Saga
Barfuje od: 07.2016
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 5 razy Dołączyła: 02 Sie 2016 Posty: 1489
Wysłany: 2019-07-25, 16:35
Anilina napisał/a:
Młode kocię, a na brzuszku ma taką zwisającą skórę, jak mały fałdek tłuszczowy rozwijający się u kastratów.
Pierwszy raz słyszę, ze ta fałda to się rozwija u kastratów. Z tego co wiem to wszystkie koty to mają, jedne większą, inne mniejszą, zależy od rasy. Większą fałdę mają koty skoczne, bo to pozostałość po przodkach i dzikich kotach, jak skakały z drzewa na drzewo to ta elastyczna skóra była im potrzebna. Właściwie to nadal jest u dzikich kotów . A poza tym tak myślę, ze skoro one tak dużo jedzą to nic dziwnego, ze mu się buduje ta skóra, bo to rodzaj kieszonki. Przodek naszego kota jak się najadał na zapas to tylko dzięki tej kieszonce mógł zjeść więcej niż potrzebował.
shana55 napisał/a:
A może ma geny kota egipskiego Mau??
Następny do kolekcji, arystokrata
Anilina
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 24 razy Dołączyła: 20 Lip 2017 Posty: 995
Wysłany: 2019-07-25, 16:40
Saga,
moje skojarzenie z kastratami, bo nigdy nie-kastratów nie miałam
Generalnie u moich kotów takie fałdki zaczęły się pojawiać jak im kilka wiosen stuknęło. A kocięta zawsze chudziutkie miałam. Więc pierwszy raz u małego coś takiego widzę. Ale widzisz, teraz będę mądrzejsza!
Saga
Barfuje od: 07.2016
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 5 razy Dołączyła: 02 Sie 2016 Posty: 1489
Wysłany: 2019-07-25, 16:50
Mój Maniek ma solidną fałdę, ale on to jakby mógł to by fruwał wręcz skoczny jest bardzo i czasem bawi się w latającą wiewiórkę . Mufka też ma sporą, oba mają fałdy od dawna, tylko nie pamiętam czy faktycznie formowały się w takim wieku jak Twój malec. One nigdy nie jadły jakoś nadzwyczajnie dużo. Muszę zerknąć na zdjęcia jak były małe, bo już nie pamiętam
Anilina
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 24 razy Dołączyła: 20 Lip 2017 Posty: 995
Wysłany: 2019-07-30, 18:21
No i zapeszyłam.
Choroba znów atakuje, Ostara zaropiała.
Efekt wizyty u weta opisałam w wątku Koci katar
Szarpnęło po kieszeni...
Anilina
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 24 razy Dołączyła: 20 Lip 2017 Posty: 995
Wysłany: 2019-08-05, 18:03
Mamy Chlamydie......
Przed nami miesiąc antybiotykoterapii.
Sierra
Barfuje od: 01.12.2018
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 12 razy Dołączyła: 04 Gru 2018 Posty: 778
Wysłany: 2019-08-05, 21:41
Anilina głowa do góry - najważniejsze, że choroba w końcu poprawnie zdiagnozowana!
Tylko w całej tej pogoni za kocim zdrowiem nie zapomnij o sobie. W końcu to choroba odzwierzęca, u ludzi też potrafi przybrać paskudną postać .
Tak więc - ślicznej reakcji na antybiotyki, zdrowia i wszystkiego co w danej chwili (łącznie z wygraną w lottku ) życzę
Anilina
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 24 razy Dołączyła: 20 Lip 2017 Posty: 995
Wysłany: 2019-12-10, 15:06
Straszny jakiś ten rok.
Jeszcze nigdy nie walczyłam tak długo z kocim katarem.
Chlamydie udało nam się opanować. Miesiąc antybiotykoterapii u kociąt przyniósł efekty.
Cudna Karusia pod koniec lata znalazła dom stały.
Niestety moja najstarsza seniorka, Tita, spotkanie z Herpesem przypłaciła zmianami na rogówce. Zaczęliśmy jeździć do okulisty, żeby ratować oczy. No bo nerki ledwo ledwo u niej, uszy przygłuchawe, to niech chociaż dziewczyna widzi dobrze. Ma przewlekły stan zapalny i solidne zmętnienia na rogówce. Ale znów wizyty ją zestresowały, od kilku dni kicha i jest wyraźnie nie w formie. Dziś już w ogóle odmówiła jedzenia, nawet tuńczyk z puszki jej nie rusza. Tylko leży, od czasu do czasu łebek podniesie.
Nie mogę jej zabrać do weta, bo już całkiem mi się dziewczyna rozsypie z nerwów. Z wizytami domowymi w mojej okolicy kiepsko. Pozostaje mi mierzyć temperaturę i odczekać te kilka dni w nadziei, że się nie pogorszy i że wirus odpuści.
Nie mam już jak jej pomóc.
Jako, że u mnie wszystkie zwierzaki barfują, to betaglukan jest na stałe w diecie (drożdże, a okresowo też w postaci czystego suplementu). Razem z kociętami dostała zastrzyki z Zylexisu. Maluchy po serii 3 zastrzyków jak nowo narodzone – wreszcie sobie poradziły ze wszystkimi chorobami i od tego czasu świetnie się trzymają. A Tita dostała już 4 zastrzyk i dalej kiepsko. Zrobiłam jej dwutygodniową terapię ze wzmacniającego odporność astragalusa. W desperacji sięgnęłam już po kozie Colostrum, a ostatnio nawet Lizynę. Jest jeszcze opcja kociego interferonu, cholernie drogiego, no ale cóż.. Zwykły interferon ludzki stosowaliśmy – nie działa.
Do tego Herpes znów krzyżuje mi plany kastracji Karbona. A kocur jajeczny, że hoho, przecież już mu ósmy miesiąc leci…
Ale po tym, jak po kastracji w czerwcu posypała się odporność u Ostarki to już nie mam zamiaru ryzykować z Karbonem…
Paskudna jesień i jeszcze paskudniejsza, nadchodząca zima.
Wraz z zimnem i ciemnościami nachodzą człowieka czarne myśli.
Mam wielką nadzieję, że Nowy Rok przywitamy w tym samym składzie.
Anilina, nic mądrego nie poradzę, ale chciałam chociaż napisać, że niezwykle przyjemnie się ogląda Wasze zdjęcia są tak słoneczne i pozytywne cieszę się z Kary i trzymam kciuki za Karbona, może jeszcze da wam trochę pożyć w spokoju
Ja też już odliczam dni do tego jednego, po którym dzień się znów zacznie wydłużać Póki co wykorzystaj okazję na wspólne wylegiwanie w kocu. Uściskaj Titę.
Pomógł: 2 razy Dołączył: 10 Wrz 2018 Posty: 398 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2019-12-10, 23:14
Analina - a dobrej jakości srebro kolidalne (np Sovereign Silver) do oczu i do pysia, przetarcia noska ?
podstawowe w kwestii naturalnego leczenia i tego typu spraw
na wzmocnienie np taka witaminka C w postaci askorbinianu sodu
Apropo kociego kataru.
Czy zaczyna się od nieregularnego kichania czy np gdy kot dotyka noska?
Bobi przerabia temat kichania podczas mycia pysia i delikatnego łzawienia :/
Podziałałem srebrem zewnętrznie ( wewnętrznie bez sensu było raczej stresowac kota jak jest w wyjątkowo dobrej formie i nie wiadomo o co chodzi) wit C - spokój na 3 dni - wyjechałem na 2 noce kot w stresie ( już wtedy nic nie miał podawane) i już dziś od rana kicha podczas mycia po jedzonku.
Anilina
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 24 razy Dołączyła: 20 Lip 2017 Posty: 995
Wysłany: 2019-12-11, 15:23
bobson, srebro koloidalne niejonowe stosuję od kilku miesięcy. Oczka i cały pyszczek regularnie przemywam wacikiem zwilżonym srebrem, zwłaszcza, że po kropieniu jej oczek lekarstwami muszę zetrzeć ich resztki, by nie zlizała. Całe szczęście Tita lubi ten zabieg, chyba wilgodny wacik kojarzy jej się z matczynym językiem, bo mi czasem przy tym mruczy
Zaczęło się właśnie od intensywnego kichania. Teraz każde dotknięcie noska powoduje ataki kichania, choć nie tak długotrwałe, jak na początku.
Co do wit. C, jako że koty potrafią ją wytwarzać endogennie, jej suplementacja raczej nie przyniesie efektu w postaci podniesienia odporności (choć owszem, wśród lekarzy wet. nadal funkcjonuje mit, przeniesiony z medycyny ludzkiej, by na problemy z odpornością podawać zwierzętom np rutinoscorbin - kiedyś wierzyłam i podawałam). Jedyne potwierdzone i przydatne działanie u kotów w przypadku wit C to uszczelnianie naczyń krwionośnych (w terapii zapaleń pęcherza z krwiomoczem i zbyt wysokim pH) - ale z uwagi na właściwości zakwaszające, trzeba uważać, żeby sobie jeszcze szczawianów nie narobić... Zresztą, Tita nadal nic nie je, więc doustnie nic jej nie podam
Wieczorem dostanie kroplówkę, bo niestety muszę ją nawodnić i trochę odżywić.
Najważniejsze teraz, to przywrócić jej harmonię emocjonalną. U niej większość dolegliwości idzie z głowy.
Kocięta są na stale odizolowane, żeby jej nie niepokoiły.
Ograniczyłam jej zakrapianie oczu wyłącznie do antybiotyku, którego przerwać nie mogę. Reszta specyfików (w sumie dostawała cztery rodzaje kropli cztery razy dziennie) musi poczekać, aż stres opadnie, bo w takim stanie, w jakim jest teraz, ja nawet nie mogę podać jej olejku CBD, żeby ten stres załagodzić.. U Tity ani pojenie, ani karmienie na siłę nie chodzi w grę. Tzn ja jestem w stanie ją nakarmić strzykawką, ale to wszystko ma efekt odwrotny. Z nerwów tylko jej stan się pogarsza.
Dlatego to, czego najbardziej potrzebuje, to spokój.
I to jest właśnie to, co najtrudniej mi zaakceptować - nie ciągać po wetach, nie podawać nic na siłę, ograniczyć zabiegi wokół niej do minimum.
Małga, Shana, dziękuję Wam za ciepłe słowa
Dobrze mieć takie wsparcie w trudnych chwilach.
Pomógł: 2 razy Dołączył: 10 Wrz 2018 Posty: 398 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2019-12-11, 16:48
Analina
W kwestii srebra koloidalnego skuteczniejsze do stosowania zewnetrznego jest jonowe.
Poza tym najważniejsze to korzystac z srebra wysokiej jakości - na rynku jest tyle "oszukanych" pseudo preparatów lub trefnych partii (zanim kupiłem to które wydaje mi się najlepsze kupiłem 2 butelki polecanego przez Shana - jedno było OK, a drugim to mogłem conajwyżej kwiatki podlać - test na sobie) , że aż szkoda słów. Poza tym jak kociak lubi to warto przemywać te oczka i 7x dziennie.
Jakiego używasz?
Co do wit C ( u kotów zaleca się najczęściej askorbinian sodu) jak masz trochę czasu możesz skomentować to co napisałem w wątku nerkowym w kwestii szczawianów.
To, że kot wytwarza witaminę C, to nie znaczy że wytwarza jej odpowiednią ilość gdy jest chory i wykorzystuje jej więcej.
Nie sądzę, aby stosowanie wit C było mitem ze względu na dużą ilość "świeżych" badań potwierdzających jej pozytywne efekty przy różnych stanach zapalnych i problemach z odpornością.
Co do stresujących wizyt u weta to serdeczne dzięki za Twój post w moim wątku. Niby sam to wiem, ale Twój wpis tą wiedzę intensywniej wbił do głowy - kot siedzi w domu i dostaje tylko kapsułki i mamy większy progres.
Co do CBD też dawałem w kapsułkach
Trzymam mocno kciuki!
Anilina
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 24 razy Dołączyła: 20 Lip 2017 Posty: 995
Wysłany: 2019-12-11, 18:32
Dzięki bobson, i dla Bobiego dużo zdrówka
Dzięki za artykuły w wątku nerkowym. Zajrzałam i nie ukrywam, dają do myślenia. W żadnym wypadku nie neguję pozytywnego działania witaminy C jako takiej. Chodzi mi bardziej o zasadność jej podawania organizmom, które same ją wytwarzają. Należałby przede wszystkim zastanowić się, kiedy i u jakich zwierząt dodatkowa suplementacja byłaby wskazana, czyli w jakich stanach zdrowotnych możemy się spodziewać, że ta produkcja własna będzie niewystarczająca.
Na razie to zdecydowanie za mało, żeby wyciągnąć konkretnie wnioski. No i mamy sprawdzone i bezpieczne inne metody wspierające organizm w określonych dolegliwościach. Czasem jednak wszystkie te metody zawodzą i faktycznie człowiek zaczyna szukać dalej. Na pewno będę nadstawiać ucha i oka w tym temacie.
Pomógł: 2 razy Dołączył: 10 Wrz 2018 Posty: 398 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2019-12-11, 23:32
Jeśli chodzi o zasadność to kwestia ilości witaminy C, która daje widoczny efekt. Z tego co kojarzę 14 kg pies produkuje 20 mg wit C na dobę + to co ma w diecie. Nie mam pojęcia ile produkuje kot, ale raczej nie dużo więcej. Holistic weci zalecają dawki askorbinianu sodu dopasowane do kota podobnie jak u ludzi - aż do biegunki (momentu w którym nie przyswoi więcej) lub 50-100 mg na 1 kg kota czyli duuuużo więcej niż sam produkuje i ma w diecie.
Sam traktuję wit C jako suplement gdybym podawał ją kotu w niewielkich ilościach gdyby nie miał w diecie wątroby. Za to przy ilości 100 mg na kg kota, to już jest dla mnie po prostu lek dający pozytywne efekty jak i jakieś skutki uboczne jak to z lekami bywa.
Co do skutków ubocznych u Bobiego, o których nie pisano:
- zaburzenie trawienia gdy askorbinian sodu dodałem do posiłku (pewnie nasza niedokwasota)
- brak działania preparatów zakwaszających mocz podczas podawania wit
Co do działania leczniczego, to już po 3 dniach stosowania odwołałem wizytę, na której miały wejść sterydy
Ostatnio zmieniony przez bobson 2019-12-12, 00:13, w całości zmieniany 1 raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum