martadorota
Dołączyła: 30 Wrz 2014 Posty: 60 Skąd: warszawa
Wysłany: 2016-05-27, 14:44 Wakacyjne dylematy - co zrobić z barfnymi zwierzaczkami?
Witajcie,
Szukam kogoś z barfowiczów z Warszawy, najlepiej z Ursynowa, kto byłby chętny odpłatnie lub wymiennie zająć się moimi kotkami w wakacje tak, bym mogła spokojnie na jakieś kilka dni gdzieś wyjechać, zobaczyć coś więcej niż własne podwórko. Mam sunię i dwa kotki. Z psiną problemu nie ma, bo prawdopodobnie pojechałaby ze mną. Natomiast kotki chciałabym zostawić pod czyjąś troskliwą opieką, najlepiej - własnie - barfowiczów.
Może ktoś z Was byłby zainteresowany wymienną pomocą (tzn. ja mogłabym w zamian zaopiekować się czyimiś stworzakami) lub płatną opieką?
Myślę, że wakacyjny problem może dotyczyć nie tylko mnie, dlatego zdecydowałam się założyć tu ten temat. Jak Wy rozwiązujecie kwestię opieki nad Waszymi barfowymi kociakami i psiaczkami?
Barfuje od: 28.07.2014
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 9 razy Dołączyła: 21 Lip 2014 Posty: 1292
Wysłany: 2016-05-27, 14:55
Pies zawsze podróżuje ze mną. Bardzo przeżywa rozstania także nie mogę nikomu z rodziny bądź znajomych go zostawić, gdyż ewentualnym opiekunom tymczasowym mogłaby grozić nerwica.
Kocio, jako że w sezonie wiosenno-letnio-jesiennym jest kotem wychodzącym, zostawiam na działce, gdzie może sobie hasać na świeżym powietrzu całymi dniami. Dom jest zamknięty, ale spokojna głowa - oko na niego mają wtedy zamieszkujący na swojej działce sąsiedzi. Jak trzeba dokarmią - zostawiam im puszki (Takie 'lepsze'), ale kot i tak sam dożywia się wtedy polując, więc ewentualnie jak zachce mu się jeść to dostanie. Schronienie też dostanie - wie, że jak nas nie ma to ma go szukać u sąsiadów. Ale tęsknota jest duża, bo gdy wracamy i usłyszy nasz silnik to pędzi za samochodem ile sił.
Ale też nieraz zabieramy go ze sobą. Zależy jakie to miejsce.
Takie moje dylematy związane z wyjazdami wakacyjnymi...
Zastanawiam się co mam zrobić. Kota mam dopiero od stycznia, ale już się do siebie bardzo przywiązaliśmy. Siedzę w pracy i zastanawiam się co porabia nasza kicia sama w domu...
A jak tu ją zostawić na tydzien? Oczywiście na karmienie 3 razy dziennie załatwi się siostrę, szwagra lub kumpelę, ale ona jeszcze nigdy nie zostawała sama na noc.
W najbliższy weekend wyjeżdżamy z mężem na weekend, a ja już cała w nerwach jak tu zostawić kota na dwie noce (niestety nie ma możliwości zabrania go ze sobą ze względu na sukę moich rodziców, która dostaje szału jak widzi kota).
A co jeśli kociak ma zostać sam na tydzień? Na razie nie wyobrażam sobie tego...Zrezygnować z wakacji? Zabrać go ze sobą do obcego miejsca?
Co robicie z kociakami podczas wakacji?
Generalnie - o ile jest taka możliwość - to najlepiej jak ktoś z rodziny wprowadzi się do kota i nim opiekuje na czas nieobecności. Ale bywają wyjątki - niektóre koty dobrze znoszą podróże.
Co do rezygnacji z wakacji... jak masz kota bardzo nerwowego, to czasami dłuższe wakacje są dla niego bardzo trudne. Czytałam kiedyś, że Wojciech Kilar (znany kompozytor) zrezygnował z wyjazdów na wakacje, bo jego kot to bardzo źle znosił. Niemniej jednak wiele kotów znosi to całkiem przyzwoicie o ile jakoś szczególnie nie zaburza im się rytuałów (pór karmienia itd.); czasami pomaga też feliway (to mocno zależy od kota).
Także musisz wybadać jak kot reaguje na samotność. Kot koleżanki miał taki nawyk, że jak zostawał sam na noc, to gryzł się do krwi u podstawy ogona (cały dzień mógł być sam, ale na noc musiała zawsze zapewnić mu ludzkie towarzystwo, gdy szła do pracy). Koty są naprawdę różne. Owszem, raczej żaden się nie ucieszy z rozłąki, ale wiele umie to dobrze znieść.
Jak będzie z Twoim kotem? Tego niestety nie wie nikt.
Arora
Barfuje od: 24.03.2016
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 1 raz Dołączyła: 22 Lut 2016 Posty: 419 Skąd: Poznań
Wysłany: 2018-04-10, 12:32
ja też mam ten sam problem i bardzo ciężko jest mi wyjeżdżać od kiedy mam koty - zrezygnowałam z wyjazdów dwutygodniowych na rzecz tygodniowych, ale i tak jest to dla mnie mega stres. Koty zostają same w domu, nie mam możliwości, aby je gdziekolwiek wydać a nawet gdybym miała to i tak bym tego nie zrobiła - myślę, ze zmiana otoczenia i brak opiekuna jest większym stresem niż kilka dni samemu w domu. Co do zamieszkania kogoś w domu, to akurat u mnie chyba by się to nie sprawdziło: Mona strasznie boi się ludzi, wszystkich bez wyjątku: jestem tylko ja i potem dłuuuugo nikt, a potem na końcu mój mąż, tak więc każda obca osoba to dla niej mega stres. Jak jesteśmy na wakacjach, to osoby które przychodzą karmic koty, nie widzą Mony przez cały wyjazd. Lisa przychodzi, łasi się (zdrajczyni), chodzi po stole w kuchni, a Mony nie ma... Każdego kota trzeba wyczuć i zobaczyć co łatwiej znosi
U mnie żeby ktoś zamieszkał nie ma opcji. Mogą tylko przychodzić żeby karmić.
Nie wiem jak zniesie tą samotność i zaczynam już się stresować. Oczywiście też od razu zrezygnowałam z dwutygodniowego urlopu, na poczet dwóch po 1 tydzień rozłożonych z czasie. Ale i tak to wydaje się długo...
Chyba każdy szczęśliwy posiadacz kota ma taki problem My pierwszy raz Malutką zostawiliśmy jak miała 3 miesiące. Wyjechaliśmy na 1,5 tygodnia a Mała poszła do babci. Zniosła to nie źle, ale mąż powiedział, że już jej tam nie zostawi (Babcia bardzo dużo pali i siedzi do 4-5 w nocy więc małej zmienia się tryb). Jak była minimini to pokonała trasę z Płocka nad morze z przystankiem jednodniowym w Poznaniu (dała sobie świetnie radę). Teraz planujemy wyjechać na 1,5 dnia do znajomych i mąż chce ją zabrać ze sobą (a niby tak jej nie lubi ), ale ja mam obawy, bo to tylko 1,5 dnia a tam są małe dzieci (2,5 i 4 lata). Może lepiej będzie dla niej jak zostanie sama z Kanarkiem a znajoma tylko przyjdzie jej dać jeść..
Arora
Barfuje od: 24.03.2016
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 1 raz Dołączyła: 22 Lut 2016 Posty: 419 Skąd: Poznań
Wysłany: 2018-04-28, 19:38
Chandni,
wszystko zależy od kota. Moja Lisa jest bardzo ciekawska i uwielbia poznawać nowe otoczenie, nowych ludzi i nowe zapachy, tak więc pewnie dla niej nie byłby to duży stres. Tak jak pisałam wyżej, nie ma dla niej problemu, że karmi ją ktoś inny niż ja - na szczęście na głaski przychodzi tylko do mnie . Natomiast nie wyobrażam sobie, żeby Monę gdzieś wywieźć i zostawić chociażby na jeden dzień albo nawet jakby miała być tam z nami, ale w obcym towarzystwie, gdzie są ludzie, których nie zna. Ona nawet na spacer na klatkę schodową wychodzi dopiero późno wieczorem, jak cały blok już śpi i jest całkiem cicho i to nie sama, tylko ze mną. Najbezpieczniej czuje się w domu. Jest jeszcze jedna sprawa, o której zawsze myślę jak wyjeżdzamy np na wakacje: żaden inny dom nie jest tak przystosowany do posiadania kota jak mój: niezabezpieczone okna otwarte latem, kwiaty, które mogą być trujące, rózne bibeloty poustawiane na połkach, które kot moze strącić, brak drapaka itp itd. Ktoś, kto nie ma kota, myśli zupełlnie innymi kategoriami i oczywiście nie mozna od niego wymagać innego myślenia. Tak więc sama musisz podjąć decyzję, co dla Twojego kota będzie lepsze i co u niego wywoła mniejszy stres
My od kilku dni uczymy naszą kicię chodzić w szeleczkach, a za 2 dni ruszamy pierwszy raz RAZEM
na Mazurki...zobaczymy jak to będzie... Dwa tygodnie temu zostawiliśmy ją na 3 dni samą, tylko ktoś przychodził dokarmiać i stwierdził, że tęskniła, więc teraz próbujemy wyjechać razem :D
doradora
Barfuje od: 09.2014
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 09 Cze 2014 Posty: 1593 Skąd: Gliwice
Wysłany: 2018-05-11, 06:56
z jednym kotem chyba starałabym się jeździć, tak jak ludzie z psami jeżdżą, ale to kota od małego trzeba przystosowywać do zmiennych warunków
z moimi trzema to już wyprawa, więc bardzo ograniczamy nasze wyjazdy
Anilina
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 24 razy Dołączyła: 20 Lip 2017 Posty: 995
Wysłany: 2018-05-11, 09:40
Z dwoma kotami jeszcze dawałam radę, ale tylko samochodem. Pół bagażnika to były ich gadżety. Tita uwielbia przygody, podróżowanie z nią to przyjemność, natomiast Klakson urządza awantury, dla niego to ogromny stres, więc jeździli ze mną tylko na dłuższe wypady. Na 2-3 dni nie było sensu ich ciągnąć. Gdy doszły psy, wymiękłam. Koty zostawały w domu, dokarmiane 3 razy dziennie przez zaufaną osobę, która przy okazji trochę z nimi codziennie posiedziała dla towarzystwa. Dobrze to znosiły, po powrocie był lekki opiernicz ale potem wylewne czułości Teraz Tita wymaga regularnego podawania leków i inhalacji i nikt poza mną i mężem nie daje sobie z nią rady. A że z czwórką zwierząt musielibyśmy jeździć na dwa samochody to mamy szlaban na wakacje
Barfuje od: 2012.08.20
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 31 Sie 2012 Posty: 2810
Wysłany: 2018-05-11, 17:52
gpolomska napisał/a:
Koty są naprawdę różne. Owszem, raczej żaden się nie ucieszy z rozłąki, ale wiele umie to dobrze znieść.
Jak będzie z Twoim kotem? Tego niestety nie wie nikt.
Arora napisał/a:
Koty zostają same w domu, nie mam możliwości, aby je gdziekolwiek wydać a nawet gdybym miała to i tak bym tego nie zrobiła - myślę, ze zmiana otoczenia i brak opiekuna jest większym stresem niż kilka dni samemu w domu. ... Każdego kota trzeba wyczuć i zobaczyć co łatwiej znosi
Bardzo trafne spostrzeżenia
Ja swoje koty zostawiam w domu pod cudzą opieką na czas wyjazdów z uwagi na fakt, że bardzo ciężko znoszą wszelakie podróże
Mam natomiast dwie super sąsiadki na piętrze, które karmią koty podczas mojej nieobecności (BARF-em) i z tego, co widzę, moja nieobecność nie wpływa jakoś ujemnie na ich samopoczucie. Zaś do sąsiadek odnoszą się bardzo przyjaźnie
martadorota - może masz jakiegoś (w miarę) zaprzyjaźnionego sąsiada, który byłby w stanie nakarmić koty podczas Twojej nieobecności ?
_________________ Mimo, że regulamin forum to FIKCJA - Śpiewać to rzecz ludzka, miauczeć to rzecz boska... (Zhuangzi 庄子)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum