Barfuje od: 04.2016
Udział BARFa: do 25%
Dołączyła: 25 Mar 2016 Posty: 86 Skąd: podkarpacie
Wysłany: 2016-04-01, 21:40 Świeżo upieczona kociara mówi: dzień dobry!
Cześć i czołem, witam wszystkich na forum! :)
Zaczynam swoją przygodę z barfem, ale i jednocześnie z kotami w ogóle. Już wkrótce pojawi się w moim domu uroczy kociak razy egzotycznej. Będę więc miała niejedną zagwostkę, jako że dotąd byłam typową psiarą Mam nadzieję, że uda mi się zarówno zostać kocią mamą, jak i odpowiedzialną żywicielką. :) I pokładam nadzieje, że będę mogła czasem skorzystać z wiedzy forumowiczów.
Mam nadzieję, że już wkrótce będę mogła pochwalić się zdjęciami szczęśliwego futerka, bo sama nie mogę się już doczekać na jego przybycie.
Barfuje od: 04.2016
Udział BARFa: do 25%
Dołączyła: 25 Mar 2016 Posty: 86 Skąd: podkarpacie
Wysłany: 2016-04-07, 14:38
Witam ponownie, tym razem już z kotkiem i z jego zdjęciem.
Kotek został ochrzczony jako Bazyl. Jest absolutnie fenomenalnym zwierzakiem. Od pierwszych chwil, gdy wzięłam go do siebie, traktuje mnie, jakbyśmy się znali od zawsze. Wtula się ufnie, przyciąga dłoń łapką, żeby czochrać go po głowie. Mam czerwoną twarz od jego szorstkiego języczka, którym pieczołowicie próbuje mnie chyba wyczyścić. Jest przy tym bardzo dzielny i ciekawski, zwiedził wszystkie meble (na zdjęciu siedzi na komodzie, którą sobie ulubił). Odważnie zapoznał się ze swoimi miseczkami, zabawkami, kuwetą. Załatwia się profesjonalnie, ostrożnie przekopując żwirek. Za piórkiem lata jak wariat.
Nie może być jednak zbyt różowo. Mam nadzieję, że kociarze na tym forum zechcą mi coś doradzić. Zdaję sobie sprawę, że forum jest Barfne, ale wierzę, że znajdzie się jakaś dobra dusza, która mi coś podpowie...
- Przygarnęłam go wczoraj koło godziny 11:00. Minęła więc już doba z hakiem. Mimo to Bazyl nie chce NIC zjeść. Na początku myslałam, że to normalne, no bo stres, zmiana otoczenia... ale czy to nie zbyt długo? Dostał konserwę bezzbożową od swojej poprzedniej pani. Jest to puszka, którą zna i taką jadł. Mimo to u mnie jej nie tknął (pies wciągnął za to bez problemu, godzinę temu ;)). Ma również karmę suchą, a nawet 3 jej rodzaje, gdyż uzbroiłam się w kilka marek, by mógł coś sobie wybrać. Są to GranataPet, Feringa i Applaws - wszystkie dla kociąt. Próbowałam go przekupić małą łyżeczką śmietany. Nawet ubrudziłam mu odrobinkę pysia, ale zdjął wszystko łapką i wytarł w dywan. Pomyślałam, że może to idealny czas by wejść z surowym mięsem, a nuż się przekona od startu? Zaproponowałam mu więc trochę surowej piersi z kurczaka. Nastąpił mały przełom - kociak powąchał. Ale na tym się skończyło. Zostawiłam mu więc w miseczce z suchą karmą, z nadzieją, że ten zapach go przywoła...
Martwię się, bo to już dość długo, a on nie wykazuje żadnych oznak apetytu. Ma 5 miesięcy, dziś wieczorem jadę z nim do weterynarza (niestety nie mogę wcześniej, bo potrzebuję samochodu).
Będę wdzięczna za jakiekolwiek wskazówki. Może mu trochę kurczaczka podgotować bez soli? Czytałam gdzieś jeszcze o zółtku jajka.
Barfuje od: 01.11.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Dołączyła: 06 Lis 2012 Posty: 1419 Skąd: LUBLIN
Wysłany: 2016-04-08, 08:53
cześć majka cześć Bazyl
Niestety nowy dom to dla kota potrafi być tak duży stres, że może nie chcieć nic jeść nawet i dwie doby. Kiedyś koleżanka wyjeżdżając na weekend podrzuciła mi swojego kotka do opieki i pomimo wszelkich możliwych prób przez te 2 dni kot nie chciał nic zjeść. Zjadł dopiero jak jego Pani wróciła i nie wiadomo jak długo by ten jego strajk głodowy trwał jakby nie wróciła tak szybko.
Jeśli jesteś pewna, że w poprzednim domu z kotem było wszystko w porządku to ja bym się z wizytą u weta wstrzymała jeszcze z 1 dzień a póki co spróbowała konsultacji telefonicznej z weterynarzem ? Albo najlepiej zamówiła wizytę domową jeśli jest taka możliwość bo to kolejny wielki stres dla kota, który jeszcze nie nabrał do Ciebie zaufania i jak mu teraz taką podróż zafundujesz to na to zaufanie i odstresowanie kota jeszcze dłużej będziesz musiała czekać a w międzyczasie kot może odmawiać jedzenia nadal.
U mnie zwykle w tych pierwszych dniach koty jadły w nocy kiedy nikt ich nie widział. Postaw może miseczkę z jedzeniem na noc w jakimś ustronnym miejscu dostępnym dla niego to może pod osłoną nocy się skusi jednak A z frykasów mięsnych spróbuj może kawałeczek malutki wątróbki albo serduszek, ewentualnie jakiś bardziej aromatyczny kawałek kurczaka niż pierś np. udko
doradora
Barfuje od: 09.2014
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 09 Cze 2014 Posty: 1593 Skąd: Gliwice
Wysłany: 2016-04-08, 10:04
zgadzam się z tym co napisała scarletmara, zawożenie kota do weta, bo nie je może mu zaszkodzić a nie pomóc, może chwilowo się ugnij i daj jakiegoś pachnącego whiskasa albo smaczek, po co macie się męczyć i stresować?
miska w bezpiecznym miejscu pozostawiona na dłuższy czas powinna "się opróżnić"
np. wg mojej koty bezpieczne miejsce jest na podwyższeniu (szafka, blat kuchenny itd.), może spróbuj dawać jeść na ulubionej komodzie bazyla?
Barfuje od: 04.2016
Udział BARFa: do 25%
Dołączyła: 25 Mar 2016 Posty: 86 Skąd: podkarpacie
Wysłany: 2016-04-08, 11:11
Dzięki za wszystkie cenne rady! Super pomysły macie, dziewczyny, widać, że się znacie na rzeczy.
Wczoraj wieczorem nastąpił przełom. Też jakoś pomyślałam o tych saszetkach, podałam mu odrobinę Royal Canina (dla kociąt). Zjadł, więc podałam resztę saszetki, odrobinkę przemieszaną z tą konserwką od poprzedniej pani. Zjadł cały talerzyk i oblizał. Po tym widocznie się też zrelaksował i od tamtej pory jest już dużo spokojniejszy. Dziś rano powtórzył numer z talerzykiem, więc mamy za sobą dwie papki.
Świetny pomysł z karmieniem wysoko, ewidentnie czuje się na meblach bezpieczniej. Za kilka dni wkroję odrobinkę tego polecanego udka lub serduszka, bo faktycznie surowe mięsko mu cały czas interesująco pachnie. Szkoda zaprzepaścić taką szansę.
Jeśli chodzi o weterynarza, niestety musiałam go tam zabrać. Na szczęście podróż potraktował jak przygodę, z zainteresowaniem wyglądając przez kratkę kontenerka. U weterynarza się rozmruczał nawet. Niestety kotek ma uszkodzoną rogówkę, nie widzi na jedno oko. Pojawiła się brzydka ropa, kocur oczy mruży, nie pozwala sobie jeszcze za bardzo umyć. Bałam się, że może wdała się jakaś infekcja i nie chciałam wizyty odciągać. Na szczęście weterynarz mówi, że wszystko ok. Inna sprawa, że nie do końca mu ufam (zwolennik późnej kastracji ) więc za jakiś tydzień - dwa udam się po prostu do innej lecznicy.
Wielkie dzięki za złote rady, bałam się, że jestem okropną kocią mamą dając kotu głodować przez dzień. Jesteście super!
Tymczasem oto kto się bezpardonowo pakuje na kolana:
Barfuje od: 01.11.2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 7 razy Dołączyła: 06 Lis 2012 Posty: 1419 Skąd: LUBLIN
Wysłany: 2016-04-08, 11:48
majka91 napisał/a:
Inna sprawa, że nie do końca mu ufam (zwolennik późnej kastracji )
zwykle oznacza to, że wet nie czuję się pewnie przeprowadzając zabieg u małego jeszcze kota, u którego narządy są po prostu mniejsze i zabieg wymaga większej precyzji. A ideologia jest do tego zwyczajnie dorabiana bo przecież wet Ci nie powie, że łatwiej jest mu operować dorosłe zwierzę niż młode.
Poczytaj sobie wątek o kastracji: http://www.barfnyswiat.org/viewtopic.php?t=2416
tam jest dużo ciekawych informacji o tym jak taki zabieg powinien wyglądać. Naprawdę warto znaleźć weta, który przeprowadza zabieg tak jak tam dziewczyny piszą i dołożyć te drugie tyle kaski na to żeby wszystko odbyło się tak jak należy.
Barfuje od: 04.2016
Udział BARFa: do 25%
Dołączyła: 25 Mar 2016 Posty: 86 Skąd: podkarpacie
Wysłany: 2016-04-08, 11:53
scarletmara No właśnie dlatego raczej tego już nie odwiedzę, chyba, że z jakimiś prostymi rzeczami. Zależy mi na prawidłowym zabiegu z jak najlepszą opieką medyczną. Bez względu na cenę. Dzięki za wątek, biorę się za lekturę. :)
Barfuje od: 2012.08.20
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 31 Sie 2012 Posty: 2810
Wysłany: 2016-04-09, 15:40
majka91 napisał/a:
Dziś rano powtórzył numer z talerzykiem, więc mamy za sobą dwie papki.
Świetny pomysł z karmieniem wysoko, ewidentnie czuje się na meblach bezpieczniej. Za kilka dni wkroję odrobinkę tego polecanego udka lub serduszka, bo faktycznie surowe mięsko mu cały czas interesująco pachnie. Szkoda zaprzepaścić taką szansę.
Karmienie na wysokościach na dłuższą metę może być uciążliwe
Mój Skippi czasami strasznie grymasi przy jedzeniu, ale wtedy po prostu daję mu jeść z ręki. Nie ma żadnych oporów i opycha się wtedy do granic możliwości tym, co przed kilkoma minutami potraktował z wielką pogardą Nie zdarzyło się jeszcze, żeby odmówił.
Mając na uwadze, że jak napisałaś w którymś z poprzednich postów Bazyl wtula się ufnie w dłoń, mogłoby to zdać egzamin.
_________________ Mimo, że regulamin forum to FIKCJA - Śpiewać to rzecz ludzka, miauczeć to rzecz boska... (Zhuangzi 庄子)
Barfuje od: 04.2016
Udział BARFa: do 25%
Dołączyła: 25 Mar 2016 Posty: 86 Skąd: podkarpacie
Wysłany: 2016-04-10, 16:59
Skipper, Tak, coś w tym jest! Bazyl sam je niechętnie, ale wystarczy, że przytrzymam mu miseczkę, albo nawet będę bardzo blisko i już wcina. Pomaga też pogrzebanie widelcem - nagle zupełnie inne danie. To co mnie cieszy, to fakt, że na podawane surowe kąski aż podbiega do miseczki. Myslę, że już powoli zacznę szykować mieszanki, bo zapowiada się dobrze.
Barfuje od: 2012.08.20
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 4 razy Dołączyła: 31 Sie 2012 Posty: 2810
Wysłany: 2016-04-12, 15:41
Chodzi między innymi o to, że kot zazwyczaj przy jedzeniu sporo nabrudzi (przynajmniej moje) i potem ciężko to będzie wycierać na wysokościach. A karmienie z ręki zacieśnia ponadto więzi kocio-ludzkie
_________________ Mimo, że regulamin forum to FIKCJA - Śpiewać to rzecz ludzka, miauczeć to rzecz boska... (Zhuangzi 庄子)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum