Anilina
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 24 razy Dołączyła: 20 Lip 2017 Posty: 995
Wysłany: 2018-07-04, 12:09
Chasing The Sun,
ja mam może dziwaczny sposób, ale ponieważ moja kota dożywotnio będzie przyjmować leki, opracowałam metodę, która nie budzi jej sprzeciwu.
Na tabletkę nakładam trochę sosiku miamora, podaję jej, by odrobinę zlizała, a potem szybko całą do pysia ładuję razem z koniuszkiem mojego palca (od boku, strona policzka), nie za głęboko. Tita zaciska lekko ząbki na moim palcu i odruchowo przełyka tabletkę. Nie rani mnie przy tym, choć początki były trudne i chodziłam z opuchlizną ;) Potem zlizuje resztę sosu z palca i patrzy czy aby jeszcze coś nie skapnie. Praktyka czyni mistrza. Wy też opracuje swoją technikę i będzie dobrze
Chasing The Sun
Barfuje od: IV.2015
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 19 Mar 2018 Posty: 150 Skąd: Rainbow
Wysłany: 2018-07-04, 21:35
małga, Anilina dzięki za Wasze wskazówki. Wszystkie sposoby są dobre jeśli się sprawdzają. Jeśli będziemy musieli przyjmować tabletki, to chętnie wezmę je pod uwagę. Póki co, mamy płyn Wczoraj rano podałam pięknie, wydawało mi się, że łyknęła wszystko, dziś rano znów dramat - pysio mokry, płyn na moich rękach, na kryzie Szaruni. W pysku piana. Ona naprawdę nie lubi tego preparatu. Wczoraj robiliśmy badania kontrolne i przy okazji dowiedziałam się, że w zasadzie 1 dawkę powinnam podzielić na 3 razy, bo pysio kotka pomieści nie więcej niż ok.0,5ml płynu. To mnie dobiło. A najgorsze dopiero dziś się okazało. Dwa tygodnie po odstawieniu alg i podawaniu lekarstwa z raz lepszym, raz gorszym skutkiem wyniki się nam pogorszyły... T4 nam się jeszcze bardziej podniosło.... Dziś udało się nam podać całą dawkę w jedzeniu, ale to był tuńczyk na pocieszenie... Póki co, stało się to czego się obawiałam, kicia zaczęła się mnie bać i ucieka przede mną. Tuńczyk nie jest dobrym rozwiązaniem ze względu na wysoką zawartość jodu. Zatem jesteśmy w kropce. Spróbuję sposobu Shany, ale obawiam się, że Szarunia nie pozwoli sobie za nic w świecie wsadzić rureczki do mordki
Barfuje od: 08.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 22 razy Dołączyła: 07 Sie 2012 Posty: 5339
Wysłany: 2018-07-05, 00:29
Chasing The Sun
Nie wiem co za lek podajesz ani w jakiej ilości. Ale jesli mogę radzić to może do kieliszka wlać lek i wody trochę żeby go rozpuścić plus do tego kropelkę sosiku, może waleriany (koty ją bardzo lubią) może napar z pokrzywy zamiast wody i takie 3-4 ml będzie łatwiej podać. Małą strzykawką z gumowym końcem tłoczka i rurką zamiast końcówki
Chasing The Sun
Barfuje od: IV.2015
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 19 Mar 2018 Posty: 150 Skąd: Rainbow
Wysłany: 2018-07-06, 18:32
shana55 napisał/a:
Ale jesli mogę radzić to może do kieliszka wlać lek i wody trochę żeby go rozpuścić plus do tego kropelkę sosiku, może waleriany (koty ją bardzo lubią) może napar z pokrzywy zamiast wody i takie 3-4 ml będzie łatwiej podać. Małą strzykawką z gumowym końcem tłoczka i rurką zamiast końcówki
Zaopatrzyłam się w ten sprzęt, ale "Mała" za nic w świecie nie da sobie tego podać. Spieni się, zaślini, jakimś cudem zablokuje przełyk i nie przełknie. Chyba możliwości się już wyczerpały. Jednego dnia podałam jej jedną dawkę w gotowanym kurczaku, drugiego dnia już nie chciała tego jeść. Lekarstwo przechodzi tylko w rybach, ale sama rozumiesz - nadczynność tarczycy i ryby... To nie ma sensu.
_________________ Lokah Samastah Sukhino Bhavantu
Chasing The Sun
Barfuje od: IV.2015
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 19 Mar 2018 Posty: 150 Skąd: Rainbow
Wysłany: 2018-07-07, 23:30
W życiu niejednego opiekunka istoty od niego zależnej nadchodzi taki moment, kiedy musi się zatrzymać. Często jesteśmy tak pochłonięci wysiłkiem i walką o dobro naszego podopiecznego, że zapominamy o tym, czego on naprawdę by chciał. Na co sam by się zdecydował, jaki wysiłek sam by podjął gdyby sam mógł o sobie decydować. Takie sytuacje zdarzają się nie tylko wśród opiekunów zwierząt, niestety czasem zdani na naszą opiekę są członkowie naszych rodzin, czasem dziadkowie, rodzice. Bywa że są to sytuacje tak trudne jak np. odstąpienie od prowadzenia uporczywej terapii.
Dziś rano podjęłam ostatnią próbę podania Szaruni lekarstwa bezpośrednio do pyszczka. Walczyłam trzy tygodnie kombinując na najróżniejsze sposoby, przemycając w pokarmie, przysmaczkach, gotowanym mięsie. Wreszcie siłą, do pyszczka. I na tym koniec. Poczucie bezpieczeństwa, zaufania i miłości mojego kota jest o wiele więcej warte niż leczenie w ten sposób. Czuję ogromny smutek, że nie udało mi się zagwarantować jej najbezpieczniejszej terapii, nie obciążającej tak organizmu jak tradycyjne leczenie. Jednak głupim byłoby ze względów ambicjonalnych narażać kota na konsekwencje nieregularnego podawania leku i w rezultacie pogorszenie stanu jego zdrowia i samopoczucia. Nie poddałyśmy się bez walki, oj nie. Cóż, mam nadzieję, że uda się Szaruni podawać tabletki. Zobaczymy, czas pokaże.
Jaki lek podajesz konkretnie i ile? Mam teraz kicię na wpół zdziczałą i kardiologiczną: leki kilka razy dziennie i wydawało mi się, że nie do podania (a to wyrok i uduszenie się w krótkim czasie) a teraz zje co dam jak smakołyk. Poza tym większość leków na swój odpowiednik w tabletkach (albo identyczną substancja, albo identycznie działająca), więc skonsultuje z wetem zmianę leku. A tabletki już łatwo podzielić na kilka kawałków i otoczyć np. cienką warstwą kociego kabanosa (ja używam tych z Lidla, bo są bardzo plastyczne).
Jeśli masz lek z grupy blokujących wchłanianie jodu to wystarczy na początek robić mieszanki bez alg - w moich by to dało zejście z 14 na 5 na kg kota a to bardzo dużo, ale... zmniejszanie ilości jodu wg niektórych badań może prowadzić do powstawania nowotworów tarczycy. Są też leki utrudniające wątrobie syntezę T4 i raczej taki bym wybrała jeśli już. Jaki masz ostatni wynik T4, kreatyniny i wątrobowych? I kicia jakoś mocno chudnie? Jest drażliwa? Ma duże pragnienie? Jak wygląda echo serca i ciśnienie?
Chasing The Sun
Barfuje od: IV.2015
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 19 Mar 2018 Posty: 150 Skąd: Rainbow
Wysłany: 2018-07-08, 15:54
gpolomska, gdy znajdziesz chwilę czasu to przeczytaj proszę PW
_________________ Lokah Samastah Sukhino Bhavantu
Chasing The Sun
Barfuje od: IV.2015
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 19 Mar 2018 Posty: 150 Skąd: Rainbow
Wysłany: 2018-08-04, 17:35
Arora napisał/a:
hej, a propo upałów: Lisa ostatnio traci strasznie dużo włosów, sypią sie z niej masakrycznie, czy to mozliwe, że jej organizm tak reaguje na upał?? To jest biało czarny dachowiec z bardzo dużą ilością sierści i zawsze wypada jej bardzo dużo, ale teraz to już przegięcie Ostatnio dostawała beta gluken - czy na niego mogła tak zareagować?
Arora, zrobiłam dziś fotki dla Ciebie z porannego czesania Szarej. Oto panienka z kłakami wyczesanymi tylko ze strony prezentowanej przez modelkę
Dla porównania Kropek i jego kłaczory:
Różnica jest oczywista. Przy czym Kropek jest ok. 5 lat na barfie. Szarunia barfuje ok. 2 miesiące, myślę, że być może zmienia jeszcze futro z tego powodu. Kicia jest chora na nadczynność tarczycy, co też ma wpływ na jej okrywę włosową i przyjmuje leki, nie wiem czy mają one wpływ na gubienie sierści. Jestem przerażona tym ile dziś wyczesałam, bo taka ilość wychodzi ostatnio prawie zawsze. Ostatnio czesałyśmy się przedwczoraj. Zaznaczam, że to kłaki tylko z jednej strony. Dziś po tym czesaniu wydaje mi się, że futerko zrobiło się przerzedzone... Ja nie wiem czy ta kicia nie ma ambicji na zostanie sfinksem Betaglukanu nigdy nie podawałam, trudno mi powiedzieć czy może wpływać na linienie.
gpolomska napisał/a:
Chasing The Sun napisał/a:
Jadę se po wentylator
Sądząc po ostatnich postach to bardzo Ci się przyda - szczególnie do obniżenia poziomu kortyzolu u siebie, bo upał go bardzo podnosi.
Mam nadzieję, że zakup się udał.
gpolomska, udał, się udał - zadziałała poczta pantoflowa. Pomimo mego paskudnego charakteru, są ludzie, którzy mnie lubią i się podzielili. Mamy wiatrak, 40W, jest różnica i dla nas i dla kotów. Nie boją się wiatraka, wręcz kładą się w zasięgu jego działania. Co do kortyzolu, to dzięki za wskazówkę Choć ostatnio mam raczej problem z poziomem glukozy we krwi...
Najlepsza i najprzyjemniejsza terapia:
Relacje między nimi są coraz lepsze. Kropek cały czas szuka kontaktu, ale Szarunia robi ogromne postępy. Nie mogę się nadziwić jak ten dziesięcioletni kotek zmienia się każdego dnia na lepsze. Robi się coraz bardziej otwarta i ufna, uczy się nowych umiejętności. Widać, że obserwuje kropka i go naśladuje (czasem broją razem i wtedy muszą dostać opierdziel razem). Kropek to gaduła, Szarunia zaczyna też gadać. Mimo tego brojenia, z ogromną radością obserwujemy to, jak kondycja psychiczna Szaruni się poprawia. Agresywne zachowania słabną i są coraz rzadsze. Obym nie zapeszyła. Pozdrawiamy
Człowiek przy wysokiej glukozie może chodzić jak nakręcony, a przy jej spadku może się robić agresywny - tak nas zaprogramowano. W upały to się nasila - szczególnie jak dołączy się odwodnienie. Całkiem sporo wypadków na drogach można by kątem uniknąć gdyby ludzie o tym wiedzieli i pamiętali.
Chasing The Sun
Barfuje od: IV.2015
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 19 Mar 2018 Posty: 150 Skąd: Rainbow
Wysłany: 2018-08-05, 18:11
Ja akurat mam podniesiony poziom glukozy i niepohamowany apetyt na słodkie. Zaczynam się obserwować pod kątem ew. cukrzycy. Zwłaszcza, że sporo przytyłam. Tylko, że u mnie może być to wynikiem działania leku, który w tej chwili odstawiłam. Czytałam że stabilizująco na poziom cukru we krwi działa morwa biała, zaczynam kurację naparem. Profilaktycznie badałam też tarczycę, ale wszystko w porządku. Niestety organizm to system naczyń połączonych. Leczenie jednego może nieść konsekwencje na inne narządy. Pozostaje wybór mniejszego zła i samokontrola.
Sterydy (w tym kortyzol, którego produkcja rośnie w upał), ale też zaburzenia hormonalne mogą podnosić poziom glukozy. Silny stres też. Także masz sporo tropów do sprawdzenia.
Arora
Barfuje od: 24.03.2016
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 1 raz Dołączyła: 22 Lut 2016 Posty: 419 Skąd: Poznań
Wysłany: 2018-08-06, 11:10
Chasing The Sun,
dziękuje za zdjęcie; u mnie jest podobnie i mam nadzieję, że to jednak od upałów, albo od przebytego ostatnio osłabienia po czyszczeniu zębów - teraz tak sobie myślę, że to może być też to. Ja również codziennie odkurzam tak na szybko, nie tylko teraz przy wzmożonym wypadaniu sierści u Lisy ale przez cały rok, bo kłaków i żwirku jest wszędzie pełno - roznoszą po całym mieszkaniu. Co ciekawe, czarna Mona prawie wcale nie kłaczy, a obydwie jedzą dokładnie to samo od tego samego czasu.
Kropek to piękny kawaler, a Szaruni życzę zdrowia, bo Miłość już ma
Chasing The Sun
Barfuje od: IV.2015
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 19 Mar 2018 Posty: 150 Skąd: Rainbow
Wysłany: 2018-08-09, 14:24
Szarunia, wyniki T4 (norma 10 - 30ng/ml)
25.05.2018 - 69, ciśnienie krwi 160 mmHg,
03.07.2018 - 80, ciśnienie krwi 160 mmHg,
08.08.2018 - 10,4, ciśnienie krwi 150 mmHg
_________________ Lokah Samastah Sukhino Bhavantu
Chasing The Sun
Barfuje od: IV.2015
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 19 Mar 2018 Posty: 150 Skąd: Rainbow
Wysłany: 2018-08-13, 21:45
Mam przecudowne zwierzaki. Wszystkie! Są przekochane, najbardziej wyrozumiałe i cierpliwe dla swoich opiekunów. Posiadające zdolność przystosowywania się do zmiennych warunķów i najgrzeczniejsze.
2 koty, 5 ślimaków, 2 ludzi. Czas operacyjny 6 dni, dystans 2 razy po 300km, środek lokomocji: pociąg. Udało się! Latający zwierzyniec wrócił do domu ☺
_________________ Lokah Samastah Sukhino Bhavantu
Chasing The Sun
Barfuje od: IV.2015
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 19 Mar 2018 Posty: 150 Skąd: Rainbow
Wysłany: 2018-08-14, 07:42
Wolność. To do niej dążę. Mam nadzieję, że jej potrzeba nigdy nie stanie się silniejsza niż wola życia. Dziś rano to poczułam gdy zatrzasnęły się za NIM drzwi. Takie uczucie jak gdybyś przebywał w małym pomieszczeniu i nagle otwarto do niego drzwi wpuszczając powietrze i pozwalając Ci po prostu wyjść. Klaustrofobia? Czy można we własnym domu czuć się przytłoczonym? No można niestety. Koty i ich niezależność, bezkompromisowość. Uwielbiam je. Często się zastanawiam nad tym, co czują i myślą gdy my wychodzimy z domu. Czy myślą o wolności która jest za drzwiami? Czy czują tęsknotę za nią? Czy są nieszczęśliwe...? Co zaprząta ich główki gdy patrzą w dal... Jakby za nami było coś jeszcze. Mam nadzieję, że nie czują tego co ja czuję każdego ranka nasłuchując trzaśnięcia drzwiami... Czy próbując dać im tak wiele, nie oszukujemy się sami? Czy nie leczymy poczucia winy za ograniczenie wolności?
Saga napisał/a:
Znaczy, że co, mamy nie zwracać uwagi na to co piszesz bo lubisz sobie ot tak pogadać może sama ze sobą?
Tak, lubię sobie pogadać sama ze sobą. Jest nawet taka choroba... Tylko, że nie każdy człowiek, którego nie rozumiesz jest chory. Czasem po prostu życie tak na niego wpłynęło.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum