doradora
Barfuje od: 09.2014
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 09 Cze 2014 Posty: 1593 Skąd: Gliwice
Wysłany: 2016-12-12, 09:20
IzabelaW, wiesz, akurat mnie przekonuje
nie wiem, czy byłaś kiedyś intubowana, ale to nic przyjemnego i samo w sobie też niesie pewne ryzyko,
w przypadku czyszczenia zębów jestem za dożylną narkozą, ale bardzo proszę o wasze argumenty
zabieg przełożony na przyszły tydzień, bo w tym mamy za dużo własnych zdrowotnych spraw
Barfuje od: IX.2015
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 23 razy Dołączyła: 15 Mar 2015 Posty: 996 Skąd: Lublin
Wysłany: 2016-12-13, 06:51
Wcześniej pisałaś, że w Twojej klinice stosują mix na "k" i "m" a to nie oznacza narkozy dożylnej tylko iniekcyjną. I mnie ten argument nie przekonuje. Ważniejsze jest dla mnie bezpieczeństwo kota, niż dyskomfort związany z intubacją. Szczególnie kota chorego czy o niepewnym stanie zdrowia. Zresztą nie podaje się wziewki bez wcześniejszej premedykacji (która też powinna być dobrana jak najbezpieczniej, w tej chwili za takie uznaje się opioidy). A jeśli chodzi o komfort zwierzęcia, to cała sytuacja związana z wizytą w lecznicy jest dla niego nieprzyjemna, więc argument o nieprzyjemności intubacji jest dla mnie po prostu bez sensu. Mogę domniemywać, że używa go wyłącznie taki lekarz, który nie ma innej metody znieczulenia niż przestarzała iniekcja.
doradora
Barfuje od: 09.2014
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 09 Cze 2014 Posty: 1593 Skąd: Gliwice
Wysłany: 2016-12-13, 09:25
no tak, w "mojej" klinice zastosować chcieli domięśniową, ja jestem zdecydowana żądać co najmniej dożylnej i o tym piszę w poprzednim poście
teraz proszę o argumenty, że nawet w przypadku krótkiego zabiegu czyszczenia zębów jest sens żądać wziewnej zamiast dożylnej (domięśniowa nie podlega dyskusji)
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 17 razy Dołączyła: 01 Paź 2011 Posty: 1532
Wysłany: 2016-12-13, 10:41
Argument 1.
Twoja kotka ma podwyższoną kreatyninę (1,9mg/dl, jak podałaś w załączonych wynikach w wątku problemy kuwetowe kotów).
Jaka jest tego przyczyna, nie wiem, ale pewnie coś się w nerkach dzieje, nawet jeśli na USG nic nie zauważono. Byłabym czujna.
Dwa moje nerkowe kocury chorujące na PNN od lat też mają creę na tym mniej więcej poziomie (wazą ponad 5 kg).
Nie żałuj kroplówek podczas dożylnej i po, a może i przed.
A wziewna narkoza oczywiście byłaby najlepsza.
Barfuje od: IX.2015
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 23 razy Dołączyła: 15 Mar 2015 Posty: 996 Skąd: Lublin
Wysłany: 2016-12-14, 07:25
Bezpieczeństwo kota to najważniejszy argument, nie wiem, czego chcieć więcej I to bezpieczeństwo nie tylko podczas zabiegu, ale długofalowe, rozpatrywane w aspekcie stanu zdrowia za czas jakiś po narkozie. Szczególnie u zwierzęcia, który ma zdiagnozowaną jakąś chorobę, które jest wiekowe, albo u którego wyniki badań nie są idealne czy też które ma problemy niewiadomego pochodzenia (np. brak apetytu nie wiadomo, dlaczego) itd.
I małe sprostowanie: dopiero teraz zauważyłam, że w poprzedniej wypowiedzi zastosowałam skrót myślowy - pisząc o narkozie iniekcyjnej miałam na myśli oczywiście domięśniową (ktoś mógłby się przyczepić, że dożylna to też iniekcja )
Intubacja podczas zabiegu sanacji jamy ustnej ma też zapobiegać przedostaniu się wody z piezodentu do tchawicy i co się z tym wiążę zapobiegać zakrztuszeniu.
Barfuje od: 2008
Udział BARFa: 75-90% Pomogła: 23 razy Dołączyła: 13 Wrz 2011 Posty: 4844
Wysłany: 2016-12-14, 09:05
doradora napisał/a:
nie wiem, czy byłaś kiedyś intubowana, ale to nic przyjemnego
Intubację przeprowadza się po uprzedniej premedykacji i po tym, jak pacjent stracił już świadomość. Nie czuje się tego, więc trudno mówić o jakiejkolwiek nieprzyjemności. Osobiście byłam intubowana (znaczy tak mi powiedziano, bo nic nie pamiętam ) i jedynym znakiem wskazującym, że intubacja rzeczywicie miała miejsce, była lekka chrypka przez parę godzin po zabiegu.
_________________ Aby dotrzeć do źródła, musisz iść pod prąd
Mam skierowanie na rtg klatki piersiowej mojej kotki i mam pytanie czy przy tym badaniu jest konieczna narkoza ?
Jeden wet. twierdzi , że tak inny że nie ma takiej potrzeby.
Nie wiem , którą opcję wybrać. Czy bez narkozy jest szansa na wyraźne zdjęcia?
Barfuje od: 2012.08.20
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 31 Sie 2012 Posty: 2810
Wysłany: 2018-02-16, 18:45
dagnes napisał/a:
Osobiście byłam intubowana (znaczy tak mi powiedziano, bo nic nie pamiętam ) i jedynym znakiem wskazującym, że intubacja rzeczywicie miała miejsce, była lekka chrypka przez parę godzin po zabiegu.
U mnie Skipper po listopadowym czyszczeniu zębów z narkozą wziewną prawie całkowicie głos stracił tj. zamiast tradycyjnego miauczenia wydawał z siebie jakieś masakryczne dźwięki - osobnik ma w zwyczaju darcie japy z maksymalną głośnością podczas podróży samochodem i przy powrocie z zabiegu najpierw przez ok. pół godziny była cisza, a potem się zaczęło.... dramatyczne dźwięki takie, że nie byłam pewna, czy któryś kotów żywota na tylnym siedzeniu nie dokonuje (czyli albo Skippi albo Rico, bo obaj zęby czyszczone mieli). Mam koty 6 lat, ale takich dźwięków to jeszcze nie słyszałam i moja wyobraźnia podsunęła mi myśl, że może kot już żegna się ze światem po zabiegu
Skończyło się interwencją Służby Drogowej na trasie szybkiego ruchu jak zjechałam na pobocze i zatrzymałam się na awaryjnych, żeby zadzwonić do anastezjologa i zapytać co się dzieje, gdy kot takie dźwięki wydaje i czy może mam wrócić do przychodni, bo kot dogorywa. Odpowiedź anastezjologa - wszystko jest OK, rurka intubacyjna mogła podrażnić krtań albo tchawicę (nie pamiętam już czy to pierwsze czy drugie) i stąd to wszystko.
Na drugi dzień głos Skipperowi wrócił
_________________ Mimo, że regulamin forum to FIKCJA - Śpiewać to rzecz ludzka, miauczeć to rzecz boska... (Zhuangzi 庄子)
Pod warunkiem, że kot - jak moja Malutka - nie ma mastocytomy i skłonności zaburzeń na tym tle. Izofluran może wyzwalać problemy (to znaczy nie spowoduje ich u kota, który nie ma do tego skłonności).
Niestety nie ma bezpiecznej narkozy - moja wet twierdzi, że w ogóle nie istnieją bezpieczne leki tylko zawsze jest analiza, co jest gorsze dla kota - podać lek i liczyć się z ewentualnymi skutkami ubocznymi, czy nie podać.
Swoją drogą mój lekarz rodzinny i ginekolog twierdzą to samo odnośnie ludzi.
aina Pomogła: 2 razy Dołączyła: 13 Paź 2016 Posty: 339
Wysłany: 2018-03-12, 11:57
Tutaj ponawiam pytanie odnośnie Szarki - Pomoc w diagnozie i interpretacji wyników str.73 , ponieważ tam cicho sza .
Jaki środek jest najbezpieczniejszy do sedacji kotki podczas usg ?
czy kontrast jest szkodliwy?
czy podać "wybudzacz"?
czy nawodnić kotkę ?
apple Pomogła: 2 razy Dołączyła: 24 Lip 2013 Posty: 438 Skąd: warszawa
Wysłany: 2018-03-12, 19:00
Aina, dlaczego chcesz znieczulać kotkę do badania usg?
Czy masz jakieś specjalne zalecenia?
USG jest badaniem, które zwyczajowo nie wymaga sedacji.
W przeciwieństwie do np. rtg, które zwłaszcza gdy dotyczy jakiegoś mikrofragmentu nie może być poruszone i tutaj tak, zwiotczenie może być niezbędne.
Natomiast usg można zrobić na żywca, najwyżej trochę dłużej potrwa ale unikniesz podawania kotu niezdrowych środków do sedacji.
aina Pomogła: 2 razy Dołączyła: 13 Paź 2016 Posty: 339
Wysłany: 2018-03-14, 08:35
APPLE no ktoś odezwał się
Ja nie chcę nie chcę znieczulać kotki . Boję się . Piszę wszystko na str.73 w temacie Pomoc w diagnozie i interpretacji wyników .
6ego marca kotka podczas usg brzuszka miała bidulka oczka na oścież , gadałam do niej czule , trzymałam za przednie łapki , leżała na plecach , lekarz trzymał tylne łapki i badał . nie wyrywała się . Zaniepokoiły go jelita , więc rtg przy którym nie byłam tylko pielęgniarka .
Na rtg lekarz nie jest pewien podłużnego cienia nad jamą brzuszną w klatce piersiowej + pęcherzyki z treścią pokarmową ? jelita nie na swoim miejscu ? przepuklina ? cytuję lekarza . Zeby to potwierdzić/wykluczyć zaproponował usg w sedacji + może jeszcze cholerny kontrast (cholerny pochodzi ode mnie). Na wszelki wypadek przystałam na termin 29marca lecz jestem zdenerwowana ponieważ gdy zapytałam o środek do sedacji usłyszałam domitor = medetomidyna a midazolam może lepszy - opracowanie Shany str.2 tego tematu.
Lekarz zdenerwował się choć zna mnie od lat , nie chciał rozmawiać , powiedział że tylko w kraju zacofanym dyskutuje się z pacjentem , że moje pytanie=kłopotliwa nieufność.Wysłałam maila ,doktor przeprosił ale uważa że pytanie byłoby zasadne gdybym była anestezjologiem z czym nie zgadzam się.Mamy prawo do wszelkiej informacji.Chodzi o życie istot za które my dokonujemy wyboru.Nie wiem czy powtórzyć badanie u kogoś innego bez sedacji oczywiście.U kogo?(szczecin)Ja w ogóle nie posługuję się słowem ufność
chodzi o wiedzę i doświadczenie , klarowną odpowiedż zgodną z aktualnym stanem tychże .
Barfuje od: 2012.08.20
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 31 Sie 2012 Posty: 2810
Wysłany: 2018-03-14, 19:55
aina napisał/a:
6ego marca kotka podczas usg brzuszka miała bidulka oczka na oścież, gadałam do niej czule, trzymałam za przednie łapki, leżała na plecach, lekarz trzymał tylne łapki i badał . nie wyrywała się.
Jeżeli kicia tak reagowała nigdy w życiu nie zgodziłbym się na narkozę do badania. Od kilku lat mam 3 koty i NIGDY do badania USG kot nie był pod narkozą ( a USG było robione na pewno z kilkanaście razy).
Przy takim podejściu do kota, jak masz, myślę, że dasz radę . Dobrze, jeżeli wet wykonujący USG ma pomoc, bo sama możesz nie utrzymać kota w odpowiednim położeniu a dobrze jest, jeżeli właściciel kota w trakcie badania drapie pod bródką, po pyśkach, przemawia czule itp. - to bardzo uspokaja kota i odwraca jego uwagę od tego, co robi z nim wet.
U mnie najbardziej bojowym kotem jest asp. Tosiek - w latach kociej młodości miał zakładany kaftan bezpieczeństwa przy pobieraniu krwi (tak się rzucał i drapał), potem trochę spuścił z tonu jak obsługiwały go młode laski (mam jedną wetkę, u której pobieranie krwi od lat kilku znosi ze stoickim spokojem ).
Jakkolwiek przy ostatnim USG ok. 5 miesięcy temu pomoc weterynaryjna (też młoda panienka) chyba nie przypadła mu do gustu, bo strasznie syczał i warczał (ale nie drapał i nie gryzł). Podczas badania leżał spokojnie, tylko jak stwierdziła dr. Neska strasznie nas przeklinał (po kociemu oczywiście) USG zostało zrobione bez problemu
Tak że nie padaj duchem i na wszelki wypadek obetnij pazury przed badaniem. Trzymam kciuki
Jakkolwiek zrobiłabym rozpoznanie, czy nie ma u Ciebie innych wetów specjalizujących się w temacie wykonywania USG określonych partii kociego ciała (chodzi mi o to, żeby to USG dobrze zrobione było).
_________________ Mimo, że regulamin forum to FIKCJA - Śpiewać to rzecz ludzka, miauczeć to rzecz boska... (Zhuangzi 庄子)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum