kashucha witaj już rozmawiałam z kardiologiem, czekamy na testy u naszego weterynarza i będziemy umawiać się do specjalisty choć może obejdzie się bez stresowania kotki bo mamy film z całego echa na pendrive. Mam nadzieje że Pani kardiolog z niego skorzysta, bo u niej kotka zostawia się na max 3dni, a chciałabym tego uniknąć. Znając mnie to spałabym te 3 dni na wycieraczce pod lecznicą bo nie zostawię małej w obcym miejscu na kilka dni
Barfuje od: 2014
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 1 raz Dołączyła: 25 Lis 2014 Posty: 209 Skąd: Poznań
Wysłany: 2018-01-22, 21:02
Oo, to super, czekamy zatem na wieści co z serduszkiem i trzymam kciuki za możliwosć poddania jej narkozie :)
a co tam z tym zespoleniem wro-obo?
_________________ – Chciałem powiedzieć (…) że na tym świecie jest chyba coś, dla czego warto żyć.
Śmierć zastanowił się przez chwilę.
KOTY, stwierdził w końcu. KOTY SĄ MIŁE.
*Terry Pratchett, "Czarodzicielstwo"
Barfuje od: 08.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 22 razy Dołączyła: 07 Sie 2012 Posty: 5339
Wysłany: 2018-01-22, 21:14
kashucha
Super informacja Wiedziałam, że na Was można liczyć.
Co dwie, trzy, głowy to nie jedna. Zaproponowałam takie rozwiązanie, bo Chandni pisała, że nie może podać teraz narkozy, że kicia ma wadę serca, po ostatniej rujce nie może dojść do siebie. Wydawało mi się to jakąś alternatywą. Dobrze dziewczyny, że czuwacie
Ona doszła do siebie (nie licząc wybrzydzania przy jedzeniu) ale chyba my jeszcze nie doszliśmy do siebie :P reaguje na głos mojego męża.. także musimy porozumiewać się szeptem
Na tą chwilę kolejny wet je potwierdził, lecz mała nie daje się zbadać. Wiem ze taka diagnoza to żadna diagnoza. Dlatego czekamy na testy, będziemy robić wyniki krwi i zobaczymy co z tym serduszkiem. Niestety jeżeli narkoza wziewna zostanie wykluczona to nie ma sensu jej stresować dodatkowymi badaniami skoro nie będzie mogła być leczona na tą chwilę od wszystkuch dostaje małe szanse. Niby jest z nami tylko pół roku ale i tak nie umiem sobie wyobrazić życia bez tego maluteńkiego pendraczka. Jest już naszym całym życiem :) (no oki.. może moim bo mąż aż tak się nie przywiązuje do zwierząt)
shana55 jest to alternatywa i jeżeli mała wpadnie w ruję ciągłą to nie wiem czy będziemy mieć inny wybór. Tak, mała miała troszkę przygód zdrowotnych, jak znajdę chwilkę to opiszę co ją spotykało :
Nasza Kiziunia miała badanie u kardiologa. I jest zdrowa!! To jakiś cud, że wszystko się cofnęło. Pani Kardiolog była tak wprawiona, że nawet pobrała jej krew do badań. Wyszła wysoka glukoza - mam coś zmieniać w barfie? bo czytałam ze często tak jest podczas stresu.
Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, za ok 3 tygodnie idziemy na kastrację. Teraz mała przechodziła juz 3 rujkę Pani lekarz zastosowała metodę pałeczki (?) i czekamy aż objawy ustaną. Mamy nadzieję że się udało i nie będziemy odkładać kastracji z powodu następnej rujki.
Następną dobrą n owiną jest to, że Kardiolog wykluczyła zwo. Pokazałam jej drgawki małej i zdecydowanie stwierdziła że to nie jest zespolenie. Miała odczynienia z kotami chorymi na zwo, wiec wie jak wyglądają objawy. Na razie mamy taki plan: oczy (są przekrwione), kastracja, drgawki :)
Barfuje od: 08.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 22 razy Dołączyła: 07 Sie 2012 Posty: 5339
Wysłany: 2018-03-11, 21:41
Chandni
Zwykła narkoza...ale nie domięśniowa tylko dożylna. I nie na bazie ketaminy. Przed narkozą kroplówka i w trakcie również. Poczytaj wątek o narkozach.
Robię aktualizację😉 kiziunia już dawno po zabiegu, szaleje i chętnie je barfa (oprócz wołowiny i kurzej wątróbki która akurat ma w mieszance ). Ładnie nam przytyła, w kwietniu na kastracji ważyła 2.9kg a teraz 4kg. Jedynie martwię się tym, że Pani wet zwróciła m uwagę, że już przy wadze 2.9kg ma za dużo tłuszczyku na brzuszku... Później o tym czytałam i niby koty muszą mieć ten tłuszczyk, więc ciekawe czy to prawda czy nasza teraz jest wielkości kociego wieloryba . Niedługo lecimy na badania kontrolne, oby było wszystko Oki i nasze barf owanie okazało się prawidłowe.
Zgłosilismy się jako dom tymczasowy!
😁😁😁😁
Czekamy na kotka w potrzebie, mam nadzieję, że będziemy mogli karmić go barfem.
My jesteśmy z okolocy Koszalin-Kołobrzeg. Zgłosiłam się do dwóch fundacji, ale chyba wystraszylam ich kotem na Barfie, bo od 2 tyg zero odzewu a na fb informacja, że mają brak DT. Oczywiście w trakcie rozmowy telefonicznej wspomniałam, że mogę karmić puszka i, byleby nie suchym, bo jak nasz kot zacznie jeść to będzie problem.
Cóż, nie chcą nas
Anilina
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 24 razy Dołączyła: 20 Lip 2017 Posty: 995
Wysłany: 2018-08-13, 13:17
Chandni,
na moich terenach działa fundacja INNI, oni karmią BARFem :D Wydaje mi się, że mają ogólnopolski zasięg, opierają się właśnie na domach tymczasowych - nie mają siedziby z "przytuliskiem".
Może napisz, zapytaj, czy na Twoim terenie też działają. Niełatwo o barfujące domy tymczasowe, powiedziałabym, że są na wagę złota ;)
http://www.inni.org.pl/
Nie poddawaj się. Jeśli masz możliwości, możesz uratować wiele kocich żyć Tylko weź pod uwagę, że taki tymczasowicz będzie stresem dla Twojej Kizi. Obserwuj jak znosi takie towarzystwo, żeby nie przesadzić.
Już jedna fundacja odpowiedziała. Oni starają się karmić podopiecznych tak zdrowo jak mogą. Oczywiście, że nie są całkiem pozytywnie nastawieni na BARF, ale postaram się mieszać tymczasowiczom ok 70-30 lub 80/20 z puszkami. Jutro dwie koteczki jadą na badania i jak będzie wszystko ok to trafią do nas.
Wiem, że to będzie duży stres dla naszej Kizi, dlatego chciałam na początek jednego kotka. Będą 2. Może to i dobrze, jak Kizia przyzwyczai się do towarzystwa a jedno zostanie adoptowane to zostanie jeszcze jedno :) Mam nadzieję, że Kizia da radę...
Ogólnie chyba będziemy musieli pomyśleć na behawiorystą. W tamten weekend gościliśmy 2 małe dziewczynki (3 i 4 latka). Szoguny małe, wszędzie ich pełno. Nie atakowały naszej Kizi, nie próbowały się nad nią znęcać, ale ona nie była pozytywnie nastawiona... Gdy tylko dziewczynka przeszła lub podeszła (nawet w mojej obecności) do kotka to Kizia syczała i rzucała się z pazurkami... Skończyło się na tym, że Kizia rzuciła się na jedną dziewczynkę i musiała siedzieć cały weekend w naszej sypialni.... Ogólnie jest kochana, ale to trochę mnie martwi. Kiedyś jak w naszym domu będzie miało pojawić się małe dziecko to chyba wizyta behawiorysty jest nieunikniona... :(
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum