Witam serdecznie.
Zamiast się przywitać tutaj najpierw napisałam post w temacie o karmach za co przepraszam.
Przychodzę tu w imieniu mojej 8- letniej kotki rosyjskiej (która jest ze mną od ponad roku). :) Nie stosujemy barfa, ale staramy się znaleźć możliwie najlepszą karmę. Od wielu miesięcy zaglądałam na to forum, stąd dowiedziałam się o karmach bezzbożowych za co jestem bardzo wdzięczna. Pozdrawiam wszystkich. :)
Barfuje od: 18/08/2012
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 1 raz Wiek: 31 Dołączyła: 24 Lip 2012 Posty: 114 Skąd: Oświęcim
Wysłany: 2012-08-22, 20:21
Witam cieplutko!
Zawsze miło zobaczyć kolejnego właściciela czworonoga, który wie, że na Whiskasie się kocia dieta nie kończy. Rosyjskie niebieskie to śliczne koty - mam nadzieję, że się swoją kicią pochwalisz na zdjęciach, chętnie popodziwiamy.
Jak z moim Malagitem byłam jeszcze na chrupkach, to najlepiej zasmakowało mu bezzbożowe PoN w wersji Meadowland Mix, ale wiadomo - co kot, to inne upodobania.
_________________ Jesteśmy tu. Ludzie dzielą się na tych, którzy kochają koty i na tych pokrzywdzonych przez los.
Dziękuję :). Właśnie PoN głównie karmię i Wildcat Karoo ostatnio. Poza tym chyba przez większość znanych bezzbożówek przeszliśmy i właściwie wszystkie jadła poza Ziwi. Właśnie zadałam pytanie w wątku dotyczącym karm,bo chciałam, żeby ktoś się wypowiedział na temat aktualnego karmienia i suplementów bo zastanawiam sie nad tauryną i olejem z łososia. Problem w tym, ze nie wiem ile w końcu powinno być tej tauryny i czy jest jakis sposob na dodanie jej do suchej karmy. Kicia dostaje pół puszki mokrego dziennie ale raczej niechętnie je mokre i wyczuje wszystkie dodatki a wtedy jest bunt :).
Barfuje od: 12/2010
Udział BARFa: 90-100% Pomogła: 5 razy Wiek: 60 Dołączyła: 21 Wrz 2011 Posty: 1069 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-08-22, 22:54
Figa23 witaj na forum.
Jednak będę Cię nawiała na przestawienie Twojej pupilki na BARFa. Nie ma rzeczy niemożliwych. U mnie w domu jest spore stadko - obecnie 4 MCO i 5 dachowców (nie licząc 2 psiaków).
Na początku lutego, wtedy było u mnie 7 barfujących od roku kotów, przyjechała do mnie 3,5 miesięczna koteńka MCO. Izunia na oczy nie widziała prawdziwego mięsa. Nie chciała nawet tknąć karmy z puszki Po czterech dniach głodówki poddałam się i podałam wszystkim kotom (nie mam możliwości karmienia osobno) TOTW - oczywiście był szał, wszyscy byli szczęśliwi, prócz mnie.... bo nie mogłam znieść smrodu kup (to samo jest po Applawsie czy PON) Prócz suchej karmy podawałam też BARFa, bo wśród moich kotów są też takie, które same z siebie dadzą się pokroić za mięcho... Któregoś dnia (po chyba 2 miesiącach), robiąc mieszankę zauważyłam, że Izunia z zaciekawieniem obwąchuje serca kacze i nieśmiało usiłuje je lizać. Pokroiłam na bardzo drobniutkie kawałeczki... zjadła może 2-3. Następnego dnia podobnie... kolejnego dnia była pierwsza przy misce z BARFem i od tego czasu nie chce niczego innego Najtrudniej przełamać w kocie barierę tego nieznanego... mam łatwiej, bo u mnie koty uczą się obserwując inne, ale poczytaj wątek http://www.barfnyswiat.org/viewtopic.php?t=268 - nie ma szans, żeby się nie udało... pamiętaj, że żadna sztuczna karma (zwłaszcza sucha) nie zastąpi mięsa. To tak jak fast food u ludzi...
Wiem, że tak byłoby najlepiej, ale u mnie chodzi nie tylko o to, że kotka nie chce jeść surowego mięsa. Problemem są też sprawy organizacyjne. Często wyjeżdzam do rodzicow do innego miasta na kilka dni albo przebywam w szpitalu bo się leczę onkologicznie. Zostawiam kotka albo pod opieką chłopaka albo rodziców. Mój chłopak ma problem z tym, żeby nie dawać kotu wody prosto z kranu i ogólnie uważa, że przesadzam, więc nie wytłumaczę mu tego. Obawiam się, że skończyłoby się tym, że kot zostałby z nieświezym mięsem cały dzien...
ewka
Barfuje od: 05.2012
Udział BARFa: 90-100%
Dołączyła: 09 Cze 2012 Posty: 11 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-08-23, 14:30
Hej Figa :)
Też miałam dużo wątpliwości "organizacyjnych" na samym początku - wydawało mi się że dużo prościej zapakować puszki na wyjazd albo suchą karmę, nie mówiąc już o pozostawianiu kotów pod czyjąś opieką, ale jak wciągnęliśmy się w barfowanie to okazało się że wszystko da się bez problemu ogarnąć.
Jeżdżę dwa razy w miesiącu do mamy i bierzemy pudełko z porcjami ze sobą - dobrze zapakowane nie rozmraża się przez 4h jazdy nawet teraz w lecie. Był nawet wątek na forum o BARFie na wyjazdach: http://www.barfnyswiat.org/viewtopic.php?t=530
Teraz byliśmy dwa tygodnie na wakacjach, do kotów przyjechała siostra TŻeta - przygotowałam jej cały zamrażalnik jedzenia podzielonego na pojedyncze porcje, wiec musiała tylko je rozmrażać i dawać kotkom - to jest naprawdę bardzo mało kłopotliwe.
O ile tylko udałoby się to zorganizować to wyjdzie tylko kotce na zdrowie
Mój mąż też na początku uważał, że przesadzam ale powolutku go przekonałam. Najpierw przekonałam go do podawania samego mięska 2-3 razy w tygodniu, jak już to wydało mu się normalne kocur zaczął dostawać takie porcje codziennie. I tak bardzo delikatnie zaczęliśmy barfować, jeszcze nie w pełni ale zawsze coś
Jak twój chłopak i rodzice będą mieli przygotowane gotowe porcje nie powinno być raczej problemu z ich podaniem.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum