BARFny Świat Strona GłównaBARFny Świat Strona Główna
FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy Rejestracja  Album  Kontakt  Zaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Kocie towarzystwo spod Grodziska :-)
Autor Wiadomość
Milenka 


Barfuje od: 01/2018
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 19 Sty 2018
Posty: 136
Skąd: Grodzisk
Wysłany: 2018-06-26, 11:14   Kocie towarzystwo spod Grodziska :-)

Dzień Dobry wszystkim 😊
Chciała bym przedstawić kocie towarzystwo które sprowadziło mnie na to forum.
Wszystko się rozpoczęło z tego, że spełniło się nasze dawne marzenie: przeprowadziliśmy się pod miasto do własnego domu. Kotów nie szukaliśmy, ale oni nas znaleźli sami. Najpierw przyszedł łaciaty czarno-biały młody kocurek, mruczał, tulił się, głaskał się, chciał by z nim się bawili, taki miły i przytulny. Przychodził regularnie całe lato. Taki oto przychodzący kot Szkwarek:

Potem nagle zniknął, jak okazało się potem (to długa historia), przepędził go potężny dziki kocur. Nie wiem, czy będzie widać na zdjęciu jak duży i potężny jest (daliśmy mu na imię Pączek, waży około 6,5 kilo):

Prawdziwy dzikus, najpierw nie podejrzewaliśmy o jego istnieniu, bo nie pokazywał się na oczy, tylko znikało zostawione dla kotów jedzonko i nie przychodził więcej głaskać się przytulny Szkwarek. Pączek unikał ludzi, uciekał od razu jak go zauważono, ale pilnował swoje terytorium. Pewnego wieczoru przyszedł na zapach jedzonka i nawet dał się namówić nie uciekać. Głaskać się i dotykać się nie pozwalał i tylko potem, z czasem, pozwolił pogłaskać się ostrożnie po głowie. Ale każdy niepewny i podejrzany dla niego ruch ręki poza głową kończył się mocnym podrapaniem (nawet do krwi) ostrymi i mocnymi pazurami dorosłego silnego kota, który był przyzwyczajony do walki za siebie i zupełnie nie przyzwyczajony ufać ludziom. Do domu nie chce wchodzić pod żadnym pozorem, chyba nie jest przyzwyczajony albo rozumie, że to dla niego ryzyko czy ograniczenie swobody.
Z czasem upodobał sobie pudełko przy wejściu na taras, gdzie często przychodził spać między posiłkami (tylko dziwiło to, że taki ogromny kot umieszczał się w takim niewielkim pudełku):

Zrobiliśmy dla niego letni domek z kartonu i styropianu, z miękkim legowiskiem i oknem, aby było widać czy on tam jest 😊 Bez wahania zaakceptował ten domek:

Wiec, jak okazało się, Pączek przepędził Szkwarka, podbił sobie nowe terytorium w postaci naszego podwórka. Szkwarku nic nie zostało, jak lizać rany i przesiadywać się (jak się potem okazało) w garażu u sąsiada. Za jakiś czas podjął kilka prób przyjść do nas znowu, ale skończyło się tym, że sąsiad pewnego dnia przyniósł nam przestraszonego Szkwarka z głębokimi ranami na plecach (kilka miesięcy nie goiły się, pomogły tylko zastrzyki - antybiotyk). W taki sposób Szkwarek stał się niewychodzącym kotem, zimującym w domu. Paczek tak go przestraszył, że biedny Szkwarek bał się nawet podchodzić do tej strony domu, gdzie było wyjście na taras i domek Pączka „za szkłem”.

Jednocześnie z powyżej opisaną historią, rozwijała się druga. Jak okazało się gdzieś niedaleko w krzakach kotka urodziła kocięta i przychodziła do nas szukać coś do jedzenia. Mała szaro-ruda tygryska (potem dostała imię Syrenka), bardzo szybka i zwinna, przychodziła i cierpliwie czekała pod oknem albo pod drzwiami, aż ktoś wyjdzie. Jak ktoś wychodził, to niewinne duże oczy (jak w Shreku), pewne nadziei, że nie zostanie głodna, nie pozostawiali nam wyboru.

Lepiej nie pytajcie czym karmiłam koty, nie miałam zielonego pojęcia co dla nich jest w ogóle dobre a tym bardziej co to jest BARF. Kotka Syrenka bardzo radośnie akceptowała wszystko co dostawała. Parówki były idealne z tego względu, że mogła je w zębach, radośnie podskakując, odnieść kociętom gdzieś tam daleko w krzaki. Jak pierwsza parówka była odniesiona dzieciom, wtedy przychodziła sama coś zjeść, mogła wejść do domu i pozostać niedługo, ale tylko niedługo, bo potem biegła do swoich małych. Kiedy małe wyrosły, i dobrego serca sąsiedzi postawili dla nich drewniany domek u siebie na działce, Syrenka przyszła do nas zimować, i z tego momentu nawet nie chciała wychodzić na zewnątrz na spacer, stała się kotką praktycznie niewychodząca. Jest bardzo pozytywna, lubi się bawić, skakać. Malutka, około 3 kg. Bardzo mądre oczy.

Wiec tak oto zimowali, Szkwarek i Syrenka w domu:

A Pączek pod domem we własnym zimowym domku ze styropianu dziesiątki z dodatkowym podgrzewaniem, kiedy mrozy były bardzo groźne:


Do naszego domu wchodzić nie chciał nawet jak były silne mrozy a Szkwarek i Syrenka tymczasowo izolowani w osobnym pokoju, aby nie dopuścić walki między nimi a Pączkiem. Co prawda, tylko jeden-jedyny raz za prawie cały rok zdecydował się wejść do salonu, i za mniej niż 1 minutę, obszedł go dookoła strategicznie zostawiając swoje „znaki” i szybko wybiegł… Działał bardzo szybko, zdecydowanie i precyzyjnie, jak strzelec wyborowy ze sporym stażem. Az nas zatkało od zdziwienia… Taki sobie kot, jak to kot…

Za jakiś czas okazało się ze u Syrenki rośnie brzuszek, a 7 Marca pojawiły się na świat 4 małe kociaki:

1 miesiąc, bardzo zabawne, uczą się chodzić i bawić:

Kociaki z rodowodem, mama – Syrenka a tata - Szkwarek 😊 Bardziej podobni do mamy, tylko jeden odziedziczył od taty białe plamki:
















Niesamowicie śmieszne, aktywne, wesołe, pełne energii, lubią mruczeć i uwielbiają głaski.
To taki ogrom pozytywu ze nie da się opisać!

Taki oto w kwietniu:

A taki teraz:
Giorgio:


Mikki:


Junior:


Masiania:


Albo taka :):


Zawsze razem:




Na podwórku tez razem:


Barf uwielbiają od małego:


Kontrola jakości pod czas barfowania (tata barfo-tester):
Ostatnio zmieniony przez dagnes 2019-01-25, 17:07, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Nul 

Dołączyła: 28 Gru 2016
Posty: 208
Skąd: Kraków
Wysłany: 2018-06-26, 13:41   

No śliczności! Az mi się pycho śmieje do wszystkich, zwłaszcza do burasków :)

Pozdrowienia od Nul, Feliksa i Bajki (dwa ostatnie to burasy, a ta pierwsza to ludzka istota, mniej bura)
 
 
Milenka 


Barfuje od: 01/2018
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 19 Sty 2018
Posty: 136
Skąd: Grodzisk
Wysłany: 2018-06-26, 14:21   

Nul, Feliks i Bajka, Dziekujemy :-) :kwiatek:
 
 
Anilina 

Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 24 razy
Dołączyła: 20 Lip 2017
Posty: 995
Wysłany: 2018-06-26, 17:48   

Milenka,
niezła kompania! Wszystkie zostają u Ciebie?
Pamiętaj, by nie dopuścić do kolejnego pączkowania ;-) Kastracja takiej gromadki będzie Cię trochę kosztowała, ale zorientuj się w swojej gminie, czy nie oferują np. dopłaty do zabiegu. Niestety problem bezdomności jest ogromy, moje znajome fundacje i domy tymczasowe już mają problem z wyadoptowaniem kociąt, a przecież sezon na kocięta niedawno rozpoczęty... tragedia, jak co roku.

Dużo zdrowia dla gromadki i smacznego :kwiatek:
 
 
Milenka 


Barfuje od: 01/2018
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 19 Sty 2018
Posty: 136
Skąd: Grodzisk
Wysłany: 2018-06-26, 18:55   

Anilina, Dziękuję :kwiatek:
Tak, zastanawiam się nad tym (o kastracji).
A co do tego czy zostają u mnie - na początku planowaliśmy rozdać kociąt w dobre ręce. Ale kiedy już zaczęli do nas dzwonić i pisać chętni - strach się przyznać, ale w tym momencie zrozumiałam jakie to jest trudne, i że raczej nie damy już rady rozstać się z nimi.. Nigdy nie myślałam ze tak może być, ale przyzwyczailiśmy się do tych małych biegających pozytywnych anty-stresów :love: i postanowiliśmy ich zostawić.
 
 
Bianka 4 
BARFny Hodowca


Barfuje od: 12/2010
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 5 razy
Wiek: 60
Dołączyła: 21 Wrz 2011
Posty: 1069
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-06-26, 20:52   

Milenka, koniecznie wykastrujcie całe towarzystwo. Za chwilkę będziecie mieć ogromne stado kotów... kotka może rodzić nawet 3-4 razy w roku...
_________________
Mieszkałem z kilkoma mistrzami Zen. Wszyscy byli kotami - Eckhart Tolle
 
 
 
Anilina 

Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 24 razy
Dołączyła: 20 Lip 2017
Posty: 995
Wysłany: 2018-06-27, 11:36   

Milenka, doskonale Cię rozumiem, też mi serce ściska za każdym razem, gdy wydaję zwierzaka (zdarza mi się tymczasować). Poza przywiązaniem jest jeszcze jedna kwestia - czy kociak trafi NA PEWNO w dobre ręce? Nie tylko do kogoś, kto pięknie opowiada, jak to będzie dbał o kota, ale faktycznie będzie to robił? Niestety moje doświadczenie pokazuje, że ludzie są wredni, dwulicowi i obsłudni.
Dlatego zawsze podpisuję umowę adopcyjną. To oczywiście nie daje gwarancji, ale przynajmniej jest dla mnie podstawą do odebrania zwierza, jeśli będzie mu się działa krzywda.
A najlepiej nie musieć się martwić w ogóle! Kastruj mamusię jak tylko przestanie karmić, a kocięta gdy będą miały 6 - 7 miesięcy.
 
 
Milenka 


Barfuje od: 01/2018
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 19 Sty 2018
Posty: 136
Skąd: Grodzisk
Wysłany: 2018-06-27, 13:02   

Anilina, 100% zgadzam się ze wszystkim. I z tym czy trafią w dobre ręce - dokładnie, nigdy nie wiadomo, tym bardziej jeśli chodzi o kociaki nie rasowe, a takie proste "za darmo"..
A co ciekawe, każdy z kociaków ma swój charakter, są niby podobni ale tacy różni, każdy wspaniały po swojemu. Nigdy nie myślałam ze aż tak bardzo wpadną do serca :-P Czasem myślę ze zwariowałam :-P
 
 
Ines 
BARFny Hodowca
Ekspert


Barfuje od: 12.12.13r
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 7 razy
Wiek: 35
Dołączyła: 23 Sty 2013
Posty: 2660
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2018-07-13, 19:07   

Anilina, kastrowanie rodzeństwa o różnej płci w wieku 6-7 miesięcy to bardzo zły pomysł, niektóre koty dojrzewają już w okolicach czwartego miesiąca życia - kocurki w tym wieku mogą kryć, kotki zachodzić w ciążę.
_________________
Instrukcja obsługi Kalkulatora
  Zaproszone osoby: 188
 
Anilina 

Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 24 razy
Dołączyła: 20 Lip 2017
Posty: 995
Wysłany: 2018-07-13, 22:34   

Ines, zdaję się na Ciebie, nie mam doświadczenia. U mnie koty były wprowadzane do domu zawsze pojedynczo i kastrowane właśnie w takim wieku. To co piszesz brzmi sensownie - bo skoro wtedy już są dojrzałe płciowo, mogą przecież się rozmnażać...
Jak wcześnie można więc wykastrować kociaka nie zaburzając jego prawidłowego rozwoju? I skąd wiadomo, że to "już"?
 
 
Bianka 4 
BARFny Hodowca


Barfuje od: 12/2010
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 5 razy
Wiek: 60
Dołączyła: 21 Wrz 2011
Posty: 1069
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-07-14, 10:00   

Anilina, ja kociaki, urodzone w mojej hodowli, kastruję jak mają ok. 4 miesiące. Maluchy dużo lepiej to znoszą niż dorosłe koty i rozwijają się całkowicie normalnie. Wydaje mi się, że Ines też kastruje swoje pociechy w tym wieku.
_________________
Mieszkałem z kilkoma mistrzami Zen. Wszyscy byli kotami - Eckhart Tolle
 
 
 
Anilina 

Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 24 razy
Dołączyła: 20 Lip 2017
Posty: 995
Wysłany: 2018-07-14, 12:32   

Bianka 4, cenna informacja, dzięki :kwiatek:
 
 
Ines 
BARFny Hodowca
Ekspert


Barfuje od: 12.12.13r
Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 7 razy
Wiek: 35
Dołączyła: 23 Sty 2013
Posty: 2660
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2018-07-15, 05:18   

Bianka 4, zgadza się, ja też kastruję w tym wieku :-)
_________________
Instrukcja obsługi Kalkulatora
  Zaproszone osoby: 188
 
Anilina 

Udział BARFa: 90-100%
Pomogła: 24 razy
Dołączyła: 20 Lip 2017
Posty: 995
Wysłany: 2019-01-07, 11:53   

Milenka,
które to z Twoich dzieci postrzelono? Widziałam w Receptariuszu Twój komentarz, że kociak po operacji. Jakiś zwyrol z sąsiedztwa?
Wypuszczasz je nadal w tej sytuacji?
 
 
Milenka 


Barfuje od: 01/2018
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 19 Sty 2018
Posty: 136
Skąd: Grodzisk
Wysłany: 2019-01-07, 13:06   

Anilina, no niestety Miki dostał śrut w brzuch... na Boże Narodzenie na 2gi dzień.. Zgłosiliśmy do policji, niestety nie wiadomo kto strzelał, nie ma świadków, a na wiatrówkę nie trzeba pozwolenia. W każdym razie kociaki daleko nie chodzą, max sąsiednie ulicy, a mieszkamy we wsi kolo lasu. Mamy spore podwórko własne, ale niestety kociaki wychodzą poza nasze podwórko, nie daje rady ich oduczyć i trzymać się tylko swojej posesji. Cały czas są gdzieś w poblizu i przychodzą często do domu, maja swoje drzwiczki. Z jednej strony szkoda ich nie wypuszczać, tak się cieszą i bawią razem w trawie albo na śniegu, no ale niestety od tego dnia siedzą w domu bez wychodzenia teraz. Zastanawiam się teraz co zrobić dalej, ewentualnie zabezpieczyć ogrodzenie aby nie wyłazili poza swoje podwórko... Może ktoś ma takie doświadczenie z zabezpieczeniem ogrodzenia, coś co działa na prawdę?
Ech, brak slow... Nie rozumiem w ogóle tego jak można strzelać do żywej istoty, do kotka... i to nie kulkami, a takim śrutem w formie strzałki, to znaczy celem jest zabić a nie odstraszyć.
W klinice mówią ze niestety ludzie często strzelają dla zabawy, albo ewentualnie to mogą być gołębiarze, czy ktoś kto ma gospodarstwo.. No ale raczej istnieją inne sposoby odstraszania jeśli kot komuś przeszkadza... Tym bardziej wszystkie moje kociaki maja obroże z numerem telefonu, i te obroże widać z daleka.. Zawsze można porozmawiać i znaleźć wyjście...
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template forumix v 0.2 modified by Nasedo. Done by Forum Wielotematyczne