć, że będą takie komplikacje.
Życzę wam obydwu siły i wytrwałości do walki o wyzdrowienie.
Trzymajcie się
Dziękujemy
Założę osobny temat dla Mori, bo chciałabym dalej się Was poradzić, a ten nie zostanie o "opatrywaniu ran".
aina Pomogła: 2 razy Dołączyła: 13 Paź 2016 Posty: 339
Wysłany: 2022-07-23, 01:29
redlugi , to jednak sprawa onkologiczna . Napiszę Tobie to , co staram się stosować do siebie . Unikać na spokojnie oczekiwań bezwzględnego wyzdrowienia . W tym wszystkim dobrze , że , miejmy nadzieję , kotkę nie boli od ran , że tu idzie ku lepszemu .
Rok temu , u mojej kotki " nowotworowej " ( nie sutki ) , iluścentymetrowe szycie zagoiło się bez problemu . I dobrze . Kotka króciutki czas przeciągała się , wyciągała , przekręcała , szczęśliwa , z pewnością , widziałam to . Lecz już jeszcze pod kaftanikiem powstawały nowe guzy .
Staraj się , nie ulegać panice . Smutki będą . Trzeba robić to , co na bieżąco jest potrzebne , chyba bez zbytniego wybiegania w przyszłość .
W tym tygodniu kroplówkowałam z mężem kotkę ( już inną ) i mam zadowolenie , że mrużyła do nas ślepka w trakcie , trącała noskiem . Nigdy nie zapominamy o zachowaniu łagodności przy chorym zwierzu .
Redlugi , będzie raz lepiej , raz gorzej . Dopóki te lepszości utrzymują odczuwalną częstotliwość , ciągniemy .
Prócz różnych zabiegów wokół Mori dawaj jej i sobie możliwość pobycia ze sobą , poleżenia przy sobie , wzajemnego popatrzenia , zagadania ; dłużej lub po parę chwil ... To jest dobre , też złapiesz oddech .
i nie miej wyrzutów , żeby pozwolić sobie , jeśli akurat nic dramatycznego nie będzie się dziać , na jakąś przyjemność nie związaną z Mori
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum