Barfuje od: 2012.08.20
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 31 Sie 2012 Posty: 2810
Wysłany: 2013-11-25, 19:22
rEni napisał/a:
Bo niby rentgen to można prawie wszędzie zrobić, ale co z tego jak dr Niziołek podobno często mówi, że on z tych rentgenów zrobionych nie u niego nic nie widzi :)
O przepraszam bardzo, rentgen zrobiony przez mojego lokalnego weta przeszedł bez problemu, a nawet Niziołek powiedział, że zdjęcie bardzo dobrze zrobione i w zupełności mu wystarczy
Zdrówko Babci, trzymamy kciuki
_________________ Mimo, że regulamin forum to FIKCJA - Śpiewać to rzecz ludzka, miauczeć to rzecz boska... (Zhuangzi 庄子)
Barfuje od: wiosny 2013
Udział BARFa: 25-50%
Wiek: 49 Dołączyła: 10 Kwi 2013 Posty: 247 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-11-25, 19:22
Dzięki szczegółowej instrukcji Sojuza udało się babcię tu wpakować :)
Dzięki Sojuz
Skipper, ja pamiętam, że Twój rentgen przeszedł, masz bardzo dobrą maszynę w okolicy!!!! Ale moja kumpela robiła 2 razy na SGGW w Warszawie i obie fotki nieudane.
A tutaj Bóbr jak była chora i nie ruszała się z legowiska koło ciepło dającej rury i jej wróg Sokrates, który ją bije leży razem z nią bez złych zamiarów, co oznaczało wyraźnie, bez potrzeby badań i lekarza, że z babcią jest niewesoło, a Rudy zaczął się troszczyć o swoją ofiarę :)
Barfuje od: wiosny 2013
Udział BARFa: 25-50%
Wiek: 49 Dołączyła: 10 Kwi 2013 Posty: 247 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-12-06, 23:47
Czy znacie to uczucie - DEZORIENTACJA. U nas po wizycie u dr Niziołka kompletna dezorientacja!!!
Czuję się jak po wykładzie pod tytułem: "Różne i Przeróżne Badania, Jakie Można Wykonać Kotu w Celu Zdiagnozowania Chorób Układu Oddechowego". Czyli generalnie w punkcie wyjścia, albo jeszcze bardziej z tyłu
Najbardziej, w pierwszej kolejności zależało mi na zrobieniu jej rentgena. Echo serca kiedyś miała robione (co prawda 2 lata temu) przy identycznych objawach i nie wykazywało nieprawidłowości. Doktor nalegał na echo, powiedziałam, że ze względów finansowych wolałabym zrobić najpierw rentgen. Ewentualnie, jeżeli na rentgenie nic nie wyjdzie to zrobimy echo.
Na rentgenie babcia dostała szału i siły nieziemskie w nią wstąpiły Doktor uszedł cały, ale mój mąż zalał krwią przychodnię weterynaryjną. Wtedy pomyślałam "dobrze zrobiłam, że się z nią sama nie wybrałam". Nie dało rady zrobić jej rentgena bez lekkiej narkozy, a i tak trzymaliśmy ją we dwoje, jeden człowiek przód kota i jeden tył, dostała: Dexdomitor 0,1 ml i Morphasol 0,05 mg. Nie wiem co to za środki, ale mam nadzieję, że podane pod okiem kardiologa, mam nadzieję ... Na tych środkach dało radę zrobić jej 2 zdjęcia i wyszło:
RTG (po premedykacji):
sylwetka serca niepowiększona,zrotowana dogłowowo (typowo dla starszego kota), brak cech zastoju w krążeniu płucnym.
zmiany w miąższu płuc w postaci nacieczeń okołooskrzelowych (szczególnie dobrze widoczne w tylnych polach płuca prawego w projekcji mostkowej)
Obraz raczej wskazuje na przewlekłe zmiany miąższowe typu przewlekłe zapalenie oskrzeli (do różnicowania z problemami infeckyjnimi bakteryjnymi, grzybicznymi, pasożytniczymi oraz chorobami nowotworowymi).
Leczenie: wg wcześniejszych zaleceń Benefortin,
Theovent 100 mg 1/4 tabletki raz rano.
Echa w końcu nie zrobiliśmy, dr powiedział, że nie mamy co się teraz finansowo zastanawiać, bo i tak po podaniu narkozy nie wychodzi miarodajne.
A serce też nie ciekawie, bo taki cały opis oględzin kota:
Śluzówki różowe, czas włośniczkowy prawidłowy, tony serca ze szmerem, przyspieszone tętno, galop serca, brak świstów oddechowych.
jeszcze mamy zalecenia: echo serca, alternetywne leczenie wziewne (inhalacje lub nebulizacje), wskazane badania kału pod kątem pasożytów płucnych (test Baermana) lub leki przeciwpasożytnicze (Advocate, Milbemax, Panacur, Aniprazol).
Nie zrozumiałam kompletnie o co chodzi z antybiotykiem. Czy w końcu jest wskazany, czy nie. Zrozumiałam, że jeśli podalibyśmy antybiotyk, to trzeba mieć aktualne badanie krwi i w trakcie antybiotykoterapii też tę krew monitorować, bo przy przewlekłych stanach zapalnych trzeba podawać długo i o szerokim spektrum. Coś się dopytywałam, skąd się ma wiedzieć, czy potrzebny jest antybiotyk, czy bada się plwociny na bakterie, czy co? Dr powiedział, że plwociny nie, bo nie miarodajne tylko jakieś badanie przepływowe w całkowitej głębokiej narkozie. I już nic nie kumam. Czy powinniśmy jej dać antybiotyk, przy monitorowaniu krwi, czy nie.
No i nie wiem co jest babci?
czy ma przewlekłe zapalenie oskrzeli, czy robaki w płucach, czy grzyby, czy jakiś wczesny naciek nowotworowy.
Jeśli ktoś coś z tego zrozumiał chłodnym i obiektywnym okiem to będę wdzięczna za info.
L karnityna na serce - na co to się podaje i czy bezpieczne to jest?
Przewlekłe zapalenie oskrzeli, czy tego nie da się jakoś prościej zdiagnozować?
Doktor uważa, że ona nie ma astmy, bo wtedy kaszel z opisu mojego jest inny, ale żeby zdiagnozować astmę to też jakieś fikuśne badania trzeba, sam rentgen nie wystarczy, wydaje mi się, że też trzeba kota uśpić i coś pobrać i wtedy to wysłać do Niemiec. Kurcze, trzeba było sobie wziąć dyktafon na wizytę to bym może teraz po kilkakrotnym przesłuchaniu coś skumała. Powiedziałam doktorowi, że mojej koleżance zdiagnozował astmę u kota bez wysyłania czegoś tam do Niemiec i bez pobierania czegoś tam w głębokiej narkozie.
Zostaliśmy poinformowani, że koty chorują na astmę w wieku od 1 do 7 roku życia, a babcia jak ma prawie 20 to astmy nie ma. Ja się pytam doktora co się z tymi kotami dzieje jak skończą 7 lat, czy umierają nagminnie, czy co? Ale on mnie nie zrozumiał coś za bardzo :) Nie dogadaliśmy się.
Barfuje od: 2012.08.20
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 31 Sie 2012 Posty: 2810
Wysłany: 2013-12-07, 09:39
Dezorientacja ? a znamy, znamy...
Ja się dezorientuję już od 7 miesięcy bo nie wiem co Skippiemu dolega i jak go leczyć. I powiem, że na chwilę obecną bardzo żałuję, że z wynikami rynoskopii nie poszorowałam od razu na początku czerwca do Niziołka tylko zgodziłam się na podanie sterydów. A ogólnie z leczeniem Skippiego zamierzam się do niego przenieść i zwiewam od dotychczasowego weta, fana sterydów, który wydał diagnozę bez dokładnych badań (nota bene, że kot ma zdiagnozowane (w czerwcu) plazmacytarno - limfocytarne zapalenie jamy nosowej to dowiedziałam się przez przypadek w połowie października). Przynajmniej 2 w 1 będzie, bo on oprócz kardiologii zajmuje się też chorobami układu oddechowego.
Dla mnie to co napisał Niziołek jest całkiem jasne. Wydaje mi się, że Babci jeszcze kilka badań trzeba zrobić żeby postawić dokładną diagnozę. A że mam już spore doświadczenie w kwestii "niedobadania" kota to naprawdę warto, żebyś je zrobiła i nie podawała leków bez potrzeby i nie truła Babci.
Co do podawania antybiotyku to moja propozycja - zadzwoń do niego i zapytaj, czy masz w końcu podawać czy nie.
Ja ze Skippim idę do Niziołka w przyszłym tygodniu Na szczęście chłopak spokojnie daje się badać bez rozlewu krwi osób towarzyszących. I przychodni po nim sprzątać nie trzeba...
Te kocie kobiety to jednak temperamentne...
_________________ Mimo, że regulamin forum to FIKCJA - Śpiewać to rzecz ludzka, miauczeć to rzecz boska... (Zhuangzi 庄子)
My również znamy dezorientację- Felcia dyszała, po wizycie u kardiologa wysłano nas do dr Niziołka. przedtem rentgen, krew itp. we krwi za dużo eozynofili- niby zarobaczona wiec odrobaczyć- odrobaczyliśmy wszystkich
U dr Niziołka zrobiliśmy echo- wyszło ok. dostrzegł jednak niewielkie "nacieki" na płucach, kazał pod koniec stycznia zrobić ponownie rentgen, wtedy mu wysłać, skonsultować też z własnym wetem.
zrobiliśmy małej ponowne badanie krwi i wyszło ze ma podwyższone leukocyty- co świadczy o stanie zapalnym jakimś. ale gdzie nie wiadomo, bo nic nie słychać podczas osłuchiwania. wetka też kazała czekać do stycznia lub początku lutego i dopiero wtedy powtarzać badania. więc czekamy...
a to o czym pisałaś:
"Dr powiedział, że plwociny nie, bo nie miarodajne tylko jakieś badanie przepływowe w całkowitej głębokiej narkozie."
nam tez doktor mówił o tym badaniu - że wlewa się płyn do płuc jakby, maleńką ilość, potem się go ściąga z powrotem i bada ten płyn czy coś w nim jest - tzn. czy grzyb, pasożyt, wirus, zaraza jakaś.... mówił mi doktor jak nazywa sie to badanie, ale nie zapamiętałam niestety...
trzymam za Was kciuki!
Barfuje od: wiosny 2013
Udział BARFa: 25-50%
Wiek: 49 Dołączyła: 10 Kwi 2013 Posty: 247 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-12-07, 23:17
Dziewczyny, thks!
Z antybiotykiem to jest tak, lekko mnie oświeciło , że jeśli byśmy się zdecydowali podać antybiotyk w ciemno, bez badania, czy są tam bakterie, to trzeba, żebyśmy zrobili jej badanie krwi i z tym badaniem do niego, on da antybiotyk, zadecyduje jaki i zadecyduje za ile dni w trakcie antybiotykoterapii zbadać jej krew ponownie. W sumie wykonalne, 2 razy ktoś się wykrwawi przy pobieraniu jej krwi i załatwione.
Robaki płucne - to się da zbadać bez dręczenia kota i krwawienia ludzi - najbardziej bezpieczne posunięcie diagnostyczne Qpe to ona lubi zrobić nawet w łazience na podłodze, to nawet nie jest upaplana piachem. Przeleczenie jej antybiotykiem być może miałoby sens, bo kiedy dostawała 3 dawki antybiotyku, około miesiąca temu nie zakasłała ani razu. Dr Niziołek powiedział, że ten antybiotyk, który ona brała był źle dobrany, że nie penetruje obszaru oskrzeli, śluzu i był podawany za krótko.
To badanie przepływowe, za mało się znam na poddawaniu narkozie kota 20-sto letniego. Wczoraj dostała chyba 1/4 dawkę narkozy na ogłupienie, jak na moje oko widać po niej tę narkozę do dziś. Może byśmy wylali dziecko z kąpielą Nerki nie są u niej we wzorowej kondycji, trzeba by zrobić przed tą narkozą to cholerne echo na 100%, żeby znać kondycję serca.
Silver u nas też kwasochłonne wysoko, jest ich w badaniu krwi 12, górna norma też jest 12, czyli są całkiem w górnej normie. Półtora miesiąca temu vetka zrobiła jaj kał na pasożyty, ale nic nie wyszło, tylko, że to było takie tańsze badanie za 25 zł, więc pewnie niewiarygodne.
Jakbym była wróżką to bym powiedziała, że ona ma przewlekłe zapalenie oskrzeli, przez kilkanaście lat w chałupie z palaczami śluzówki ciągle były podrażnione, doszło do stanu zapalnego, nawet przy jakimś zaziębieniu, bardzo kiepskiej diecie, który nieleczony pokazuje te nacieki. Abra kadabra.
Oczywiście udamy się do naszej dr Małgosi. Może ona nam jeszcze coś rozjaśni. Jak dotąd większość diagnoz, które postawiła naszym kotom przed zrobieniem jakichkolwiek badań wyjątkowo się sprawdza. To na ten moment jedyna vetka jaką znam w Warszawie, która potrafi leczyć zwierze bez wciągania człowieka w makabryczne koszty i widzi coś więcej poza wydrukami z badań laboratoryjnych. Po osłuchaniu babci mówiła, że wyjdą nacieki na rentgenie, żeby w pierwszej kolejności zrobić rentgena i wyszły. Po zbadaniu, tj. obmacaniu naszej Soni (moja sugestia była, żeby jej zrobić usg) Pani Małgosia mówiła, że mogę zrobić jak mam kasę, ale wszystko dobrze wyjdzie i wyszło wszystko dobrze. Jak ona osłuchiwała babci serce to najpierw ją wytarmosiła, nakarmiła saszetką, według niej w sercu nie ma tragedii, jest głębszy oddech co kilka oddechów, że coś z zastawką może być, ale uważa, że serce babci jak na jej wiek jest Wielkie w swoim działaniu. 2 lata temu kobieta, która jej robiła echo serca też zachwalała jej serce pod niebiosa. Wiem, że to nic nie znaczy, a kondycja serca mogła się pogorszyć z powodu tych problemów z oskrzelami.
Dr Niziołek jest fanem jak największej ilości badań diagnostycznych, co w tej chwili nie jest zdrowe dla mojego portfela, gdybym się nie liczyła z kasą to zrobiłabym wszystko co bezpieczne hurtem, żeby tylko coś więcej się dowiedzieć. A dla babci takie badanie przepływowe? Co prawda bardzo je zachwalał, że wtedy jest kot przebadany super. Jednak pod pełną narkozą? Kurde, nie wiem, ja bym takiego staruśkiego kota poddawała głębokiej narkozie tylko w przypadku ratowania życia. Ale może się nie znam.
Silver trzymam kciuki do następnego rentgena, nam doktor Niziołek też biadolił, że nie mamy jakiegoś wcześniejszego rentgena, że gdybyśmy mieli to mógłby coś powiedzieć na podstawie porównania zdjęć sprzed jakiegoś czasu i teraźniejszego zdjęcia. Może wie jak się np. zachowuje nowotwór na przestrzeni czasu, czy bakteria, czy grzyb, wiesz, może to można jakoś strzelać na podstawie porównania fotek jak się ich obejrzało w życiu miliony, w różnych stadiach, itp. Trzymam kciuki za ładne zdjęcie !!! Nam nie zaproponował powtórki rentgena, domyślam się, że nie chce jej więcej widzieć pod swoją maszyną rentgenowską. Mówił, że 2 takie koty teraz zna, jeden to nasza babcia, a drugi to kot jego żony, do tej pory się z takimi francami nie spotkał. Dziwne :)
Abstrahując od tematu, jak nasze 2 koty były młode przyjeżdżał do nas do domu szczepić je jeden vet, który się panicznie bał kotów. Nasze łagodne jak baranki kotki kazał nam trzymać we dwójkę, straszna z tego była śmiechawa. Potem poznałam jego historię, był kiedyś wiejskim weterynarzem i jeździł po wioskach do koni, krów, świń. Jedyne stworzenie, które mu zrobiło krzywdę to był kot, który mu skalp z głowy ściągnął, pokiereszował mu tak głowę, że był operowany.
Moja znajoma też ma taką wściekłą kotkę, ta kotka kiedyś miała brata kocura. Ten kocur był bardzo chory, nie pamiętam, bo to było jakiś czas temu, ale miał jakąś chorobę kocią nieuleczalną z tych złych kocich chorób. Więc, jak jej brat był chory, wet przyjeżdżał do nich do domu i robił coś koło tego kocura, czyli brata tej kotki, kocurek miuczał, a jego siostra Kocia uznała, że rusza na ratunek i rzuciła się agresywnie na weterynarza. Pomimo, że to była choroba zakaźna wet po tym incydencie uznał, że Kocia na pewno nie ma tego we krwi, ba wręcz zapewnił znajomą, że Kocia ma na to przeciwciała i badanie krwi tej kotki jest zbędne.
Barfuje od: 2012.08.20
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 31 Sie 2012 Posty: 2810
Wysłany: 2013-12-09, 19:37
rEni napisał/a:
Jedyne stworzenie, które mu zrobiło krzywdę to był kot, który mu skalp z głowy ściągnął
Popłakałam się normalnie ze śmiechu
Sliver, u Skippiego też niestey zaczęło się w ieku ok. 6 miesięcy
_________________ Mimo, że regulamin forum to FIKCJA - Śpiewać to rzecz ludzka, miauczeć to rzecz boska... (Zhuangzi 庄子)
Anilina
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 24 razy Dołączyła: 20 Lip 2017 Posty: 995
Wysłany: 2018-03-29, 18:43
I znów zagwozdka.
Byłam w tym tygodniu z kaszlącą kotką u pulmonologa. Stwierdził bezdyskusyjnie astmę, zalecił inhalacje aerokatem (na którejś grupie wyczytałam, że doskonale sprawdza się zamiast oryginalnego Aerokat za 250-300zł inhalator dla niemowląt, a dokładnie aerochamber plus flow-vu, do kupienia za 110-120 zł - będziemy próbować), a do tego czasu gdy nabędę inhalator, terapię 10-dniową przy użyciu antybiotyku Unidox Solutab (doxycyklina) i leku rozszerzającego oskrzela Theovent 100. Trzy razy dopytywałam, czy antybiotyk to dobry pomysł przy jej nerkach (PNN), zapewniał, że nie jest nefrotoksyczny. I podkreślał, że terapię trzeba zacząć szybko, bo stan już poważny. Lekarz polecony przez moją nefrolog, która naprawdę jest ogarnięta.
Zakupiłam.
Przed podaniem ręka mi zadrżała. Wstukałam "doksycyklina" na forum i:
Sihaya napisał/a:
Kolejna kwestia, to toksyczność doksycykliny - jest na tyle wysoka, że należy unikać jej stosowania u kotów. U kotowatych doksycyklina wyjątkowo łatwo przenika do szpiku kostnego powodując jego całkowitą bądź częściową aplazję (zanik) a tym samym anemię, nie wspominając o typowych zaburzeniach żołądkowo-jelitowych w wyniku wybicia fizjologicznej flory bakteryjnej, możliwych nadkażeniach grzybiczych oraz fatalnym wpływie na kocie zęby i kości.
I nie wiem.
Myślałam, że znalazłam w końcu klinikę, gdzie mogę w 100% ufać wetom.
Nie podam tego antybiotyku, zwłaszcza, że nie ma objawów infekcji. Niestety skutecznie obroniła się przed pobraniem krwi w zeszłym tygodniu, nie mam nawet morfologii
Z jednej strony chcę szybko zacząć terapię, z drugiej bronię przed antybiotykiem.
Czy ktoś miał podobną sytuację? Przy astmie jako podstawowa terapia antybiotyk?
Zupełnie nowy temat dla mnie.
Pieszczoch
Barfuje od: Od teraz
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 20 razy Dołączyła: 22 Gru 2016 Posty: 664 Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2018-03-29, 19:22
Anilino!Tak czytam o tej doksycyklinie,i sobie porównuję;Mój Lisek,gdy był malutki (3-4 m-ce,chyba miał)wet.dawał mu przez siedem dni doksycyklinę-poprawy żadnej nie było,jak by mniejsza jeszcze odporność.Póżniej znowu doksycyklina dodawana do jedzonka.Tak chyba ze cztery razy-na dzień dzisiejszy zero odporności,stany zapal.zniszczony szpik.Obecny wet.mówi,że duża w tym zasługa różnych antybiotyków i sterydów.Niestety o doksycyklinie mówi,że nie chce się wypowiadać,jak również o tym co mój kot dostawał.Na koniec powiedział;..TO WSZYSTKO WOŁA O POMSTĘ DO NIEBA''
Barfuje od: 08.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 22 razy Dołączyła: 07 Sie 2012 Posty: 5339
Wysłany: 2018-03-29, 20:48
Anilina
Może zacznij kuracje od leku rozszerzającego oskrzela i inhalacji, żeby już coś działać. Ja robiłam inhalacje siedząc z kotem pod namiotem z ręcznika, mieszając łyżką w miednicy z ciepłym naparem rumianku ze solą himalajską. Znajoma miała takie urządzenie co rozpylało w powietrzu mgiełkę z substancji inhalującej i wszyscy się inhalowali kot tez . Faktycznie doxycyklina to nie najtrafniejszy wybór... Nie jestem przekonana, że astmę leczy się antybiotykiem.. ale ja nie jestem wetem i też bym się trzy razy zastanowiła.
Anilina
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 24 razy Dołączyła: 20 Lip 2017 Posty: 995
Wysłany: 2018-03-30, 08:44
Dzięki dziewczyny za Wasze opinie. Utwierdziły mnie w mojej decyzji, nie podam antybiotyku. Zostaniemy przy rozkurczowym. I będziemy robić parówki ziołowe. Nefrolog polecała mi majerankowe, spróbuję na zmianę z rumiankowymi. Całe szczęście kaszel mocno jej nie męczy.
Barfuje od: 08.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 22 razy Dołączyła: 07 Sie 2012 Posty: 5339
Wysłany: 2018-03-30, 12:12
Anilina
Tak mi się jeszcze przypomniało, że jak mój Mruczuś miał taki napadowy kaszel w nocy i podczas snu to też było podejrzenie astmy. Wet zaproponował steryd tak jak to u ludzi się stosuje, ale po bardzo dokładnym osłuchaniu kota, płuca ze wszystkich stron i serduszko do tego, powiedział, że na początku to wyglądało jak astma a potem to już nie było to takie jednoznaczne....Szukaliśmy dalej przyczyny i okazało się, że kot miał stan zapalny w gardle i uszkodzone dziąsło od kaszlu chyba, które go drażniło. Podaliśmy antybiotyk Synergal (Amoksycylina + Kwas klawulanowy) się nazywał i po przeleczeniu kota kaszel zniknął.
Anilina
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 24 razy Dołączyła: 20 Lip 2017 Posty: 995
Wysłany: 2018-03-30, 19:07
shana55,
znów mi dałaś do myślenia, bo przed zaakceptowaniem pomysłu z astmą broniłam się długo, choć nefrolog już mi to wcześniej sugerowała. Puszczała nawet film z własnym kaszlącym kotem astmatykiem, jakoś to do mnie nie trafiało. Chyba przez to, że sama jestem alergiczką z dusznościami i porównywałam kaszel Tity do mojego, brzmią inaczej. Jej jest taki bardziej mokry, a nie świszczący, jak u mnie, przy zwężeniu dróg oddechowych.
Ale gdy pulmonolog po spojrzeniu na dwa RTG klatki piersiowej stwierdził, że to jak nic zmiany astmatyczne, poddałam się. Wykluczył serce, osłuchał płuca. Naoglądałam się filmów na YT pokazujących ataki feline asthma, niektóre brzmią całkiem inaczej, a inne dokładnie tak jak Titki. Polujemy jeszcze z telefonem, by nagrać jej ataki dla lekarza, ale jak to Tita, robi wszystko, by się nie dało
Jeszcze raz przejrzałam przed chwilą jej morfologie z ostatniego roku. We wszystkich poziom leukocytów jest w granicach dolnej normy, a przy infekcji spodziewałabym się raczej podwyższonego poziomu. Poza tym już tyle się nakombinowałam z różnymi ziołami o działaniu antybakteryjnym (pokrzywa, szałwia, tymianek), cały czas dostaje spore dawki suplementów podnoszących odporność (betaglukan, targanek, omega 3) i wszytko na nic. To znaczy nie na nic. Chwała BARFowi i suplementom, że Tita nie dostaje już zapalenia tchawicy co kwartał, jak to było wcześniej. Tylko na ten kaszel nie ma to wpływu...
Astma to raczej będzie trafna diagnoza. Nie znaczy, że całkowicie wykluczam inne przyczyny. Niczego nie można być pewnym na 100%. Zastosujemy przez tydzień lek rozszerzający oskrzela, zobaczymy, czy stan się poprawi. Gdy przyjdzie inhalator, dostanie steryd wziewny. On przynosi ogromną ulgę, spodziewam się, że efekt będzie łatwo dostrzec, jeśli to faktycznie astma.
Antybiotyk zostawię jako ostateczność. Po tym co napisałaś, nie wyrzucam go, niech leży w szufladzie na wypadek, gdyby inne opcje okazały się ślepą uliczką.
Barfuje od: 08.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 22 razy Dołączyła: 07 Sie 2012 Posty: 5339
Wysłany: 2018-03-30, 20:38
Anilina
Może zmień antybiotyk na wszelki wypadek na taki z penicyliną (Amoksycyklina) a nie tetracykliną (Doxycyklina).
Te drugie mocniejsze (może nie trzeba aż takich mocnych) i mają więcej skutków ubocznych. Wet powinien to wiedzieć, że jedno podleczy (załóżmy) a drugie zniszczy. Spec od ludzkiej astmy powiedział mi kiedyś, że astmy nie leczy się antybiotykami, zmniejszona odporność po antybiotykoterapii otwiera drogę na inne groźniejsze infekcje...Oczy z każdej strony głowy trzeba mieć.
Anilina
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 24 razy Dołączyła: 20 Lip 2017 Posty: 995
Wysłany: 2018-03-30, 20:47
shana55,
cenne wskazówki, zapamiętam i w razie "W" będę się domagała penicyliny. Oby nie było takiej potrzeby.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum